15.
~Evan
-Powiedziała, że zostanie w parku żeby się odstresować - powiedział rozstrzęsiony. - Chciała pooglądać drzewa. Mówiła, że za bardzo boli ją ręka, by męczyć się w szkole.
- Wierzysz w to? - usłyszał zdenerwowany głos w słuchawce. - Czy naprawdę wszystko muszę robić sam? To się robi żałosne, Evan! Czy naprawdę jesteś aż tak beznadziejny?!
Evan przełknął ślinę, jednocześnie tamując łzy.
- Przepraszam, Jar-
- CO MI DA TWOJE PRZEPRASZAM?! - chłopak po drugiej stronie wrzasnął zirytowany.
- N-nie wiem, nie c-chciałem, przepraszam, to wszystko moja w-wina...
- A żebyś wiedział, że twoja! - krzyknął wywołując u Evana płacz. Po chwili westchnął i wyszeptał. - Evan, kochanie... Przepraszam... Poniosło mnie... to moja siostra, chyba mnie rozumiesz, prawda słońce?
Evan uśmiechnął się smutno.
- Może i jest t-twoją siostrą... - mruknął. - Ale to mnie coś obiecałeś...
- I spełnię obietnicę, kochanie - zapewnił go rozglądając się. - Muszę kończyć, pa, kocham cie!
Evan schował telefon do kieszeni. Wybiegł z toalety i skierował się do sali lekcyjnej.
~Cynthia
#CynthiaMurphy
"Przyjedź jak najszybciej"
#LarryMurphy
"Dlaczego?"
#CynthiaMurphy
"Nie uwierzysz. Przyjeżdżaj!"
#CynthiaMurphy
"Gdzie jesteś, skarbie?"
#ZoeMurphyOfficial
"W szkole, mamo"
#CynthiaMurphy
"Po szkole się gdziesz wybierasz?"
#ZoeMurphyOfficial
"Nie mam zamiaru"
#CynthiaMurphy
"To super. Po szkole zjemy kolacje z naszym gościem :)"
#ZoeMurphyOfficial
"Ciocia przyjechała?"
#CynthiaMurphy
"Nie. Zobaczysz w domu"
#ZoeMurphyOfficial
"Okej, pa mamusiu!"
~Connor
- Umm.. Powiem ci, że.. - mlasnęła (T/I) zajadając się kanapkami z nutellą. - Nawet fajnie się z tobą siedzi... Gada... A przede wszystkim łaskoczesz jak mistrz świata!
Connor uśmiechnął się lekko i westchnął.
- Ty też jesteś do wytrzymania - zaśmiał się dokuczliwie. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek to komuś powiem...
Dziewczyna zarumieniła się i dokończyła posiłek.
- Pójdziemy gdzieś? - zaproponowała na co on podniósł głowę zainteresowany propozycją.
- Na przykład?
- No wiesz... Znam fajne miejsca za miastem... Na przykład tory kolejowe... Opuszczona stacja... Lasek... I oczywiście stary sad, w którym dalej rosną jabłka, ale nikt ich już nie zbiera - wyruszyła ramionami.
- Mhm - przytaknął i wstał podnosząc z ziemi swoją torbę. - Tory to zdecydowanie nalepszy pomysł... Co uważasz? - wystawił dłoń w jej kierunku.
Dziewczyna podała mu rękę. Ścisnął ją i pomógł jej wstać. Po dłuższej chwili wpatrywania się sobie w oczy, splótł ich palce i ruszyli w kierunku drzwi.
- To gdzie są te tory? - spytał, przerywając ciszę.
Dziewczyna zachichotała cicho.
- Zaprowadzę cię...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro