03
Rano obudził mnie budzik o 8:30. Poszłam pod prysznic i ubrałam się.
Zeszłam do kuchni i zjadłam płatki z mlekiem po czym wróciłam do siebie. Sięgnęłam po książkę którą Wanda dała mi wczoraj pod tytułem ,,Terapeutka". Czytałam sobie w swoim tępie aż ktoś zapukał.
-Otwarte!- krzyknęłam a w drzwiach stanęła Natasha.
-Jesteś mocno zajęta?
-Nie, a czemu?
-Może chcesz poćwiczyć?
-Jasne Natasha.
-Mów mi Nat.
-Okej, zaraz przyjdę na sale.
-To do zobaczenia.- Dziewczyna wyszła a ja się przebrałam w strój treningowy.
Zeszłam do sali treningowej gdzie Steve się podciągał a Nat rozgrzewała.
-Możemy zaczynać.- Powiedziałam a dziewczyna zaczęła biec w moją stronę. Zaczęła się walka. Na zmianę z rudą unikałyśmy i zadawałyśmy ciosy aż udało mi się obejść ją od tyłu, złapać za nadgarstek i przerzucić przez bark. Dziewczyna leżała na ziemii a ja na jej biodrach. Patrzyłyśmy sobie w oczy dopóki ona nie zmieniła nas miejscami. Teraz to ja leżałam pod nią. Poczułam jak policzki robią mi się czerwone a w ten dziewczyna zeszła i podała mi rękę żebym mogła wstać lecz ja pociągnęłam ją za rękę przez co Natasha leżała obok mnie.
-Nigdy nie daj się zwieść.- Uśmiechnęłam się do dziewczyny i wyszłam. Nie byłam zbytnio zmęczona więc wzięłam słuchawki, telefon i wyszłam z wieży. Poszłam do parku który pokazała mi Wanda kilka dni temu. Zaczęłam biegać wkoło niego a gdy się zmęczyłam wróciłam do swojego pokoju. Przebrałam się w wcześniejsze ubrania i wróciłam do czytania książki. Po przeczytaniu znów ktoś zapukał.
-Otwarte!- krzyknęłam i odłożyłam książkę a w drzwiach stanęła Wanda.
-Hejka, chcesz obejrzeć film ze mną i Pietrem?
-Jasne, zaraz przyjdę.- Uśmiechnęłam się do dziewczyny co ta odwzajemniła po czym wyszła a ja wzięłam koc i poszłam do salonu gdzie siedziało już rodzeństwo. Usiadłam na kanapie koło Wandy a Pietro siedział na pufie. Głowę położyłam na kolanach Wandy patrząc na nią wzrokiem ,,Mogę?". Dziewczyna się do mnie uśmiechnęła co uznałam za ,,Tak". Pietro włączył film ,,Aż do kości". Był o dziewczynie z zaburzeniami odżywiania. Podczas filmu Wanda zaplątała małe warkoczyki na mojej głowie. Gdy film się skończył moja głowa była cała w warkoczykach. Spojrzałam na Wandę wzrokiem ,,Serio?" a ona się tylko zaśmiała. Razem z Wandą poszłyśmy do mojego pokoju żeby rozplątać te warkocze. Zajęło nam to więcej czasu niż robienie ich. Po rozpuszczeniu ich poszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy sushi z avokado. Zabrałyśmy jedzenie do pokoju Wandy i zjadłyśmy je a później zaczęłyśmy gadać.
-Podoba ci się tu?
-Nawet bardzo.- Uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła
-Pokarzesz mi swoje moce?- Pokiwałam głową na ,,tak" i wyciągnęłam rękę tak jakbym czekała aż mi coś da. Chwile później pojawił się na niej tańczący płomyczek ognia. Przemieściłam go między palce i zaczęłam się nim bawić. Ugasiłam go, zaczęłam przenikać przez krzesło i powoli przenikać przez podłogę przechodząc do pomieszczenia niżej. Chwilkę później wróciłam do Wandy.
-Reszty nie bardzo mam jak pokazać. Twoja kolej, nie powiedziałaś mi jakie masz.
-No to manipulacja magią chaosu i mogę zmieniać rzeczywistość.
-Zaczynam się ciebie bać.- Zaśmiałyśmy się.
-Jak się dogadujesz z ludźmi tutaj?
-Najlepiej z tobą, z Nat się przyjaźnimy chyba a z resztą jakoś nie gadam.
-Wszystko się rozkręci zobaczysz.- Gadałyśmy jeszcze chwile po czym wróciłam do siebie, poszłam pod prysznic i poszłam spać. Mniej więcej tak zleciał mi następny tydzień. Razem z Wandą jesteśmy bardzo blisko a z Nat się przyjaźnimy. Zaczęłam się dogadywać z Stevem, Thorem i bardzo chciałam poznać Spider boya ale rzadko tu bywa i prawie go nie widuje. Poznałam też najsłodszego dzieciaka pod słońcem. Nazywa się Morgan i jest córką Toniego. Uwielbiam ją. Jest też Pepper, czyli mama Morgan i żona Toniego. Jest bardzo miła i traktuje mnie jak córkę. Wszyscy są bardzo mili i uprzejmi. Zobaczymy jak to się potoczy dalej...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro