Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Obudziłam się w jednej z sal w laboratorium Bruce'a. Ze mną w pokoju była Wanda, która spała na fotelu. Odpięłam wszystkie kable do mnie przyczepione i weszłam do głównego pomieszczenia. Bruce robił coś na hologramach razem z Tonym, a obok nich stała Natasha.

-Hej, długo spałam?- Zapytałam podchodząc. Wszyscy na mnie spojrzeli i miny im zrzedły.

-Połóż się, zaraz ktoś przyjdzie.- Moja mina też zrzedła i zrobiłam to co kazali. Usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć o imprezie. Do mojej głowy naleciało pełno fragmentów z łazienki. Zakryłam usta i nos dłońmi, a z moich oczu ciurkiem płynęły łzy. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Spojrzałam na dziewczynę, którą okazała się być Wanda. Oplotłam swoje ręce wokół jej szyi i mocno do siebie przyciągnęłam. Gdy się trochę uspokoiłam, odsunęłam się od dziewczyny i zapytałam.

-Co się stało?

-Nie mnie powinnaś pytać. Wiem tyle co ty, Natasha wie więcej ale też nie dużo bo była z jakimś chłopakiem.- Wyszłam z sali i poszłam do swojego pokoju się przebrać.

Wróciłam do Nat, Toniego i Bruce'a, którzy zaciekle o czymś gadali. Stałam w wejściu i patrzyłam co robią myśląc o imprezie. Do moich oczu znów napłynęły łzy. Gdy Natasha mnie zobaczyła podbiegła i mocno mnie przytuliła. Na moim ramieniu mogłam poczuć łzy dziewczyny.

-Elen, tak bardzo cię przepraszam. Gdy-Gdybym się tak nie upiła i bardziej cię pilnowała, nic by się nie stało.

-Nat to nie twoja wina. Nie przepraszaj mnie.- Delikatnie odepchnęłam od siebie dziewczynę i położyłam moje dłonie na jej ramionach. Słabo się uśmiechnęłam i patrząc jej w oczy powiedziałam:

-Stało się.- Odwróciłam się i wyszłam. Poszłam na dach i usiadłam na krawędzi. Patrzyłam na ludzi chodzących na dole i delikatnie machałam nogami. Łzy spływały mi po twarzy, a ja czułam się brudna. Jakby każda część mojego ciała, była pokryta jakąś warstwą brudu. Dlaczego byłam taka głupia i wypiłam tego cholernego drinka?

-Nie myśl tak.- Usłyszałam głos zza pleców i wiedziałam doskonale do kogo należy.

-Wyłaź z mojej głowy.- Szybko przetarłam łzy i włożyłam uśmiech na twarz.

-El, chcesz pogadać?- Powiedziała Wanda paląc mnie swoimi oczami.

-Nie trzeba.- Wstałam i podeszłam do dziewczyny z uśmiechem. Delikatnie położyłam dłoń na jej policzku. Pocałowałam dziewczynę, a ta oddała pocałunek. Chyba obydwie odczułyśmy to że pocałunek był szorstki. BARDZO szorstki. Zeszłam z dachu i poszłam do siebie. Co chwile ktoś pukał, więc wzięłam kartkę i napisałam ,,NIE WCHODZIĆ". Przykleiłam kartkę na drzwi i położyłam się na łóżku. Na godzinę był spokój aż ktoś odważny zapukał.

-Na drzwiach jest napis nie wchodzić! Dlaczego wszyscy porostu nie odejdą?!- Krzyknęłam i włożyłam twarz w poduszkę.

-Ou.- Usłyszałam za drzwiami tylko ciche sapnięcie i wiedziałam kto to był.

-Poza tobą. Ty możesz zostać.- Wanda słysząc to weszła do pokoju. Usiadła obok mnie na łóżku, a ja położyłam głowę na jej kolanach. Dziewczyna zaczęła przeczesywać moje włosy palcami.

-Nie udawaj że wszystko jest okej. Ranisz tym nie tylko siebie, ale mnie też. Nie mogę patrzeć jak się zamykasz. Nie bój się, już nigdy nie będziesz sama. Jesteś dla mnie wszystkim, kocham cię.

-Ja ciebie też.- Mruknęłam i po chwili zasnęłam.

Obudziłam się w klubowej łazience razem z tym chłopakiem. No to lecimy od nowa... Próbuje się wyrywać ale na marne. Krzyczeć tez nie idzie bo zatkał mi usta dłonią. Jeździ rękami po moim nagim ciele, a jego członek mocno we mnie wchodzi. Z moich oczu płyną słone łzy, z bólu i smutku. Liczę na to że ktoś tu wejdzie, a moje życzenie zostaje spełnione jednak nie tak, jak na to liczę. Mężczyzna widząc nas wychodzi. Zajebiście...

Słyszę głos Wandy, która woła moje imię. Otwieram oczy i widzę że jestem w swoim pokoju. Cała spocona i zapłakana. Czuję jak dziewczyna mocno mnie przytula, a moje ciało przechodzą ciarki, na co ją odpycham. Wanda dziwnie na mnie patrzy, a ja tylko odwracam wzrok.

-Nie mam ochoty na przytulanki.

-Zawsze masz ochotę na przytulanki.- Zaśmiała się dziewczyna.

-Nie dzisiaj.- Powiedziałam i wyszłam z powrotem na dach po drodze łapiąc smutne spojrzenia Natashy, Toniego, Thora, Steve'a, Petera i Pietra. Siedziałam na krawędzi dachu, słońce zachodziło, a w słuchawkach leciały różne piosenki. Z moich oczu płynął łzy, a ja co chwile je wycieram. Niby wieczór mój ulubiony, sama, zachód słońca i muzyka, a jednak jeden z gorszych... Do pokoju wróciłam o 24. Wandy nie było, więc położyłam się na łóżku i po 15 minutach spałam. Koszmar znów mnie nawiedził więc włożyłam słuchawki i patrząc w okno przesiedziałam całą noc...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro