Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24. Pierwsza miłość.

Czy w tydzień można nauczyć się władania mieczem? Prawidłowa odpowiedź powinna brzmieć: nie, nie ma szans. Ale dla kogoś komu wydaje się, że to jego jedyna szansa na przeżycie wojny nie ma nic niemożliwego.

Kotka weszła w tryb "zabójczy trening przed zawodami". Eliza dzień w dzień męczyła Ardiasa by z nią ćwiczył. Była tak skoncentrowana na swoim celu, że czasem aż przerażała Tygrysa. Trenowała od świtu aż do późnego wieczora kiedy to padała ze zmęczenia i zamykała się w swoim pokoju. Kiedy mężczyzna musiał ją zostawić ze względu na obowiązki wobec króla przydzielał jej zaufanych strażników do sparingu. Dziewczyna jednak uczyła się w zatrważającym tempie i po kilku dniach bez problemu potrafiła pokonać każdego z mężczyzn.

Jeżeli nawet coś jej nie wychodziło to zawsze nadrabiała to swoją kocią szybkością i zwinnością potęgowaną dodatkowo przez lata treningu gimnastyki artystycznej. Wzięła sobie do serca słowa Czarnego Tygrysa. Już NIGDY nie dam się zaskoczyć - powtarzała sobie kilkadziesiąt razy dziennie i ćwiczyła aż mięśnie paliły ją błagając o tlen. NIGDY nie będę bezradna.

Wieczorami zmordowana do żywego patrzyła przez okno i czasem udawało jej się dostrzec plamę ciepła pomiędzy drzewami. Kilka razy wymknęła się z pokoju i spacerowała po parku zastanawiając się czy znowu go spotka? Wiedziała, że ją śledził ale nigdy nie wyszedł z cienia. Pilnował jej. Dzięki temu w jakiś irracjonalny sposób czuła się bezpieczna. Po kilku dniach dała sobie spokój i przestała wychodzić. Teraz najważniejszy jest trening. Kiedy indziej dowiem się co właściwie się stało tamtej nocy.

W czasie treningów nie pokazywała nikomu swoich ognistych mocy. Lepiej, żeby nikt poza zaufanymi ludźmi o tym nie wiedział. Nigdy nie wiadomo kiedy przyda się element zaskoczenia. Poza tym odkryła przypadkiem, że jeśli chce to może swoje "wyczuwanie ciepła" przekształcić w regularną termowizję. Jedyny problem, którego jak na razie nie udało jej się wyeliminować polegał na tym, że jej oczy zaczynały wtedy świecić jak płomyki świeczek. W terenie mogłaby zostać przez to łatwo wykryta. Swoją drogą ciekawe czy udałoby jej się wytworzyć ogień, który nie dawałby światła? Przydatne w zimną noc gdy nie chce się być zauważonym w lesie. Będzie musiała nad tym popracować.

Pod koniec tygodnia ciężkiej pracy zrobiła sobie przerwę i poszła się przewietrzyć do parku. Czuła wyraźnie ból w każdym mięśniu jej ciała ale cieszyła się tym. Dzięki temu wiedziała, że żyje. Ma kolejną szansę by stać się kimś lepszym. Może to jednak był prezent od losu, że nie zapomniała niczego z poprzedniego życia? Nie wiadomo gdzie by się urodziła, kim by byli jej rodzice, jakie karty dostałaby od opatrzności przy rozdaniu na początku życia. Co prawda w tej chwili można powiedzieć że jest trochę jak oszust bo zachowała wszystkie karty z poprzedniego rozdania. Ale co tam. Ważne przecież jak ich użyje i co dobrego może dzięki nim zrobić.

Spacerowała około godziny ciesząc się być może ostatnim ciepłym dniem tego roku. Niedługo spadnie śnieg i nastanie zima. Ciekawe czy tu wygląda tak samo jak w jej poprzednim życiu?

Nagle poczuła że ktoś się zbliża do niej od strony drzew. Nie odwróciła się jednak. Nie chciał ze mną gadać wcześniej to czemu niby mam się nim przejmować. Poza tym ma mnie przeprosić za swoje zachowanie. Kto to widział całować dziewczynę tuż po poznaniu jej. Niech sobie myśli, że nie wiem że stoi za tym wielkim drzewem...

Przed sobą za zakrętem ścieżki zobaczyła dwie plamy ciepła. Zobaczyła, poczuła, trudno było jej to określić. Kto tu może spacerować o tej porze?

Zanim ich zobaczyła usłyszała piskliwy kobiecy śmiech. Potem zza krzewu róż wyłoniła się kobieta i mężczyzna idący razem pod rękę. Kobieta miała na sobie szarą lejącą suknię do ziemi, szare długie włosy i szare psie uszy. Wróć. Wilcze uszy. Mężczyzna z kolei również ubrany na szaro nosił ozdobny kaftan, skórzane spodnie i wysokie buty jeździeckie. Był wysoki, włosy miał czarne i ładnie przystrzyżone tak samo jak wilcze uszy.

Wilk spojrzał na Elizę a ta stwierdziła, że jej nogi zamieniły się w galaretę i zaraz się przewróci. Mężczyzna też stanął jak wryty przyglądając się kotce oszołomiony. Czas po raz kolejny w tym tygodniu zatrzymał się.

Kobieta wilczyca paplała coś nie zwracając najmniejszej uwagi na Elizę. W końcu spojrzała na towarzysza.

- Draugar chodź kochanie. Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. - powiedziała i pomachała mężczyźnie dłonią przed nosem.

- Co...? Ah nie tylko...

- No to chodźmy dalej. - zaczęła znowu paplać coś o fatalnie ubierających się krakowiankach i pociągnęła za sobą Draugara. Ten jednak cały czas patrzył na Elizę, nawet kiedy ją minął przez dłuższy czas szedł patrząc przez ramię na dziewczynę. Przerwał kontakt wzrokowy dopiero kiedy zniknął za kolejnym zakrętem.

Eliza upadła na kolana. Patrzyła nadal oszołomiona w miejsce gdzie zniknął wilk. Dlaczego wszechświat mi to robi? Skąd on się tu wziął? Niemożliwe, żeby znalazł się tu przypadkiem. Przypadki nie istnieją. A ja głupia myślałam, że w końcu wyjdę na życiową prostą... Że znajdę sobie porządnego męża, będę mieć dzieci i będę żyć spokojnie. Ale nieeeeee bo przecież największemu pechowcowi w galaktyce trzeba dowalić jeszcze więcej pecha! Nie dość, że nie wymazano mi pamięci przy ponownych "narodzinach" to jeszcze on musiał się pojawić wśród wrogiego plemienia... watahy... narodu... jakkolwiek. Przecież nie ma takiej siły, żebyśmy przezwyciężyli tutejszą kulturę. Jeżeli on tu trafił to znaczy... to znaczy że... musi być moją drugą połową. Jaka jest szansa, że pośród nieskończoności wybierze się ten sam portal? Zero. To niemożliwe... A jednak on tu jest. Boże! Bogowie! Ktokolwiek! Dlaczego?!

- Co się stało, my lady? - zapytał ktoś za jej plecami. Odwróciła się myśląc, że to Ardias ale nie. Tuż za nią kucał Czarny Tygrys i przyglądał się jej badawczo. Gdy zobaczył łzy spływające po jej policzkach spojrzał ze złością na ścieżkę gdzie zniknęły wilki po czym wyciągnął materiałową chusteczkę i podał ją dziewczynie.

- Jeśli coś ci zrobili powiedz jedno słowo a...

- Nic mi nie zrobili... - powiedziała cicho - po prostu... Ja gooo znam rozumiesz? - powiedziała łamiącym się głosem - Z poprzedniego życia... Wiesz jaka jest szansa, że jest tu przypadkiem? Żadna... Wiem, że to co mówię nie ma sensu...

- Ciii... To ma całkiem dużo sensu. Kim on był dla ciebie... w poprzednim życiu? - zapytał mężczyzna dziwnym głosem.

Elizie było w tej chwili wszystko jedno komu to powie ale musiała komuś się wyżalić. Komukolwiek. Nawet temu nieznajomemu.

- Nazywał się Piotr... był moją pierwszą miłością. 

***

KA BUM! Nie spodziewaliście się tego! ;D Albo spodziewaliście tylko w innym wydaniu ;D haha tylko się boje teraz, że sama się we wszystkich tych wątkach pogubię :D 

Piszcie o czym chcecie następny rozdział ;) 

Pozdrawiam i czekam na gwiazdki i komentarze ;)

Abisay

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro