Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

03

Rano obudził mnie budzik o 8:30. Poszłam pod prysznic i ubrałam się.

Zeszłam do kuchni i zjadłam płatki z mlekiem po czym wróciłam do siebie. Sięgnęłam po książkę którą Wanda dała mi wczoraj pod tytułem ,,Terapeutka". Czytałam sobie w swoim tępie aż ktoś zapukał.

-Otwarte!- krzyknęłam a w drzwiach stanęła Natasha.

-Jesteś mocno zajęta?

-Nie, a czemu?

-Może chcesz poćwiczyć?

-Jasne Natasha.

-Mów mi Nat.

-Okej, zaraz przyjdę na sale.

-To do zobaczenia.- Dziewczyna wyszła a ja się przebrałam w strój treningowy.

Zeszłam do sali treningowej gdzie Steve się podciągał a Nat rozgrzewała.

-Możemy zaczynać.- Powiedziałam a dziewczyna zaczęła biec w moją stronę. Zaczęła się walka. Na zmianę z rudą unikałyśmy i zadawałyśmy ciosy aż udało mi się obejść ją od tyłu, złapać za nadgarstek i przerzucić przez bark. Dziewczyna leżała na ziemii a ja na jej biodrach. Patrzyłyśmy sobie w oczy dopóki ona nie zmieniła nas miejscami. Teraz to ja leżałam pod nią. Poczułam jak policzki robią mi się czerwone a w ten dziewczyna zeszła i podała mi rękę żebym mogła wstać lecz ja pociągnęłam ją za rękę przez co Natasha leżała obok mnie.

-Nigdy nie daj się zwieść.- Uśmiechnęłam się do dziewczyny i wyszłam. Nie byłam zbytnio zmęczona więc wzięłam słuchawki, telefon i wyszłam z wieży. Poszłam do parku który pokazała mi Wanda kilka dni temu. Zaczęłam biegać wkoło niego a gdy się zmęczyłam wróciłam do swojego pokoju. Przebrałam się w wcześniejsze ubrania i wróciłam do czytania książki. Po przeczytaniu znów ktoś zapukał.

-Otwarte!- krzyknęłam i odłożyłam książkę a w drzwiach stanęła Wanda.

-Hejka, chcesz obejrzeć film ze mną i Pietrem?

-Jasne, zaraz przyjdę.- Uśmiechnęłam się do dziewczyny co ta odwzajemniła po czym wyszła a ja wzięłam koc i poszłam do salonu gdzie siedziało już rodzeństwo. Usiadłam na kanapie koło Wandy a Pietro siedział na pufie. Głowę położyłam na kolanach Wandy patrząc na nią wzrokiem ,,Mogę?". Dziewczyna się do mnie uśmiechnęła co uznałam za ,,Tak". Pietro włączył film ,,Aż do kości". Był o dziewczynie z zaburzeniami odżywiania. Podczas filmu Wanda zaplątała małe warkoczyki na mojej głowie. Gdy film się skończył moja głowa była cała w warkoczykach. Spojrzałam na Wandę wzrokiem ,,Serio?" a ona się tylko zaśmiała. Razem z Wandą poszłyśmy do mojego pokoju żeby rozplątać te warkocze. Zajęło nam to więcej czasu niż robienie ich. Po rozpuszczeniu ich poszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy sushi z avokado. Zabrałyśmy jedzenie do pokoju Wandy i zjadłyśmy je a później zaczęłyśmy gadać.

-Podoba ci się tu?

-Nawet bardzo.- Uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła

-Pokarzesz mi swoje moce?- Pokiwałam głową na ,,tak" i wyciągnęłam rękę tak jakbym czekała aż mi coś da. Chwile później pojawił się na niej tańczący płomyczek ognia. Przemieściłam go między palce i zaczęłam się nim bawić. Ugasiłam go, zaczęłam przenikać przez krzesło i powoli przenikać przez podłogę przechodząc do pomieszczenia niżej. Chwilkę później wróciłam do Wandy.

-Reszty nie bardzo mam jak pokazać. Twoja kolej, nie powiedziałaś mi jakie masz.

-No to manipulacja magią chaosu i mogę zmieniać rzeczywistość.

-Zaczynam się ciebie bać.- Zaśmiałyśmy się.

-Jak się dogadujesz z ludźmi tutaj?

-Najlepiej z tobą, z Nat się przyjaźnimy chyba a z resztą jakoś nie gadam.

-Wszystko się rozkręci zobaczysz.- Gadałyśmy jeszcze chwile po czym wróciłam do siebie, poszłam pod prysznic i poszłam spać. Mniej więcej tak zleciał mi następny tydzień. Razem z Wandą jesteśmy bardzo blisko a z Nat się przyjaźnimy. Zaczęłam się dogadywać z Stevem, Thorem i bardzo chciałam poznać Spider boya ale rzadko tu bywa i prawie go nie widuje. Poznałam też najsłodszego dzieciaka pod słońcem. Nazywa się Morgan i jest córką Toniego. Uwielbiam ją. Jest też Pepper, czyli mama Morgan i żona Toniego. Jest bardzo miła i traktuje mnie jak córkę. Wszyscy są bardzo mili i uprzejmi. Zobaczymy jak to się potoczy dalej...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro