Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

01

Jestem Elen, siedzę sobie w celi i bawię się drewnianymi klockami za pomocą telekinezy. Nagle wbiega jeden z doktorów. Rzucił mi jakieś ubrania i kazał się przebrać. Gdy to zrobiłam on wrócił i chwycił mnie za przedramię ciągnąc do wyjścia.

-Są to nasi wrogowie, masz ich pokonać, a jeśli przyjdzie ci jakiś głupi pomysł o ucieczce pamiętaj że masz bombę w szyi a ja mam nad nią kontrole.- Wypchnęli mnie za drzwi a ja ujrzałam około 7 osób walczących z ludźmi Hydry. Zaczęłam się powoli przemykać między ludźmi i weszłam jakiemuś łucznikowi do umysłu sprawiając że zemdlał. Odbiegłam od niego i ruszyłam do rudowłosej kobiety. Podeszłam od tyłu i zrobiłam to samo co łucznikowi. Pobiegłam dalej próbując wejść do głowy facetowi ubranemu w niebieski kombinezon lecz ten złapał mnie za nadgarstek i przerzucił przed siebie. Odepchnęłam go swoimi mocami po czym wstałam i pobiegłam za jakieś drzewo. Usłyszałam jak ogłasza jakiś komunikat.

-Clint i Nat obezwładnieni. Uważajcie biega tu jakaś dziewczyna. Wchodzi w umysły.

-Czyli powtórka z Wandy i Pietra?- zaśmiała się jakaś puszka.

-Bardzo śmieszne Stark, gdzie ona? Pogadam z nią, w końcu też to przechodziłam.

-Uciekła mi.- Podeszłam do puszki i weszłam mu do głowy a ten zemdlał. Uśmiechnęłam się do siebie i schowałam się za kamieniem. Zostało trzech kobieta wróżka, pan niebieski i zmutowany zielony typ. Zacznę od mutanta. Podbiegłam do niego i wskoczyłam na barana a ten zaczął się miotać ale udało mi się go obezwładnić. Stałam i szukałam kobiety aż usłyszałam

-Dobranoc złociutka- Oczy zaczęły mi się zamykać i poczułam zimny śnieg na twarzy. Dalej nic nie pamiętam.

Pov. Wanda

Uśpiłam dziewczynę i zabrałam do samochodu. Obudziłam resztę i razem ze Stevem wróciliśmy do wieży. Nastolatka była w celi i pilnowała jej Nat a ja stałam obok niej. Dziewczyna była bardzo ładna ale i wychudzona. Taka młoda i musiała znosić takie piekło.

-Taka mała a tyle krzywd ją spotkało.- odezwała się Natasha.

-Wyjęłaś mi to z ust. Ciekawe jakie jeszcze ma moce i jak długo tam była.

-Boisz się że jest silniejsza?

-No co ty.- Dziewczyna w celi zaczęła coś mruczeć i otwierać powoli oczy.

Pov. Elen

Obudziłam się w białym pomieszczeniu zamkniętym niewidzialną ścianą. Na zewnątrz stały dwie kobiety ta którą uśpiłam i ta która uśpiła mnie. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy.

-Część jestem Natasha a to Wanda.- przedstawiły się.

-Co tu robię?

-Uratowałyśmy cię z Hydry.

-C-co? Muszę tam wrócić. Jak najszybciej.- zaczęłam panikować.

-Hej, co się dzieje? Czemu musisz wracać?- Zapytała wróżka.

-Mam ładunek w szyi. Wysadzą mnie jeśli nie wrócę a nie chce umierać.- Chodziłam nerwowo koło po celi.

-Nasz lekarz może go wyciągnąć.- odezwała się Natasha.

-Mam wam zaufać? Nie znam was.

-Pomożemy ci.- Tym razem odezwała się Wanda.

-Pamiętaj że mam moce.- Powiedziałam a te otworzyły drzwi i zaprowadziły do jakiegoś faceta.

-Część Nat i Wanda, a ty maluchu to kto?

-Nie jestem mała.- Oczy zrobiły mi się czerwone a facet się odsunął.

-Nie denerwuj się tak. Swoją drogą jak się nazywasz?- zapytała Natasha

-Nickol.- Skłamałam

-Nickol ma ładunek w szyi, musisz go wyciągnąć.- poinformowała mężczyznę Wanda.

-Jasne tylko go zlokalizuje, usiądź tutaj.- Wskazał mi jakieś krzesło a ja niepewnie usiadłam.

-Możecie iść dziewczyny, dam sobie radę.

-Daj znać jak skończysz Bruce.- Powiedziała Natasha i wyszła a Wanda stała i patrzyła na mnie.

-Wanda? Dam sobie radę nie musisz tu stać.

-Zostanę.- Powiedziała i przyglądała mi się w dalszym ciągu. Bruce podszedł do mnie i przyłożył coś do szyi. Jeździł w jej okolicy aż zaczęło coś pikać.

-Mam cię.- Powiedział do siebie.

-Połóż się na stole.- Zrobiłam co kazał i poczułam ukłucie w okolicy miejsc pikania.

-Nie ruszaj się.- Sięgnął po skalpel i rozciął moją szyje a ja nic nie poczułam. Czyli miejscowe znieczulenie. Po około 20 minutach mogłam iść z Wandą do celi. Doszłyśmy i zaczęła zadawać pytania lecz nie zamknęła mnie.

-To jak naprawdę masz na imię?

-Valorie

-Ile masz lat?

-20

-Kiedy cię wzięli do Hydry?

-3 lata temu

-Rodzice?

-Są w Europie

-Rodzeństwo?

-Dwie siostry i brat

-Moce?

-Tylko usypianie.

-Skończysz żartować?- Zapytała z politowaniem.

-Czyli jednak czytasz w myślach, tak jak myślałam.

-Powiedz prawdę albo sama się dowiem.

-Elen, lat 17, w Hydrze byłam od 11 roku życia, matki nie znam, ojca nie chce znać, jedynaczka a o mocach dowiesz się w swoim czasie.

-Czyli Elen?

-Elen Puroff dokładniej.

-Nie mogę sobie wyobrazić jak ciężko ci było w Hydrze.

-Tsa, a ty kto?

-Wanda Maximoff, mam 21 lat i też byłam w Hydrze ale o wiele krócej niż ty i byłam starsza. Rodzice nie żyją, mam brata Pietra a moce dowiesz się w swoim czasie.- uśmiechnęła się i puściła mi oczko. Uśmiechnęłam się i położyłam na łóżku.

-Długo muszę tu być?

-To pytanie już nie do mnie.

-Do kogo więc?

-Toniego Straka

-To jutro- gadałyśmy jeszcze chwile po czym dziewczyna mnie zamknęła i poszła do siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro