Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

05

Pov. Wanda

Zanim zdążyłam zatrzymać Elen by coś zjadła już jej nie było. Szybka jest. Ja westchnęłam i usiadłam na blacie. Do kuchni wszedł Tony.

-Co tym razem?- Zapytał widząc moją minę.

-Elen znowu nie chce nic jeść, jadła tylko śniadanie i jakieś owoce.

-Przejdzie jej.

-Tony minął tydzień odkąd tu jest a zjadła tyle co ty w dwa dni.- Przytulił mnie i powiedział.

-Daj jej czas.- Wyszedł z kuchni a ja poszłam do pokoju El. Zapukałam ale spotkałam się z ciszą. Po cichu weszłam do środka i zastałam śpiącą El. Była strasznie chuda. Martwiłam się o nią bo w końcu się przyjaźnimy. Siedziałam chwile patrząc na jej spokojną twarz po czym wyszłam i sama poszłam spać.

Pov. Elen

Rano obudziła mnie Morgan skacząc po moim łóżku. Zaczęłam ją gonić po moim pokoju przykryta kołdrą udając potwora. Złapałam ją i mocno przytuliłam wciągając w kołdrę. Odkryłam nas i powiedziałam małej by poczekała na mnie w salonie. Przebrałam się i zeszłam na dół.

Odgrzałam sobie małą miskę kurczaka, który zrobiła wczoraj Wanda. Dołączyłam do Morgan w salonie i oglądałyśmy ,,ICarly". Odniosłam miskę do zmywarki i posadziłam Morgan na moich kolanach dalej oglądając bajkę. Chwile później wszyscy zaczęli się budzić. Do salonu doszli Steve, Nat i Wanda.

-Jadłaś coś?- Spytała wiedźma

-Tak, kurczaka.

-Morgan?- Upewniała się.

-Zjadła kurczaka.- Wiedźma położyła głowę na nogach Morgan a dziewczynka bawiła się jej włosami. Oglądałyśmy bajki aż przyszła Pepper i zgarnęła małą Morgan do domu. Włączyliśmy sobie jakiś film i oglądaliśmy. Wanda położyła głowę na moich kolanach a ja przeczesywałam jej włosy. Po filmie rozmawialiśmy ze sobą aż przyszedł Tony.

-Dzisiaj o 20 jest impreza.

-Z jakiej okazji?- Zapytałam zaciekawiona.

-Żadnej, kocham imprezy i tyle.- Uśmiechnął się i wyszedł. Spojrzałam na zegarek, była 17. Poprosiłam Wandę by zeszła i poszłam do swojego pokoju. Pokręciłam włosy i myślałam co założyć. Padło na:

Nie chciałam się stroić ale w końcu to impreza. Gdy skoczyłam była 19:38 więc poszłam do Wandy. Zapukałam a dziewczyna krzyknęła.

-Chwile!- Po minucie dziewczyna otworzyła drzwi z uśmiechem.

-Pomyślałam że wpadnę przed imprezą.

-Jasne, wejdź.- Weszłam do środka i zobaczyłam mnóstwo porozrzucanych ubrań.

-Ktoś nie może się zdecydować?- Zaśmiałam się a dziewczyna patrzyła na mnie błagającym o pomoc wzrokiem.

-Pokaż co masz.- Dziewczyna po kolei zaczęła pokazywać sukienki. Wspólnymi siłami wybrałyśmy to:

Dziewczyna wyglądała przepięknie. Razem zeszłyśmy do sali gdzie odbywała się impreza. Wszyscy byli elegancko ubrani i popijali drinki. Podeszłam z Wandą do Nat która stała przy barze.

-Co piękne dziewczyny sobie życzą?- Zapytała ruda.

-Coś mocnego.- Odpowiedziałam na co Natasha się uśmiechnęła a Wanda od razu zaczęła zaprzeczać.

-Jesteś niepełnoletnia, nie możesz pić.

-Jasne mamo.- Wzięłam drinka Natashy i poszłam do reszty. Kątem oka widziałam jak się zezłościła i sama wzięła drinka. Siedziałam z Tonym, Thorem, Pietrem, Stevem i Clintem. Popisywali się jacy to oni nie są silni. Doszły dziewczyny i Thor wpadł na pomysł gry w butelkę.

-Jestem za mało pijana na takie gry.- Skomentowałam na co wszyscy zaczęli się burzyć.

-Niech wam będzie.- Jedyne osoby które nie grały to Tony i Clint bo mają żony. Thor zakręcił butelką i wypadło na Pietra. ,,No to grubo zaczynamy" pomyślałam. Chłopacy się przelizali a Thor kazał Stevowi zakręcić butelką. Butelka zatrzymała się na Natashy. Pocałowali się i Steve wyznaczył Pietra. Wypadła Wanda ale darowali mu bo to jego siostra. zakręcił jeszcze raz i padło na mnie. Chłopak podszedł do mnie wbił się w moje usta. Nagle pękła moja szklanka.

-Wanda! Wisisz mi drinka.- powiedziałam i poszłam do baru. Wzięłam całą butelkę whiskey i wróciłam do reszty. Oświadczyłam że już nie gram a oni grali dalej. Podczas ich gry porządnie się nawaliłam. Chciałam wypić więcej ale Wanda zabrała mi butelkę.

-Pani już wystarczy.- Odłożyła moją butelkę i zaczęła ciągnąć do pokoju.

-Psujesz zabawę.- Powiedziałam i usłyszałam śmiechy reszty. Wanda położyła mnie na łóżku i miała wychodzić.

-Zostań!- Krzyknęłam zanim wyszła. Dziewczyna podeszła do mnie i usiadła na łóżku. Podniosłam się i patrzyłam w jej oczy. Była piękna. Jej rude włosy opadały na jej bladą twarz, delikatne piegi i oczy w których odbijał się księżyc. Wbiłam się w jej usta a dziewczyna oddawała pocałunek. Powoli zaczęłyśmy się rozbierać. Wanda całowała moje obojczyki a ja cicho jęczałam. Schodziła coraz niżej a moje jęki były coraz głośniejsze. (wiemy co dalej)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro