30.
Connor otworzył jedno oko, lecz szybko je zamknął - światło. Kto włącza lampy o dziesiątej rano?!
Prychnął i wstał szybko, starając się przyzwyczaić swoje oczy do jasnego pokoju. Momentalnie rzucił się na okno i zasunął zasłony.
- Lepiej - szepnął do siebie i poszedł do łazienki.
Powoli zszedł po schodach i skierował się do kuchni.
- Connor, kochanie, naleśniki już się smażą - usłyszał głos Cynthi. Stała przy kuchence z szerokim uśmiechem na twarzy. - Impreza się udała? Wyglądasz na wpół żywego...
- Tak, było całkiem sympatycznie... - uśmiechnął się lekko, przytulając matkę.
- Kac też jest sympatyczny? - uniosła brew czochrając jego włosy.
- A jak myślisz? - prychnął łapiąc się za głowę...
- Napij się wody - zaśmiała się, przewracając oczami. - Śniadanie będzie za chwilę.
(T/I) wyczołgała się z łóżka i wstała powoli. Ból głowy nie pozwalał jej normalnie funkcjonować. Ubrała się i zbiegła na dół. Szybko wybiegła z domu. Podobno jogging pomaga...
Po godzinie biegania po parku, dziewczyna przestała odczuwać ból. Usiadła na ławce i wyciągnęła z plecaka butelkę wody. Wypiła przynajmniej połowę jej zawartości, a resztę schowała z powrotem do torby. Rozejrzała się i zachichotała na widok sylwetki siedzącej po drzewem. Podeszła do bruneta i zakryła jego oczy dłońmi.
-Zgadnij kto to - uśmiechnęła się.
- (T/I) - westchnął.
Dziewczyna odkryła jego oczy i usiadła obok.
- Jak sobie radzisz w nowym mieście? - zapytała po chwili.
- Nie dam rady. Nie potrafię - wyznał Noah. - Tu wszystko jest dla mnie takie... inne. Dziwne. Zupełnie nie takie, jakie sobie wyobrażałem... - spojrzał na nią i uśmiechnął się delikatnie. - Przynajmniej mam przyjaciół. Ty, Jared, Evan... Alana... Jesteście wspaniali.
- Wiem - zachichotała (T/I).
Noah wzruszył ramionami.
- Chyba muszę już iść... Mama się zdenerwuje... No wiesz, muszę kupić mundurek szkolny - przewrócił oczami i wstał. - Dzięki za rozmowę..
Dziewczyna jedynie pomachała mu na pożegnanie i westchnęła głęboko.
Zoe spojrzała na swojego brata, który szybko odwrócił wzrok. Odszedł od stołu całkowicie ją ignorując. Zabolało ją to, ale postanowiła się nie odzywać. Cynthia zauważyła jej smutek i wstała.
- Connor, kochanie, mógłbyś tu na chwilkę przyjść, proszę?
Connor uniósł brew i ponownie usiadł.
- O co chodzi? - spytał podejrzliwie.
- Zoe chciałaby ci coś powiedzieć, prawda, Zoey?
Dziewczyna nawiązała kontakt wzrokowy z wyższym od siebie chłopakiem i szybko okrążyła stół, tylko po to, by go przytulić. Cynthia uśmiechnęła się wzruszona całą sytuacją.
- Też cię kocham, siostrzyczko - usłyszała szept syna, który momentalnie wywołał u niej łzy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro