Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

-Śpisz?- Napisała.

-Nie.- Odpisałam. Po chwili dziewczyna zadzwoniła. Odebrałam telefon.

-Czemu nie śpisz?-Usłyszałam w słuchawce.

-Mogłabym zapytać o to samo.

-Głowę mam pełną myśli o naszej kłótni.

-Podobnie, chcesz o tym pogadać?- Zapytałam dziewczynę.

-Najpierw powiedz czemu masz złamaną rękę.

-Mały wypadek.-Powiedziałam.

-Elen.- Powiedziała poważniej dziewczyna.

-Uderzyłam ręką w ścianę.

-Jesteś niemożliwa.- Powiedziała.

-Przepraszam.

-Możemy pogadać o tym co znalazłam w twojej szafce?

-Co chcesz wiedzieć?

-Ile razy?

-Raz.-Odpowiadałam bez zastanowienia.

-Kiedy?

-5 dni temu.

-Jakim cudem nie zauważyłam?-Powiedziała bardziej do siebie.

-Byłam w tedy na dworze i wróciłam w nocy. Nie miałaś jak zauważyć. Przepraszam.- Mruknęłam i czekałam na odpowiedź.

-Już okej, ale obiecaj że to się nie powtórzy.- Powiedziała pełna nadziei.

-Obiecuje.- Nastała chwila ciszy, ale nie ta niezręczna. Był to moment aby poukładać sobie wszystko w głowie.

-Może przyjadę do ciebie?- Zapytała nagle. Uśmiech i rumieniec wkradły mi się na twarz.

-Kiedy?- Zapytałam zafascynowana.

-Jutro.- Odpowiedziała. Po jej głosie wywnioskowałam że też się uśmiecha.

-Zapraszam.- Zaśmiałyśmy się. Gadałyśmy jeszcze o jakiś pierdołach. Wanda musiała kończyć bo była śpiąca, a ja czekałam do rana. Około 5 poszłam do kuchni by zrobić śniadanie. Było ciężko bo nie wiedziałam gdzie co się znajduje, ale udało mi się zrobić jajka sadzone i tosty. Nakładałam jedzenie na talerza, gdy do kuchni weszła Pepper z Morgan na rękach.

-Ranny ptaszek?- Zapytała uśmiechnięta kobieta.

-Siadajcie.- Odpowiedziałam i położyłam jedzenie na stole. Zjadłyśmy w rodzinnej atmosferze. Dopiero około 11 się ubrałam i czekałam aż zawita u nas Wanda. Oglądałam z Morgan w salonie jakieś bajki bo Pepper musiała podpisywać papiery ze Stark Indrusties. Wymieniłam z Wandą szybkie sms-y i dowiedziałam się że przyjedzie wieczorem. Do tego czasu musiałam zająć się moją siostrą. Gdy bajka się skończyła poszłam z Morgan do ogródka, gdzie zndajdowała sie huśtawka. Rozbujałam dziewczynkę, a ta śmiała sie w niebo głosy. Jej śmiech był uspokajający. Taki delikatny, cichy, a jednocześnie głośny i pobudzający. Wróciłyśmy do domu i zrobiłam Mac and cheese. Po zjedzeniu obiadu znów oglądałyśmy bajki. Po kilki odcinkach, zimne palce zasłoniły mi oczy.

-Zgadnij kto.- Powiedział bardzo dobrze znany mi głos.

-Natasha?- Zapytałam żartobliwie.

-Bardzo śmieszne.- Odpowiedziała i odsłoniła mi oczy. Obeszłam kanapę i wpiłam się w usta Wandy. Moje ręce wylądowały na jej tali, a jej na moich policzkach. Gdy się od siebie odkleiłyśmy, uśmiechnęłam się do dziewczyny i złapałam za rękę. Pociągnęłam ją do biura Pepper. Weszłam do środka i zastałam ją płaczącą.

-Poczekasz chwilkę?- Powiedziałam do równie zaniepokojonej Wandy. Dziewczyna kiwnęła głową i wyszła, zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do kobiety, a ta na mój widok zaczęła płakać bardziej. Już wiedziałam o co chodzi. Podeszłam i mocno przytuliłam kobietę.

-Elen proszę, daj sobie pomóc.- Powiedziała wtulając się we mnie.

-Mamo, nie chcę tracić na to mojego czasu i czasu Toniego.- Powiedziałam i popatrzyłam jej w oczy. Wytarłam jej łzy z policzków.

-Pozwól Toniemu spróbować.- Powiedziała patrząc mi głęboko w oczy.

-Niech ci będzie.-Mruknęłam.

-Dziękuje.- Odpowiedziała i się uśmiechnęła.

-Wanda przyjechała, może u mnie zostać?

-Jasne że tak.- Odpowiedziała i razem poszłyśmy do salonu, gdzie Wanda i Morgan oglądały coś na telewizji.

-Pokaże ci pokój.- Powiedziałam i wzięłam torbę dziewczyny. Poszłyśmy do mojego pokoju i w ciszy rozpakowywałyśmy jej rzeczy.

-Too...- Zaczęła Wanda.

-To?- Odpowiedziałam.

-Czemu Pepper płakała?- Zapytała.

-Pokłóciła się z Tonym.- Mruknęłam.

-Napewno? Spięłaś się gdy zapytałam więc.- Przerwałam jej.

-Napewno.- Powiedziałam i już chciałam wyjść, ale ruda złapała mnie za przedramię.

-Dopiero przyjechałam, a ty już mnie zostawiasz?- Powiedziała i położyła drugą dłoń na moim policzku. Patrzyłyśmy sobie to w oczy to na usta. Dziewczyna wpiła się w moje usta i przyciągnęła mnie do siebie. Moje ręce wylądowały na jej tali, jeżdżąc w górę i w dół. Dziewczyna zaczęła odpinać moje spodnie. Zsunęła je, a ja ściągnęłam jej koszulkę i odpięłam stanik. Wanda delikatnie popchnęła mnie na łóżko i ściągnęła spodnie. Zawisła nade mną i podwinęła moją koszulkę. Ruda zaczęła całować moją szyje i jeździć ręką po moim ciele. ( wiemy co dalej )


Witam ponownie!

Jestem zła i wiem o tym. Staram się pisać częściej co jak widać marnie wychodzi. Robię co w mojej mocy by pisać coraz częściej. Swoją drogą zaczęłam myśleć nad kolejną książką. Następna będzie albo z Peterem Parkerem ale granym przez Andrew, albo będzie o zaginionej córce Natashy tylko nie mam pojęcia kto będzie Endgame w tej historii. Prawdopodobnie Wanda albo Pietro. Chyba że macie lepszy pomysł

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro