Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41

Pov. Elen

Obudziłam się, a głowa bolała jak cholera. Od razu wzięłam tabletkę przeciwbólową i spaliłam szluga w oknie. Przebrałam się w jakieś dresy i poszłam poćwiczyć. Obrazy z wczoraj migały mi w głowie. Zaczęłam uderzać w worek, bez rękawic. Moje ciosy z każdą chwilą stawały się coraz mocniejsze. Czułam że pieczą mnie kostki na dłoniach, ale nie przeszkadzało mi to. Uderzałam dalej, a w moich oczach pojawiły się łzy. Poczułam, jak czyjeś dłonie oplatają mnie w pasie. Przestałam uderzać, a kobieta wtuliła się w moją szyję.

-Będzie dobrze.- Mruknęła Natasha.

-Tak, wiem.- Szepnęłam w odpowiedzi. Skłamałam.

-Nie zasługiwała na ciebie.- Powiedziała, a ja próbowałam powstrzymać łzy.

-Muszę iść.- Powiedziałam i uwolniłam się z jej uścisku. Szybkim krokiem poszłam do pokoju. Weszłam pod prysznic i dokładnie się umyłam. Po wyjściu, ubrałam czarne dresy, związałam wysuszone włosy w niedbałego koka, wzięłam pieniądze i wyszłam. Zapukałam do drzwi garażu i otworzył mi mój nowy przyjaciel.

-Hej młoda, co dzisiaj?- Zapytał uśmiechnięty.

- To samo co ostatnio.- Również się uśmiechnęłam.

-Też cztery?- Kiwnęłam głową w odpowiedzi, a mężczyzna zniknął w swoim domu.

-Tyle co ostatnio.- Dałam mu pieniądze i poszłam za garaż. Łyknęłam dwie i wróciłam do wieży. Przemknęłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku, gapiąc w sufit. Wszystko wirowało, a ja czułam się jak w niebie. Ciepło, przyjemnie i żadnych zmartwień. Zaczęłam się nudzić, więc poszłam na dach. Położyłam się na środku i uważnie obserwowałam niebo. Usłyszałam otwierające się drzwi. Po chwili stanęła nade mną Natasha.

-Elen.- Powiedziała poważnie.

-Natasha.- Odpowiedziałam. Dziewczyna uważnie mi się przyglądała.

-Znowu?- Zapytała, przewracając oczami.

-Nie mam pojęcia, o czym mówisz.- Odpowiedziałam i podniosłam się do pozycji siedzącej.

-Elen, kurwa.- Mruknęła.

-Daj spokój, to nic wielkiego.- Powiedziałam.

-Albo to skończysz, albo powiem wszystkim.- Powiedziała, a ja się uśmiechnęłam.

-Dobrze, od teraz będę czyściutka.- Spojrzałam na nią, a w jej oczach widniało zmartwienie. Dziewczyna zaczęła iść w stronę zejścia, a ja znów się położyłam. Leżałam tak, aż do pory obiadowej. Zeszłam do jadalni, gdzie byli prawie wszyscy i nakrywali stół. Usiadłam się i uważnie każdemu przyglądałam. Brakło nam rodzeństwa Maximoff, Romanoff, Belovy i rodzinki Barton. Wszyscy się zeszli i zaczęliśmy obiad. Ja i Wanda nie odezwałyśmy się do nikogo ani słowem. Po kolacji, chciałam się jak najszybciej ulotnić do siebie. Udało by mi się, gdyby nie wiedźma.

-Elen proszę!- Krzyczała za moimi plecami, już od pięciu minut.

-Czego chcesz?!- Odwróciłam się w jej stronę.

-Do niczego nie doszło. Obiecuje.- Chciała położyć swoje dłonie na moich policzkach, ale odepchnęłam jej ręce.

-Przestaniesz kłamać?! Widziałam!- Krzyknęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy.

-Było blisko, ale to przerwałam zanim do czegokolwiek doszło!- Powiedziała głośniej.

-Nie wierze ci.- Szepnęłam, kiedy z moich oczu uleciał strumień łez.

-Przepraszam.- Powiedziała, a ja szybkim krokiem poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie plecami.

-Kurwa!- Krzyknęłam najgłośniej, jak potrafiłam. Jestem pewna, że Tony, który siedział piętro niżej w salonie, usłyszał mój krzyk. Osunęłam się na ziemie i podwinęłam nogi pod brodę. Schowałam głowę między kolanami i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Siedziałam tak godzinę? Może więcej. W międzyczasie łyknęłam jeszcze jedną tabletkę. Rozległo się ciche pukanie.

-Elen, otwórz proszę.- Powiedział spokojny głos Belovej.

-Idź sobie Yelena.- Powiedziałam na tyle głośno by mogła to usłyszeć.

-Musimy pogadać.- Powiedziała i nacisnęła na klamkę. Drzwi były zakliczone.

-Myje się.- Krzyknęłam.

-Masz mnie za idiotkę? Trenowałam na płatnego zabójcę. PWiem, że siedzisz pod drzwiami.- Nie chcąc się dalej przekrzykiwać, wstałam i otworzyłam drzwi. Cała rozmazana i lekko się trzęsłam, a Yel bez słowa, rzuciła mi się na szyję. Wtuliłam się w nią i powoli zaczęłam się uspakajać. Usiadłyśmy na łóżku, a dziewczyna za wszelką cenne starała się unikać tematu rudowłosej, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Wieczorem skoczyłyśmy do kawiarni i obejrzałyśmy film. Dzięki dziewczynie, zapomniałam na chwile o problemach. Całą noc przesiedziałam z Tonym w jego warsztacie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro