23
Na wstępie przepraszam za wcześniejszy błąd gdzie napisałam że Elen ma 18 lat. Na potrzeby historii musiałam to zmienić wiec dziewczyna ma 17.
Obudziłam się o wschodzie słońca. Wanda jeszcze spała więc dyskretnie się przebrałam i wyszłam z pokoju.
Wyszłam na dach, by przemyśleć kilka spraw. Myślałam o przyszłości. Chciałabym już mieć dziecko i mieszkać sama. Z Wandą jestem już sześć miesięcy. Czas leci jak pojebany, a my nic z tym nie możemy zrobić. Zeszłam do kuchni po jabłko i poszłam do Toniego. Kombinował on coś w bransoletkach wdowy, a ja jak zwykle siedziałam w swoim kąciku.
-Dzisiaj przyjeżdża Pepper.- Zaczął mówić mężczyzna.
-Morgan też?- Zapytałam.
-Nie, ale musimy poważnie porozmawiać.- Dokończył, a mnie przeleciał strach.
-Zrobiłam coś? Zepsułam?- Tony się uśmiechnął i złapał za dłoń.
-Nie bój się, nic nie zrobiłaś.- Uśmiechnęłam się i po chwili wyszłam. Poszłam do salonu, gdzie znalazłam Thora i Nat. Dosiadłam się do tej dwójki i patrzyłam jak mężczyzna robi z siebie idiotę nawet o tym nie wiedząc.
-Dobra, jeszcze raz. Kobieta bezpłodna nie może zajść ciążę przez seks, ale przez in vitro już tak. Rozmiecie?- Ja i Natasha tylko kiwałyśmy głową i wstrzymywałyśmy śmiech. Do pokoju weszła Wanda, a my patrząc na jej zdezorientowaną minę nie wytrzymałyśmy dłużej i wybuchłyśmy śmiechem. Gdy się trochę uspokoiłyśmy, zapytałam:
-Czyli uważasz że ja i Natasha możemy zajść w ciąże, ale przez in vitro?
-Jasne!- Krzyknął, a ja i Natasha znów zaczęłyśmy się śmiać. Łzy spływały po moich policzkach ze śmiechu. Wanda podeszła do mnie i położyła swoją rękę na moim ramieniu.
-Pani już chyba wystarczy.- Powiedziała i zaczęła mnie prowadzić do kuchni. Usiadłam na blacie i wycierałam łzy.
-Słyszałaś go?
-Tak i nie wiem czemu się śmiejesz.
-O czym ty gadasz?- Zapytałam zdezorientowana.
-Nie powinno cię śmieszyć to że nie możesz mieć dzieci.
-Nie, nie, nie, nie, nie. Źle to zrozumiałaś.- Zeszłam z blatu i podeszłam do dziewczyny. Złapałam ją za ręce i patrzyłam w jej zielone oczy.
-To o co chodziło?- Dziewczyna się uśmiechnęła i przysunęła jeszcze bliżej mojej twarzy.
-Śmiałyśmy się z głupoty Thora. Uwierzysz że ktoś tak głupi istnieje?- Również się uśmiechnęłam. Jedna z rąk dziewczyny wylądowała na moim karku, a moja dłoń na jej tali. Przybliżyłyśmy się jeszcze troszkę i nasze usta dzieliły milimetry. Dziewczyna delikatnie wbiła się w moje usta. Chwile się całowałaśmy, po czym dziewczyna zaczęła robić jajecznicę, a ja siedziałam na blacie i obserwowałam. Od zawsze wolałam obserwować. Gdy Wanda skończyła, nałożyła jedzenie na dwa talerzyki i jeden podała mi. Po zjedzeniu ich, poszłyśmy do salonu i siedziałyśmy z Natashą. Dziewczyny gadałyśmy o jakiś bzdetach, a ja nasłuchiwałam. Po jakimś czasie do salonu wszedł Tony z Pepper.
-Elen, możesz na chwilkę?- Zapytała kobieta, a ja pokiwali głową i poszłam z parą do innego pokoju. Weszliśmy do pokoju narad. Tony i Pepper usiedli, a ja stałam na przeciwko nich.
-Usiądź.- Powiedział mężczyzna, wiec tak zrobiłam.
-Nie wiem co zrobiłam, ale bardzo przepraszam i to się nie powtórzy.- Powiedziałam, a para się uśmiechnęła.
-Nic nie zrobiłaś słońce.- Powiedziała kobieta.
-To o czym chcieliście pogadać?
-Od dłuższego czasu ja i Pepper się zastanawialiśmy. Jesteś wspaniałym dzieckiem i jesteś dla nas jak córka, wiec czemu tego nie zrobić prawnie?- Chwile mi zajęło analizowanie jego słów, ale gdy wszystko zrozumiałam, łzy ze szczęścia napłynęły do moich oczu.
-Chcecie mnie adoptować?- Wstałam z uśmiechem i łzami na policzkach. Kobieta podeszła do mnie i pokiwala głową. Jej oczy tez były zaszkolne. Owinęłam dłonie na szyi kobiety i zaczęłam dźwiękować.
-Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje!- Gdy odkleiłam sie od kobiety, podeszłam do Toniego i również go przytuliłam. Odkleiłam się od mężczyzny i wytarłam łzy.
-W piątek przyjedzie pani z wydziału adopcyjnego i podpiszemy wszystkie papiery.- Powiedział i uśmiechnął się Tony. Podziękowałam jeszcze raz i cała w skowronkach poszłam do swojego pokoju. Leżałam na łóżku i myślałam nad tym, jakie szczęście mnie spotkało. Ktoś zapukał do drzwi, a ja krzyknęłam że można wejść.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro