Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

POV MARINETTE
Dwa tygodnie później...

Biegłam szybko po korytarzu do toalety, aby sok, który został wylany na mój biały golf nie zdążył wyschnąć. Pchnęłam drzwi i szybko chwyciłam ręcznik papierowy, który następnie zamoczyłam w wodzie.

- Skurwiel jebany.- warknęłam pod nosem i dynamicznie wycierałam plamę. Oczywiście jak można się domyślić, nic to nie dało.- Zajebie go.

Spojrzałam po chwili w lustro. Byłam wkurwiona i klnęłam w duchu na wszystkich bogów greckich, w których nie wierzyłam. Do tego przyczynił się kochany Adrien Agreste, który ,,przypadkiem" wylał sok porzeczkowy na mnie. Oczywiście, zrobił to specjalnie i o tym doskonale wiedziałam.

- Marinette?!

Przymknęłam oczy, kiedy dobiegł do mnie głos Chloe i Alyi, które wbiegły do toalety. Popatrzyły pierw na mnie a następnie na golf. Alya lekko się zdziwiła, natomiast Chloe zaczęła przeżywać swój pierwszy zawał serca.

- Co za debil pierdolony!- krzyknęła.- Rozumiem, że znowu prowadzicie swoją pojebaną wojnę, ale że musiało na tym ucierpieć to piękne ubranie?!

Alya wywróciła oczami i podeszła bliżej.

- Jak się czujesz?

- A jak mam się kurwa czuć?! Odjebało mu!- krzyknęłam i oparłam się o zlew.- Dwa dni temu porysował mi tak samo ,,przypadkiem" auto.

- A ty trzy dni temu weszłaś do szatni męskiej, kiedy miał trening i zabrałaś mu jego ubrania. Po treningu siedział dwie godziny prawie nagi w szatni i czekał, aż Nino przywiezie mu jakieś rzeczy.- zauważyła Alya. Westchnęłam.

- Ale przepraszam bardzo? Czy to jest powód na to, aby niszczyć arcydzieło projektanta?!- zdumiona Chloe popatrzyła na nas zdenerwowana.

- Akurat muszę się zgodzić, że Adrien robi dość gorsze rzeczy.- przytaknęła Alya.

Westchnęłam i wyszłam z toalety a dziewczyny zaraz za mną. Byłam zdenerwowana na blondyna, że doprowadził ponownie do tej gry. Nie lubię tego, że znowu się nienawidzimy. Choć z mojej strony było zranienie i duma a nie nienawiść. To było powalone.

- Co zamierzasz zrobić?- spytała Chloe, kiedy podeszliśmy pod moją szafkę. Wyjęłam z niej zapasową bluzę. Rozejrzałam się wokoło czy nikogo nie było. Na szczęście jeszcze trwała przerwa obiadowa, więc korytarze były puste.

- Zaraz sprawdzę co mam na liście.- oznajmiłam kiedy zdjęłam golf i nałożyłam świeżą bluzę.

- Listę?- zapytała zdezorientowana Alya.

- Mhm. Tydzień temu sporządziłam listę rzeczy, które mogę zrobić przeciwko Adrienowi. - wzruszyłam ramionami.

- Jesteście oboje pojebani.- westchnęła po czym pociągnęła za sobą Chloe i odeszły. Schowałam brudny golf do szafki i wyciągnęłam zeszyt.

Kilka punktów było już odznaczonych i zostało mi nie wiele do zrobienia. Właściwie to tylko jedna rzecz... Nie bardzo mnie to cieszyło, bo przez to musiałam wejść na uczucia Adriena. O ile on jeszcze coś do mnie czuje.

O ile cokolwiek, kiedykolwiek czuł, jak Ja...

Westchnęłam głośno i przytaknęłam sama do siebie. Chęć wygranej tej potyczki miłosnej była silniejsza, niż uczucie do Adriena.

---

Stałam podenerwowana pod szkołą wraz z przyjaciółmi. Od dwóch tygodni nie stałam z nimi po lekcjach, bo czekali oni zawsze na Adriena, ale tym razem musiałam zrobić wyjątek.

- O idzie!- zawołał Nino i popatrzyłam na Alye.

- Co ty kombinujesz?- spytała pół szeptem.

Wzruszyłam ramionami i powędrowałam wzrokiem, gdzie patrzył Nino. Blondyn szedł do nas z pytającym wyrazem twarzy, bo z pewnością nie spodziewał się tam mnie.

- Siema?- bardziej stwierdził, kiedy przystanął przy nas. Moje serce zabiło mocniej, ale próbowałam to zignorować.

Widziałam, że Chloe chce coś powiedzieć więc ją wyprzedziłam:

- Możemy porozmawiać?

Spojrzał na mnie z niewyjaśnionym wzrokiem, ale po chwili przytaknął, więc oddaliliśmy się od przyjaciół.

- Co chcesz?

Zagryzłam wargę i spojrzałam zza niego. Luka szedł uśmiechnięty w stronę swoich kumpli. Idealne wyczucie czasowe.

- To bez sensu, że tak robimy Adrien. Rozumiem, że nic nie łączy cię z Lilą. Byłam... Zazdrosna.- westchnęłam. Mimo, że ta rozmowa dla mnie była fałszywa, to po części było w niej prawdy. Ale nie. Nie rozumiałam Adriena.

Adrien lekko się uśmiechnął.

- Cieszę się, że to rozumiesz. Marinette, ja serio nie byłem z nią kiedy coś między nami było. Zaraz po pierwszym pocałunku, zerwałem z nią.- przyznał. Przytaknęłam powoli. Czas zacząć działać...

- Rozumiem.- uśmiechnęłam się.- Czas zacząć od nowa.- przyznałam. Adrien przytaknął i wyciągnął do mnie rękę. Boże tak! Właśnie na to liczyłam. Spojrzałam na wyciągniętą rękę prze niego a następnie na niego. Uśmiechnęłam się tajemniczo.

- Zaraz ta ręka mi odpadnie.- zaśmiał się i czekał na mój ruch.

- Zaczekaj tu sekundę.

Po tych słowach ruszyłam szybkim krokiem w stronę Luki.

Będziesz tego, kurwa, żałować, Dupain-Cheng!

Kiedy Luka mnie zauważył, jego mina była pełna zdezorientowania.

- Co się...- nie dokończył, bo szybkim ruchem chwyciłam jego kark i przyciągnęłam go do pocałunku. Trwało to kilka sekund, ale tyle wystarczyło. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.

- Dzięki.- powiedziałam i wróciłam do Adriena.

Miał opuszczoną rękę i patrzył na mnie z szokiem, wkurzeniem a także zraniony.

- Musiałam to zrobić.- szepnęłam i podeszłam do niego bliżej.- Mam nadzieję, że boli cię tak samo jak bolało mnie, kiedy ją zobaczyłam, Adrien. Mieszka pod twoim dachem więc nie próbuj mi tu zmydlić oczu.- warknęłam.

- Między nami naprawdę nic nie ma.- wysyczał.- W przeciwieństwie do ciebie i tego chuja. Już się nie wyprzesz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro