Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10. Nocne niepokoje


Co czuję... -powtarzała wciąż Eliza w myślach. Co ja czuję do Ardias? Czyżbym mogła pomylić tęsknotę za ojcem z rodzącym się uczuciem? Dlaczego nie potrafię tego rozróżnić? Co się ze mną stało? W przypadku Piotra byłam pewna swoich emocji... lecz czy na pewno? Czy to co bezkrytycznie uznałam za miłość, naprawdę nią było? Czyżbym aż tak bardzo nie znała samej siebie...? Tak wiele pytań na które muszę znaleźć odpowiedź...

Eliza położyła głowę na marmurowym stoliku altanki. Nie zauważyła zapadnięcia nocy. Delikatny szum liści uspokoił dziewczynę, która po chwili zapadła w sen.

*

Ardias chodził niespokojnie po swoim salonie. Król wrócił do zamku już godzinę temu. Powiedział, że musi przeprowadzić z Kotką jeszcze parę rozmów by wiedzieć na pewno czy można jej ufać.

Nie to jednak niepokoiło Tygrysa. Zapadła już noc a dziewczyny nadal nie było widać. W końcu mężczyzna nie wytrzymał i pobiegł do ogrodu jej szukać.

Cienie między drzewami wydawały się obserwować go gdy szedł alejką oświetloną jedynie przez księżyc. Wiedział, że w parku nikogo nie ma, ale mimo to czuł się nieswojo. Zdecydowanie wolał chodzić w nocy po lesie wolnym od kamiennych rzeźb śledzących każdy jego ruch.

Gdzie ona może być... Chyba nic jej się nie stało...- pełen najgorszych obaw pobiegł do altanki gdzie widział ją ostatni raz.

Dziewczyna spała zwinięta w kłębek na jednym z foteli. Ardias odetchnął z ulgą. Tylko dlaczego nie wróciła do zamku? Nieważne. Teraz trzeba ją zabrać do środka.

Najdelikatniej jak potrafił wziął ją na ręce. Była mocno wychłodzona- w końcu to środek jesieni. W drodze powrotnej nie zwracał już uwagi na posągi a jedynie na jej drobną, pociągłą twarz przytuloną do jego ramienia. Kotka się nie obudziła, a przynajmniej nie dała tego po sobie poznać.

W salonie pokoju Elizy- bo tak zaczął już nazywać pokój gościnny- stanął z nią w ramionach, przez chwilę niezdecydowany co zrobić. W końcu podszedł do jednego z wielkich foteli przy kominku. Usiadł, lekko poprawił śpiącą na jego piersi dziewczynę i okrył ich kocem przygotowanym wcześniej przez Laurę.

Po chwili poczuł jak jej ciało powoli się rozgrzewa. Wpatrywał się w jej zamknięte oczy z długimi rzęsami i słuchał miarowego oddechu.

-Jak można się zakochać w dziewczynie ze snu...-zapytał sam siebie szeptem- Jestem prawie pewien, że ta dziewczyna z bordową wstążką to byłaś Ty... ile to lat temu Cię zobaczyłem po raz pierwszy...? Chyba jakieś 50...- westchnął cicho. - ... i od tamtej nocy co dzień marzyłem, że kiedyś się spotkamy...

I oto jesteś... niemal taka sama jak we śnie. Tak samo piękna i tajemnicza... a ja zachowuje się jak ostatni idiota zakochując się w dopiero co poznanej dziewczynie...- Kotka poruszyła się lekko więc zamilkł nie chcąc jej obudzić.

Obserwował ją jeszcze chwilę zanim odchylił głowę do tyłu na fotel. Jego myśli stały się odległe aż stopniowo przerodziły się w marzenia senne pełne bordowych wstążek i cichego dziewczęcego śmiechu.

****

Krótki rozdzialik na dobranoc ;)

Pozdrawiam

Abisay

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro