Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

Obudziłam się chwile po 9. Wanda przeczesywała moje włosy palcami, a ja nasłuchiwałam jej serca. Po około 20 minutach przebrałyśmy się i zeszłyśmy do kuchni na śniadanie.

Po zjedzeniu śniadania, usiadłyśmy się w salonie i włączyłyśmy jakiś serial. Natasha dosiała się w połowie odcinka i zaczęła rozmawiać o Stevie. Chłopak zaprosił ją na randkę, a ta nie wiedziała co ubrać. Wanda poszła jej pomóc, a do mnie dosiadł się Pietro.

-Hej, pseudo flashu.

-Hej, pseudo Wanda.- Oboje się zaśmialiśmy.

-Jak z moją siostrą? Dogadujecie się?

-Dobrze, a dogadujemy się jak nigdy. A ty masz kogoś na oku?

-Sam sobie wystarczam.

-Kiedyś ci przejdzie.

-Chcesz iść pobiegać?

-Mhm.- Pokiwałam głową i poszłam przebrać się w strój do biegania. Po zejściu na dół, ja i Pietro poszliśmy biegać. Biegaliśmy po parku, lesie i nad jeziorkiem gadając o różnych rzeczach. Wróciliśmy do wierzy i się rozdzieliliśmy. Przebrałam się i spaliłam szluga w oknie, po czym zeszłam do salonu i włączyłam jakiś film. Sam film okazał się nudny więc bawiłam się małą, fioletową, kuleczką światła, która biegała między moimi palcami. Moja moce są fioletowe i wyglądają kozacko. Po chwili jednak znudziłam się tą zabawą i zaczęłam przenosić rzeczy po pokoju, też mocami. Do pokoju weszła Wanda i z zaskoczeniem, oglądała fruwające przedmioty. Spojrzała na mnie z politowaniem, a ja niewinnie się uśmiechnęłam.

-Hej, słońce.- Powiedziałam i opuściłam wszystko na podłogę.

-Cześć El, mogę wiedzieć co robisz?

-Siedzę sobie, czemu pytasz?- Dziewczyna się zaśmiała, po czym machnęła ręką i wszystko wróciło na swoje miejsce.  Wanda dosiadła się do mnie i pocałowała w policzek.

-Co chcesz dzisiaj robić?- Zapytała i położyła głowę na moim ramieniu.

-Nie mam pojęcia, a ty?

-Też.

-Słyszałam że Clint jedzie dzisiaj do Laury na weekend, można się do niego uśmiechnąć. Podobno ma nowego dzieciaka, Nathaniel.

-Jak załatwisz to pojadę.

-Okej.- Robiąc dziewczynie na złość, wstałam gwałtownie, przez co ta uderzyła głową o kanapę.

-Hej! Chodź się przytulać, później będziesz mu męczyć głowę.- Zaśmiałam się i z powrotem usiadłam na kanapie. Wanda oglądała jakiś film, a moje myśli krążyły wokół mojej przyszłości. Ciekawi mnie co? Gdzie? Jak? Dalej będę z Wandą? Może zostanę sama?

-El!- Krzyknęła dziewczyna, tym samym wyrywając mnie z transu.

-Hm?- Spojrzałam na dziewczynę.

-Wszystko dobrze?- Dziewczyna usiadła tak, byśmy mogły patrzeć sobie w oczy.

-Mhm.- Pokiwałam tylko głową.

-Wiesz że możesz powiedzieć?

-Wiem.

-To powiedz.

-Nic mi nie jest!

-Porozmawiaj ze mną. Nic mi nie mówisz! Martwię się o ciebie!

-O co ci chodzi?

-O ciebie! Najpierw się zjarałaś, później papierosy, zostałaś zgwałcona, a i tak nie chcesz nic mówić!- Moje ocz napełniły się łzami. Wstałam i zaczęłam wychodzić.

-El! Przepraszam!- Krzyknęła dziewczyna zanim wyszłam. Poszłam do swojego pokoju i spakowałam kilka ubrań. Wyszłam na korytarz.

-Jarvis, gdzie Clint?

-Clint jest w kuchni, pani Puroff.- Zeszłam do kuchni i podeszłam do Clinta.

-Zgarniesz mnie ze sobą?

-Co?

-Weźmiesz mnie na farmę? Potrzebuje przerwy od... tego.

-Jasne, wyjeżdżamy za godzinę.

-Zadzwoń jak będziesz się zbierał.- Wyszłam z kuchni i poszłam do wyjścia, gdzie założyłam buty i wyszłam. Poszłam do kawiarni po kawę i do parku. Siedziałam i obserwowałam ludzi, aż usłyszałam dzwonek od telefonu. Odebrałam, myśląc że to Clint.

-Mam wchodzić do góry czy czekać przy aucie?

-Elen?- Usłyszałam głos Wandy.

-Czego chcesz?

-Błagam cię wróć do wieży, pogadamy.

-Daj spokój.- Rozłączyłam się, a dziewczyna dzwoniła jeszcze kilka razy. Po około 10 minutach zadzwonił Clint i powiedział że mam czekać przy samochodzie. Gdy dotarłam do samochodu, Clint zszedł po 5 minutach, ale nie sam. Szła z nim Wanda. Patrzyłam na niego morderczym wzrokiem, a ten się tylko uśmiechnął.

-Ja z przodu.- Powiedziałam i wszyscy wsiedliśmy do samochodu. Po krótkiej chwili drogi Wanda zaczęła.

-El możemy pogadać?

-Odpuść sobie.

-Błagam cię. Wiesz że nie chciałam.

-Marnujesz czas.

-No to czeka nas długa i ciekawa droga.- Odezwał się łucznik, a ja nie chcąc słuchać ich obydwu, wyciągnęłam słuchawki i włączyłam sobie piosenki. Patrzyłam w okno i podziwiałam pola. Po około 2 godzinach stanęliśmy na stacji benzynowej. Clint dolał paliwa, a ja i Wanda poszłyśmy kupić coś do jedzenia. Wzięłam małego rogalika z czekoladą i poszłam do kasy. Wróciłam do samochodu nie czekając na dziewczynę. Dałam mężczyźnie połowę rogala i oboje go zjedliśmy. W międzyczasie doszła Wanda z kanapką. Gdy dziewczyna zjadła ruszyliśmy w dalszą drogę. W połowie usnęłam więc nie wiem ile jechaliśmy. Obudził mnie Clint gdy staliśmy pod domem. Wyciągnęłam plecak z bagażnika i założyłam go na lewe ramię, po czym stanęłam przy drzwiach wejściowych. Clint podszedł i wszedł do środka, a za nim Wanda i na końcu ja. Do mężczyzny podbiegła żona z niemowlęciem i dwójka starszych dzieci a ja stałam przy schodach oparta o ścianę, obserwując wszystkich...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro