Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Damska łazienka, trzecie piętro.

Przeczytałam wiadomość od anonimowego numeru i przestałam skupiać się na prowadzonej przez nauczyciela lekcji. Zerknęłam na tablicę, po czym wróciłam wzrokiem do ekranu telefonu. Nie wiedziałam, kto wysłał smsa. Zmarszczyłam lekko brwi i wsunęłam komórkę z powrotem do kieszeni granatowego mundurka, który po kilku godzinach był jeszcze bardziej wygnieciony niż zazwyczaj. Gdyby matka zobaczyła go w takim stanie, pewnie nieźle by mi się za to oberwało. Poprawiłam go i wyprostowałam się, rzucając kątem oka na resztę klasy.

Większość starała się skupić na przekazywanym przez nauczyciela materiale, ale ławki z tyłu okupowało kilku gnojków, którzy dokładnie wiedzieli, kto płacił za ich naukę i na ile mogą sobie pozwolić. Wymieniali się spojrzeniami, pokazywali sobie coś na telefonach i z głupkowatymi uśmiechami szeptali między sobą.

Pan Andrews, nauczyciel historii, był dla nich zbyt wyrozumiały i nawet powieka mu nie drgnęła, gdy jeden z chłopaków wybuchł głośnym śmiechem. Nawet tutaj, w tej śmiesznej sali wszystkich obowiązywała hierarchia. W tym przypadku nasz profesor niewiele miał do powiedzenia. Pracował w renomowanym liceum w Filadelfii na tyle długo, że doskonale wiedział, że jakiekolwiek wtrącanie się i zwracanie uwagi uczniom nie miało sensu.

W tym miejscu wszystko można było kupić – reputację, oceny, przychylność, szacunek i przyszłość. Te bogate dzieciaki dobrze wiedziały, że wystarczy jeden telefon do rodziców, a w ciągu pięciu minut będą mieli zdane wszystkie przedmioty i egzaminy, a w gratisie dostaną miejsce na jednej z najlepszych uczelni.

Westchnęłam i oderwałam od nich wzrok. Wiedziałam, że nie usiedzę tutaj ani minuty dłużej. Wiadomość, którą dostałam od anonimowego numeru nie dawała mi spokoju.

Co chwilę spoglądałam na telefon i w końcu podjęłam decyzję, do której wielokrotnie będę jeszcze wracać i zastanawiać się, co by było, gdybym nigdy nie zdecydowała się opuścić tej klasy.

Wyszłam na korytarz za pozwoleniem nauczyciela i bez zastanowienia weszłam na trzecie piętro. Poprawiłam krótką, granatową spódniczkę i zaczęłam się rozglądać.

Byłam pewna, że ktoś robił sobie ze mnie żarty. Wysłał do mnie anonimową wiadomość, żeby mnie wyśmiać, kiedy tylko wejdę do łazienki. Byłam przekonana, że niektórzy uczniowie w tej szkole naprawdę się nudzili. Może szukali adrenaliny, a może chcieli znaleźć inne zajęcie, różniące się od robienia notatek w trakcie lekcji.

Byłam jednak ciekawa, dlatego weszłam do jasnej łazienki. W pomieszczeniu panowała cisza. Przez moment przyglądałam się zamkniętym kabinom.

Wydawało mi się, że nikogo tutaj nie było.

Podeszłam do jednej z umywalek i poprawiłam długie blond włosy, które układały się w idealne fale. Miałam na twarzy delikatny makijaż, przez co cienie pod moimi oczami były bardziej widoczne. Gdyby moja matka je zobaczyła, pewnie miałaby na ich temat wiele do powiedzenia.

Jeszcze raz rozejrzałam się po łazience, aby upewnić się, że nikt tu na mnie nie czekał. Już chciałam stwierdzić, że miałam rację i ktoś robił sobie ze mnie żarty, ale w tym samym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącego na telefon powiadomienia. Wyciągnęłam komórkę i odczytałam kolejną wiadomość.

Trzecia kabina po lewej.

Po moich plecach spłynął nieprzyjemny, zimny dreszcz. Zamarłam z dłonią zaciśniętą na telefonie i uniosłam wzrok na kabiny. Zerknęłam przez ramię, spodziewając się, że ktoś przez cały ten czas mnie obserwował, ale w łazience byłam sama i panowała tutaj sroga, pełna napięcia cisza.

Wzięłam wdech i ostrożnie podeszłam do wyznaczonej w wiadomość kabiny. Przez moment wahałam się, czy powinnam ją otwierać, ale w końcu sięgnęłam po klamkę i pociągnęłam drzwi w swoją stronę. Otworzyły się z cichym skrzypnięciem, a ja powoli zajrzałam do środka.

W tej samej chwili telefon wysunął mi się z dłoni. Czułam, jak powietrze ucieka mi z płuc, gdy mój wzrok natrafił na krew na białych kafelkach.

Na bezwładne ciało leżące na ziemi.

Na rany na przedramionach trupiobladej dziewczyny.

Na krew, której w jednej chwili wydawało się jeszcze więcej.

Na twarz mojej siostry, której oczy straciły żywy blask.

Na cały mój świat, który legł w gruzach, gdy rzuciłam się w jej stronę, próbowałam ją obudzić, szarpałam ją za ramiona, wbijałam palce w jej zimną skórę i brudziłam dłonie jej krwią.

***

Myślę, że rozkład jazdy jest wszystkim znany, zaczynamy nową przygodę. Koniecznie podzielcie się wrażeniami w komentarzach i na Twitterze pod hashtagiem #elitaNA


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro