Rozdział 12
POV ADRIEN
Po wyjściu ze szkoły czekał na mnie na zewnątrz Nino. Napisałem mu wcześniej wiadomość, że nie chce mi się siedzieć na lekcjach i poprosiłem go, aby pojechał ze mną do domu.
- Oho, ale jesteś wkurzony. Co się stało?- spytał kiedy wsiedliśmy do mojego auta. Odpaliłem silnik, rzuciłem bieg i nacisnąłem gaz a samochód ruszył. Fakt, byłem wkurzony i to bardzo. Będę musiał użerać się z tą jędzą przez kilka dni.
- Dostaliśmy karę.- rzuciłem i zacisnąłem szczękę.- Wszystko przez nią. Gdyby umiała się zachować to by nie było tego incydentu.
Wiem, że to ja zacząłem, lecz Marinette niepotrzebnie kontynuowała tą bitwę albo mogła przeczekać, aż to ucichnie. Przysięgam, nie znam bardziej upartej dziewuchy niż ona. Nawet Lila tak nie jest. Ale kiedy przypomnę sobie jej wyraz twarzy wtedy w gabinecie... Jej mina zabolała mnie. Widziałem szczerość, jaką się wtedy posługiwała. Przez jeden moment przeszła mi myśl w głowie aby ją przeprosić czy coś, ale potem przypomniałem sobie rzecz, że może stała się manipulatorką przez te dwa lata.
- Na cholerę ja tu przyjechałem?- kontynuowałem kiedy zatrzymaliśmy się na światłach.- Mogłem zostać w pieprzonym Londynie.- mruknąłem zły.
- Przypominam ci, że przyjechałeś tu z trzech powodów. Pierwszy, chciałeś się ,,zemścić" na Marinette.- zaśmiał się ironicznie na co wywróciłem oczami. - Po drugie obiecałeś to mnie i Alyi. A trzeci powód to twoja słaba średnia z Francuskiego.- wzruszył ramionami a ja westchnąłem.
Mogło wydawać się to śmieszne może dlatego, że byłem Francuzem a wychodziła mi ledwo trója z tego przedmiotu. Ale co mogę poradzić na to, że uczą nas jakiś składni, zasad językowych i innych rzeczy, co kompletnie nie ogarniam. Całe życie posługiwałem się tym językiem i kompletnie nie rozumiem po co mi wiedzieć co mam dać, przed jakim słowem. Mówię tak jak mówię to chyba proste no nie?
- Piweczko jak wrócimy?- spytał mulat, ale pokręciłem głową.
- Może wieczorem, teraz jadę cię odwieźć i jadę na spotkać się z kimś o piętnastej.
Skupiony skręciłem w lewo, ale czułem na sobie zawzięty wzrok Nino na sobie. Spojrzałem na niego a na jego twarzy malowało się zdziwienie.
- Cóż, w takim razie zawieź mnie do Alyi.- wzruszył ramionami a ja przytaknąłem.
Po pięciu minutach zaparkowałem auto pod domem Dupain- Cheng. Widząc Alye, która stała pod domem uśmiechnąłem się i wysiadłem z auta z zamiarem przywitania się. Niestety mój uśmiech zniknął widząc jak z domu wychodzi Pani Sabine.
- Dzień Dobry.- powiedziałem ściszonym głosem, bo kurwa co miałem zrobić? Uwielbiałem tą kobietę i było bardzo głupio zachowywać się normalnie w stosunku do kobiety. Z pewnością wiedziała co zrobiłem Marinette, bo od zawsze były one blisko ze sobą.
- Adrien Agreste?!- zapytała zaskoczona co mnie zmyliło lekko. Kobieta się szeroko uśmiechnęła i rozłożyła ręce aby ją objął. Totalnie zszokowany to zrobiłem. Oczywiści musiałem się schylić, bo prze te dwa lata wyrosłem dość.- Czyli Tom jednak nie kłamał. Jak powiedział, że wróciłeś do miasta, to totalnie nie mogłam w to uwierzyć. Zabiję Emillie, że nic mi nie powiedziała. Rodzice też przyjechali?
Zaśmiałem się na jej monolog. Dość szybki monolog. Odkąd pamiętam, mama Marinette była dość zwariowaną kobietą. Pewnie dlatego tak dobrze się dogadywała z moją matką. Byłem jednak w tym momencie zdziwiony, że sama Marinette bądź Alya nie wspomniały o mnie.
- Właściwie to nie. Przyjechałem tu na wymianę wraz z Alyą i Nino.
Kobieta spojrzała na mulatów po czym spojrzała z udawanym żalem na Alye.
- Ale, że ty ani Marinette nic nie powiedziałyście?
Alya się zaśmiała.
- Myślałam, że Marinette Pani mówiła.- uniosła w dłonie w geście obrony.
- A ja nie miałam się czym chwalić.
Odwróciłem się do tyłu gdzie stała we własnej osobie Marinette. Wyglądała tak samo jak rano, może z wyjątkiem, że tusz miała lekko pokruszony po oczami. Widząc mnie wywróciła oczami i mnie wyminęła aby stanąć obok matki.
- Oh...- Pani Sabine zasłoniła dłonią swoje usta aby spojrzeć na swoją córkę, po czym na mnie.- Zapomniałam, że się już nie przyjaźnicie.- spuściła zażenowana głowę. Zagryzłem wargę dość skrępowany tą sytuacją. Wiedziałem doskonale, że jej matka oraz moja przeżywały rozpad naszej przyjaźni. Wiele razy moja matka się ze mną o to kłóciła a Matka Marinette wypisywała do mnie co się stało. Zawsze odpisywałem, że nic poważnego i zapewne się nie długo pogodzimy w co sam nie wierzyłem.
- Ja...- zacząłem i tym samym spojrzała na mnie pozostała czwórka.- Będę już jechał. Za piętnaście minut widzę się z kimś.- kiedy to powiedziałem, zobaczyłem jak Marinette szybko spogląda na mnie ze zmarszczonym czołem.
- W porządku. Wpadnij kiedyś do nas.- powiedziała kobieta na co przytaknąłem i się pożegnałem. Wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę opuszczonej fabryki.
Po dziesięciu minutach byłem na miejscu i ujrzałem blondwłosą dziewczynę, która siedziała na murku i paliła papierosa. Wywróciłem rozbawiony wzrok. Jak zwykle przed czasem.
- Nie pal, bo nie urośniesz.- zaśmiałem się wysiadając z auta. Widziałem, że dziewczyna jest wkurwiona.
- Streszczaj się Agreste, nie mam dużo czasu.
Rozbawiony stanąłem metr od niej po czym rozłożyłem ręce. Dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Ale że co? Że ja mam się z tobą przywitać?- prychnęła ironicznie. - Zapomnij i zacznij gadać, inaczej idę stąd.
- Też się stęskniłem Chloe.- uśmiechnąłem się i usiadłem obok niej. Chyba to bardziej ją zirytowało.
- Jesteś takim Dupkiem. Przypomnij, czemu ja z tobą byłam?- podniosła na mnie znudzony wzrok.
- Bo jestem przystojny?- bardziej stwierdziłem.- No i pomogłaś mi zapomnieć o Marinette.- westchnąłem kiedy widziałem politowanie w jej oczach.
- W sumie to ty też mi pomogłeś.- wzruszyła ramionami a ja przytaknąłem. Do teraz pamiętam jak jej ojciec chciał aby ona znalazła sobie chłopaka. Bogatego przy okazji.
- No dobra my tu gadu gadu, a czas mija. Więc o czym chcesz pogadać?- spytała i zgasiła papierosa.
Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na Chloe, która patrzyła na mnie wyczekiwająco.
- O Marinette i Luce. A dokładniej to czemu pobiłem Lukę.
...
Jest i nowy rozdział. Przepraszam, że tak długo czekaliście...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro