05
Pov. Wanda
Zanim zdążyłam zatrzymać Elen by coś zjadła już jej nie było. Szybka jest. Ja westchnęłam i usiadłam na blacie. Do kuchni wszedł Tony.
-Co tym razem?- Zapytał widząc moją minę.
-Elen znowu nie chce nic jeść, jadła tylko śniadanie i jakieś owoce.
-Przejdzie jej.
-Tony minął tydzień odkąd tu jest a zjadła tyle co ty w dwa dni.- Przytulił mnie i powiedział.
-Daj jej czas.- Wyszedł z kuchni a ja poszłam do pokoju El. Zapukałam ale spotkałam się z ciszą. Po cichu weszłam do środka i zastałam śpiącą El. Była strasznie chuda. Martwiłam się o nią bo w końcu się przyjaźnimy. Siedziałam chwile patrząc na jej spokojną twarz po czym wyszłam i sama poszłam spać.
Pov. Elen
Rano obudziła mnie Morgan skacząc po moim łóżku. Zaczęłam ją gonić po moim pokoju przykryta kołdrą udając potwora. Złapałam ją i mocno przytuliłam wciągając w kołdrę. Odkryłam nas i powiedziałam małej by poczekała na mnie w salonie. Przebrałam się i zeszłam na dół.
Odgrzałam sobie małą miskę kurczaka, który zrobiła wczoraj Wanda. Dołączyłam do Morgan w salonie i oglądałyśmy ,,ICarly". Odniosłam miskę do zmywarki i posadziłam Morgan na moich kolanach dalej oglądając bajkę. Chwile później wszyscy zaczęli się budzić. Do salonu doszli Steve, Nat i Wanda.
-Jadłaś coś?- Spytała wiedźma
-Tak, kurczaka.
-Morgan?- Upewniała się.
-Zjadła kurczaka.- Wiedźma położyła głowę na nogach Morgan a dziewczynka bawiła się jej włosami. Oglądałyśmy bajki aż przyszła Pepper i zgarnęła małą Morgan do domu. Włączyliśmy sobie jakiś film i oglądaliśmy. Wanda położyła głowę na moich kolanach a ja przeczesywałam jej włosy. Po filmie rozmawialiśmy ze sobą aż przyszedł Tony.
-Dzisiaj o 20 jest impreza.
-Z jakiej okazji?- Zapytałam zaciekawiona.
-Żadnej, kocham imprezy i tyle.- Uśmiechnął się i wyszedł. Spojrzałam na zegarek, była 17. Poprosiłam Wandę by zeszła i poszłam do swojego pokoju. Pokręciłam włosy i myślałam co założyć. Padło na:
Nie chciałam się stroić ale w końcu to impreza. Gdy skoczyłam była 19:38 więc poszłam do Wandy. Zapukałam a dziewczyna krzyknęła.
-Chwile!- Po minucie dziewczyna otworzyła drzwi z uśmiechem.
-Pomyślałam że wpadnę przed imprezą.
-Jasne, wejdź.- Weszłam do środka i zobaczyłam mnóstwo porozrzucanych ubrań.
-Ktoś nie może się zdecydować?- Zaśmiałam się a dziewczyna patrzyła na mnie błagającym o pomoc wzrokiem.
-Pokaż co masz.- Dziewczyna po kolei zaczęła pokazywać sukienki. Wspólnymi siłami wybrałyśmy to:
Dziewczyna wyglądała przepięknie. Razem zeszłyśmy do sali gdzie odbywała się impreza. Wszyscy byli elegancko ubrani i popijali drinki. Podeszłam z Wandą do Nat która stała przy barze.
-Co piękne dziewczyny sobie życzą?- Zapytała ruda.
-Coś mocnego.- Odpowiedziałam na co Natasha się uśmiechnęła a Wanda od razu zaczęła zaprzeczać.
-Jesteś niepełnoletnia, nie możesz pić.
-Jasne mamo.- Wzięłam drinka Natashy i poszłam do reszty. Kątem oka widziałam jak się zezłościła i sama wzięła drinka. Siedziałam z Tonym, Thorem, Pietrem, Stevem i Clintem. Popisywali się jacy to oni nie są silni. Doszły dziewczyny i Thor wpadł na pomysł gry w butelkę.
-Jestem za mało pijana na takie gry.- Skomentowałam na co wszyscy zaczęli się burzyć.
-Niech wam będzie.- Jedyne osoby które nie grały to Tony i Clint bo mają żony. Thor zakręcił butelką i wypadło na Pietra. ,,No to grubo zaczynamy" pomyślałam. Chłopacy się przelizali a Thor kazał Stevowi zakręcić butelką. Butelka zatrzymała się na Natashy. Pocałowali się i Steve wyznaczył Pietra. Wypadła Wanda ale darowali mu bo to jego siostra. zakręcił jeszcze raz i padło na mnie. Chłopak podszedł do mnie wbił się w moje usta. Nagle pękła moja szklanka.
-Wanda! Wisisz mi drinka.- powiedziałam i poszłam do baru. Wzięłam całą butelkę whiskey i wróciłam do reszty. Oświadczyłam że już nie gram a oni grali dalej. Podczas ich gry porządnie się nawaliłam. Chciałam wypić więcej ale Wanda zabrała mi butelkę.
-Pani już wystarczy.- Odłożyła moją butelkę i zaczęła ciągnąć do pokoju.
-Psujesz zabawę.- Powiedziałam i usłyszałam śmiechy reszty. Wanda położyła mnie na łóżku i miała wychodzić.
-Zostań!- Krzyknęłam zanim wyszła. Dziewczyna podeszła do mnie i usiadła na łóżku. Podniosłam się i patrzyłam w jej oczy. Była piękna. Jej rude włosy opadały na jej bladą twarz, delikatne piegi i oczy w których odbijał się księżyc. Wbiłam się w jej usta a dziewczyna oddawała pocałunek. Powoli zaczęłyśmy się rozbierać. Wanda całowała moje obojczyki a ja cicho jęczałam. Schodziła coraz niżej a moje jęki były coraz głośniejsze. (wiemy co dalej)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro