36
Natasha zdecydowanym krokiem podeszła do chłopaka i usiadła okrakiem na jego udach. Jej biodra zaczęły się płynnie poruszać, a oddech chłopaka stawał się coraz płytszy. Po niecałej minucie, Steve powiedział, że Nat wygrała na co ta się uśmiechnęła i wróciła na poprzednie miejsce. Minęło kilka kolejek podczas, których dowiedziałam się np. że Wanda i Nat się kiedyś ruchały. Wow. Kiedy Natasha to powiedziała moja reakcja wyglądała tak o:
-Chciałabym to zobaczyć.- Wszyscy się zaczęli śmiać. Nagle znów przyszła moja kolej.
-Prawda.- Odpowiedziałam Natashy.
-Co najbadziej podoba ci się w Wandzie?- Zapytała z tym swoim krzywym uśmieszkiem.
-Ciężko wybrać mi jedną rzecz.- Powiedziałam na co Wanda się zaśmiała.
-Top 3.- Powiedziała rudowłosa i napiła się swojego piwa. Swoją drogą nie wiem jakim cudem obie żyjemy.
-Oczy, śmiech iii.- Zastanawiałam się czy powiedzieć coś co usatysfakcjonuje Nat i zawstydzi Wandę, czy to co spodoba się Wandzie, ale niezadowoli Nat. Stawiam na pierwszą opcję.
-Jak sapie moje imię, prosto do mojego ucha.- Powiedziałam, a policzki Wandy momentalnie stały się czerwone. Natasha zadowolona z siebie, upiła kolejny łyk piwa. Spojrzałam na Wandę, która uśmiechała się pod nosem.
-Mi już wystarczy.- Powiedziałam, wstałam i złapałam Wandę za rękę.
-Wcześnie jest.- Jęknęła Nat ze swojego miejsca.
-Jest prawie 3.- Powiedziała Wanda, a Nat otworzyła szeroko oczy.
-Dobranoc.- Powiedziałam i zaczęłam biec do pokoju, ciągnąc za sobą Wandę. Jej śmiech rozpromieniał korytarz. W połowie korytarza z pokojami zatrzymałyśmy się, a ja przyparłam Wandę do ściany. Wpiłam się w jej pełne usta, a ta to odwzajemniła. Zaczęłyśmy iść do pokoju, nie przerywając pocałunku. Wpadłyśmy na drzwi do pokoju Wandy. Jej plecy napierały na drzwi, a ta na ślepo szukała klamki. Gdy ją znalazła, otworzyła drzwi. Weszłyśmy do środka i dopiero teraz przerwałyśmy pocałunek. Zamknęłam drzwi, a rudowłosa szła powoli w stronę łóżka ściągając ubrania. Podeszłam do niej i znów wpiłam się w jej usta. Pomogłam jej ściągnąć spodnie, i lekko popchnęłam ją na łóżko. Ściągnęłam spodnie i koszulkę i zawisłam nad dziewczyną. Jej ręce wplotły się w moje włosy. ( wiemy co dalej )
Time skip...
Wanda spała na mojej klatce piersiowej, a ja jak zwykle nie mogłam zasnąć. Zaczęłam myśleć, o tym co po mnie zostanie. No właśnie, co? Wandzie zostanie tylko naszyjnik i pierścionek. Nat tylko naszyjnik. Żadnych zdjęć. Trzeba to nadrobić. Już miałam plan kiedy porobić te zdjęcia. Zgarnę Nat i Wandę i porobimy trochę zdjęć. Na pamiątkę. Oczy zaczęły mi się zamykać, a po chwili już spałam.
Obudziłam się sama. Głowa mi o dziwo nie pękała. Najbardziej bolała mie kostka. Nie mam pojęcia co się stało. Ubrałam się i poszłam do Bruce'a, który stwierdził że jest stłuczona i mam ją oszczędzać. Gadanie. Poszłam do salonu. Znalazłam tam Wandę i Nat. Idealnie.
-Nat, mogę cię prosić na chwilkę?- Zapytałam, a dziewczyna podeszła do mnie i razem poszłyśmy do kuchni.
-No co tam?- Zapytała i usiadła przy wysepce.
-Nic jej o wczoraj nie powiedziałaś?- Zapytałam rudej.
-Nie, no co ty.- Powiedziała i się uśmiechnęła.
-Wynajmuje cię na dzisiaj.- Powiedziałam, a dziewczyna posłała mi zdezorientowane spojrzenie.
-Na co?- Zapytała podejrzliwie.
-Fotografa, potrzebuje kilku zdjęć z Wandą.
-Okej.- Powiedziała i wyszła. Poszłam za nią i usiadłam koło Wandy, obejmując ją ramieniem.
-Ubierz się ładnie.- Szepnęłam do jej ucha i pocałowałam w policzek. Dziewczyna się uśmiechnęła i poszła do pokoju się przebrać. Razem z Nat czekałyśmy aż wróci. Dziewczyna wróciła ubrana prawie tak jak na codzień, ale lepiej się to komponowało. Wzięłam kluczyki do samochodu Toniego i pojechałyśmy w różne miejsca. Zdjęcia robiłyśmy w sumie cały dzień. Śmiechów, chichów nie było końca. Wypiłyśmy kilka piw i popływałyśmy w jeziorze. Było genialnie. Porobiłyśmy sobie kilka zdjęć same i kilka już w domu. Oczywiście zdjęć z Nat nie mogło zabraknąć. Na koniec dnia obejrzałyśmy w trójkę film, jedząc popcorn. Zrobiłyśmy sobie maseczki i opowiadałyśmy historyjki. Pograłyśmy na konsoli i trułyśmy Steve'owi dupę, żeby pożyczył nam tarczę, na co ostatecznie się nie zgodził. Za to Clint pożyczył nam łuk. Ukradłyśmy Peterowi te małe gówienka do strzelania siecią i męczyłyśmy Toniego aby zrobił nam takie same. Gbur się nie zgodził. Pff. Piękny dzień zakończony piękniejszym wieczorem. Zasnęłam spokojnie w objęciach Wandy i pierwszy raz od dłużeszgo czasu się wyspałam.
Najladniejsze djęcia Elen i Wandy:
cała trójca:
Kolejny rozdział!! Pisanie dla was sprawia mi taką przyjemność. Gdy czytam te komentarze to robi się ciepło na serduszku❤️ Chciałabym też bardzo podziękować za liczbę osób na discordzie. Nie jest nas dużo, ale spodziewałam się mniej. Jeszcze dziękuje weareallcrazy3
za tyle wspaniałych pomysł i pomoc przy pisaniu tej książki. Do następnego! ❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro