11
O 17 wsunęłam karteczkę do pokoju z napisem ,,20 na dachu". Była pełnia a ja stałam sama na dachu. Wanda spóźniała się już 50 minut. W mojej głowie było pełno myśli.
-Nie lubi mnie już
-Nie przyjdzie
-Nie jestem wystarczająca itd.
W moich oczach pojawiły się łzy i zaczęłam kierować się do zejścia. Na schodach wpadłam na Wandę.
-Hej, przepraszam za spóźnienie...- Wtrąciłam się jej.
-Daruj sobie.- Szłam dalej do swojego pokoju. Będąc już w nim z gniewu zaczęłam rozrzucać rzeczy po pokoju. Zaczęło się od książek, później ubrań a na koniec poduszki. Pokój wyglądał jakby tornado przez niego przeszło. Usiadłam w oknie i spaliłam dwie fajki. Leżałam sobie aż nagle ktoś zapukał.
-Jeśli masz na imie Wanda to nie wchodź.- Drzwi się uchyliły i stanęła tam Natasha.
-Chyba dobrze że nie jestem Wandą.- Dziewczyna rozejrzała się po pokoju i oczy miała jak pięć złotych.
-Tornado tu było czy jak?- Zaśmiała się ale widząc mój nastrój podeszła i mnie przytuliła.
-Mam rozumieć że nie wyszło?
-Nie przyszła.- Pociągnęłam nosem. Nat mocniej mnie do siebie przyciągnęła.
-Pokarzesz co jej kupiłaś?- Wyciągnęłam naszyjnik z kieszeni i dałam Nat. Dziewczyna zaczęła go oglądać.
-Weź sobie, mi już nie potrzebny.
-Spodobałby się jej, spróbuj jeszcze raz.- Oddała mi wisiorek i patrzyła współczującym wzrokiem.
-Nie obraź się ale wolę zostać sama.
-Jasne.- Dziewczyna wyszła a ja chwile po niej.
-Jarvis powiedz że gdyby mnie szukała to jestem na dachu.- Poszłam na dach i usiadłam na jego krawędzi. Widok z góry był piękny. Machałam delikatnie nogami które zwisały mi nad przepaścią.
Pov. Natasha
Jarvis powiedział mi że Elen siedzi na dachu. Czas się wtrącić. Pobiegłam do pokoju Wandy i delikatnie zapukałam. Dziewczyna otworzyła mi drzwi.
-Mam dla ciebie niespodziankę.
-Natasha nie ma humoru, możemy jutro.
-O daj spokój.- Chwyciłam dziewczynę za nadgarstek i zaczęłam biec w stronę schodów na dach. Wbiegłyśmy na samą górę i zauważyłyśmy El.
-Pogadaj z nią.- Szepnęłam tak by druga dziewczyna nie usłyszała.
-Ona nie chce mnie widzieć.
-Uwierz mi że ona, niczego innego teraz bardziej nie pragnie.- Zostawiłam dziewczyny same i poszłam do salonu gdzie odpaliłam widok z kamer z dachu. Wszystko było idealnie widać.
Pov. Elen
Siedziałam sobie aż usłyszałam że ktoś idzie. Stwierdziłam że nie będę się odwracać. Przecież i tak zaraz zobaczę kto to.
-Podejdziesz tu?- Czyli Wanda.
-Ty chcesz gadać więc się dosiądź.
-Wiesz że się boje wysokości.- Przewróciłam oczami i podeszłam do dziewczyny.
-Płakałaś?- Zapytała widząc moje czerwone oczy.
-Wydaje ci się, o czym chciałaś pogadać?
-Przepraszam że się spóźniłam, Pietro potrzebował pomocy.- Widać było że była smutna.
-To już nie ma znaczenia.- Unikałam patrzenia w jej oczy jak ognia.
-Chciałaś coś wcześniej powiedzieć, powiedz teraz.- Dziewczyna złapała mnie za policzek i odwróciła głowę tak żebym patrzyła w jej oczy.
-Wanda to już...- Przerwała mi.
-Dla mnie ma znaczenie, chce wiedzieć co przegapiłam.- Wyciągnęłam małe pudełeczko z kieszeni i je otworzyłam.
-To dla ciebie.
-Jest piękny, dziękuje.- Dziewczyna wyciągnęła wisiorek z pudełeczka.
-Założysz mi?- Uśmiechnięta dziewczyna podała mi naszyjnik i się odwróciła. Oplotłam jej szyje naszyjnikiem po czym ona zabrała włosy. Delikatnie zapięłam naszyjnik, a następnie dziewczyna odwróciła się w moją stronę i wbiła w moje usta, łapiąc jedną ręką za policzek, a drugą chwytając moją dłoń.
-Chciałam zapytać...- Zawahałam się na co dziewczyna delikatnie chwyciła obiema rękami moje policzki.
-Nie bój się, cokolwiek to jest jestem z tobą.- Uśmiechnęłam się delikatnie i zapytałam.
-Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?- Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, a oczy dziewczyny lekko się zaszkliły. Wanda wbiła się w moje usta.
-To znaczy tak?- Zapytałam śmiejąc się gdy się od siebie oderwałyśmy. Dziewczyna nie mogąc uwierzyć jedynie pokiwała głową. Stałyśmy tam i całowałyśmy się jeszcze chwile aż zaczęło padać.
-Chodź bo zmokniemy.- Nalegała dziewczyna.
-Zaraz się rozchmurzy.- Jak na zawołanie zaczęło padać mocniej na co obie się zaśmiałyśmy.
-Będziemy chore.- Dalej nalegała.
-Nie psuj chwili.- Stałyśmy całe przemoczone, patrząc sobie w oczy i się uśmiechając. Pocałowałam dziewczynę ostatni raz po czym wróciłyśmy do środka. Obie się przebrałyśmy i poszłyśmy do salonu, gdzie siedziała Natasha. Usiadłam na kanapie a Wanda położyła się kładąc głowę na moich kolanach. Natasha włączyła film i tak spędziłyśmy resztę wieczoru. Leżałam właśnie z Wandą na jej łóżku. Dziewczyna już spała i przytulała mnie, a ja nie mogłam zasnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro