Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28. Powrót do żywych


Zalas, 30 km na zachód od Krakowa.

Główna baza wypadowa Zjednoczonych Watah.

- Witaj książę.

- Witaj Alfo.

- Zdaj raport.

- Ich siły są nieliczne i rozproszone. Zebranie ich zajmie im co najmniej tydzień. Zamek jest słabo chroniony. Mały oddział szturmowy bez problemu może się zakraść do środka i otworzyć drogę naszym wojskom. Są dwie główne bramy wjazdowe, tutaj i tutaj. Ta brama jest otwarta całą dobę. W dzień można tam wejść bez żadnej kontroli.

- Dobrze się spisałeś książę. Kiedy jesteśmy w stanie wyruszyć?

- Nasze wojska są gotowe w każdej chwili. Jest jeszcze jedna sprawa ojcze...

- Tak?

- Na zamku jest jedna ruda dziewczyna. Chcę ją dostać jako trofeum.

- Tylko tyle? Zdobądź zamek a dziewka będzie twoja. Bierz żołnierzy i ruszaj przodem. Będziesz w oddziale szturmowym. Otworzysz nam wrota Wawelu. Do zobaczenia po bitwie synu.

- Dziękuję ojcze. Kraków będzie nasz.

***

Eliza ocknęła się czując, że nie może złapać tchu. Usiadła gwałtownie zrzucając z piersi rudego kocura. Zaczerpnęła łapczywie powietrza.

Nie musiałaś aż tak gwałtownie mnie budzić... - zamruczał kot w jej głowie.

- Bursztyn? Naprawdę tu jesteś? - zapytała dopiero teraz naprawdę zauważając zwierzaka.

Wczorajszej nocy mnie stworzyłaś. Nie pamiętasz? - kot przekrzywił łebek wpatrując się w nią uważnie.

Dziewczyna zmarszczyła brwi. Faktycznie próbowała przywołać Bursztyna dożycia ale nie pamiętała czy jej się udało. Musiała stracić przytomność. Kto w takim razie ułożył ją w łóżku pod kocem?

Miałaś gościa. - powiedział telepatycznie! kot liżąc swoją łapkę. Czyta mi w myślach?

- Kto tu był? - zapytała podejrzliwie.

Tak, czytam ci w myślach. Jakiś facet w czarnej masce. Chciałem go zjeść ale był taki szczery...

- Czarny Tygrys tu był?! Co mówił?! - zapytała z przejęciem. Dlaczego tu przyszedł?

Czarny, nie czarny, Tygrys i owszem. Że się martwi i takie tam różne. Pozwoliłem mu sprawdzić czy oddychasz bo inaczej by się stąd nie ruszył.

Dobra mniejsza o niego. Trzeba w końcu wyjść z pokoju i wrócić do treningu. Dosyć zamartwiania się i użalania nad sobą.

I to mi się podoba! Ruszamy na podbój świata?

Cholera a co powiedzą ludzie jak zobaczą mojego stworka - wytworka?

Że jestem piękny a co! I mądry i...

I narcyz z ciebie. Muszę cię jakoś ukryć. Nie chce żeby wszyscy o tobie wiedzieli.

Jaaasne, element zaskoczenia, pierdu pierdu. Mogę się stać czymkolwiek zechcesz. Wystarczy że...

No to chce mieć broszkę z kotem.

Błysnęło. Na miejscu kota pojawiła się broszka przedstawiająca kota zwiniętego wokół ognistego opala. Kamień był niesamowity, mienił się wszystkimi kolorami ognia.

Nadal jestem świadomy i żywy - przypomniał kot - i zawsze będę z tobą.

I możemy rozmawiać telepatycznie.

Możemy.

Ale super! Nareszcie nie będę gadać sama do siebie!

Teraz będziesz gadać do mnie!

Idziemy ćwiczyć. Dosyć gadania, teraz czas na działanie.

Eliza umyła się szybko i przebrała w wygodne czarne spodnie i bluzkę, splotła włosy w warkocz,   przypięła Bursztyna do ubrania i wyszła ze swojego pokoju.

Ardias siedzący na fotelu zakrztusił się kawą na jej widok. Uśmiechnęła się lekko.

- Chodźmy ćwiczyć, mam tydzień do nadrobienia! - powiedziała wesoło co wprawiło mężczyznę w jeszcze większą konsternację

- Dobrze się czujesz? To znaczy... tydzień się nie pokazywałaś i w ogóle...

- Wiem, przepraszam. Miałam sporo do przemyślenia. Ale już wszystko w porządku i możemy wracać do ćwiczeń.

- Na pewno? Nie jesteś głodna czy coś? Nie boli cię głowa, nie jesteś zmęczona?

- Nieee, dlaczego pytasz?

- No bo wczoraj... to znaczy tydzień cię nie widziałem i tego...

- Ktoś tu się nie wyspał chyba- rzuciła dziewczyna dostrzegając cienie pod oczami Tygrysa.

- Racja, ostatnio słabo sypiam - odpowiedział przeciągając się na fotelu - No to co, idziemy sprawdzić czy pamiętasz jak się bronić?

- Bronić to ty się będziesz dzisiaj - mrugnęła do niego i uciekła ze śmiechem z apartamentu przed goniącym ją Tygrysem.   

***

Wybaczcie, że dziś krótko ale jestem wykończona. 

Gwiazdkujcie i komentujcie.

Pozdrawiam

Abisay

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro