Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34

Obudziłam się następnego dnia, już bez Wandy. Poszłam do łazienki i zerknęłam jak goją się rany po ostatniej sytuacji, właśnie w tym miejscu. Rany wyglądały w porządku, więc zdjęłam opatrunek i poszłam się przebrać.

Zeszłam do salonu, gdzie byli wszyscy oprócz Pepper. Morgan i Wanda biegały po całym pokoju, a Tony przyglądał im się z uśmiechem. Stanęłam koło mężczyzny i razem podziwialiśmy ten widok. Gdy Wanda mnie zauważyła, podeszła i w tym samym momencie pocałowałyśmy się w wzajemnie w policzki. Uśmiechnęłam się szczerze do dziewczyny, co ta odwzajemniła.

-Za godzinę mamy gościa.- Oznajmił mój tata. Kiwnęłam głową na znak że rozumiem. Z Tonym zaczęliśmy gadać o jakiś pierdołach. Padały różne tematy. Święta, sylwester, moje urodziny i tak dalej.

-Muszę przebrać Morgan.- Powiedział i ukradł Wandzie dziewczynkę. Rudowłosa dosiadła się do mnie i złapała za rękę. Na ten gest spojrzałam w jej oczy.

-Coś cię trapi?- Zapytała.

-Wszystko dobrze.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.

-Napewno?- Dopytywała. Ścisnęła moją dłoń, by dodać mi otuchy.

-Z tobą zawsze jest dobrze.- Wstałam i nachyliłam się nad stołem. Złożyłam na ustach dziewczyny pełen miłości pocałunek, który ta odwzajemniła.

-Słodko razem wyglądacie.- Powiedział dobrze znany mi głos.

-Nat?- Zapytałam i spojrzałam w stronę dziewczyny. Ta stała oparta o framugę drzwi z tym swoim uśmieszkiem.

-Chodź tu wreszcie.- Powiedziała, odepchnęła się od framugi i podeszła do mnie z otwartymi rękami. Wtuliłam się w dziewczynę, a ta zaczęła głaskać mnie po włosach. Zaśmiałam się cicho. Odkleiłam się od niej, a ta podeszła do Wandy i przywitała się w ten sam sposób. Po przywitaniu się Nat poszła do Toniego podpytać się o pokój, a ja z Wandą usiadłyśmy się na kanapie. Wtulona w Wandę, zaczęłam zastanawiać się czy prezent, aby napewno się jej spodoba. Z przemyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny.

-Nie wiem co kupiłaś, ale mogę się założyć że jest piękne.- Powiedziała na co zalałam się rumieńcem.

-Przestań wchodzić mi do głowy.- Powiedziałam i bardziej wtuliłam się w dziewczynę. Zimne palce Wandy przeczesywały moje włosy.

-Oprzeć się nie mogę. Nie dosyć że główka pieką, to jeszcze zawsze gdy tam jestem myślisz o mnie. Lubię jak mnie komplementujesz.- Policzki mnie piekły, a rudowłosa jedynie chichotała pod nosem. Resztę dnia spędziłam z Nat, Wandą i Morgan.

Time skip...

Cały tydzień minął nam jednym słowem zajebiście. Dużo śmiechu, żartów i sarkazmu. Czyli to co kocham. Właśnie się pakujemy, ja i Wanda, ale napotykają nas małe przeszkody. Napady śmiechu, pocałunki i rzucanie w siebie poduszkami. Ostatecznie się udało, a ja złożyłam na ustach rudowłosej długiii pocałunek. Zniosłyśmy walizki na dół, gdzie wszyscy już czekali.

-Nareszcie.- Jęknął mój ojciec.

-Nie przesadzaj.- Mruknęłam i uśmiechnęłam się do niego. Wszyscy razem zanieśliśmy walizki do samochodu i ruszyliśmy w trasę. Droga trwała dość długo, ale było warto. Gdy dojechaliśmy wszyscy na nas czekali. Steve, Carol, Bucky, Peter, Clint z jego rodzinką, Bruce, Pietro, a nawet Thor. Od razu Lila rzuciła się na Nat. Podbiegłam do Carol, zostawiając za sobą walizkę i rzuciłam się dziewczynie na szyje. Blondynka codziennie pisała do mnie jak się mam. Mimo krótkiego czasu naszej znajomości zdążyłam się przywiązać do dziewczyny. Przywitałam się z resztą, tak samo jak ci, z którymi przyjechałam. Po całych tych przytulasah, ja i Wanda zaniosłyśmy i rozpakowałyśmy nasze walizki. 

-Mam ochotę dzisiaj pić.- Powiedziałam, a moje dłonie wylądowały na karku dziewczyny.

-Tylko nie za dużo, jasne?- Kiwnęłam głową i wpiłam się w usta rudowłosej. Poszłam do pokoju Nat, która rozpakowywała swoją walizkę. Podeszłam do niej od tyłu i zarzuciłam swoje ramiona na szyję dziewczyny. Rudowłosa zaśmiała się, a na moje usta wpełznął uśmiech.

-Dzisiaj pijemy.- Powiedziałam i pocałowałam dziewczynę w policzek. Dziewczyna znów się zaśmiała, a ja kierowałam się do wyjścia, a zielonooka powiedziała:

-Ty już chyba piłaś.- Zaśmiałyśmy się, po czym wyszłam z pokoju. Poszłam jeszcze do Carol, Thora, Steve'a, Clinta i Toniego oświadczyć wszystkim że dzisiaj pijemy. Wszyscy się zgodzili. O dziwo nawet Steve, który nie może się upić. Teraz tylko czekać do wieczora.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro