Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Nie sądziłam, że powrót do szkoły będzie tak trudny.

            Kiedy z samego rana zadzwonił budzik, z ciężkim westchnieniem go wyłączyłam. Przez moment nie ruszałam się z łóżka, uważnie nasłuchując, czy ktoś kręcił się po domu. Słysząc kroki i stukanie talerzy w kuchni, przymknęłam na moment powieki. Nie chciałam mierzyć się z tym dniem, choć wiedziałam, że nie miałam wyboru.

            Wstałam i odsunęłam zasłony, by wpuścić do pokoju trochę światła. Zapowiadał się kolejny gorący dzień, dlatego wyciągnęłam z szafy koszulę z myślą, że muszę podwinąć białe rękawy, by zbytnio się nie zgrzać. Wygrzebałam również granatową spódniczkę i w szufladzie znalazłam broszkę z herbem szkoły, którą zamierzałam przyczepić do materiału.

            Weszłam do łazienki, umyłam zęby i twarz, po czym powoli ubrałam mundurek. Znajomy materiał wręcz drapał mnie w skórę i znów poczułam się tak, jakby brakowało mi w płucach powietrza. Pomalowałam się, ukryłam cienie pod oczami grubą warstwą korektora i wyprostowałam włosy.

            Dopiero tak gotowa zeszłam na dół, gdzie krzątała się już moja matka. Zerknęła na mnie i cmoknęła z irytacją.

            – Mogłabyś się bardziej postarać.

            Mogłabyś być lepszą matką, ale to nie koncert życzeń, pomyślałam ponuro i włączyłam ekspres, by rozbudzić się dawką kofeiny. Usiadłam przy wyspie kuchennej i bez słowa wyglądałam przez okno na wypielęgnowany ogródek. Czułam znajomy ucisk w piersi, bo kompletnie nie wiedziałam, czego spodziewać się po powrocie do szkoły. Wiedziałam, że uczniowie zauważą mój powrót i miałam w głowie fakt, że na szkolnych korytarzach zapewne będzie kręcić się Brooke i Dean. Z żadnym z nich nie rozmawiałam, odkąd wyjechałam do Londynu, a podejrzewałam, że oczekiwali ode mnie wyjaśnień. Nie chciałam, żeby było między nami wiele niedomówień, dlatego zamierzałam opowiedzieć im choć część historii, która wydarzyła się w obcym kraju.

            Nie wszystko jednak było skierowane do nich i wiedziałam, że tym razem wiele słów również będzie miało smak kłamstwa.

            Wypiłam kawę i już miałam skierować się do garażu, gdy zatrzymał mnie głos matki:

            – Joseph, nasz szofer, cię podwiezie – powiedziała zimno, nawet na mnie nie patrząc. Obejrzałam się na nią przez ramię.

            – Co się stało z moim samochodem? – zapytałam ostro, ostrzej niż bym chciała. Sylvia z brzękiem odłożyła filiżankę na spodek i obdarzyła mnie wyniosłym spojrzeniem.

            – Nie powinno cię to interesować – ucięła.

            – A jednak interesuje.

            – Naprawdę chcesz rozpocząć dzień w taki sposób?

            – Tym razem powiesz, że jacyś obcy ludzie zaatakowali mnie w domu? – dopytałam z cichym prychnięciem. Zacisnęła szczękę.

            – Ruszaj do szkoły – wycedziła przez zęby. – Natychmiast.

            Obdarzyłam ją jeszcze jednym, głośnym prychnięciem i nim zdołała mnie zatrzymać, ruszyłam do wyjścia.

            Joseph stał już przy wyjeździe i na mój widok delikatnie się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech, bo akurat on w tej sytuacji niczym nie zawinił i nie zamierzałam być dla niego niemiła. Przywitałam się cicho i wsiadłam do środka, nim złość wzięła górę i zawróciłam do garażu.

            Dojazd do szkoły minął mi w całkowitej ciszy. Joseph nie zapytał mnie, o której kończę, więc najprawdopodobniej matka kazała mu zapamiętać cały mój plan, aby wiedział, o której po mnie przyjechać.

            Zadarłam podbródek, wchodząc po schodach prowadzących do wnętrza budynku. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, a wszystkie spojrzenia uczniów spoczęły prosto na mnie. Miałam obojętną minę i zaciśnięte boleśnie gardło. Szłam powoli, stawiając pewne kroki, choć w środku drżałam coraz mocniej.

            Bez słowa podeszłam do mojej szafki i ją otworzyłam. Wyciągnęłam z niej książki, po czym zamknęłam drzwiczki i ruszyłam korytarzem na pierwszą lekcję. Wokół rozległy się natarczywe szepty, które z trudem ignorowałam.

            – Ona naprawdę wróciła po tym wszystkim? – Zacisnęłam zęby, gdy dotarł do mnie denerwujący głos jednej z uczennic. – Ma odwagę się teraz pokazywać, kiedy wsadziła go do więzienia?

            Zapomniałam już, jak wiele plotek stworzyło się w ostatnim czasie na temat mój i Remo, który od ponad miesiąca gnił w więzieniu. Istniały osoby, które uważały, że to przeze mnie tam trafił. Część z nich nadal sądziła, że zabiłam także swoją siostrę.

            Nie chciałam tutaj być.

            Rozdzwonił się dzwonek na lekcje i grupka uczniów rozproszyła się po korytarzu. Szłam wolno, przeciągając moment, w którym wejdę do klasy i spojrzę na pustą ławkę, którą z reguły zajmował Remo. Dopiero tutaj w tym miejscu poczułam, jak wiele się zmieniło i co straciłam. A raczej kogo.

            Nie dotarłam jednak do odpowiedniej sali. W połowie drogi ktoś wyłonił się zza zakrętu i szarpnął mnie za ramię. Potknęłam się o własne nogi i ze złością spojrzałam na... Brooke, która odciągnęła mnie na bok, byśmy nie były na widoku i mocno przycisnęła mnie do ściany. Jej palce wpiły się w moje szczupłe ramiona.

            Otworzyłam usta, by się odezwać, ale żaden dźwięk nie wydobył się z mojego gardła. Spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami.

            – Co ty tu, kurwa, robisz? – wycedziła przez zęby, a jej zielone oczy niebezpiecznie błysnęły. – I dlaczego nic nie powiedziałaś?! – warknęła i ze złością przycisnęła mnie jeszcze mocniej do ściany.

            – Brooke – zaczęłam ostrożnie.

            – Och, nie brookuj mi tutaj – syknęła. – Nie odzywałaś się cały miesiąc i teraz tak po prostu wracasz, jakby nigdy nic?! – Podniosła głos i spiorunowała wzrokiem chłopaka, który zerknął na nas niepewnie. Uciekł, gdy tylko obdarzyła go groźnym spojrzeniem. – Czy ty wiesz, co tu się działo, od kiedy zniknęłaś? Jak na naszą grupę wpłynęła twoja nieobecność? Ty pieprzony tchórzu!

            – Uważaj na słowa – odpowiedziałam ostro i od razu ją odepchnęłam. – Nie musisz pluć jadem, wystarczy, że oni to robią. – Kiwnęłam głową w stronę uczniów, którzy właśnie wchodzili do klasy.

            – Przepraszam, jak się martwię, to jednocześnie się złoszczę i gadam głupoty – fuknęła i cofnęła się o krok. – Możesz mi wyjaśnić, co się wydarzyło przez ostatni miesiąc i dlaczego nagle wróciłaś?

            Ramiona mi opadły po zadaniu tego pytania.

            – Nic wam nie jest? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

            – A dlaczego coś miałoby nam być? Wystarczy, że Remo oberwał i siedzi za kratkami. – Głos na końcu jej zadrżał, najwyraźniej ona również nie poradziła sobie z sytuacją, w jakiej obecnie był chłopak. – Dwa miesiące temu nazywali nas tutaj Elitą, a kilka tygodni później on trafił do więzienia, a ty zniknęłaś bez słowa. Myślisz, że łatwo nam było to wszystko ogarnąć z Deanem?

            – Przecież nikt was nie dręczył – weszłam jej w słowo. – Zadbałam o to.

            – Co to znaczy, że o to zadbałaś? Zacznij w końcu gadać. – Znów podniosła głos.

            – Musiałam wyjechać.

            – Zauważyłam. Czemu?

            – Moja matka wściekła się, kiedy ogarnęła, że to ja brałam udział w nielegalnych wyścigach i miałam kontakt z Remo – skróciłam to najprościej, jak się dało, ale Brooke dalej nie była przekonana.

            – I to był ten powód?

            – A miałam pozwolić, by Remo odsiadywał jeszcze dłuższy wyrok niż teraz? Uwierz, że moja matka byłaby do tego zdolna.

            – Więc to jej wina? To ona go wsypała?

            Pokręciłam głową.

            – Nie wiem, kto to zrobił. Uwierz, że przez ostatni miesiąc próbowałam się dowiedzieć, kto za tym stał.

            – I?

            – Czy wyglądam na osobę, która według ciebie posiada cenne informacje? Nie wiem, Brooke, ja nawet nie wiedziałam, że wrócę tutaj po miesiącu, ale moja matka ubzdurała sobie, że muszę zaliczyć egzaminy, aby dostać się na odpowiednią uczelnię – wyjaśniłam i wzięłam wdech. – Gdzie Dean?

            – Co zamierzasz teraz zrobić? Zostaniesz tutaj? Na dłużej? – spytała z nadzieją, a ja ciężko wypuściłam powietrze z płuc. – Skoro zrezygnowałaś z nielegalnych wyścigów...

            – Kto powiedział, że zrezygnowałam? – szepnęłam. Spojrzała na mnie z zaskoczeniem.

            – Nie zrezygnowałaś? – dopytała.

            – Gdybym zrezygnowała, jak myślisz, w jaki sposób miałabym pomóc matce Remo i jego bratu? – Mrugnęła powoli.

            – Pomagasz im? – szepnęła zdławionym głosem. – Po wszystkim, co... co Remo zrobił?

            – Wierzysz, że to on?

            Między nami na moment osiadła cisza.

            – Wierzysz? – powtórzyłam. Powoli, ale opornie pokręciła głową.

            – Ale ty... przecież to była twoja siostra. Na pewno kogoś podejrzewałaś.

            – Nie zrezygnowałam z nielegalnych wyścigów. Straciliśmy Remo na czas nieokreślony, ale czy to oznacza, że mamy odpuścić? Przecież każdemu z nas zależało na pieniądzach, tobie pewnie nadal zależy. Tyle osiągnęliśmy, więc nie mogłam tak po prostu zrezygnować.

            Brooke pobladła.

            – Więc skoro wróciłaś...

            – Mamy wiele do omówienia, ale do tej pory Elita trzymała się razem. – Wzruszyłam ramionami. Czy była to z mojej strony propozycja? Zdecydowanie tak. – Myślę, że może trzymać się dalej, mimo mniejszego składu.

            – Och, Lucy – powiedziała i nagle mocno mnie przytuliła. – Tak bardzo się o ciebie bałam.

            Schowałam nos w jej włosach i przymknęłam powieki.

            – Nie miałaś o co – skłamałam zachrypniętym głosem. – Przecież nic się nie zmieniło.

            Oderwała się ode mnie, a w jej oczach dostrzegłam łzy. Przez moment na siebie patrzyłyśmy. Jeszcze kilka tygodni byliśmy potęgą, ale to wszystko zostało zniszczone w ułamku sekundy. Czy po tym, co się wydarzyło, byliśmy w stanie to odbudować?

            – Naprawimy to wszystko – powiedziała z nadzieją. – Naprawimy.

            Nie wiedziałam, czy było to możliwe, ale wiedziałam, że zamierzałam się zemścić. Nie zamierzałam się powstrzymywać, szczególnie po wszystkim, co zrobili mi inni.

            Tym razem to ja zamierzałam być tym złym charakterem.

            Poprawiłam jej delikatnie wygnieciony mundurek i zmusiłam się do słabego uśmiechu.

            – Spotkajmy się dzisiaj wieczorem. Mam pomysł – odpowiedziałam w końcu, a ona kiwnęła głową.

            – Dostaniesz opierdol od Deana – skomentowała.

            Prychnęłam.

            – Już nie mogę się doczekać.

            Ktoś jeszcze nie mógł doczekać się mojego powrotu. Gdy obie ruszyłyśmy korytarzem do klasy, usłyszałam dźwięk powiadomienia w telefonie. Wzięłam ostrożny wdech i wygrzebałam komórkę z kieszeni. Zapaliłam wyświetlacz i spojrzałam na widniejące na ekranie powiadomienie. Oddech ugrzązł mi w gardle i musiałam mocno zacisnąć zęby, by nie wydać się mimiką twarzy.

            Od Nieznajomy:

            Stęskniłaś się, kochanie?

Koniecznie dajcie znać jak wrażenia <3

#elitaNA

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro