Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

POV ADRIEN

Ostatni raz w tym domu byłem dwa lata do tyłu. Właściwie nic się nie zmieniło.
Moje oczy napotkały na zszokowany wzrok Dupain-Cheng. Zmierzyłem ją powoli od stóp do głowy. Zmieniła się. W sensie z wyglądu, bo z charakterem to nic nie wiadomo. Była trochę wyższa, ale z pewnością to wzrost u mnie się zmienił i to bardzo. Dosięgała mi może do ramion.

Starałem się wyglądać na nie wzruszonego jej osobą, w końcu miałem do niej żal. To przez nią rozpadła się nasza przyjaźń.

- Adrien?- spytała najwyraźniej zaskoczona.

Spojrzałem na Alye, która obejmowała Nino. Oboje obserwowali nas dyskretnie. No tak, znali Marinette z moich opowieści.

- Idziemy?- zapytałem ich, aby nie rozmawiać z byłą przyjaciółką, tym samym szokując ciemnowłosą bardziej.

Ale co ona myślała? Że po tym jak kazała mi wypierdalać, bo nie chciałem należeć do elity, rzucę się w jej ramiona, mówiąc jak bardzo tęskniłem? Kurwa, tak tęskniłem za nią, ale ona nie musiała o tym wiedzieć.

- Em, tak.- przytaknęła szatynka i spojrzała na swoją współlokatorkę przepraszająco. Żenujące.

Wyszedłem z domu pierwszy, a zaraz za mną Nino i Alya.

Oni byli moimi jedynymi przyjaciółmi po tym, jak przyjechałem do Londynu. Łączyło nas jedno, gardziliśmy Elitą. No niestety, ale kiedy byłem już w Anglii jakieś pół roku, poznałem Lilę i jakoś wyszło, że stałem się jej częścią, ale nie kazałem na siłę przyjaciołom być popularnymi. Mimo, iż zadawałem się z znajomymi Lili, zawsze Alya i Nino byli ponad wszystko.

- Adrien czekaj!

Zatrzymałem się i wziąłem głęboki wdech. Odwróciłem się w stronę Marinette.

- Słucham Cię.- oznajmiłem zaciszonym głosem. Alya i Nino ruszyli w stronę auta, które należało do mnie. Mój czerwony mustang przez dwa lata stał w garażu obok mojego rodzinnego domu, w którym na czas wymiany, zamieszkiwałem razem z Nino. Niestety ojciec pozwolił tylko jemu tam mieszkać, a pilnuje nas Marianna, która pod dwu letnią nieobecność, opiekowała się domem.

- Czemu nic nie powiesz?- zapytała przybliżając się do mnie.

Kiedy stanęła przede mną, zastygłem w miejscu, oczywiście nie dając jej tego po sobie poznać.

- A co miałem powiedzieć?- zapytałem z kpiącym uśmiechem.- Że miło mi Ciebie widzieć? Przecież nie lubisz kłamstw.- wzruszyłem ramionami.

Stała patrząc mi w oczy, które były smutne. Serio trudno było mi ją kłamać, ale dlaczego miałem ją niby oszczędzać, skoro ona tego nie zrobiła lata wcześniej?

- Nie, wystarczyłoby mi zwykłe ,,hej".- powiedziała i zlustrowała moją twarz.- Zmężniałeś.- prychnęła.- Ostatnim razem jak Cię widziałam, przechodziłeś mutacje. Teraz...

Nie mogłem słuchać jej głosu.

- Cóż, nie jestem tym Adrienem, co kiedyś. A teraz przepraszam, ale przyjaciele na mnie czekają.- powiedziałem chłodno, poprawiłem włosy i się odwróciłem. Kiedy wsiadłem do auta, od razu odpaliłem auto i ruszyłem w stronę mojej starej szkoły, do której będę uczęszczał przez pół roku.

- Nie powinieneś jej tak traktować. Nie wydaje się taka, jak z twoich opowieści. - powiedziała Alya, która siedziała z tyłu.

- Byłyście w tym miejscu?- przełknąłem ciężko ślinę, zamieniając przy okazji temat.

- Tak.- przytaknęła.

Czyli widziała moje działo.

---

Po wejściu do szkoły, moje wspominania wróciły, których szczerze chciałem się pozbyć z głowy. Byłem zły na swego ojca i dyrektora z mojej obecnej szkoły, że wysłali mnie na tą jebaną wymianę. Gdyby nie Alya i Nino, na pewno bym tu nie przyjechał.

We trójkę podeszliśmy do reszty naszych znajomych z Wielkiej Brytanii, aby po chwili dołączyło do nas grono pedagogiczne. Dyrektor, którego aż za dobrze znałem, przywitał nas serdecznie z uśmiechem na twarzy. No oczywiście do momentu, w którym mnie ujrzał.

- Pan Agreste.- oznajmił z najsztuczniejszym uśmiechem na  mordzie, jaki widziałem u kogokolwiek.- Jak miło znowu Ciebie widzieć.

Podszedłem się przywitać. Oczywiście każdy z wymiany wiedział, że kiedyś mieszkałem w Paryżu i chodziłem do tej szkoły. Uścisnąłem rękę mężczyzny. Był sporo niższy ode mnie.

Usłyszałem za sobą stukot szpilek, przez co się odwróciłem. W moją stronę szła moja była dziewczyna. Mowa tu o Chloe Bourgeois... Od razu jak mnie zobaczyła to prychnęła, i stając obok dyrektora, odwróciła się w stronę uczniów z wymiany. Wywracając oczami, cofnąłem się do grona młodzieży. Chloe, jako przewodnicząca zaczęła tłumaczyć jakie zasady panują w szkole. Nie ustannie gromiła mnie wzrokiem.

- Co ta laska ma do Ciebie?- szepnął w moim kierunku Nino.

- To Chloe, moja była dziewczyna i przyjaciółka Marinette.

Zaśmiałem się, a Chloe mi dyskretnie wystawiła środkowy palec.

...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro