30
-Śpisz?- Napisała.
-Nie.- Odpisałam. Po chwili dziewczyna zadzwoniła. Odebrałam telefon.
-Czemu nie śpisz?-Usłyszałam w słuchawce.
-Mogłabym zapytać o to samo.
-Głowę mam pełną myśli o naszej kłótni.
-Podobnie, chcesz o tym pogadać?- Zapytałam dziewczynę.
-Najpierw powiedz czemu masz złamaną rękę.
-Mały wypadek.-Powiedziałam.
-Elen.- Powiedziała poważniej dziewczyna.
-Uderzyłam ręką w ścianę.
-Jesteś niemożliwa.- Powiedziała.
-Przepraszam.
-Możemy pogadać o tym co znalazłam w twojej szafce?
-Co chcesz wiedzieć?
-Ile razy?
-Raz.-Odpowiadałam bez zastanowienia.
-Kiedy?
-5 dni temu.
-Jakim cudem nie zauważyłam?-Powiedziała bardziej do siebie.
-Byłam w tedy na dworze i wróciłam w nocy. Nie miałaś jak zauważyć. Przepraszam.- Mruknęłam i czekałam na odpowiedź.
-Już okej, ale obiecaj że to się nie powtórzy.- Powiedziała pełna nadziei.
-Obiecuje.- Nastała chwila ciszy, ale nie ta niezręczna. Był to moment aby poukładać sobie wszystko w głowie.
-Może przyjadę do ciebie?- Zapytała nagle. Uśmiech i rumieniec wkradły mi się na twarz.
-Kiedy?- Zapytałam zafascynowana.
-Jutro.- Odpowiedziała. Po jej głosie wywnioskowałam że też się uśmiecha.
-Zapraszam.- Zaśmiałyśmy się. Gadałyśmy jeszcze o jakiś pierdołach. Wanda musiała kończyć bo była śpiąca, a ja czekałam do rana. Około 5 poszłam do kuchni by zrobić śniadanie. Było ciężko bo nie wiedziałam gdzie co się znajduje, ale udało mi się zrobić jajka sadzone i tosty. Nakładałam jedzenie na talerza, gdy do kuchni weszła Pepper z Morgan na rękach.
-Ranny ptaszek?- Zapytała uśmiechnięta kobieta.
-Siadajcie.- Odpowiedziałam i położyłam jedzenie na stole. Zjadłyśmy w rodzinnej atmosferze. Dopiero około 11 się ubrałam i czekałam aż zawita u nas Wanda. Oglądałam z Morgan w salonie jakieś bajki bo Pepper musiała podpisywać papiery ze Stark Indrusties. Wymieniłam z Wandą szybkie sms-y i dowiedziałam się że przyjedzie wieczorem. Do tego czasu musiałam zająć się moją siostrą. Gdy bajka się skończyła poszłam z Morgan do ogródka, gdzie zndajdowała sie huśtawka. Rozbujałam dziewczynkę, a ta śmiała sie w niebo głosy. Jej śmiech był uspokajający. Taki delikatny, cichy, a jednocześnie głośny i pobudzający. Wróciłyśmy do domu i zrobiłam Mac and cheese. Po zjedzeniu obiadu znów oglądałyśmy bajki. Po kilki odcinkach, zimne palce zasłoniły mi oczy.
-Zgadnij kto.- Powiedział bardzo dobrze znany mi głos.
-Natasha?- Zapytałam żartobliwie.
-Bardzo śmieszne.- Odpowiedziała i odsłoniła mi oczy. Obeszłam kanapę i wpiłam się w usta Wandy. Moje ręce wylądowały na jej tali, a jej na moich policzkach. Gdy się od siebie odkleiłyśmy, uśmiechnęłam się do dziewczyny i złapałam za rękę. Pociągnęłam ją do biura Pepper. Weszłam do środka i zastałam ją płaczącą.
-Poczekasz chwilkę?- Powiedziałam do równie zaniepokojonej Wandy. Dziewczyna kiwnęła głową i wyszła, zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do kobiety, a ta na mój widok zaczęła płakać bardziej. Już wiedziałam o co chodzi. Podeszłam i mocno przytuliłam kobietę.
-Elen proszę, daj sobie pomóc.- Powiedziała wtulając się we mnie.
-Mamo, nie chcę tracić na to mojego czasu i czasu Toniego.- Powiedziałam i popatrzyłam jej w oczy. Wytarłam jej łzy z policzków.
-Pozwól Toniemu spróbować.- Powiedziała patrząc mi głęboko w oczy.
-Niech ci będzie.-Mruknęłam.
-Dziękuje.- Odpowiedziała i się uśmiechnęła.
-Wanda przyjechała, może u mnie zostać?
-Jasne że tak.- Odpowiedziała i razem poszłyśmy do salonu, gdzie Wanda i Morgan oglądały coś na telewizji.
-Pokaże ci pokój.- Powiedziałam i wzięłam torbę dziewczyny. Poszłyśmy do mojego pokoju i w ciszy rozpakowywałyśmy jej rzeczy.
-Too...- Zaczęła Wanda.
-To?- Odpowiedziałam.
-Czemu Pepper płakała?- Zapytała.
-Pokłóciła się z Tonym.- Mruknęłam.
-Napewno? Spięłaś się gdy zapytałam więc.- Przerwałam jej.
-Napewno.- Powiedziałam i już chciałam wyjść, ale ruda złapała mnie za przedramię.
-Dopiero przyjechałam, a ty już mnie zostawiasz?- Powiedziała i położyła drugą dłoń na moim policzku. Patrzyłyśmy sobie to w oczy to na usta. Dziewczyna wpiła się w moje usta i przyciągnęła mnie do siebie. Moje ręce wylądowały na jej tali, jeżdżąc w górę i w dół. Dziewczyna zaczęła odpinać moje spodnie. Zsunęła je, a ja ściągnęłam jej koszulkę i odpięłam stanik. Wanda delikatnie popchnęła mnie na łóżko i ściągnęła spodnie. Zawisła nade mną i podwinęła moją koszulkę. Ruda zaczęła całować moją szyje i jeździć ręką po moim ciele. ( wiemy co dalej )
Witam ponownie!
Jestem zła i wiem o tym. Staram się pisać częściej co jak widać marnie wychodzi. Robię co w mojej mocy by pisać coraz częściej. Swoją drogą zaczęłam myśleć nad kolejną książką. Następna będzie albo z Peterem Parkerem ale granym przez Andrew, albo będzie o zaginionej córce Natashy tylko nie mam pojęcia kto będzie Endgame w tej historii. Prawdopodobnie Wanda albo Pietro. Chyba że macie lepszy pomysł
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro