04
Z Avegnersami jestem już tydzień. Dzisiaj jest sobota a to oznacza tylko jedno. Przyjeżdża Morgan! Będzie około 12 jak zawsze więc wstałam o 9 i uszykowałam jej zabawki w moim pokoju. Przebrałam się
Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę z serem. Do kuchni wszedł Tony.
-Ktoś wstał prawą mogą.- Skomentował mój humor.
-Nie pamiętasz? Dzisiaj przyjeżdża Morgan!- Mężczyzna się zaśmiał.
-No tak, twoja najlepsza przyjaciółka.- Uśmiechnęłam się do niego i poszłam do salonu gdzie siedzieli Thor, Steve, Natasha i Peter. Mam okazję go poznać. Podeszłam do niego i wystawiłam rękę.
-Jestem Elen, a ty Peter o ile się nie mylę?- Uścisnął rękę i pokiwał głową.
-Wreszcie cię poznam, nigdy nie mogłam cię złapać.- Powiedziałam a chłopak się zaśmiał.
-W końcu jestem super bohaterem i mam szkołę.- Tym razem ja się zaśmiałam. Gadaliśmy trochę a Pete okazał się fajnym chłopakiem. Do pokoju weszła Wanda i Pietro.
-Hej Wands, dzisiaj przyjeżdża Morgan. Chcesz się z nami pobawić?
-Jasne, wiesz że ją uwielbiam.- Dziewczyna usiadła obok mnie i położyła głowę na moim ramieniu. Wszyscy zaczęliśmy rozmawiać aż do pokoju wbiegła mała dziewczynka z brązowymi włosami.
-Morgan!- Krzyknęłam a dziewczynka podbiegła do mnie na co ja posadziłam ją na moich kolanach i przytuliłam. Poczułam jak Wanda podnosi głowę z mojego ramienia więc wstałam i podniosłam Morgan razem ze mną chwytając ją w taki sposób.
Poszłyśmy z Wandą do mojego pokoju. Bawiłyśmy się szmacianymi lalkami a ja i Wanda co chwile na siebie patrzyłyśmy.
-Słodka z was para.- Odezwała się pięciolatka. Moje i Wandy policzki zrobiły się czerwone i szybko opuściłyśmy głowy.
-Nie jesteśmy parą złotko.- Odpowiedziała po chwili ruda.
-Szkoda bo pasowałybyście do siebie.- Dodała na koniec Morgan i wszystkie wróciłyśmy do zabawy. Bawiłyśmy się około 30 minut aż Morgan zgłodniała więc poszłyśmy do kuchni a ja posadziłam dziewczynkę na blacie i zrobiłam jej, jej ulubioną ,,Miskę Owoców". Tak nazwałyśmy pokrojonego banana, jabłko, ananasa, gruszkę i pomarańcz z miodem. Morgan zajadała się owocami a ja i Wanda gadałyśmy o jakiś bzdetach. Gdy Morgan zjadła poszłyśmy do Salony gdzie siedziała Pepper, Tony i Natasha. Na telewizji włączyłam ,,My Little Pony" i Morgan zaczęła oglądać. Wanda położyła głowę na moim ramieniu a ja na jej głowie. Morgan siedziała u Toniego na kolanach a Pepper patrzyła na nas z uśmiechem. Po trzech odcinkach Morgan chciała iść na spacer więc ja i Pepper z nią poszłyśmy. Ja trzymałam Morgan za rękę i szłyśmy w stronę placu zabaw. Gdy dotarłyśmy na miejsce ja i Pepper usiadłyśmy na ławce a Morgan poszła na zamek.
-Życzę szczęścia.- Odezwała się kobieta.
-Co?- Zapytałam zdezorientowana.
-Tobie i Wandzie.
-Nie, nie, my nie jesteśmy razem.
-A czujesz coś do niej?
-Nie, chyba. Nie wiem nie myślałam o tym. Przyjaźnimy się, a nawet gdyby to ona tego nie czuje.
-Nie wygląda to na zwykłą przyjaźń.- Już miałam odpowiedzieć ale przybiegła Morgan.
-Pohuśtaj mnie!- Prosiła dziewczynka więc ja i Pepper poszłyśmy na huśtawki i ja usiadłam na jednej, Morgan na drugiej i Pepper huśtała córkę a ja myślałam nad wcześniejszą rozmową. Wróciłyśmy do wieży a ja i Morgan grałyśmy w berka. Gdy była moja kolej na gonienie jej biegałam wolno by mogła pouciekać. Po chwili jednak ją złapałam podnosząc, przytulając i całując w policzek. Morgan ziewnęła i przytuliła mnie.
-Ktoś się chyba zmęczył.- Powiedziałam i dalej ją trzymając poszłam do jej pokoju i przebrałam w piżamę po czym położyłam łóżku. Przykryłam ją kołdrą i przeczytałam bajkę.
-Dobranoc.- Pocałowałam Morgan w czoło.
-Kocham cię 3000.
-Wow to naprawdę dużo.- Zaśmiałyśmy się.
-Idź spać albo sprzedam twoje zabawki.- Wstałam i miałam iść do wyjścia ale Morgan powiedziała:
-Tata tak zawsze mówi.- A ja z Uśmiechem na twarzy odpowiedziałam.
-Wiem, dobranoc aniołku.- Wyszłam i poszłam do kuchni gdzie była Wanda. Robiła sobie kolacje a ja usiadłam na blacie i patrzyłam co robi.
-Jak z Morgan?
-Już śpi. Ona to aniołek, takie dziecko chce mieć.- Wanda i ja zaczęłyśmy się śmiać.
-Masz jeszcze dużo czasu do dzieci.
-Co gotujesz?
-Kurczak w sosie z parmezanem, twój ulubiony. Nałożę ci jak skończę.
-Nie trzeba.
-El, co dzisiaj jadłaś?
-Rano kanapki i owoce z Morgan.
-Musisz coś zjeść.
-Nie tym razem Wanda.- Zeskoczyłam z blatu i pobiegłam do swojego pokoju. Poczytałam książkę którą niedawno kupiłam pod tytułem ,,Nasz ostatni dzień". Umyłam się i poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro