02
Rano obudziła mnie Natasha. Przyniosła mi naleśniki a ja je oddałam bo niebyłam głodna. Chwile później wróciła i zaprowadziła do jakiegoś pokoju narad. Siedzieli tam pan łucznik, puszka, wiedźma, doktorek, niebieski ludzik, blondyn i chłopak w moim wieku.
-Witaj Elen, chcieliśmy wszyscy cię poznać żeby zdecydować co dalej.- Powiedziała puszka
-Czyli czy mnie zabić czy nie? Czaję.
-Wanda nam o tobie opowiadała ale chcielibyśmy zobaczyć co potrafisz.
-Od czego zacząć telekineza, ogień, władanie umysłami, przenikanie rzeczy, ból, władanie innymi i czytanie w myślach.
-Pff czytanie w myślach?- Wyśmiała mnie Natasha.
-Tak.- Oczy świeciły mi się na czerwono.
*To się nie dzieje*- myśli Natashy
-Oj dzieje
*Pomyśl o liczbie yyyy 7*
-Siedem.
*Czarny*
-Czarny.
*Mój największy koszmar*
-Powrót do czerwonego pokoju
-Ale jak?! Myślałam że Wanda jest jedyna!- Krzyknęła ruda.
-A jednak.- Uśmiechnęłam się do reszty.
-Wydaje mi się że może zostać. Kto jest za?- Zapytała wróżka. Zgłosili się wszyscy.
-Czyli od teraz jestem?
-Avengersem.- Dokończyła puszka
-Aaa kto jest kim? Jakoś nie obiliście mi się o uszy.
-Ja Tony Stark aka Iron Man
-Wanda
-Steve Roggers czyli Kapitan Ameryka
-Bruce Hulk
-Pietro brat Wandy
-Natasha Romanoff Czarna Wdowa
-Clint
-Peter Parker Spider Man.- Raczej Spider boy patrząc na wiek pomyślałam.
-Miło, gdzie mam pokój?
-Zaprowadzę cię.- Zgłosiła się Wanda. Razem w ciszy poszłyśmy piętro wyżej.
-Twój pokój, mój jest na przeciwko, jakbyś potrzebowała czegokolwiek jestem do usług.
-Dzięki Wanda- Uśmiechnęłam się do dziewczyny i poszłam do siebie. Pokój nie był wielki ale też nie za mały.
Pokój bardzo mi się podobał. Gdy się rozsiadłam usłyszałam pukanie do drzwi a po chwili wszedł Tony.
-Dzień dobry
-Teraz to dopiero się stary poczułam.- Zaśmialiśmy się a on usiadł się obok mnie.
-Coś się stało?
-Nie, ale chciałem pogadać. Trzymasz się jakoś w końcu dużo przeszłaś i...- Przerwałam mu
-Nic mi nie jest.
-Napewno bo jeśli...- Znów się wtrąciłam
-Jeśli coś się stanie to powiem obiecuje.
-Dobrze, o 16 idziesz na zakupy z Wandą. Nie możesz chodzić w tym samym całe życie.-Uśmiechnął się i wyszedł. Miły jest. Spojrzałam na zegar na ścianie. Była 15:30. Poszłam do drzwi Wandy i zapukałam trzy razy. Rozległ się krzyk dziewczyny.
-Otwarte!- Weszłam powoli do pokoju dziewczyny.
-Hej, za chwile idziemy do miasta nie?
-Tak, daj mi chwilkę tylko się przebiorę.
-Jasne, czekam na dole.- Wyszłam i zjechałam windą na dół. W salonie siedzieli wszyscy oprócz Bruca, Toniego i Steva. Przeszłam szybko obok nich i czekałam w kuchni na rudzielca. Po około 3 minutach doszła. Pojechałyśmy do galerii handlowej i najpierw kupiłyśmy telefon a poźniej resztę. Po powrocie poszłam się rozpakować i umyć. Położyłam się w łóżku i po chwili już spałam.
-Myślałaś że się schowasz? Że uciekniesz? Jesteś za słaba by to zrobić.- Poczułam ogromny ból skroni i już wiedziałam co się dzieje. Byłam w Hydrze na krześle elektrycznych tortur. ( tak to nazywam ). W ustach miałam takie małe coś przez co nie mogłam krzyczeć. Ból był coraz większy a z moich oczy płynęły łzy. Chwile później wyłączyli maszynę i zaczęli bić mnie batami po całym ciele i przypalać brzuch. Próbowałam krzyczeć ale to gówno mi uniemożliwiało. Po dłuższej chwili przestali. Jeden z doktorów ściągnął mnie z krzesła i położył na blacie brzuchem w dół przypinając ręce i kostki. Dosłownie po kilku sekundach czułam jak rozcinają mi skórę. Teraz mogłam krzyczeć i się nie wahałam. Nie wiem ile razy to powtarzali ale bolało jak cholera.
-El! El! Elen!- Usiadłam cała zapłakana i spocona rozglądając się nerwowo. Byłam w pokoju to był sen.
-Wszystko okej?- Zapytała Wanda siedząca obok.
-Teraz tak.
-To dobrze, dobranoc.- Zaczęła kierować się do wyjścia.
-Zostaniesz?- Zapytałam nagle.
-Jasne.- Dziewczyna położyła się obok mnie na łóżku i razem poszłyśmy spać.
Następny dzień
Obudziła mnie Wanda o około 9 rano. Zeszłyśmy na dół i zrobiłyśmy sobie tosty. Po zjedzeniu ich wróciłam do siebie i się przebrałam.
Zeszłam na dół a w salonie siedziała Natasha i Steve.
-Mogę się dosiąść?
-Jasne.- Odpowiedziała dziewczyna.
-Jak noc?- Zapytał blondyn.
-Dobrze, a twoja?
-Też.
-Obejrzymy jakiś film?- Zaproponowała Tasha.
-Jasne.- Odpowiedzieliśmy ze Stevem i Natasha włączyła ,,Ready or Not". Po obejrzeniu filmu poszłam do Wandy i razem spędziłyśmy resztę dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro