25
Doszłam do miejsca i zobaczyłam że dziewczyna już siedzi na dachu. Weszłam na dach i przytuliłam dziewczynę. Dziewczyna wyciągnęła z plecaka 4 piwa i jeden mały woreczek z białym proszkiem.
-Co to?- Wzięłam od niej woreczek i przyglądałam się zawartości.
-Tak zwana ,,Biała dama". Zwykła kokaina. Wciągasz nosem, efekty są po około 10 minutach. Przestaje działać po 25. Przed tym ostrzegam że łatwo uzależnia i później będziesz miała zły humor.
-Raz się żyje.- Mulatka wysypała trochę proszku na szklaną podkładkę i wciągnęła. Przygotowała kreskę dla mnie i też ją wciągnęłam. Otworzyłyśmy sobie piwo i wypiłyśmy gadając o pierdołach. Po 10 minutach mój humor był o wiele lepszy. Czułam się pewna siebie i zadowolona z wszystkiego. Byłam szczęśliwa i radosna. Nie miałam żadnych kompleksów, przykrych myśli i zawahań. Z dziewczyną siedziałyśmy i cieszyłyśmy życiem. Gęby to nam się nie zamykały. Stan niezapomniany. Sięgnęłam po telefon i zrobiłam nam zdjęcie. Obejrzałyśmy je, a nasze źrenice były jak 5 złotych. Oczy praktycznie całe czarne. Zaczęłyśmy się śmiać. Po około 20 minutach mój humor opadł. Czułam się przygnębiona, smutna i brzydka. Chwile gadałam z Mj i wróciłam do wierzy. Wszyscy już spali. Zamknęłam się w pokoju, rozebrałam i stanęłam przed lustrem. Nie podobało mi się to co widziałam. Byłam gruba, po prostu gruba. Stanęłam na wagę w łazience. 45 kg. Mam 168 cm wzrostu i warzę 45 kg. Moje oczy napełniły się łzami. Wytarłam łzy i położyłam się w łóżku. Leżałam próbując zasnąć do 2, aż w końcu mi się udało.
Następnego dnia
Obudziłam się około 10. Przebrałam się i zeszłam do salonu.
Dosiadłam się do Nat i gadałyśmy o jej misji. Dziewczyna opowiadała co się działo i tak dalej. Nie bardzo jej słuchałam.
-A ty jak się masz?- Zapytała.
-Ja mam się dobrze, dzięki.- Powiedziałam i wyszłam poszłam do kuchni. Wanda robiła sobie śniadanie. Przytuliłam ją od tyłu i pocałowałam w szyję.
-Jak się spało.- Zapytała, a ja dalej mocno ją przytulałam.
-Źle bo spałam sama.- Dziewczyna się zaśmiała.
-Mogłaś wieczorem nie znikać.
-Spotkałam się z Mj.- Puściłam Wandę i stanęłam po drugiej stronie wysepki. Dokładnie obserwowałam twarz dziewczyny.
-Będziesz chciała trochę?- Zapytała i wskazała na naleśniki.
-Nie trzeba.- Wyszłam z kuchni i wróciłam do salonu. Siedziała tam Natasha i Clint. Miło sie na nich patrzy. Wyszłam na dwór i spacerowałam po parku. Usłyszałam powiadomienie mojego telefonu.
-"Gdzie jesteś? Przyjechała ta nowa dziewczyna."- Napisała Wanda.
-"Na spacerze, będę niedługo."- Schowałam telefon i poszłam pod dom Mj. Zapukałam, a po chwili otworzyła mi mulatka.
-Hej, masz jeszcze?
-Ciebie też miło widzieć, zależy o co pytasz.
-No o tą twoją "Białą damę"- Obie się zaśmiałyśmy.
-Mam, zaraz ci przyniosę.- Dziewczyna weszła w głąb domu. Po chwili wróciła i dała mi mały woreczek.
-Dzięki wielkie.- Pożegnałam się z dziewczyną i wróciłam do wieży. Ukryłam w swoim pokoju proszek i zeszłam do salonu. Usiadłam się koło Natashy i położyłam głowę na jej ramieniu.
-Hej młoda, wszystko okej?- Dziewczyna przeniosła moją głowę na jej kalkę piersiową i objęła.
-Mhmm.- Mruknęłam i mocno przytulałam dziewczynę. Chwilę tak leżałam, a gdy się odkleiłam, usiadłam naprzeciw niej, tak byśmy mogły na siebie patrzeć.
-Lepiej?- Zapytała i chwyciła mnie za dłoń.
-Tak, dzięki.- Niby zwykły przytulas, a tak może pomóc. Po jakimś czasie dosiadł się do nas Pietro. Natasha nalała nam po szklance whiskey i gadaliśmy o przeróżnych sprawach.
-Poznałaś tą Carol?- Zapytała ruda.
-Jutro z nią pogadam.- Odpowiedziałam
Około 22 wróciłam do pokoju. Wanda leżała na łóżku, przykryta kołdrą po uszy. Wyglądała na przybitą więc położyłam się obok niej i mocno do siebie przytuliłam.
-Wszystko okej?- Szepnęłam jej do ucha.
-Nie za bardzo.- Powiedziała i odwróciła się do mnie. Jej oczy były zeszklone.
-Hej, nie płacz.- Przytuliłam mocno dziewczynę, a ta zaczęła płakać.
-Już dobrze.- Szeptałam jej do ucha, próbując ją pocieszyć. Po jakimś czasie Wanda usnęła w moich ramionach, a ja chwile po niej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro