Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30.

Connor otworzył jedno oko, lecz szybko je zamknął - światło. Kto włącza lampy o dziesiątej rano?!

Prychnął i wstał szybko, starając się przyzwyczaić swoje oczy do jasnego pokoju. Momentalnie rzucił się na okno i zasunął zasłony.

- Lepiej - szepnął do siebie i poszedł do łazienki.

Powoli zszedł po schodach i skierował się do kuchni.

- Connor, kochanie, naleśniki już się smażą - usłyszał głos Cynthi. Stała przy kuchence z szerokim uśmiechem na twarzy. - Impreza się udała? Wyglądasz na wpół żywego...

- Tak, było całkiem sympatycznie... - uśmiechnął się lekko, przytulając matkę.

- Kac też jest sympatyczny? - uniosła brew czochrając jego włosy.

- A jak myślisz? - prychnął łapiąc się za głowę...

- Napij się wody - zaśmiała się, przewracając oczami. - Śniadanie będzie za chwilę.


(T/I) wyczołgała się z łóżka i wstała powoli. Ból głowy nie pozwalał jej normalnie funkcjonować. Ubrała się i zbiegła na dół. Szybko wybiegła z domu. Podobno jogging pomaga...

Po godzinie biegania po parku, dziewczyna przestała odczuwać ból. Usiadła na ławce i wyciągnęła z plecaka butelkę wody. Wypiła przynajmniej połowę jej zawartości, a resztę schowała z powrotem do torby. Rozejrzała się i zachichotała na widok sylwetki siedzącej po drzewem. Podeszła do bruneta i zakryła jego oczy dłońmi.

-Zgadnij kto to - uśmiechnęła się.

- (T/I) - westchnął.

Dziewczyna odkryła jego oczy i usiadła obok.

- Jak sobie radzisz w nowym mieście? - zapytała po chwili.

- Nie dam rady. Nie potrafię - wyznał Noah. - Tu wszystko jest dla mnie takie... inne. Dziwne. Zupełnie nie takie, jakie sobie wyobrażałem... - spojrzał na nią i uśmiechnął się delikatnie. - Przynajmniej mam przyjaciół. Ty, Jared, Evan... Alana... Jesteście wspaniali.

- Wiem - zachichotała (T/I).

Noah wzruszył ramionami.

- Chyba muszę już iść... Mama się zdenerwuje... No wiesz, muszę kupić mundurek szkolny - przewrócił oczami i wstał. - Dzięki za rozmowę..

Dziewczyna jedynie pomachała mu na pożegnanie i westchnęła głęboko.


Zoe spojrzała na swojego brata, który szybko odwrócił wzrok. Odszedł od stołu całkowicie ją ignorując. Zabolało ją to, ale postanowiła się nie odzywać. Cynthia zauważyła jej smutek i wstała.

- Connor, kochanie, mógłbyś tu na chwilkę przyjść, proszę?

Connor uniósł brew i ponownie usiadł.

- O co chodzi? - spytał podejrzliwie.

- Zoe chciałaby ci coś powiedzieć, prawda, Zoey?

Dziewczyna nawiązała kontakt wzrokowy z wyższym od siebie chłopakiem i szybko okrążyła stół, tylko po to, by go przytulić. Cynthia uśmiechnęła się wzruszona całą sytuacją.

- Też cię kocham, siostrzyczko - usłyszała szept syna, który momentalnie wywołał u niej łzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro