6.
Następne parę dni przeminęły bez większych incydentów.
Hoseok przykleił się do boku Jeongguka i chociaż było to rażące i lekko dla niego ciężkie do przywyknięcia, ponieważ nie miał przyjaciela od lat, to pomagało mu to czuć, że jeszcze stąpał po ziemi.
Nie czuł się już, jakby dryfował, od kiedy Taehyung znalazł go pod drzewem i to była ulga, naprawdę. Sprawiało to, że czuł się choć odrobinę normalny. Sprawiało to, że czuł, że może, być może Hoseok może być kimś, kto zostaje na dłużej.
Hoseok znał już plan zajęć Jeongguka jak na własną kieszeń. Kupował kawę dla ich dwójki o poranku, nawet jeśli Jeongguk nalegał, że on zapłaci. W dniach, kiedy nie mieli razem fizyki, Jeongguk zawsze odnajdywał Hoseoka czekającego przed jego klasą z uśmiechem na twarzy i Jeongguk nie rozumiał tego - nie rozumiał, jak ktoś mógł być taki chętny, by widzieć kogoś takiego jak on każdego dnia.
-Czy czujesz się w porządku? - Hoseok pytał codziennie.
To było tak proste pytanie, które wydawało się być niewinne z perspektywy osoby z zewnątrz, ale Jeongguk był kimś, kto zapomniał, czym tak naprawdę jest w porządku.
Po raz pierwszy, wybrał szczerość i powiedział:
-Nie wiem, hyung.
-Spróbujmy cyfr. - Hoseok zasugerował. Zawsze była ta szczególna łagodność w jego oczach, której Jeongguk nigdy nie potrafił zrozumieć.
Stworzyli system; jedynka oznaczała skakanie ze szczęścia. Dziewiątka to gotowość do skoczenia z mostu w każdym momencie. Dziesiątka zarezerwowana była na pogrzeby.
Dzisiaj, był solidną piątką i pół. Nie zamierzał skoczyć pod samochód, ale jeśli zostałby potrącony, to nie dbałby o to jakoś szczególnie. Dzisiaj czuł się lepiej.
Była siedemnasta i jedli naleśniki w restauracji, ponieważ Hoseok desperacko pragnął ich przez cały tydzień. Jeongguk z drugiej strony często zapominał o jedzeniu i jeśli nie było z nim jego przyjaciela, rzadko to robił.
-Czuję się, jakby Tae mnie unikał. - Hoseok powiedział, kiedy agresywnie włożył łyżkę syropu z jagodami do swoich ust.
-Dawno go nie widziałem. - Jeongguk wymamrotał. Dźgał swój kawałek naleśnika. Pominął część, w której powiedziałby, że nie do końca chce przebywać w towarzystwie Taehyunga i że jest pewien, że on czuje tak samo.
Hoseok wzruszył ramionami.
-Nie wiem. Oddalił się, od kiedy zacząłem się spotykać z tobą, co jest dziwne, ponieważ Tae nie jest typem zazdrośnika. - zawahał się, jakby nie był pewien, czy powinien mówić dalej. -Wiem, że powiedzieliście mi, że jesteście tylko dawnymi kolegami z klasy, ale jesteś pewien, że to tylko tyle? Chyba za tobą nie przepada.
Słowa Hoseoka piekły bardziej niż powinny, co było niedorzeczne, ponieważ Jeongguk wiedział, że Taehyung go nienawidzi, ale wciąż to bolało.
Jeongguk starał się dobrze to rozegrać i nie pozwolić, by było to widoczne.
-Nigdy wiele ze sobą nie rozmawialiśmy i nie widziałem go od ośmiu lat, więc nie wiem, o co może mu chodzić.
Nie czuł się zbyt dobrze z okłamywaniem swojego jedynego przyjaciela.
-Może po prostu podobasz mu się i odgrywa role tsundere. - Hoseok dodał ze śmiechem po zauważeniu, jak bardzo Jeongguk się spiął i jak jego usta ułożyły się w cienką linie. -Taehyung jest naprawdę uroczy i zaprzyjaźnia się z każdym, więc po prostu sposób, w jaki cię traktuje, jest lekko rażący.
-A co z Jiminem? - Jeongguk zapytał się w staraniach, by skręcić konwersacją w innym kierunku, który nie zawierał w sobie chłopaka, który chodził za nim przez lata. Hoseok wyglądał niekomfortowo i Jeongguk żałował, że zadał to pytanie.
-Och.. Um, Jiminem? - Hoseok odchrząknął niezręcznie.
-On też mnie nienawidzi, prawda? - Jeongguk wymamrotał z gorzkim uśmiechem.
Odłożył widelec, ponieważ nagle przestał być głodny. To było głupie i nie wiedział, dlaczego tak bardzo go to obchodziło, ponieważ spotkał Jimina raz, ale tak czy inaczej, obchodziło go to. Nigdy nie troszczył się o cokolwiek czy kogokolwiek. Spędził lata zapominając o ludziach, dopóki znajome mu twarze zamazywały się i nie pamiętał, kiedy ostatni raz spojrzał na kogoś i naprawdę go zobaczył.
Ale widział Hoseoka, widział Jimina i widział Taehyunga. Nienawidził tego. Chciał wrócić do czasów, kiedy Hoseok był tylko kolejną osobą z klasy bez twarzy, a nie jego partnerem do projektu. Jeongguk myślał o tym, jak wszystko by się potoczyło, jeśli nie zostaliby złączeni w parę. Jeśli Hoseok by się nie spóźnił, a Jeongguk nie byłby takim samotnikiem. Nie spotkałby znowu Taehyunga, to na pewno.
-Jimin jest po prostą królową dramatu. - Hoseok przekręcił oczami. -Jest przyjacielem Tae od wielu lat, więc potrafi być lekko nadopiekuńczy. Nie przejmuj się nim.
Ale rzecz w tym, że Jeongguk nie mógł nic na to poradzić. Mocno trzymał się słów Hoseoka i przewracał je w swojej głowie w kółko i w kółko. Nigdy nie był dobry w puszczaniu rzeczy.
-Nienawidzi mnie, prawda?
-Nienawiść to mocne słowo.
-W porządku, ja też siebie nienawidzę. - Jeongguk wzruszył ramionami, jakby naprawdę mu to nie przeszkadzało, ale zadziałało to na Hoseoka jak uderzenie z plaszczaka, ponieważ chłopak już otwierał usta, by rozpocząć kolejne kazanie. -Żartuję. - Jeongguk dodał szybko. -Dzisiaj jest mocne pięć i pół, pamiętasz?
Ale nie powiedział Hoseokowi, że powoli wspina się do szóstki.
Zamiast tego wymusił uśmiech, ponieważ ostatnią rzeczą, którą chciał, było obciążanie swojego przyjaciela jeszcze bardziej.
To było wystarczające, by złagodzić zmartwienie Hoseoka, ale wciąż wydawał się być lekko niezadowolony komentarzem.
-Chciałbym, byś był dla siebie uprzejmiejszy, Guk.
-Będę nad tym pracował. - Jeongguk odpowiedział, bez obietnicy w głosie.
Wiedział, że ludzie jak on nie zasługiwali na uprzejmość.
Nowy rok wydawał się być tak odległy. Jak bardzo chorobliwe było to, że wyczekiwał tak gównianej rzeczy?
Ale rzecz w tym, że Jeongguk zapomniał, jak to jest patrzeć przyszłościowo. Zapomniał, jak to jest powrócić na nogi i otrzepać brud z kolan. To było, jakby musiał nauczyć się na nowo, jak być człowiekiem.
Ciężko było udawać, że jest się pełnym, kiedy wszystko, co słyszał, to łamanie jego wnętrzności.
Powinien pracować ciężej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro