Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

Doszłam do miejsca i zobaczyłam że dziewczyna już siedzi na dachu. Weszłam na dach i przytuliłam dziewczynę. Dziewczyna wyciągnęła z plecaka 4 piwa i jeden mały woreczek z białym proszkiem.

-Co to?- Wzięłam od niej woreczek i przyglądałam się zawartości.

-Tak zwana ,,Biała dama". Zwykła kokaina. Wciągasz nosem, efekty są po około 10 minutach. Przestaje działać po 25. Przed tym ostrzegam że łatwo uzależnia i później będziesz miała zły humor.

-Raz się żyje.- Mulatka wysypała trochę proszku na szklaną podkładkę i wciągnęła. Przygotowała kreskę dla mnie i też ją wciągnęłam. Otworzyłyśmy sobie piwo i wypiłyśmy gadając o pierdołach. Po 10 minutach mój humor był o wiele lepszy. Czułam się pewna siebie i zadowolona z wszystkiego. Byłam szczęśliwa i radosna. Nie miałam żadnych kompleksów, przykrych myśli i zawahań. Z dziewczyną siedziałyśmy i cieszyłyśmy życiem. Gęby to nam się nie zamykały. Stan niezapomniany. Sięgnęłam po telefon i zrobiłam nam zdjęcie. Obejrzałyśmy je, a nasze źrenice były jak 5 złotych. Oczy praktycznie całe czarne. Zaczęłyśmy się śmiać. Po około 20 minutach mój humor opadł. Czułam się przygnębiona, smutna i brzydka. Chwile gadałam z Mj i wróciłam do wierzy. Wszyscy już spali. Zamknęłam się w pokoju, rozebrałam i stanęłam przed lustrem. Nie podobało mi się to co widziałam. Byłam gruba, po prostu gruba. Stanęłam na wagę w łazience. 45 kg. Mam 168 cm wzrostu i warzę 45 kg. Moje oczy napełniły się łzami. Wytarłam łzy i położyłam się w łóżku. Leżałam próbując zasnąć do 2, aż w końcu mi się udało.

Następnego dnia

Obudziłam się około 10. Przebrałam się i zeszłam do salonu.

Dosiadłam się do Nat i gadałyśmy o jej misji. Dziewczyna opowiadała co się działo i tak dalej. Nie bardzo jej słuchałam.

-A ty jak się masz?- Zapytała.

-Ja mam się dobrze, dzięki.- Powiedziałam i wyszłam poszłam do kuchni. Wanda robiła sobie śniadanie. Przytuliłam ją od tyłu i pocałowałam w szyję.

-Jak się spało.- Zapytała, a ja dalej mocno ją przytulałam.

-Źle bo spałam sama.- Dziewczyna się zaśmiała.

-Mogłaś wieczorem nie znikać.

-Spotkałam się z Mj.- Puściłam Wandę i stanęłam po drugiej stronie wysepki. Dokładnie obserwowałam twarz dziewczyny.

-Będziesz chciała trochę?- Zapytała i wskazała na naleśniki.

-Nie trzeba.- Wyszłam z kuchni i wróciłam do salonu. Siedziała tam Natasha i Clint. Miło sie na nich patrzy. Wyszłam na dwór i spacerowałam po parku. Usłyszałam powiadomienie mojego telefonu.

-"Gdzie jesteś? Przyjechała ta nowa dziewczyna."- Napisała Wanda.

-"Na spacerze, będę niedługo."- Schowałam telefon i poszłam pod dom Mj. Zapukałam, a po chwili otworzyła mi mulatka.

-Hej, masz jeszcze?

-Ciebie też miło widzieć, zależy o co pytasz.

-No o tą twoją "Białą damę"- Obie się zaśmiałyśmy.

-Mam, zaraz ci przyniosę.- Dziewczyna weszła w głąb domu. Po chwili wróciła i dała mi mały woreczek.

-Dzięki wielkie.- Pożegnałam się z dziewczyną i wróciłam do wieży. Ukryłam w swoim pokoju proszek i zeszłam do salonu. Usiadłam się koło Natashy i położyłam głowę na jej ramieniu.

-Hej młoda, wszystko okej?- Dziewczyna przeniosła moją głowę na jej kalkę piersiową i objęła.

-Mhmm.- Mruknęłam i mocno przytulałam dziewczynę. Chwilę tak leżałam, a gdy się odkleiłam, usiadłam naprzeciw niej, tak byśmy mogły na siebie patrzeć.

-Lepiej?- Zapytała i chwyciła mnie za dłoń.

-Tak, dzięki.- Niby zwykły przytulas, a tak może pomóc. Po jakimś czasie dosiadł się do nas Pietro. Natasha nalała nam po szklance whiskey i gadaliśmy o przeróżnych sprawach.

-Poznałaś tą Carol?- Zapytała ruda.

-Jutro z nią pogadam.- Odpowiedziałam

Około 22 wróciłam do pokoju. Wanda leżała na łóżku, przykryta kołdrą po uszy. Wyglądała na przybitą więc położyłam się obok niej i mocno do siebie przytuliłam.

-Wszystko okej?- Szepnęłam jej do ucha.

-Nie za bardzo.- Powiedziała i odwróciła się do mnie. Jej oczy były zeszklone.

-Hej, nie płacz.- Przytuliłam mocno dziewczynę, a ta zaczęła płakać.

-Już dobrze.- Szeptałam jej do ucha, próbując ją pocieszyć. Po jakimś czasie Wanda usnęła w moich ramionach, a ja chwile po niej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro