Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36

Natasha zdecydowanym krokiem podeszła do chłopaka i usiadła okrakiem na jego udach. Jej biodra zaczęły się płynnie poruszać, a oddech chłopaka stawał się coraz płytszy. Po niecałej minucie, Steve powiedział, że Nat wygrała na co ta się uśmiechnęła i wróciła na poprzednie miejsce. Minęło kilka kolejek podczas, których dowiedziałam się np. że Wanda i Nat się kiedyś ruchały. Wow. Kiedy Natasha to powiedziała moja reakcja wyglądała tak o:

-Chciałabym to zobaczyć.- Wszyscy się zaczęli śmiać. Nagle znów przyszła moja kolej.

-Prawda.- Odpowiedziałam Natashy.

-Co najbadziej podoba ci się w Wandzie?- Zapytała z tym swoim krzywym uśmieszkiem.

-Ciężko wybrać mi jedną rzecz.- Powiedziałam na co Wanda się zaśmiała.

-Top 3.- Powiedziała rudowłosa i napiła się swojego piwa. Swoją drogą nie wiem jakim cudem obie żyjemy.

-Oczy, śmiech iii.- Zastanawiałam się czy powiedzieć coś co usatysfakcjonuje Nat i zawstydzi Wandę, czy to co spodoba się Wandzie, ale niezadowoli Nat. Stawiam na pierwszą opcję.

-Jak sapie moje imię, prosto do mojego ucha.- Powiedziałam, a policzki Wandy momentalnie stały się czerwone. Natasha zadowolona z siebie, upiła kolejny łyk piwa. Spojrzałam na Wandę, która uśmiechała się pod nosem.

-Mi już wystarczy.- Powiedziałam, wstałam i złapałam Wandę za rękę.

-Wcześnie jest.- Jęknęła Nat ze swojego miejsca.

-Jest prawie 3.- Powiedziała Wanda, a Nat otworzyła szeroko oczy.

-Dobranoc.- Powiedziałam i zaczęłam biec do pokoju, ciągnąc za sobą Wandę. Jej śmiech rozpromieniał korytarz. W połowie korytarza z pokojami zatrzymałyśmy się, a ja przyparłam Wandę do ściany. Wpiłam się w jej pełne usta, a ta to odwzajemniła. Zaczęłyśmy iść do pokoju, nie przerywając pocałunku. Wpadłyśmy na drzwi do pokoju Wandy. Jej plecy napierały na drzwi, a ta na ślepo szukała klamki. Gdy ją znalazła, otworzyła drzwi. Weszłyśmy do środka i dopiero teraz przerwałyśmy pocałunek. Zamknęłam drzwi, a rudowłosa szła powoli w stronę łóżka ściągając ubrania. Podeszłam do niej i znów wpiłam się w jej usta. Pomogłam jej ściągnąć spodnie, i lekko popchnęłam ją na łóżko. Ściągnęłam spodnie i koszulkę i zawisłam nad dziewczyną. Jej ręce wplotły się w moje włosy. ( wiemy co dalej )

Time skip...

Wanda spała na mojej klatce piersiowej, a ja jak zwykle nie mogłam zasnąć. Zaczęłam myśleć, o tym co po mnie zostanie. No właśnie, co? Wandzie zostanie tylko naszyjnik i pierścionek. Nat tylko naszyjnik. Żadnych zdjęć. Trzeba to nadrobić. Już miałam plan kiedy porobić te zdjęcia. Zgarnę Nat i Wandę i porobimy trochę zdjęć. Na pamiątkę. Oczy zaczęły mi się zamykać, a po chwili już spałam.


Obudziłam się sama. Głowa mi o dziwo nie pękała. Najbardziej bolała mie kostka. Nie mam pojęcia co się stało. Ubrałam się i poszłam do Bruce'a, który stwierdził że jest stłuczona i mam ją oszczędzać. Gadanie. Poszłam do salonu. Znalazłam tam Wandę i Nat. Idealnie.

-Nat, mogę cię prosić na chwilkę?- Zapytałam, a dziewczyna podeszła do mnie i razem poszłyśmy do kuchni.

-No co tam?- Zapytała i usiadła przy wysepce.

-Nic jej o wczoraj nie powiedziałaś?- Zapytałam rudej.

-Nie, no co ty.- Powiedziała i się uśmiechnęła.

-Wynajmuje cię na dzisiaj.- Powiedziałam, a dziewczyna posłała mi zdezorientowane spojrzenie.

-Na co?- Zapytała podejrzliwie.

-Fotografa, potrzebuje kilku zdjęć z Wandą.

-Okej.- Powiedziała i wyszła. Poszłam za nią i usiadłam koło Wandy, obejmując ją ramieniem.

-Ubierz się ładnie.- Szepnęłam do jej ucha i pocałowałam w policzek. Dziewczyna się uśmiechnęła i poszła do pokoju się przebrać. Razem z Nat czekałyśmy aż wróci. Dziewczyna wróciła ubrana prawie tak jak na codzień, ale lepiej się to komponowało. Wzięłam kluczyki do samochodu Toniego i pojechałyśmy w różne miejsca. Zdjęcia robiłyśmy w sumie cały dzień. Śmiechów, chichów nie było końca. Wypiłyśmy kilka piw i popływałyśmy w jeziorze. Było genialnie. Porobiłyśmy sobie kilka zdjęć same i kilka już w domu. Oczywiście zdjęć z Nat nie mogło zabraknąć. Na koniec dnia obejrzałyśmy w trójkę film, jedząc popcorn. Zrobiłyśmy sobie maseczki i opowiadałyśmy historyjki. Pograłyśmy na konsoli i trułyśmy Steve'owi dupę, żeby pożyczył nam tarczę, na co ostatecznie się nie zgodził. Za to Clint pożyczył nam łuk. Ukradłyśmy Peterowi te małe gówienka do strzelania siecią i męczyłyśmy Toniego aby zrobił nam takie same. Gbur się nie zgodził. Pff. Piękny dzień zakończony piękniejszym wieczorem. Zasnęłam spokojnie w objęciach Wandy i pierwszy raz od dłużeszgo czasu się wyspałam.

Najladniejsze djęcia Elen i Wandy:



cała trójca:


Kolejny rozdział!! Pisanie dla was sprawia mi taką przyjemność. Gdy czytam te komentarze to robi się ciepło na serduszku❤️ Chciałabym też bardzo podziękować za liczbę osób na discordzie. Nie jest nas dużo, ale spodziewałam się mniej. Jeszcze dziękuje weareallcrazy3
za tyle wspaniałych pomysł i pomoc przy pisaniu tej książki. Do następnego! ❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro