Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

-Czy Pepper mogłaby mnie zabrać dzisiaj?

-Możesz do niej zadzwonić.- Odpowiedział i dał mi telefon. Wzięłam go i wybrałam numer do Pepper. Po trzech sygnałach odebrała.

-Hej Pepper, mogłabyś przyjechać dzisiaj?- Zapytałam.

-Jasne słońce, coś się stało?- Odpowiedziała zmartwiona.

-Nie, nie ale wolałabym jechać dzisiaj.

-Dobrze, będę za 20 minut.

-Dzięki.- Rozłączyłam się i oddałam telefon Toniemu. Szłam w stronę mojego pokoju. Przechodziłam przez salon gdzie siedziała Wanda i Natasha. Złapałam chwilowy kontakt wzrokowy z Wandą, a ta wyglądała na zmartwioną. Spuściłam wzrok i poszłam do siebie. Wzięłam walizkę i spakowałam połowę szafy. Razem z walizką zeszłam do salonu gdzie zastałam Pepper, rozmawiającą z dziewczynami. Podeszłam i przytuliłam Pepper.

-Gotowa?- W odpowiedzi kiwnęłam głową, a dwie rude spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

-Jedziesz gdzieś?- Zapytała Wanda.

-Do Pepper na jakiś czas. Chciałam wam powiedzieć ale nie było okazji.

-Na ile?-Dopytywała dalej Wanda.

-Tydzień, może dwa, może miesiąc. Zobaczę co przyniesie czas.- Uśmiechnęłam się i razem z Pepper poszłyśmy do Toniego.

-Widzimy się za tydzień.- Powiedział i mnie przytulił.

-Do zobaczenia.- Pożegnałam się i poszłyśmy do samochodu. Usiadłam z przodu i po około 25 minutach byłyśmy pod domem państwa Stark. Ledwo weszłam, a mała Morgan już przytulała się do moich nóg. Dziewczynka była już w piżamie.

-Morgan powinnaś spać.-Powiedziała Pepper.

-Nie mogłam sie doczekać aż przyjedzie El!- Odpowiedziała dziewczynka. Podniosłam ją i mocno przytuliłam.

-Chodź bo mama się pogniewa, gdzie twój pokój?-Zapytałam.

-Do góry.- Zaczęłam iść z Morgan do jej pokoju. W pewnym momencie dziewczynka wskazała palcem na drzwi. Weszłam do środka i zobaczyłam piękny pokój dziecięcy. Położyłam dziewczynkę na łóżku i przykryłam kołdrą.

-Dobranoc słońce.- Powiedziałam i wyszłam z pokoju. Wróciłam do Pepper.

-Gdzie mam spać?- Zapytałam, a kobieta zaczęła iść do góry.

-Twój pokój.- Otworzyła drzwi i weszłyśmy do środka. Pokój był przepiękny.

(Bez bałaganu)

-Wiesz że mogłam spać na kanapie?- Zapytałam oglądając pokój.

-Daj spokój, to twój drugi dom.- Uśmiechnęłam się.

-Dziękuje, masz dzisiaj coś do zrobienia?- Zapytałam nagle.

-Nie, a czemu?- Odpowiedziała.

-Może zjemy razem kolacje?

-Jasne, rozpakuj się, a ja zrobię coś do jedzenia.- Uśmiechnęła się i wyszła. Rozpakowałam walizkę i zeszłam na dół. Na stole stały dwa talerze pełne spaghetti i dwa kieliszki wina. Pepper wycierała stół.

-Pięknie pachnie.- Powiedziałam i usiadłam przy stole. Pepper na mój widok się uśmiechnęła i się dosiadła.

-Smacznego.- Powiedziałam i zaczęłam powoli jeść.

-Wzajemnie.- Odpowiedziała kobieta. Po 15 minutach, jedzenia nie było, a my popijałyśmy wino i rozmawiałyśmy na różne tematy. W pewnym momencie przypomniało mi się po co tak naprawdę była ta kolacja. Uśmiech uciekł mi z twarzy, a wzrok wbił w stół.

-Powiedziałam coś nie tak?- Zapytała kobieta.

-Nie, tylko... muszę ci coś powiedzieć.-Popatrzyłam na nią, a ta wyglądała na zmartwioną.

-Słucham.- Powiedziała.

-Bruce zdiagnozował u mnie pewną chorobę.

-Jak bardzo źle?- Zapytała.

-Rak płuc, zostało mi 6 miesięcy.- Kobieta zakryła usta rękę i zaczęła płakać. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.

-Musimy cię wyleczyć.- Powiedziała.

-Już mówiłam Toniemu. Nie będę się leczyć. Wolę przeżyć ostatnie chwile życia z wami, a nie w szpitalu.- Powiedziałam, a Pepper kiwała głową w górę i w dół.

-Postaramy się żeby to były najlepsze miesiące w twoim życiu.

-Dzięki mamo.- Powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się i położyłam na łóżku. Jak zwykle nie mogłam zasnąć. Sięgnęłam po telefon. Żadnych powiadomień. Jedyna na co miałam ochotę to zobaczyć numer Wandy na wyświetlaczu. Leżałam i próbowałam zasnąć, na marne. Około trzeciej przyszło powiadomienie. Szybko sięgnęłam po telefon. Był to sms od Wandy.

-Śpisz?- Napisała.

-Nie.- Odpisałam. Po chwili dziewczyna zadzwoniła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro