07
Rano obudziłam się i spaliłam fajkę w oknie. Poszłam się umyć a potem przebrać.
Poszłam do kuchni gdzie była Natasha robiąca naleśniki.
-Będziesz chciała?- Spytała widząc mnie przy lodówce.
-Zostanę przy jabłku.- Podrzuciłam jabłko w ręce po czym je ugryzłam. Usiadłam na blacie i patrzyłam jak Natasha robi naleśniki.
-Gadałaś już z Wandą?
-Nie poszło najlepiej.
-Czyli nie jesteście razem?
-Nie.- Wspominałam naszą rozmowę z wczoraj. Bardzo chciałam z nią być ale nie mogłam.
-Pójdziesz sprawdzić co z nią?
-Jak skończę smażyć naleśniki to pewnie.- Dziewczyna się do mnie uśmiechnęła a ja wróciłam do swojego pokoju. Kontynuowałam czytanie ,,Nasz ostatni dzień". Gdy mi się znudziło spaliłam jeszcze jednego szluga i zeszłam zobaczyć kto jest w salonie. Była tam Nat i Steve. Przyłączyłam się do rozmowy lecz gdy zobaczyłam że Wanda idzie w naszą stronę pożegnałam się z przyjaciółmi i przenikając przez podłogę pojawiłam się piętro niżej czyli w sali treningowej. Wyszłam przed wieże i poszłam się przejść do parku.
Pov. Wanda
Szłam w stronę Natashy, Steve'a i Elen. Nagle Elen zniknęła a Nat i Steve zaciekle zaczęli o czymś gadać.
-O czym gadacie?- Dosiadłam się.
-Mam wrażenie że Elen śmierdzi...-Przerwałam jej łapiąc o co chodzi.
-Papierosami.
-Też to czułaś?- Spytała ruda.
-Wczoraj jak u niej byłam.
-Steve?
-Wydaje mi się że czułem.
-Mówimy Toniemu?- Spytałam.
-Najpierw trzeba się upewnić.- Odpowiedziała Nat.
-Jak?- Spytał tym razem blondyn.
-Obserwując ją.
Pov. Elen
Będąc w parku spaliłam jeszcze 2 fajki i wróciłam do wieży. Poszłam do swojego pokoju i oglądałam film. Bardziej myślałam o Hydrze niż o filmie ale to już mniejsza. Przypomniałam sobie że za tydzień mam urodziny. O matko. O tyle szczęście że nikt nie wie że je mam. Będzie to normalny dzień jak każdy. Jeszcze chwile wspominałam złe czasy po czym zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Zjadłam je przy wysepce i umyłam miskę. Stwierdziłam że zajrzę do Toniego. Dawno mnie tam nie było. Ostatnio wczoraj. Jak zwykle zajęłam miejsce w rogu blatu a Tony majstrował coś przy kostiumie. Siedzieliśmy i gadaliśmy na różne tematy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Pov. Tony
Elen zasnęła patrząc jak naoliwiam rękawice. Pomyślałem że przeniosę ją do jej pokoju co od razu okazało się fatalnym pomysłem. Gdy tylko jej dotknąłem zaczęła się trząść i krzyczeć. ,,Zostaw mnie!" ,,Puszczaj!" ,,Mam dość!" itd. Skuliła się w kulkę ale nie mogła się uspokoić. Do głowy wpadła mi jedna myśl.
-Jarvis zawołaj Wandę i Natashe, Z Elen nie jest za dobrze.- Chwile później do pokoju wbiegła przerażona Wanda a za nią Natasha. Wanda momentalnie znalazła się przy dziewczynie. Chwyciła ją za dłonie i szeptała.
-Już spokojnie, jestem tutaj a ty jesteś bezpieczna.
-Wanda jjja nie... mmogę... odddychaćć- Mówiła Elen z przerwami. Wanda przytuliła ją i znów szeptała.
-El oddychaj, powoli i głęboko. Jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi.- El zaczęła oddychać powoli i głęboko tak jak kazała Wanda. Powoli przestawała się trząść i odwzajemniła uścisk Wandy.
-Dziękuje.- Szepnęła jej do ucha.
Pov. Elen
Miałam atak paniki. Gdyby nie Wanda mogłabym się udusić. Stoję właśnie w jej objęciach. Ta dziewczyna to skarb. Chwile później Wanda odprowadziła mnie do pokoju. Siedziała obok mnie na łóżku i patrzyła jak próbuje zasnąć.
-Hejj, przestań się tak wiercić i spróbuj zasnąć.
-Położysz się ze mną?
-Nie wiem czy to najlepszy pomysł.
-Proszę.- Zrobiłam maślane oczka a Wanda położyła się obok mnie i przytuliła. Spałyśmy na tak zwaną ,,łyżeczkę". Rano obudziłam się już bez Wandy. Pewnie wyszła gdy spałam. Umyłam się i przebrałam.
Poszłam do kuchni gdzie spotkałam Wandę.
-Ładnie to tak zostawiać kogoś samego w łóżku?- Uśmiechnęłam się i wzięłam jabłko.
-Pomyślałam że nie będziesz mnie tam chciała.- Dziewczyna spuściła wzrok a ja do niej podeszłam i złapałam za policzek.
-To że nie mogę z tobą być, nie znaczy że nie chce.- Mnie i Wandę dzieliły milimetry. Już miałam wbić się w jej usta ale ktoś wszedł do kuchni. Opuściłam rękę, lekko się odsunęłam i spojrzałam w Ziemię.
-Elen, możemy pogadać?- Spytał Tony który przed sekundą wszedł do kuchni.
-Jasne.- Puściłam oczko do dziewczyny i wyszłam za Tonym.
-Bardzo przepraszam za wczoraj, nie wiedziałem że tak zareagujesz i...- Przerwałam mu
-Nic się nie stało, nie wiedziałeś i tyle.- Zaczęłam iść do siebie przegryzając jabłko. Po zjedzeniu go spaliłam szluga w oknie i czytałam książkę. Chwile poźniej zeszłam do salonu i siedziałam tam z przyjaciółmi. Nic ciekawego do wieczora się nie działo więc poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro