Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Nic szczególnego nie zmieniło się po rozmowie Jeongguka i Taehyunga - a przynajmniej nie od razu. 

To nie była gówniana komedia romantyczna i nie stali się przyjaciółmi z dnia na dzień, trzymającymi się za ręce. Nie było żadnego śmiałego oświadczenia miłości, jedynie bolesna niezręczność, ponieważ, czym oni niby teraz byli? Ich relacja stała się jeszcze bardziej dezorientująca. 

Jeongguk nie wiedział do końca, jak właściwie zachowywać się przy Taehyungu. Wiedział, że stali na cienkiej linie i mogli z łatwością zachwiać się na jedną stronę lub na drugą. To, co posiadali, było kruche. Niepewne. 

Taehyung zaprzestał unikania Hoseoka i pomiędzy zmieszaniem, Jeongguk był wdzięczny, że ich relacja szybko powróciła do normalności - nawet, jeśli oznaczało to, że Jeongguk będzie musiał częściej przebywać w towarzystwie Taehyunga. Nawet, jeśli jego obecność była przytłaczająca i za każdym razem, kiedy nawiązywali kontakt wzrokowy, Jeongguk odwracał głowę, ponieważ przypominało mu to, jak pięknie Taehyung wyglądał pod przyciemnianą lampą w kuchni Hoseoka te pare noce temu. 

Coś się zmieniło. Wciąż była w nim ta kruchość, która sprawiała, że się jąkał, ale coś w środku niego się przestawiło. Tajemnice wciąż wyżerały go od środka, ale przebywając w towarzystwie Taehyunga, już nie czuł się, jakby się topił. Zamiast tego wywoływało to w jego brzuchu obce uczucie i to było dziwne, bycie w stanie oddychać przy chłopaku, którego zniszczył. Chłopaku, który pozostawił po sobie poczucie winy i smutek, by wyżerał serce Jeongguka jak choroba. Taehyung przywrócił mu ciepło, które ojciec Jeongguka ugasił dawno temu. 

Wciąż obaj się wahali. Jeongguk nie był jeszcze do końca gotowy, by skorzystać z oferty Taehyunga dotyczącej zniżki na pizze, ale to nie miało znaczenia, ponieważ wkrótce Taehyung zaczął dołączać do nich na lunchu i grupka trzyosobowa stała się czteroosobową. To było dziwne, ponieważ mimo tego, że Hoseok, Jimin i Taehyung byli przyjaciółmi jeszcze zanim pojawił się Jeongguk, to nie sądził, że kiedykolwiek się do tego przyzwyczai. Jeśli miał być szczery, bał się. Zawsze czuli się w swoim towarzystwie tak dobrze i Jeongguk zawsze śmiał się z ich żartów, których nawet nie rozumiał. Wspomnienie specjalnych momentów, w które nigdy nie zostanie wtajemniczony. I być może był lekko zazdrosny o ich przyjaźń. Był przerażony myślą bycia samym, jednak starał się to ukrywać. 

Taehyung nie chodził już z zaciśniętymi wargami w towarzystwie Jeongguka tak, jak robił to kiedyś. Wydawał się być teraz bardziej wyluzowany po tym, jak odbyli ze sobą rozmowę, ale wciąż, Jeongguk starał się do tego przywyknąć. Nie wiedział, czy powinien być szczęśliwy, czy nie. Nie byli przyjaciółmi, ale Taehyung zawsze się z nim witał i pytał się, co u niego, a Jeongguk nigdy nie poległ w zająknięciu się i zaczerwienieniu, składając nieskładne odpowiedzi, na które Taehyung tylko się uśmiechał. 

Nie, nigdy do tego nie przywyknie. 

Jeongguk nauczył się, że choć Taehyung był inny niż kiedyś, nawet, jeśli nie był już nieśmiały i cichy, niektóre rzeczy się nie zmieniły. Dalej miał tak czułe serce. Był troskliwy, zabawny i za bardzo przejmował się samotnymi gąsienicami na chodniku. Ale był śmiały; nigdy nie bał się wyrazić swoje zdanie. Nigdy nie kurczył się, kiedy ludzie popatrzyli się na niego z osądem w oczach. Kiedy się śmiał, Jeongguk wzdrygał się, ponieważ jak ktoś mógł być tak wesoły? Jak ktoś mógł posiadać w sobie tyle dobra? 

Prawie nigdy nie zostawali sami, a kiedy już tak było, ich rozmowa była mdła i napięta, słychać było jedynie parę słów, które miały zapełnić niezręczną ciszę. Taehyung zazwyczaj mówił więcej i Jeongguk czuł się z tym źle, ale za bardzo bał się, że powie coś złego i Taehyung znowu zacznie go nienawidzić. 

Jeongguk nienawidził przebywania z nim sam na sam. Jeśli mógł, to unikał tego, co nie było takie ciężkie, ponieważ ostatnio Hoseok i Jimin szczególnie unosili się nad nim i choć Jeongguk naprawdę kochał swoich przyjaciół, zaczynało się to robić lekko dziwne. Po pierwsze, patrzyli się na siebie zbyt często i być może Jeongguk miał urojenia, ale czasem wydawało mu się, jakby Jimin przystawiał się do Hoseoka i gdy Jeongguk wystarczająco zmrużył oczy, mógł dostrzec odcień czerwonego na policzkach Hoseoka. 

Nie dopytywał się niczego, ponieważ to nie była jego sprawa, ale wciąż to było cholernie dziwne i starał się nie myśleć o tym jednym razie, kiedy Jimin napisał do niego i praktycznie powiedział, że chciałby się przespać z Hoseokiem. Nie wiedział wiele o seksie, ale chciałby tylko, by jego przyjaciele to obgadali i ustalili, co dzieje się między nimi. Jeongguk po prostu chciał, by jego przyjaciele byli szczęśliwi i czasem otwierał usta, by coś powiedzieć, ale zamarzał. Bo od kiedy jego opinia dla kogokolwiek miała znaczenie? 

Jeongguk nienawidził przebywania sam na sam z Taehyungiem, ale kiedy Hoseok zaprosił go do siebie, osoba, która otworzyła drzwi, była nikim innym, a chłopakiem, którego za wszelką cenę starał się unikać. 

-Um. - to wszystko, co z siebie wydusił. Żadnego 'hej' ani nic w tym rodzaju, ponieważ jego mózg nie wiedział, jak normalnie funkcjonować i Jeongguk zawsze musiał sprawiać, że wszystko staje się dla wszystkich niezręczne. 

Taehyung oparł się od framugę drzwi, ubrany w czarny podkoszulek, który wyglądał na nim o wiele za dobrze i Jeongguk miał nadzieję, że to nie było takie oczywiste, że go obczajał. 

-Hoseok powiedział, że wpadniesz. - kompletnie zignorował rażącą niezręczność młodszego chłopaka. Postawił na zwykły ton, który sprawił, że wydawało się, jakby rzeczywiście byli przyjaciółmi. -Poszedł po coś do jedzenia, więc będziesz musiał chwilę poczekać. 

-M-mogę po prostu przyjść później. - Jeongguk wyjąkał. Nie ma mowy, że pozwoli sobie przebywać z Taehyungiem kompletnie sam na sam w mieszkaniu Hoseoka. 

Taehyung wyglądał na zmieszanego, lekko otumanionego, jakby wiedział dokładnie, co dzieje się w umyśle Jeongguka. 

-Dlaczego miałbyś to robić? Wróci niedługo, Jeongguk. Możesz wejść i zrelaksować się na kanapie. - odsunął się od framugi, by go wpuścić. -Nie ma potrzeby zachowywać się jak nieznajomi. - kąciki jego ust uniosły się ku górze. To sprawiło, że Jeongguk prawie pomyślał, że chłopak się z nim droczy. 

Rozważał, czy powinien zwyczajnie się odwrócić i uciec czy jednak nie, ale jego intencja byłaby dosyć oczywista i sprawiłaby, że czuliby się w swoim towarzystwie jeszcze bardziej niekomfortowo niż dotychczas. Więc przeszedł niepewnym krokiem przez próg mieszkania i starał się wymusić uśmiech. Usiadł na kanapie ze sztywną posturą i wyprostowanymi plecami. Pewnie, ciągle przebywał w mieszkaniu Hoseoka. Stał się dla niego lepszym domem, niż jego własne za duże i puste mieszkanie, ale z Taehyungiem w środku, czuł się nie na miejscu. Jak nieznajomy. Jakby się narzucał, jakby stawał się utrapieniem w ich przyjaźni. 

Na telewizorze wyświetlona była zatrzymana gra w Super Smash Bros. Taehyung usiadł obok niego, zostawiając odpowiednią ilość przestrzeni między nimi.

-Lubisz Smasha? 

-Jest w porządku. - Jeongguk odpowiedział z dystansem. 

On, kurwa, kochał Smasha.

Taehyung rzucił mu kolejne otumanione spojrzenie. Rzucił mu na uda drugi kontroler i powiedział: 

-Zagraj ze mną. 

To był bardziej rozkaz niż pytanie, więc niepewnie podniósł urządzenie. 

-Tylko jedna runda. - wymamrotał. Starał się zabrzmieć na niezainteresowanego. 

Taehyung skinął głową. 

-Tylko jedna runda. 

To miała być tylko jedna runda, ale zaraz zamieniła się w dwie. Potem żądany był rewanż i zanim Jeongguk się zorientował, zagrali już osiem rund i Taehyung wygrał tylko trzy razy. Jeongguk kompletnie zapomniał o tym, jak bardzo lubił rywalizować. Po tym, jak Taehyung wygrał jeden mecz, nie mógł się tak zwyczajnie poddać. Nie mógł pozwolić Taehyungowi myśleć, że jest do bani w swoją ulubioną grę. 

-To nie fair! Na stówę oszukiwałeś. - Taehyung krzyknął. Miał czelność wydymać wargi, kiedy jego Kirby zlatywał z ekranu i gra znowu się zakończyła. 

-Jak mogłem oszukiwać? - Jeongguk zaśmiał się lekko. -Wszyscy wiedzą, że Pit jest najlepszy w meczach.

Taehyung rzucił mu spojrzenie. 

-Nie powinieneś być w stanie użyć ataku swojego Smasha w ten sposób, gra się zacięła. Zagrajmy jeszcze raz. 

-Jesteś takim obolałym cieniasem. - Jeongguk prychnął i przekręcił oczami. 

To był pierwszy raz, kiedy byli w stanie żartować w swoim towarzystwie w ten sposób i siedząc obok Taehyunga, Jeongguk zapomniał, kim oboje są. Zapomniał, jak bardzo zranił Taehyunga i jak prawdopodobnie chłopak wciąż ma do niego pretensje. Zastanawiał się, jak wszystko by się potoczyło, gdyby wtedy nie był takim dupkiem. W tamtym momencie, byli jedynie dwoma lubiącymi rywalizacje studentami, którzy biorą Smasha zbyt na poważnie i Jeongguk mógł się trochę uśmiechnąć. Mógł się nawet śmiać na pół gwizdka. Zapomniał, że to z Hoseokiem miał się spotkać, ponieważ naprawdę dobrze bawił się z Taehyungiem.

-Wiesz, jestem lekko zaskoczony. - Taehyung powiedział. Zrobił się podekscytowany, kiedy wreszcie udało mu się zepchnąć postać Jeongguka z ekranu. -Nie jesteś taki, za jakiego cię uważałem. 

-Co masz na myśli?

-Jesteś zwykle naprawdę nieśmiały i nie mówisz zbyt wiele, więc nie spodziewałem się, że będziesz taki konkurencyjny. - zatrzymał się, by pomyśleć. -To zaskakujące, ale fajnie tak spędzać razem czas. 

-Tak. - Jeongguk postawił na krótką odpowiedź, starając się nie myśleć o tym zbyt dużo. Nie chciał zniszczyć nastroju. 

Ale wtedy: 

-Prawie, jakbyśmy byli przyjaciółmi. 

Jeongguk zesztywniał. 

-Taehyung- 

-Wiem. - szybko mu przerwał. -Wiem. 

Oczywiście, że wiedział. Oczywiście, że wiedział, że Jeongguk jest przerażony ideą bycia czymś więcej dla siebie poza złymi wspomnieniami. Wiedział, że tak nie mogło być, ponieważ to nie było sprawiedliwe w stosunku do Taehyunga i tyle rzeczy zostało niewypowiedzianych, ukrytych pod sympatycznymi uśmiechami i wymuszonymi konwersacjami. 

-Hoseok powiedział mi, że studiujesz zarządzanie finansami. - Taehyung powiedział bez namysłu w staraniach, by rozluźnić atmosferę, zanim znowu zrobi się niesamowicie niezręcznie. Tym razem wybrał Sheika i nie szło mu już tak źle.

Jeongguk mruknął w potwierdzeniu, starając się skupić na grze, by upewnić się, że Taehyung już nigdy nie zasmakuje zwycięstwa. 

-Nie wyglądasz na typa, który lubi tego typu rzeczy. 

-Nienawidzę tego. Sprawia, że czuję się tak cholernie nędznie. - Jeongguk wymamrotał. Prawda wypływała z jego ust, zanim miał szanse pomyśleć, co w ogóle mówi. 

-Więc dlaczego robisz coś, co tak bardzo cię unieszczęśliwia? - Taehyung zapytał, jego oczy przyklejone były do ekranu. 

Jeongguk sądził, że starszy chłopak jest zbyt ciekawski dla własnego dobra. Jego serce nie było już dłużej w grze i nawet nie przeklął, kiedy jego postać spadła z platformy i Taehyung sprzątnął jego zwycięstwo. Jego pewność siebie zaczynała zanikać i nawet coś tak prostego, jak siedzenie obok Taehyunga, grając w Smasha sprawiało, że czuł lekkie poczucie winy. Nie powinien tak dobrze się bawić. 

Przełknął ślinę.

-To coś, czego chcieli moi rodzice. 

-Ale co z tym, czego ty chcesz? 

Jeongguk wzruszył ramionami. 

-To, co ja chcę, nie ma znaczenia. 

Taehyung nie rozpoczął kolejnej rundy. Zamiast tego odstawił swój kontroler i odwrócił się w stronę Jeongguka ze zmarszczonymi brwiami. 

-Dlaczego tak mówisz? 

Ponieważ to była prawda. Jeongguk nie miał znaczenia. Cokolwiek powie lub zrobi nie ma znaczenia. Kogo obchodzą jego marzenia? Jego szczęście? Rzeczywistość życia złapała go za gardło i zniszczyła to wszystko. Nie wiedział, jak powiedzieć Taehyungowi, że nie zasługuje na żaden typ nadziei - że nie może sobie na nią pozwolić. 

-Po prostu nie ma. - powiedział. 

Taehyung ucichł na długą minute, a Jeongguk patrzył na kraniec stoliczka do kawy. Hoseoka nie było już od dłuższego czasu, może powinien do niego napisać. 

-Więc, jeśli miałoby to znaczenie, to co chciałbyś robić? - Taehyung zamiast tego zapytał. 

Jeongguk nawet nie zawahał się ze swoją odpowiedzią. 

-Muzykę. Naprawdę kocham muzykę. 

To pierwszy raz, kiedy szczerze powiedział to na głos; pasje do tego wszystkiego. Czuł się trochę ujawniony. Lekko obolały, ponieważ to wciąż był dla niego wrażliwy temat. 

Na to Taehyung delikatnie się uśmiechnął. 

-Wyglądasz, jakbyś kochał muzykę. 

Serce Jeongguka przyspieszyło. 

-Wiesz. - Taehyung zaczął wolno, z zawahaniem. -Rozumiem, że chcesz sprawić, by twoi rodzice byli dumni, ale jesteś swoją własnością, Jeongguk. To, jak żyjesz swoim życiem powinno być czymś, o czym sam zadecydujesz. 

Słowa Taehyung cięły go trochę za głęboko i Jeongguk zaczął bawić się swoimi palcami i odważył się spojrzeć do góry na drugiego chłopaka z oczami wypełnionymi nadzieją. 

-Naprawdę tak sądzisz? - pytanie było niepewnym szeptem. 

-Oczywiście. - Taehyung zapewnił delikatnie. -Nie skłamałbym. 

Ale Jeongguk tak. Spędził całe życie okłamując siebie i innych i to nad nim ciążyło. 

Chciał tworzyć muzykę bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie. Chciał znów śpiewać i pisać piosenki i tęsknił za swoją gitarą, ale zostawił ją w Busan, bo patrzenie na nią było zbyt bolesne. Jego ojciec nienawidził, kiedy grał. Chciał, by pusta przestrzeń w jakie mieszkaniu została zastąpiona dużym pianinem, ale jego ojciec prychnąłby na ten widok. 

Jeongguk chciał jedynie sprawić, by jego rodzice byli szczęśliwi, ale zastanawiał się, jak wiele kawałków dusza może stracić, by już nie była dłużej jego własnością? Zastanawiał się, jak długo będzie musiał tańczyć według tempa swojego ojca, zanim się rozpadnie? 

Prawdziwi mężczyźni nie całują chłopaków. Prawdziwi mężczyźni nie podążają za takimi marzeniami jak muzyka. 

-Być może przekraczam granicę mówiąc to, ale jeśli kiedykolwiek będziesz chciał zacząć żyć dla siebie, to mam przyjaciela na wydziale muzycznym, który może ci pomóc. Nawet, jeśli nie zmienisz swojego kierunku, to jestem pewien, że byłoby fajnie robić coś, co sprawia, że jesteś szczęśliwy. 

Jeongguk chciał powiedzieć, że to bezcelowe, ponieważ nie będzie żył wystarczająco długo, by dosięgnąć swojego marzenia, którego jego ojciec nienawidzi. Ale tak czy inaczej skinął głową. Chyba może sobie pozwolić na wierzenie w coś takiego choć przez krótką chwilę. 

-P-pomyślę nad tym. Dziękuję, Taehyung. 

Poruszył się niezręcznie, a Taehyung wyglądał, jakby chciał powiedzieć więcej. Wyglądał, jakby wiedział, że coś stopniowo wypala wnętrzności Jeongguka od środka, a Jeongguk wstrzymywał oddech. Może Taehyung wiedział. Może, tylko może, zapyta 'czy cieszysz się, że żyjesz?', a Jeongguk odpowie, że nie. Powie, że zamierza umrzeć. Umrze w momencie, kiedy rozpocznie się nowy rok i że nie do końca wszystko ma rozpracowane, ale nikt go nie powstrzyma. 

Chyba że - chyba że Taehyung poprosi go, by został. Czasem, w momentach takich jak ten, chciałby zostać. Ale Taehyung o nic nie poprosił. Jedynie uśmiechnął się ciepło i powiedział: 

-Nie ma za co, Jeongguk. 

Taehyung nie poprosił go, by został i było mu z tym w porządku. Starszy chłopak porzucił temat i kontynuowali grę w Super Smash Bros. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro