Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02

Rano obudziła mnie Natasha. Przyniosła mi naleśniki a ja je oddałam bo niebyłam głodna. Chwile później wróciła i zaprowadziła do jakiegoś pokoju narad. Siedzieli tam pan łucznik, puszka, wiedźma, doktorek, niebieski ludzik, blondyn i chłopak w moim wieku.

-Witaj Elen, chcieliśmy wszyscy cię poznać żeby zdecydować co dalej.- Powiedziała puszka

-Czyli czy mnie zabić czy nie? Czaję.

-Wanda nam o tobie opowiadała ale chcielibyśmy zobaczyć co potrafisz.

-Od czego zacząć telekineza, ogień, władanie umysłami, przenikanie rzeczy, ból, władanie innymi i czytanie w myślach.

-Pff czytanie w myślach?- Wyśmiała mnie Natasha.

-Tak.- Oczy świeciły mi się na czerwono.

*To się nie dzieje*- myśli Natashy

-Oj dzieje

*Pomyśl o liczbie yyyy 7*

-Siedem.

*Czarny*

-Czarny.

*Mój największy koszmar*

-Powrót do czerwonego pokoju

-Ale jak?! Myślałam że Wanda jest jedyna!- Krzyknęła ruda.

-A jednak.- Uśmiechnęłam się do reszty.

-Wydaje mi się że może zostać. Kto jest za?- Zapytała wróżka. Zgłosili się wszyscy.

-Czyli od teraz jestem?

-Avengersem.- Dokończyła puszka

-Aaa kto jest kim? Jakoś nie obiliście mi się o uszy.

-Ja Tony Stark aka Iron Man

-Wanda

-Steve Roggers czyli Kapitan Ameryka

-Bruce Hulk

-Pietro brat Wandy

-Natasha Romanoff Czarna Wdowa

-Clint

-Peter Parker Spider Man.- Raczej Spider boy patrząc na wiek pomyślałam.

-Miło, gdzie mam pokój?

-Zaprowadzę cię.- Zgłosiła się Wanda. Razem w ciszy poszłyśmy piętro wyżej.

-Twój pokój, mój jest na przeciwko, jakbyś potrzebowała czegokolwiek jestem do usług.

-Dzięki Wanda- Uśmiechnęłam się do dziewczyny i poszłam do siebie. Pokój nie był wielki ale też nie za mały.

Pokój bardzo mi się podobał. Gdy się rozsiadłam usłyszałam pukanie do drzwi a po chwili wszedł Tony.

-Dzień dobry

-Teraz to dopiero się stary poczułam.- Zaśmialiśmy się a on usiadł się obok mnie.

-Coś się stało?

-Nie, ale chciałem pogadać. Trzymasz się jakoś w końcu dużo przeszłaś i...- Przerwałam mu

-Nic mi nie jest.

-Napewno bo jeśli...- Znów się wtrąciłam

-Jeśli coś się stanie to powiem obiecuje.

-Dobrze, o 16 idziesz na zakupy z Wandą. Nie możesz chodzić w tym samym całe życie.-Uśmiechnął się i wyszedł. Miły jest. Spojrzałam na zegar na ścianie. Była 15:30. Poszłam do drzwi Wandy i zapukałam trzy razy. Rozległ się krzyk dziewczyny.

-Otwarte!- Weszłam powoli do pokoju dziewczyny.

-Hej, za chwile idziemy do miasta nie?

-Tak, daj mi chwilkę tylko się przebiorę.

-Jasne, czekam na dole.- Wyszłam i zjechałam windą na dół. W salonie siedzieli wszyscy oprócz Bruca, Toniego i Steva. Przeszłam szybko obok nich i czekałam w kuchni na rudzielca. Po około 3 minutach doszła. Pojechałyśmy do galerii handlowej i najpierw kupiłyśmy telefon a poźniej resztę. Po powrocie poszłam się rozpakować i umyć. Położyłam się w łóżku i po chwili już spałam.

-Myślałaś że się schowasz? Że uciekniesz? Jesteś za słaba by to zrobić.- Poczułam ogromny ból skroni i już wiedziałam co się dzieje. Byłam w Hydrze na krześle elektrycznych tortur. ( tak to nazywam ). W ustach miałam takie małe coś przez co nie mogłam krzyczeć. Ból był coraz większy a z moich oczy płynęły łzy. Chwile później wyłączyli maszynę i zaczęli bić mnie batami po całym ciele i przypalać brzuch. Próbowałam krzyczeć ale to gówno mi uniemożliwiało. Po dłuższej chwili przestali. Jeden z doktorów ściągnął mnie z krzesła i położył na blacie brzuchem w dół przypinając ręce i kostki. Dosłownie po kilku sekundach czułam jak rozcinają mi skórę. Teraz mogłam krzyczeć i się nie wahałam. Nie wiem ile razy to powtarzali ale bolało jak cholera.

-El! El! Elen!- Usiadłam cała zapłakana i spocona rozglądając się nerwowo. Byłam w pokoju to był sen.

-Wszystko okej?- Zapytała Wanda siedząca obok.

-Teraz tak.

-To dobrze, dobranoc.- Zaczęła kierować się do wyjścia.

-Zostaniesz?- Zapytałam nagle.

-Jasne.- Dziewczyna położyła się obok mnie na łóżku i razem poszłyśmy spać.

Następny dzień

Obudziła mnie Wanda o około 9 rano. Zeszłyśmy na dół i zrobiłyśmy sobie tosty. Po zjedzeniu ich wróciłam do siebie i się przebrałam.

Zeszłam na dół a w salonie siedziała Natasha i Steve.

-Mogę się dosiąść?

-Jasne.- Odpowiedziała dziewczyna.

-Jak noc?- Zapytał blondyn.

-Dobrze, a twoja?

-Też.

-Obejrzymy jakiś film?- Zaproponowała Tasha.

-Jasne.- Odpowiedzieliśmy ze Stevem i Natasha włączyła ,,Ready or Not". Po obejrzeniu filmu poszłam do Wandy i razem spędziłyśmy resztę dnia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro