Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25

POV MARINETTE

Oszczędzać pieniądze czy rozwalić je na głupotę? Takie pytanie zadawałam sobie w głowie, kiedy oglądałam swoje paznokcie u rąk. Zawsze miałam pięknie zrobione dłonie, ale to się zmieniło miesiąc temu, kiedy większość moich koleżanek, które robiły mi manicure za darmo, stanęły po stronie Luki i Kagami. Płytka była już okropna i słaba więc nie wyglądało to za najlepiej.

- Bal powinien mieć motyw XVIII wieku. Boże ten styl z tamtych lat, aż zapragnęłam ubrać taką suknię.- rozmarzyła się Chloe. Parsknęłam opierając się o swoją szafkę.

- Faktycznie marzę, aby założyć ten gorset i miażdżyć swoje żebra. Każdy zapewne by tego chciał.- powiedziałam naśladując jej głos.

Spojrzała na mnie z politowaniem, ale potem się zaśmiała.

- Ja bym zrobiła coś w stylu lat 90.- wzruszyła ramionami Alya. Ten pomysł bardziej mi pasował. Byłaby chociaż wygoda.

- Wolę coś zwykłego. Wiecie byle się nachlać i ujarać.- wtrącił Nino.

Chloe spojrzała na niego z udawanym obrzydzeniem. Spojrzałam na Adriena, który stał obok i głęboko o czymś myślał. Wiedziałam o czym. Wczorajszego dnia non stop mówił o tym jak boli go separacja rodziców. Szczerze się nie dziwiłam, mimo odpałów jego rodziców, był do nich przywiązany. Musiał to źle przechodzić.

Dotknęłam jego ramienia, więc szybko wyrwał się z myśli i na mnie spojrzał.

- A ty Adrien co sądzisz o tematyce balu?- spytałam specjalnie, aby oderwać jego od ciągłego myślenia.

- Cóż, może w formie gali? Wszyscy elegancko i z klasą.- zasugerował.

- Wow Adrien. Nikt nie wiedział, że bal ma być elegancki!- sarknęła Chloe.- Wiadome jest, że musi być!

- Boże! Chodzi mi, że bez żadnej tematyki. Same sukienki i smokingi.- wzruszył ramionami.

Zadzwonił dzwonek, więc ruszyliśmy w stronę klas.

- Prostaki z was i tyle.- z takim akcentem Chloe nas opuściła.

----

Siedziałam na zlewie w toalecie damskiej i wysłuchiwałam wykładu od Chloe i Alyi o tym jak powinnam zacząć gadać z Adrienem na temat ,,nas". Uważały, że widać co jest między nami i powinniśmy jak najszybciej zostać parą.

- Dziewczyny, całowaliśmy się trzy razy, nie oznacza to, że już mamy być w związku.- przewróciłam oczami.

- Marinette, nie chodzi nam o to, abyście byli ze sobą. Musisz wiedzieć po prostu na czym stoicie. Czy traktujecie to jako przyjaciele z korzyściami, czy zmierza to do czegoś głębszego. Prawda Chloe?- Alya spojrzała na blondynkę, lecz ta wkręcała we mnie swój wzrok. Lekko się wystraszyłam.

- Absolutnie, że nie! Musicie być parą, nie ma macania, całowania, ruchania bez związku!- rzuciła rękoma do góry.

- Hipokryzja.- szpnęłam sama do siebie.- Dajcie spokój, Adrien ma teraz trudny okres i nie będę z nim teraz o tym rozmawiać, jasne?

- Niech ci będzie, ale nie zwlekaj z tym.- powiedziała niezadowolona Chloe.- A teraz wybaczcie, ale idę na spotkanie samorządu. Musimy ustalić temat balu.

- W porządku.- rzekłam, po czym dodałam jak wyszła.- Tylko nie ten jebany XVIII wiek!

- Chyba nie usłyszała.- zaśmiała się Alya poprawiając włosy w lustrze.

- Zacznę już w internecie szukać jakieś sukni z gorsetem.

Nastała chwilowa cisza. Alya patrzyła na mnie z delikatnym uśmiechem.

- Adrien zerwał z Lilą.

Uśmiechnęłam się delikatnie.

- Wiem, powiedział mi wczoraj.- odpowiedziałam.

- Kochasz go?

- Sama nie wiem. Czuję coś do niego, ale czy to miłość? Nie umiem tego stwierdzić. Byliśmy przyjaciółmi, potem wrogami a teraz sama nie wiem kim jesteśmy dla siebie.- powiedziałam.

- Obiecaj mi, że z nim porozmawiasz.

- Obiecuję.

POV NARRATORA

Chłopak wracał do domu po wizycie u lekarza. W głowie miał wiele myśli, ale jedną z nich była nienawiść do pewnej osoby. Miał zły humor, ale żeby tego było mało zaczął padać deszcz.

- Zajebiście kurwa.- warknął.

Nie dość, że było już ciemno to w dodatku wracał do domu przemoknięty.
Po dwudziestu minutach był już pod domem. Chciał już wchodzić na swój trawnik, ale zobaczył, że obok jego domu stała jakaś osoba.

- W czymś mogę pomóc?- spytał.

Była to dziewczyna i trzymała parasol w ręku.

-W Paryżu zawsze musi tak padać?- spytała. Usłyszał, że akcent ma strasznie łamany.

- Niestety.

- Jesteś Luke, mam rację?- przybliżyła się i zauważył jej kasztanowe włosy.

- Tak, a ty?- zaczął być podejrzliwy wobec dziewczyny.

- Mało istotne. Miło cię poznać Luke.

Przyglądając się niej miał wrażenie, że już kiedyś ją widział.

- Co chcesz ode mnie?- zapytał.

- Przyjechałam tu, aby zniszczyć komuś życie za zniewagę. Chciałbyś mi pomóc?

- Nie, dziękuję. Nie mieszam się w czyjeś awantury, tym bardziej nastoletnie. Ale miło było cię poznać, narazie.

Zaczął kierować się w stronę wejścia do domu. Już wyjmował klucze, aż dziewczyna się odezwała:

- Szkoda. Myślałam, że też chciałbyś zemścić się na swojej byłej.- rzekła z udawanym smutkiem. Wyprostował się i lekko odwrócił.

- O czym ty mówisz?

- Jak już wspominałam, o zemście mowa.- powiedziała.

- Na kim chcesz się zemścić?- spytał zaintrygowany.

Przez deszcz można było zauważyć jej lekki uśmiech.

- Na Adrienie Agreste.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro