36.
~(T/I)
(T/I) stała przed lustrem od dłuższego czasu, niepewna co w ogóle próbuje osiągnąć. (T/K/W) włosy spięła w długi warkocz. Zostawiła dwa smukłe kosmyki po bokach jej dziecięcej twarzy. Postanowiła założyć maleńki kolczyki, które znalazła tego samego dnia podczas zakupów i przygotowań do stresującej kolacji, która tak naprawdę była jej pomysłem. Niezbyt widoczny dodatek nigdy nikomu nie zaszkodził, prawda? Spojrzała na maciupeńkie literki „C". Uśmiechnęła się delikatnie i założyła je.
- Ciekawe, czy Connor je zauważy - pomyślała, chichocząc.
Użyła perfum o delikatnym i przyjemnym zapachu róży. Stojąc tak w samej bieliźnie przed lustrem, stwierdziła, że jest gotowa na każde możliwe zakończenie wieczoru. Momentalnie jednak zarumieniła się speszona - jak mogła w ogóle o tym myśleć?!
Odwróciła i zbliżyła się do szafy. Otworzyła ją i rozejrzała się w poszukiwaniu odpowiedniego stroju.
Sukienka?
A czy nie będzie to odrobinę zbyt oficjalne? Nie chciała wyglądać jak ‚na pokaz'. Zależało jej na oryginalności, ale także naturalności swojego wyglądu.
Spodnie?
Spodnie napewno dałyby mniej oszałamiający efekt, ale byłyby wygodniejsze.
Spódnica?
Już prędzej jakaś ładna sukienka...
Dziewczyna westchnęła i wyciągnęła z szafy szarą, luźną, dresową sukienkę. Założyła ją i przejrzała się w lustrze.
- Stylowo, elegancko i przede wszystkim naturalnie - ucieszyła się.
Znalazła czarno-białe trampki i usiadła, z zamiarem włożenia ich, gdy usłyszała głos brata:
- Wyglądasz pięknie.
Szybko odwróciła głowę i namierzyła go wzrokiem.
- Dziękuję - przytaknęła, wiążąc sznurówki.
Chłopak usiadł obok niej i westchnął:
- Przepraszam...
- Za co? - dziewczyna uniosła brew. Nie spodziewała się tego. Wszystkiego, ale nie tego.
- Za bycie chamem w stosunku dl twojego chłopaka - odwrócił wzrok. - Jesteś moją siostrą, jedyną kobietą, na jakiej mi zależy. Do tego wszystkiego jesteś młodsza. O rok. To jest ponad trzysta dni różnicy wieku... Czuję się odpowiedzialny za wszystko, co robisz... A jeżeli coś by ci się stało chyba bym się powiesił.
(T/I) poklepała go po plecach.
- Rozumiem - mruknęła. - Też tak miałam. Jesteś zazdrosny. Teoretycznie masz Evana, ale sam nie jesteś pewien czy właśnie takiego związku pragniesz... Jared, czy jesteś w stu procentach pewien swojej orientacji..?
Chłopak uniósł brew:
- Co? Oczywiście, że tak - bronił się, momentalnie spinając się i prostując plecy. - To znaczy, zawsze tak myślałem...
- Myślałeś? - siostra potrząsnęła głową. - Chodzi mi o to, czy to czujesz teraz? Chcę żebyś odpowiedział na to pytanie na podstawie twoich uczuć.
Jared zamknął oczy i wziął głęboki wdech.
- No właśnie. Przemyśl to sobie, a jak wrócę to możemy jeszcze porozmawiać - (T/I) wstała i uśmiechnęła się spoglądając przez okno. - Mam tylko kilka minut na wybranie kurtki, czapki i torebki.
Jared zaśmiał się i przewrócił oczami.
- Księżniczka czeka na swojego księcia? - próbował żartować, lecz w jego oczach można było wyczytać śladowe ilości bólu. Siostra jednak zdawała się tego nie zauważać.
- Zawsze i wszędzie - uśmiechnęła się delikatnie, po czym ruszyła do holu.
~Connor
Brunet ostatni raz zapewnił matkę, że nie żartuje, a przejażdżka samochodem do domu (T/I) i z powrotem - tylko po to, żeby przywieźć dziewczynę do jego domu - nie jest zwyczajną wymówką. Nie można było jednak winić Cynthii za dociekliwość, nigdy wcześniej jej syn nie przeprowadzał nikogo do domu. Szczególnie nie dziewczyny. J e g o dziewczyny.
Cała rodzina była poruszona nagłą zmianą charakteru starszego syna. Larry częściej uśmiechał się do dzieci, a Zoe starała się spędzać z bratem jak najwiecej wolnego czasu poza szkołą.
Tego wieczora, najmłodsza Murphy założyła na siebie najładniejszą z jej sukienek - czarną, delikatnie rozkloszowaną. Spięła włosy w koka i dopilnowała, by nie był on zbyt oficjalny, a wręcz niechlujny, co niezbyt spodobało się jej matce. Connor jednak cieszył się z tego, że siostra miała możliwość popisania się swoim wyglądem zarówno przed nim, ale także przed rodzicami.
Mimo wszystko, w domu nie panowała zbyt miła atmosfera. Matka biegała po kuchni, salonie, jadalni, ogródku i pokojach jej dzieci, sprawdzając czy wszędzie jest porządek. Larry usilnie próbował ją uspokoić, lecz nie osiągnął sukcesu przez bardzo długi czas. Zoe pomagała Connorowi opanować narastający stres.
- Będzie dobrze - zapewniała, głaszcząc go po plecach.
Chłopak spojrzał na zegarek i wstał.
- Czas jechać - westchnął, na co jego siostra skrzywiła się.
- Nie zostawiaj mnie tu z nimi - jęknęła.
- Przykro mi - zaśmiał się cicho, a ona jedynie warknęła.
•••••••••••••
Kochani, to jest prawdopodobnie przedostatni rozdział tego fanfika... Zajmę się teraz kolejnym, również z Connorem, jednak nie jest to x Reader. Mam nadzieję, że i tak wam się spodoba. Cztery pierwsze rozdziały już są opublikowane. Polecam jednak poczekać na kolejny rozdział TEJ opowieści, a dopiero potem zacząć tamtą...
Pożegnam się z wami dopiero w kolejnym rozdziale, więc dzisiaj macie ostatnią szansę by przewidzieć zakończenie ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro