Rozdział 16
POV MARINETTE
- Wstawaj!
Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą rozbawioną Alye. Uśmiechnęłam się delikatnie i podniosłam z łóżka, ale od razu tego pożałowałam, przez ból głowy.
- Wody. - mruknęłam czując suchość w buzi. Alya się zaśmiała i podała mi butelkę.
- Kiedy otworzyłam drzwi wejściowe o drugiej w nocy i zobaczyłam waszą dwójkę tak najebaną i uśmiechniętą ze swojej głupoty, to nie wiedziałam się czy się śmiać, czy płakać. - opowiedziała, a ja się skarciłam mentalnie za mały melanż z Agrestem. Głupia, naiwna idiotka.
- A co ze szkołą?- spytałam wchodząc do toalety. Alya weszła za mną i usiadła na wannie. Nie czułam się skrępowana, załatwiając się przy niej.
- Twoja mama zadzwoniła i powiedziała, że nas nie będzie, bo się czymś zatrułaś, a nie chciała, żebym ja też szła bo może być to zaraźliwe.- wzruszyła ramionami.
Jęknęłam zażenowana widząc swoje odbicie. Byłam na totalnym kacu, przez co wyglądałam jak gówno.
- Rodzice pewnie źli na mnie.- westchnęłam.
- Może twój tata tak, ale za to twoja mama....- pokręciła rozbawiona głową. - Popłakała się ze szczęścia.
- Co? Czemu? - spytałam w szoku. Co fajnego jest w tym, że córka wraca najebana, o drugiej w nocy, w dodatku w środku tygodnia?
- Bo jak zobaczyła ciebie i Adriena, kiedy obejmowaliście się ramionami, totalnie schlani i szczęśliwi, zaczęła skakać ze szczęścia w nadziei, że się pogodziliście. - zaśmiała się a ja wywróciłam oczami.
- Tylko wypiliśmy razem wino. - powiedziałam wychodząc z toalety. Szatynka wyszła za mną i zeszłyśmy na dół. - Rodzice w piekarni?
- Tak. - odpowiedziała siadając na kanapie. - Tylko wino? Cóż na twoim insta story widać jak chodzicie z baru do baru.
Przymknęłam oczy przypominając sobie wczorajszy wieczór. Oczywiście, że pamiętałam wszystko. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem, kiedy przez moje myśli przeszło wspomnienie, jak już mocno wstawieni winem wracaliśmy uberem do miasta i kazaliśmy włączyć kierowcy piosenkę Rihanny. Mężczyzna oczywiście to zrobił, a potem wraz z blondynem darliśmy ryja w niebo głosy. Pamiętam również, jak poszliśmy do baru tylko po to, aby skorzystać z toalety, ale skończyło się tym, że siedzieliśmy przy barze i piliśmy dobrze się bawiąc. Obawiam się, że w tych trzech barach zostawiłam łącznie z dwieście euro. Mogłoby być więcej, gdyby Agreste większości nie postawiał. Także czy inaczej, bawiłam się świetnie. Najlepsze było to, że nie rozmawialiśmy o naszej przeszłości, o naszej aktualnej nienawiści. Czuliśmy się jak obcy, którzy postanowili razem poszaleć z alkoholem.
- Fajnie chociaż było?- spytała dziewczyna patrząc na mnie intensywnym wzrokiem.
- Mhm, było okej.- wzruszyłam ramionami i napiłam się łyka wody. Wzięłam telefon i weszłam na instagrama. Miałam masę wiadomości typu ,,pogodziliście się?!'', ale je zignorowałam. Spojrzałam na odczyty moich story, na których była z Adrienem. Byliśmy na nich rozbawieni i szczęśliwi. Szkoda, że tylko po alkoholu. Westchnęłam widząc, że Luka je odczytał. Czuję, że będzie niezła spina.
No bo kurwa! Typ złamał mu rękę a trzy tygodnie później jego laska jakby nigdy nic chleje z nim po barach. Mega źle...
Weszłam w kontakty i wykręciłam numer do chłopaka. Po drugim sygnale odebrał.
- Co jest?- spytał. Słyszałam w tle szum i rozmowy. No tak, przecież jest w szkole.
- Em... Jak tam?- spytałam nie zręcznie. Spojrzałam na Alye, która patrzyła na mnie zaciekawiona.
- Dobrze.- mruknął. Był zły...- A u ciebie? Kac jest?
- Nie.- skłamałam.- Nie piłam dużo.- wzruszyłam ramionami choć i tak on by tego nie zobaczył.
Nastała cisza, co mnie denerwowało niezmiernie. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Znając go pewnie zaraz wybuchnie czy coś.
- No spoko. Dobra lecę na lekcję, zdzwonimy się. Cześć.- rozłączył się a ja westchnęłam.
- Luka?- spytała Alya na co przytaknęłam i do niej podeszłam aby położyć głowę na jej kolanach.- Jest zły chyba.
- Dziwisz się?- uniosła brew.- Wiesz jako przyjaciółka twoja i Adriena, mega się cieszę, że się zabawiliście i w ogóle, ale Luka ma prawo być zły, Marinette.
- Wiem, ale...- przerwał mi dzwonek do drzwi. Leniwie wstałam i poszłam z zamiarem otworzyć. Spojrzałam ostatni raz na siebie w lustrze. Zaspane oczy zniknęły, więc wyglądałam względnie.
Otworzyłam drzwi i zauważyłam Nino i Adriena. Nino był roześmiany a Adrien zmieszany, ale kurwa! Wyglądał bosko. Był luty, ale o dziwo było dość ciepło więc miał na sobie bluzę i dresy do kompletu o kolorze szarym.
- Witam pannę ,,chleję i mam wyjebane w prawo".- przywitał się ze mną mulat ze śmiechem. Jęknęłam przypominając sobie, że mówiłam to po pijaku i dałam to do relacji. Adrien się lekko zaśmiał i stanął przede mną. I co teraz? Mamy się przywitać czy co? Nie pewnie wystawił mi piąstkę a ja dałam mu ,,żółwika". Uśmiechnęłam się delikatnie do niego i wpuściłam do środka.
- Kurwa po chuj przyszliście?- warknęła niezadowolona Alya, na co Nino wystawił jej środkowego palca. Uniosłam brewe ku górze, bo nigdy nie widziałam aby się tak zachowywali. Alya zaśmiała się wstając i ucałowała jego usta. Oboje usiedli na kanapie. Zdecydowałam się usiąść na fotelu, a Adrien usiadł na przeciw mnie. Był zamyślony i jakby bił się z czymś w myślach.
Nie wiedziałam co sądzić dalej o naszej relacji, po wczorajszej sytuacji. Mogłam śmiało stwierdzić, że blondyn tak samo jak ja bawił się dobrze.
- Pogadamy?
Przeniosłam wzrok na Agreste i przytaknęłam. Musieliśmy pogadać choć, wiedziałam, że to trochę potrwa za nim będziemy mogli normalnie się przyjaźnić. Już sobie wyobrażam miny innych. Mina Luki, który będzie zły, ale nie jestem w stanie nienawidzić Adriena tak jak on. Nie oczekiwałam oczywiście, aby on mu wybaczył.
Weszliśmy do mojego pokoju i zamknęłam drzwi. Adrien usiadł na moim łóżku i oglądał się w około pomieszczenie. Zagryzłam wargę i zajęłam miejsce na pufie obok szafy.
- Jeśli chodzi o wczoraj...
- Fajnie było.- przyznał Adrien a ja przytaknęłam.- Wybacz, ale nie przyjechałem rozmawiać o wczorajszym melanżu, a o.... Luce.- westchnął.- Chcę abyś mnie wysłuchała za nim cokolwiek powiesz. Po wszystkim co usłyszysz i zobaczysz, możesz mi oczywiście nie wierzyć, ale daj mi wytłumaczyć wszystko okej?
Niepewnie przytaknęłam na zgodę.
- To co mówiła Chloe na imprezie, to wierz mi to było nic. Wtedy na przywitaniu uczniów z Anglii, po szkole oprowadzał mnie właśnie Luka.- zaczął mówić ze skupieniem na twarzy.- Cóż, wiesz od zawsze jakie miałem kiedyś do niego podejście, ale postanowiłem przemilczeć to. Nie wiedziałem, że jesteście razem Marinette.- powiedział patrząc intensywnie. Wstałam z miejsca, aby usiąść obok niego.
- On mi powiedział, że zacząłeś mnie wyzywać od najgorszych i stanął w mojej obronie.- powiedziałam.
Adrien prychnął.
- Ale on kurwa kłamie. W ogóle nie zaczynałem tematu o tobie. Jak już mnie odprowadził to wyszliśmy na boisko zajarać blanta i wtedy nagle zaczął gadać, że jest w związku przez zakład. Kompletnie wtedy nie wiedziałem, że to chodzi o ciebie. Gadał coś, że ta laska jest totalnie w nim zabujana, ale jest przeciętna i w ogóle ma jej dość. Spytałem wtedy do kiedy ten zakład i ile wygra. Byłem wtedy rozbawiony jak powiedział, że dwa tysiące euro.- Przyznał patrząc na mnie. Nie wiadomo czemu, moje serce biło zadziwiająco szybko. Było mi gorąco.
- Czemu mam ci wierzyć niby?!- krzyknęłam wstając.
- Kurwa daj mi skończyć okej?!
Szybko oddychając spojrzałam w sufit.
- Gadał coś, że do końca roku ma się z tobą spotykać. Mówił coś, że zamierzał zerwać z tobą w Monako i...- przerwałam mu szybko słysząc to.
- Co kurwa?!- krzyknęłam wściekła i wtedy wiedziałam już, że Adrien nie kłamał. O wyjeździe do Monako na koniec roku szkolnego wiedzieliśmy tylko my i nasi rodzice. Nie mówiłam o tym nawet Chloe, bo nie był pewny ten wyjazd.- Jesteś pewny?
- Tak.- przytaknął.- Jak zapytałem kim jest ta laska, to widziałem, że wahał się mi to powiedzieć, ale stwierdził, że się nienawidzimy, więc nic ci nie powiem. Lecz jak usłyszałem twoje imię w tamtym momencie...- przymknął oczy, a mi zbierały się łzy.- Wybuchłem i rzuciłem się na niego.
Adrien wstał do mnie nie pewnie i wyciągnął telefon i mi go odblokowany podał.
- Dzień później napisał do mnie.
Patrzyłam na ekran i serce mi się łamało, kiedy widziałam wiadomości. Nie wiem co było gorsze. To, że mój chłopak taki był czy fakt, że Adrien to ukrywał od początku.
Luka Couffaine:
Zróbmy tak. Ty nic nie mówisz Marinette ani nikomu innemu o zakładzie, a ja nie idę na policję oraz nie wejdę ci w drogę, zgoda?
Ja:
Jesteś pojebany. Wejdziesz mi raz w drogę, a cię zniszczę. Na razie będę cicho.
Oddałam mu telefon i na niego spojrzałam. Po chwili spytałam.
- Zawieziesz mnie do bankomatu i pod szkołę?
...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro