Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44

Pov. Elen

Obudziłam się koło Wandy, która smacznie spała. Rozejrzałam się po pokoju, a po huraganie nie było śladu. Spojrzałam na uśmiechającą się Wandę.

-To twoja sprawka?- Zapytałam, znów się rozglądając.

-Podoba ci się?- Zapytała i podniosła się do pozycji siedzącej. Wpiłam się w jej usta, a moje dłonie wylądowały na biodrach dziewczyny. Przyciągnęłam ją do siebie, a ta usiadła na mnie okrakiem.

-Kocham cię.- Powiedziałam, gdy się od siebie oderwałyśmy i oparłyśmy się o siebie czołami.

-Ja ciebie bardziej.- Powiedziała. Siedziałyśmy w takiej pozycji jeszcze przez chwilę, po czym obie się ubrałyśmy i zeszłyśmy do kuchni.

-Dzień dobry.- Powiedziałam przechodząc przez salon, w którym siedzieli Steve, Nat i Clint. Natasha podbiegła do mnie i zarzuciła mi się na szyje.

-Cześć słoneczko.- Powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Mój wzrok automatycznie skierował się do Wandy, by zobaczyć czy jej to nie przeszkadza. Wiedźma stała tylko i śmiała się z mjej reakcji, na co automatycznie się uśmiechnęłam. Wanda usmażyła jajecznice, a ja zostałam zmuszona do słuchania ,, Jaki to Steve jest, romantyczny i uroczy". Zakochana Romanoff to ostatnia rzecz na świecie, której się spodziewałam. Już nic mnie nie zaskoczy. Usiadłyśmy we trzy i w miłej atmosferze zjadłyśmy śniadanie. Pozmywałam naczynia i zrobiłam sobie kawę, a dziewczyny pojechały do miasta. Strasznie się nudziłam, więc poszłam do Tony'ego. 

-Hej, co robisz?- Zapytałam, wchodząc do jego pracowni.

-Robię ci kostium.- Powiedział i się do mnie uśmiechnął.

-Ale po co?- Zapytałam z zadowoleniem oglądając czarno-jagodowy kombinezon.

-Nick pozwolił zabrać cię na pierwszą misje.- Powiedział ucieszony. Moje źrenice powiększyły się, do wielkości dwuzłotówki.

-Pierdolisz.- Powiedziałam. Emocje panowały nade mną. Kto by się nie cieszył z pierwszej misji?! Szczególnie, kiedy marzyłam o tym od dawna.

-Jedziemy jutro.- Powiedział, a ja w podskokach wybiegłam z pracowni. Pobiegłam do swojego pokoju i chwyciłam za telefon. Wybrałam numer do Wandy i po trzech sygnałach odebrała.

-Co jest słońce?- Zapytała.

-Nie uwierzysz.- Powiedziałam, krążąc po pokoju z podekscytowania.

-Co się stało?- Zapytała, podśmiechując się pod nosem.

-Mam pierwszą misje.- Powiedziałam i podskoczyłam.

-Gratulacje!- Powiedziała ucieszona.

-Nawet nie wiesz, jak się cieszę.

-Kiedy jedziesz?- Dopytała.

-Jutro.- Odpowiedziałam.

-Czyli jedziesz z całą drużyną, trzymaj się blisko mnie, zrozumiano?- Powiedziała stanowczo.

-Daj spokój, potrafię o siebie zadbać.- Przewróciłam oczami.

-Jasne, muszę kończyć. Wrócę wieczorem, nie czekaj na mnie.- Powiedziała i się rozłączyła. 

Time Skip

Siedziałam przy biurku i oglądałam serial, gdy zimne dłonie dotknęły moich ramion. Podniosłam głowę i ujrzałam moją wiedźmę. Dziewczyna wpiła się w moje usta, po czym uśmiechnęła.

-Mówiłam, że masz nie czekać.- Powiedziała i owinęła swoje ręce na mojej szyi.

-Kto powiedział, że czekam na ciebie?- Powiedziałam sarkastycznie.

-Jesteś bardzo zabawna.- Przewróciła oczami i podeszła do szafy. Wybrała jakaś koszulę nocną i poszła do łazienki. Chwyciłam paczkę papierosów i usiadłam w oknie. Uchyliłam je lekko i odpaliłam papierosa. Gdy byłam w połowie, ktoś wytrącił mi go z ręki, przez co wyleciał przez okno.

-Hej, to jest drogie.- Powiedziałam patrząc w oczy Wandy.

-Jak mi przykro.- Powiedziała i wpiła się w moje usta. Nie przerywając pocałunku, wstałam i położyłam swoje ręce na biodrach dziewczyny. Powoli zaczęłyśmy iść w stronę łóżka. Odwróciłam nas i usiadłam na łóżku, a dziewczyna na mnie okrakiem. Moje ręce wślizgnęły się pod jej koszulkę i szły coraz wyżej. Gdy moje dłonie były na żebrach rudowłosej, ta złapała mój nadgarstek i przerwała pocałunek.

-Mamy misję, musimy się wyspać.- Powiedziała i położyła swoje zimne dłonie na moim karku.

-Będziesz musiała mi to wynagrodzić.- Powiedziałam i oparłam swoją głowę na klatce piersiowej  dziewczyny. Wanda przytuliła mnie i całowała czubek mojej głowy.

-Kocham cię.- Powiedziałam, gdy moje oczy zaczęły się zamykać.

-Ja ciebie bardziej.- Powiedziała, a po chwili byłam już w objęciach Morfeusza.

Rano

Obudziła nas Natasha, która przyniosła mi kostium. Był on bardzo podobny do tego co miała Wanda, tylko mój był w kolorze ciemnym jagodowym. Kostium był piękny i wygodny. Naszym zadaniem była jakaś niemiecka mafia na obrzeżach Nowego Yorku. Brzmi jak bułka z masłem. No właśnie. Brzmi...


***

Moi kochani, napisałam Epilog i pytanie czy chcecie żebym wszystko wrzuciła dzisiaj czy jutro. Jak wolicie??

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro