37.
~Jared
- Evan...
- Tak? Coś się stało?
- Nie... Właściwie to tak...
- Co? Co masz na myśli, Jared?
- Musimy porozmawiać...
- Rozumiem...
- To nie będzie miła rozmowa... Mógłbyś przyjechać?
~Connor
Chłopak czuł, jak (T/I) ściska jego dłoń ze stresu. Uśmiechnął się do niej i odwrócił wzrok, dając jej chwilę.
Dziewczyna usiadła przy stole, gdzie siedziała już Zoe. Wymieniły się uśmiechami.
- (T/I)! - Cynthia wybiegła z kuchni zaskoczona i szczęśliwa. - Nie sądziłam, że to ty jesteś dziewczyną Connora!
- Cóż... Tak się złożyło - zarumieniła się w odpowiedzi na wzrok bruneta obok niej. Wyglądał na zaślepionego.
- Już wiem, że jesteś godną kandydatką na partnerkę - mruknął Larry. - Ale i tak nie ominie cię kilka pytań...
•••
- Powiedz mi... - ojciec założył ramiona na pierś po skończonym posiłku. - Jakie masz plany na przyszłość? Planujesz wyjazd gdzieś do college'u?
- Owszem... Planowałam wyjazd do Anglii na kilka lat, tylko czas szkolny. Potem chciałam wrócić tutaj i znaleźć pracę w Ameryce.
- Ambitne plany - westchnął Connor.
- Ale poznałam najbardziej wartościową osobę w moim życiu. Teraz mam wątpliwości co do wyjazdu. Przecież są tu w okolicy dobre szkoły...
- Nie możesz rezygnować ze swojej przyszłości dla mnie - Connor spojrzał na nią poważnym wzrokiem.
- Nie rezygnuję z niej. Ja tylko ją upiększam - odpowiedziała, całując go w policzek szybciutko i delikatnie.
Cynthia uśmiechnęła się szeroko.
- Masz rodzeństwo? - spytał po chwili Larry, a dziewczynę zamurowało.
Nagle poczuła jak jeżą jej się włoski na karku. A co jeśli rodzice wiedzą kim jest jej brat? Co jeśli zabronią Connorowi spotykać się z nią? Absolutnie zamarła. Nie wiedziała, co powiedzieć.
Nie może im powiedzieć. Nie może tego zepsuć. Dopiero co zaczęła chodzić z najpiękniejszą i najważniejszą istotą jaką znała. Nie mogła tego zniszczyć. Już otworzyła usta, by zaprzeczyć, lecz Connor był szybszy:
- Tak. Ma brata - kiwnął głową.
Dziewczyna przełknęła ślinę i upiła łyk herbaty.
- Starszego? - Cynthia uniosła brew. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że tak naprawdę nie zna nazwiska wybranki swojego syna.
- Owszem - (T/I) pokiwała głową. Spojrzała na Connora i westchnęła, dodając: - Ma na imię Jared. Jared Kleinman.
Cynthia zastygła.
- Jared... Kleinman?
- Tak... - dziewczyna czuła, że tak to się skończy.
- Czy to... to jest twój prześladowca, Connor..?
Chłopak pokręcił głową:
- Pogodziliśmy się - skłamał. - Między nami wszystko okej...
Cynthia odetchnęła z ulgą. Spojrzała na Larry'ego i przytaknęła. Ojciec uśmiechnął się odrobinę i westchnął:
- Nie będę was już katował pytaniami... - mruknął. - A ty Connor, nie spieprz tego, bo lepszej kobiety w życiu nie znajdziesz.
Dziewczyna zarumieniła się, a chłopak obok objął ją ramieniem.
- Nie zamierza jej zostawiać - uśmiechnął się. - Nigdy w życiu...
•••
Para stanęła pod drzwiami frontowymi domu Jareda i jego siostry.
- Było świetnie... - (T/I) zarzuciła ręce na szyję wyższego chłopaka. - Dziękuję za wieczór...
Connor pocałował ją delikatnie, lecz każdy kolejny pocałunek był bardziej zdecydowany, lecz nie natarczywy. Dziewczyna przybliżała się do niego aż do momentu, gdy wręcz opierała się o niego klatką piersiową. Owinęła nogi wokół bioder chłopaka, nie kończąc serii pocałunków. (T/I) otworzyła drzwi wolną ręką i pozwoliła Connorowi wnieść się do środka. Czuła, jak wzrasta w niej poziom podniecenia, ale także temperatura i energia pomiędzy nimi. Na ich szczęścia Jareda nie było w domu...
••••••••••
Witam was, a właściwie żegnam C:
Pisanie tej opowieści zajęło mi dużo czasu, ale była to czysta przyjemność. Lubię tematy, które zostały poruszone w tym fanfiku i osobiście uwielbiam charakter Connora, więc pisanie o nim właściwie czegokolwiek jest bardzo przyjemne. Bardzo bardzo przyjemne.
Dziękuje wszystkim, którzy wytrwali do samego końca ze mną i moimi głupimi pomysłami! Kocham was bardzo mocno <3333
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro