Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22. Nocna eskapada


Poselstwo składało się z czterech osób - trzech wilków i jednej wilczycy. Największy z mężczyzn nie odstępował kobiety na krok - ta para raczej nie opuszczała zamku, natomiast pozostała dwójka przebywała raczej w karczmach i tawernach niż w przydzielonych apartamentach.

Tej nocy Cień postanowił śledzić mężczyzn na mieście. Z doświadczenia wiedział, że alkohol sprzyja zwierzeniom więc założył, że od tej dwójki najłatwiej i najszybciej się czegoś dowie.

Odnalezienie ich w mieście poszło mu bardzo szybko. Krzyki i odgłosy awantury był stanie wyłapać z kilometra. Wilki zabawiały się właśnie w małej karczmie w jednej z maleńkich uliczek w pobliżu rynku. Nikogo nie zdziwił widok zakapturzonej postaci w czarnym płaszczu podróżnym wchodzącej do lokalu. Usiadł po drugiej stronie pomieszczenia z daleka od swoich celów. W tawernie było wiele osób więc zupełnie nikt się nim nie zainteresował.

- Co podać? - zapytała znudzona kelnerka w czarnej spódnicy i beżowej bluzce.

- Piwo - odrzekł - a jak załatwisz, żeby mi nikt nie przeszkadzał to zapłacę ci ekstra - rzucił dziewczynie złotą monetę. Ta wpatrywała się przez chwilę w metal na jej dłoni po czym grzecznie dygnęła i pobiegła na zaplecze. Po chwili wróciła z wielkim kuflem.

- Gdybym mogła jeszcze w czymś pomóc jestem do usług - powiedziała i oddaliła się. Cień zaobserwował, że dziewczyna szepnęła coś jednemu z osiłków stojących przy barze. Ten pokiwał głową i przeniósł się bliżej stolika Czarnego Tygrysa. Cień uśmiechnął się pod kapturem. Dobrze, niech mnie pilnuje.

Zabójca zamknął oczy i wsłuchał się w odgłosy sali wyłapując jedną rozmowę, na której mu zależało. Cała reszta dźwięków zamieniła się w cichy szum.

- Refur ja ci mówię,do tego piwa dolali wody jak nic, w ogóle się ten szajs nie pieni... - powiedział jeden z wilków do kompana. Podsłuchujący zmarszczył brwi i powąchał swoje piwo po czym upił jeden łyk. Kelnerka się postarała, napój był idealnie zimny i mocny. Wystarczy dać dobry napiwek i od razu o człowieka zadbają - pomyślał.

- Jak byś pił mniej a więcej myślał to by ci lepiej w życiu było - mruknął ten nazwany Refurem.

- Ale przyznasz, że Draugar i Druslan nie umieją się bawić. Sztywniaki rąbane. Ten kretyn Draug zapatrzony w te dziwke jak w obrazek a ona świętą udaje...

- Zamknij mordę debilu. Ogarnij się Guzzler, to nasi przełożeni. My tu jesteśmy tylko dlatego, że jesteśmy kuzynami Alfy. Ty to w ogóle nie wiem co tu robisz. Tylko byś chlał i dziewki napastował.

- A propos dziewek, widziałem dziś taką jedną rudą kicię w ogrodach. Gorąca laska, niech mnie cholera. Była z jakimś osiłkiem kotowatym ale niech ja ją tylko dorwę jak zostanie sama...

Czarny Tygrys musiał wykorzystać wszystkie pokłady swej wrodzonej cierpliwości i doświadczenie kilkuset lat treningu by w tej chwili nie rzucić się na wilka i nie zostawić z niego krwawej miazgi. W zamku była tylko jedna "ruda kicia". Eliza. Kolor jej włosów był tak niespotykany, że nie mogło być tu mowy o nikim innym. Odetchnął głęboko i pociągnął łyk piwa.

- Lepiej ją zostaw, podobno to jakaś protegowana tego tutejszego królika. Niby jesteśmy nietykalni z racji poselstwa ale cholera wie jak by zareagował ten jej ochroniarz. Znajdź lepiej jakiś burdel w mieście.

- Żadna z tego przyjemność jak sama nadstawia, cała zabawa w tym jak piszczy i się wyrywa. - Guzzler oblizał się obrzydliwie.

Cień nie wytrzymał. Zostawił prawie całe piwo i wyszedł z lokalu. Będzie miał na oku tego skurwiela, oj będzie. I niech tylko spróbuje tknąć jakąś dziewczynę a w szczególności Elizę. Nogi mu z dupy powyrywam i za jaja powieszę - obiecał sobie w duchu.

Od tych tu raczej niczego pożytecznego się nie dowiem. Tylko im dupy w głowie.

Mężczyzna spojrzał na księżyc. Późno już. Skacząc po dachach kamienic szybko wrócił na zamek.

Ja pierdole, znowu w bramie posnęli. Już ja ich jutro wymusztruję.

Bez żadnego problemu zakradł się do królewskich ogrodów. Za bramą owszem było kilku przytomnych strażników ale dla niego nie był to żaden problem. W końcu był Cieniem - jednym z wielu wśród nocy.

Było już dobrze po północy gdy niedaleko apartamentów sir Ardiasa zobaczył jakieś błyski między drzewami. Bezszelestnie podszedł bliżej.

Na niewielkiej polance tańczyła dziewczyna. Nie tańczyła - poprawił się w myślach- ćwiczyła walkę - pomyślał zdumiony. Wokół niej wirowały płonienie a ona ciągle unikała wyobrażonych ciosów i sprawnie machała ognistym biczem. Kto ją tego nauczył? Podszedł jeszcze kilka kroków, żeby przyjrzeć się lepiej. W tej chwili dziewczyna odwróciła się napięcie i spojrzała prosto na niego przyjmując postawę obronną.

- Wyłaź z cienia, wiem, że tam jesteś! - powiedziała pewnie trzymając bicz uniesiony do góry.

Jakim cudem go wykryła?! Był po zawietrznej - nie mogła wyczuć jego zapachu i poruszał się bezszelestnie więc nie miała prawa go usłyszeć!

Przez kilka sekund rozważał czy się nie wycofać ale... coś go powstrzymało. A co jeśli ucieknie? A co jak go rozpozna? A jeśli....

- Wychodź albo cie podpale. Ostatnia szansa - powiedziała mrużąc oczy.

Wyszedł więc z cienia i stanął w świetle księżyca. Na głowie nadal miał kaptur zasłaniający jego twarz.

- Kim jesteś? I czego chcesz? - zapytała nadal zachowując postawę defensywną.

- Czarny Tygrys. - odparł nieco niższym głosem niż zawsze. W końcu jako Czarny Tygrys wyglądał zupełnie inaczej niż na codzień. Więc była szansa, że go nie pozna.

- Coś za jeden? Nie widziałam cię nigdy na zamku...- powiedziała dziewczyna.

- Królewski skrytobójca. Do usług. - skłonił się przed nią dwornie. Miał szczerą nadzieję, że Eliza teraz ucieknie do bezpiecznego apartamentu ale ku jego zdumieniu - ta przechyliła głowę uroczo i lekko opuściła swoją broń.

- Dostałeś na mnie zlecenie? - zapytała podejrzliwie.

Jej prostolinijność i szczerość sprawiła, że zaśmiał się głośno. O bogini, ona jest urocza...

- Nie. Wracam właśnie z misji. - powiedział tajemniczo i uśmiechnął się drapieżnie pod kapturem.

- Aha... - stwierdziła tylko- Więc skoro nie chcesz mnie zabić... może nauczysz mnie czegoś? - zapytała.

To była ostatnia rzecz jakiej się spodziewał po tym spotkaniu. Cholera, odważna jest. Spotyka zabójcę w środku nocy w parku i prosi go, żeby ją uczył? Od tej strony jej jeszcze nie poznał.

Śmiało podszedł i zatrzymał się krok od niej. Kotka wyraźnie się spięła. Mężczyzna zrzucił kaptur i spojrzał jej prosto w oczy. Wpatrywali się w siebie nawzajem przez kilka sekund. Jego uśmiech był jedynym ostrzeżeniem. Zaraz potem dziewczyna leżała oszołomiona na plecach z rękami unieruchomionymi wysoko nad głową i patrzyła w stalowe oczy czarnowłosego tygrysa siedzącego na niej. Ten cały czas się uśmiechając zbliżył się jeszcze bardziej tak, że ich twarze niemal się stykały. Kotka wstrzymała oddech ze strachu.

- Lekcja pierwsza - wyszeptał jej do ucha - nie daj się zaskoczyć.

Poczuł wyraźnie dreszcz, który przeszedł dziewczynę. Zanim pomyślał co robi - pocałował ją.

Szybko jednak się opamiętał i zniknął między drzewami zanim dziewczyna otworzyła oczy. Obserwował ją przez chwilę z ukrycia. Dłuższą chwilę leżała na trawie i oddychała głęboko. Potem usiadła i rozejrzała się wciąż nieco zdezorientowana. Kilka minut później wstała i ruszyła w stronę swojego pokoju. Cień ruszył za nią. Bardzo był ciekaw jak się dostanie do swojego apartamentu skoro znajdował się on na trzecim piętrze!

Zatrzymała się przed ścianą zamku i odwróciła w stronę drzew.

- Wiem, że idziesz za mną. I dalej chce żebyś mnie uczył. Tylko bez takich więcej, BO JA NIE JESTEM PIERWSZA LEPSZA słyszysz?! - po tych słowach zwinnie jak kot - którym po części była - zaczęła się wspinać po parapetach kolejnych okien aż zniknęła w jedynym otwartym - prowadzącym do jej sypialni.

Czarny Tygrys wyszedł z cienia i patrzył przez chwilę w ciemność pokoju, w której zniknęła Eliza. Potem uśmiechnął się, znów skłonił dwornie i odszedł w przeciwnym kierunku.   


***

Jak się podobało? Czekam na wasze komentarze! Piszcie co się podoba a co nie, cały czas pracuje nad stylem bo czuje, że wypadłam z formy zupełnie... 

Czekam na odzew moi drodzy!

Pozdrawiam

Abisay

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro