Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ CZTERNASTY


                – Gotowa, siostro? – Zoey zapytała Cat, która odpowiedziała jej szerokim uśmiechem.

– Tak, siostro.

Kiwnęła głową i zaczęła jechać w stronę domu Tori.

Trzy godziny później nadal byli na przegranej pozycji. Jade cięła kwiaty, Cat bawiła się swoją maskotką, Robbie brzdąkał na gitarze, Andre i Aaron grali pojedyncze nuty na fortepianie, a Zoey i Beck co jakiś czas skradali sobie pocałunki.

– Okej, co na razie mamy? – odezwała się Tori, stawiając na instrumencie dwa koktajle.

– Nie wiem – przyznał Andre. – Cat, nagraj mnie.

– Oki – odpowiedziała słodko i złapała swój telefon, kierując obiektyw na przyjaciela. – Nagrywam!

Mój dziadek ma nos, moja babcia ma nos, wszyscy mają nos, nos, nos...

– Mojemu dziadkowi odstrzelili nos na wojnie, ta piosenka jest zakłamana – warknęła nagle Jade. Andre szybko się do niej odwrócił.

– Wybacz, ale jestem poważnym muzykiem. Nie potrafię napisać piosenki dla dzieciaków.

– Dlaczego się na to zgodziliśmy? – jęknął Beck, podnosząc głowę z klatki piersiowej swojej ukochanej.

– Będzie fajnie!

– Tak, fajnie będzie ubrać się w żałosne kostiumy i tańczyć jak idioci przed zafajdanymi trzylatkami.

– Uwielbiam dzieci. Zachowują się jak pijani dorośli – skomentowała Zoey.

– Tak, dokładnie. Poza tym to czterolatki – poprawiła ją Tori. – A moja mama wyhodowała te kwiatki w swoim ogrodzie!

– Śliczne – mruknęła Jade, nim ponownie złapała nożyczki. Vega przewróciła oczami i skrzyżowała ramiona na piersi.

– Co sądzicie o tym? – wtrącił Robbie, zaczynając grać swoją piosenkę. – Fajnie jest biec, fajnie jest grać, fajnie jest robić rzeczy z gliny, fajnie jest wypełnić samochód gazem, fajnie jest tłuc... Rzeczy ze szkła!

Zoey uśmiechnęła się i zaczęła poruszać głową w rytm chwytliwej melodii.

Ale stłuczone szkło może pociąć ci dłonie, wtedy będziesz strasznie krwawił i...

– Nie ma mowy – zaoponowała, podczas gdy pozostali jedynie patrzyli na niego z szeroko otworzonymi oczami.

– Musimy napisać jakąś piosenkę. – Cat wzruszyła ramionami.

– Dobra, zastanówmy się... Co lubią czterolatki? – mruknął Beck, gdy Zoey zepchnęła z siebie jego głowę.

– Um... Kreskówki.

– Zwierzęta.

– Denerwować wszystkich – dodała Jade, obcinając całą główkę kwiatka.

Stłuczone szło...

Wtedy rozległ się dzwonek telefonu Andre.

– Oo, muszę odebrać – stwierdził, po czym zaczął kierować się w stronę kuchni. – Zaraz wrócę.

– Na Splashface piszą, że siedem najpopularniejszych piosenek dla dzieci jest o jedzeniu.

– To napiszmy piosenkę o jedzeniu!

– Stłuczone szkło to nie jedzenie, więc może coś o gościu, który położył ser na szkle i zrobił sobie kanapkę?

Zoey parsknęła śmiechem na słowa Robbiego.

– Co z tobą?!

– Mi się podoba.

– Mi też. – Leondias przyznała rację Jade i pochyliła się nad kanapą, by przybić jej piątkę.

– Ej, Tori, chodź tutaj! – zawołał Andre, jednocześnie kończąc rozmowę. Tori podała swojego laptopa Zoey i udała się do pomieszczenia.

– A mogłam dać wam po tysiaku... – wymamrotała dziewczyna, po czym przerzuciła swoje nogi przez te Becka. Ten się cicho zaśmiał i lekko ścisnął jej udo, przez co podskoczyła.

Cat, która siedziała obok Zoey, pokazała jej wiadomość od ich mamy, która głosiła „Przekaż Zozo, że ją też kocham". Ta się zarumieniła, wywołując u rudowłosej chichot.



──────⊹⊱✫⊰⊹──────



                Zoey przytulała do siebie małą dziewczynkę, która po długim płaczu w końcu zasnęła. Popatrzyła z niemym błaganiem na swoją siostrę, akurat zajętą pomaganiem Jade wcisnąć biust w kostium.

– Zawołaj kogoś.

Cat z jękiem ponownie pociągnęła materiał. Zoey z kolei udała się do Tori, rozmawiającej z Sikowitzem.

– Ej, pomóż Jade – poleciła, lekko bujając się na boki.

– Z czym? I czemu trzymasz jakiegoś dzieciaka?

– Płakała, bo dzieci nie chciały się z nią bawić, a Jade nie może wcisnąć cycków do hamburgera.

– Słucham? – wtrącił nauczyciel.

– Po prostu... Będziemy gotowi za dziesięć minut, chodź.

Obie natychmiast ruszyły w stronę przyjaciółek, których trudy nie dobiegły końca.

Faktycznie, dziesięć minut później Zoey trzymała w ramionach już w pełni rozbudzoną blondyneczkę.

– Dzieciaki, słyszeliście kiedyś o grupie nazywanej... Buga Pypcie?

Młoda widownia zaczęła wiwatować, natomiast Aurora, dziewczynka trzymana przez Zoey, zaczęła wymachiwać nogami i chichotać. Leondias lekko ją połaskotała, co wywołało u niej jeszcze szerszy uśmiech. Zdecydowanie była młodsza od reszty.

– Tak! Ale ich tu nie ma. – Sikowitz szybko ostudził ich entuzjazm, przez co dzieci zaczęły buczeć. – Nie bądźcie tacy.

Jakaś dziewczynka podniosła rękę.

– Mhm?

– Słyszałam, że samolot Buga Pypci rozbił się o górę – powiedziała z uśmiechem na twarzy.

– Ach, ha. Ale najważniejsze jest to, że zaśpiewa dla was całkiem nowa grupa!

Ponownie rozległy się wiwaty.

– Przedstawiam wam... Weble...

– Amcioludki! – wtrąciła Zoey.

– Amcioludki!

Każdy z publiczności zaczął bić brawo, a nastolatkowie weszli na scenę.

– Hej, dzieciaki!

– Podobno jesteśmy Amcioludkami – dodała sarkastycznie Tori, posyłając wymowne spojrzenie Zoey, która jedynie wzruszyła ramionami.

– Zaśpiewamy wam piosenkę...

– O waszym ulubionym jedzeniu.

– Zaśpiewajcie o dinozaurach – nakazał solenizant, a brunetka parsknęła śmiechem przez jego seplenienie.

– Nie – odpowiedział mu podekscytowanym tonem Beck.

– Przygotujcie się!

Lubię ser, bo można dodać go do warzyw! I smakuje hm, tak pysznie! – Wszyscy zaczęli skakać po scenie.

– Tak! – zawołała Cat. Zoey zaczęła tańczyć z Aurorą w ramionach, jednak ta piosenka ani trochę jej się nie podobała.

Lubię mówić o jedzeniu, o taaak, od żółtego po niebieski, ooo, czerwony i zielony, zaśpiewajmy. Powiedzcie, co lubicie najbardziej.

Ja lubię pizzę!

A ja hamburgery! – zaśpiewała Jade, wymuszając uśmiech i robiąc „jazzowe rączki".

Jem lody, aż mnie brzuch rozboli. Ale potem podzielę się też z wami.

Zoey pogłaskała po brzuchu Aurorę, która zaczęła się trochę rozluźniać.

Pycha, pycha, w moim brzusiu, pycha, pycha.

– Lubię makaron w misce i szaleję przez rosół, bo jest taki, taki dobry.

Tak!

– Jem lody, aż mnie brzuch rozboli. Ale potem podzielę się też z wami.

Leondias zaczęła się głośno śmiać i odstawiła dziewczynkę, by móc zacząć tańczyć. Jej malutka towarzyszka również zaczęła podrygiwać.

Pycha, pycha, jedzenie!

Po skończonym występie ponownie wzięła ją na ręce i obie zaczęły bić brawo.

– Zaśpiewajcie coś jeszcze! – zawołał Sinjin.

– Nie!

– Wszystkiego najlepszego, Henry.

– Zrobiliśmy to dla pieniędzy – wtrąciła jeszcze Jade przed opuszczeniem sceny.



──────⊹⊱✫⊰⊹──────



                Trochę to potrwało, ale Zoey w końcu udało się odprowadzić Aurorę do jej mamy, co skończyło się drapaniem, płaczem i krzykami. Bianca aż poprosiła dziewczynę o jej numer w razie, gdyby w przyszłości potrzebowała niańki.

– Będziesz świetną mamą – szepnął jej do ucha Beck.

– A kto powiedział, że już nie jestem mamą?

– Mówisz o tym, o czym myślę?

– Nie, ty idioto. Jestem matką czterech psów.



──────⊹⊱✫⊰⊹──────



                – No weź, nie jest tak źle – stwierdziła Tori, targając włosy Andre.

– Właśnie straciłem szansę na podpisanie kontraktu z wielką wytwórnią...

– A to źle – skomentował Rex, przez co wszyscy na niego popatrzyli. Zoey aż oderwała się od poprawiania swoich obcasów. – Gapcie się, ile wlezie, ale taka prawda.

– Gościu, przecież wiesz, że jesteś świetnym tekściarzem i muzykiem – zaczął Beck, jednocześnie pomagając swojej ukochanej z butami.

– Najlepszym.

– I są inne wytwórnie.

– Które wyszukają mnie w internecie i zobaczą, jak przebrałem się za makaron, żeby zaśpiewać głupią piosenkę dla dzieci.

– Ale to chyba nie oznacza, że twoje życie jest skończone? – zasugerował Robbie, a pozostali mu przytaknęli.

– Oznacza – wtrącił Rex. Jade za to wyrwała mu ramię. – Och! Moja ręka! Aaa!

– Oddaj mu rękę!

– To było niemiłe.

– Dokładnie.

Nagle Zoey została odepchnięta na bok przez tyłek Triny.

– Gdzieś ty była? – Tori zapytała swoją starszą siostrę, która wzięła głęboki oddech.

– Goniłam tego producenta przez siedem przecznic! – wysapała, upijając duży łyk wody. – Dogoniłam go na czerwonym świetle, a on chciał mnie przejechać! Uwierzylibyście?!

– Tak.

– W sumie to tak.

– Popchnęłaś mnie.

Wtedy podbiegła do nich Cat i objęła Zoey ramieniem.

– Hej! Wiecie co? Załatwiłam nam występ! Ha!

– Jaki występ?

– Jako Amcioludki! Załatwiłam nam występ w centrum handlowym, piątek po szkole.

– Dlaczego?

– Bo dzieciaki nas uwielbiają! Myślałam, że lubimy być Amcioludkami.

– Nie!

– Nienawidzimy tego!

– Zniszczyły mi życie!

– Okej, zamknijcie mordy! – zawołała Zoey, gdy zauważyła, jak jej siostra zaczyna czuć się coraz bardziej niekomfortowo.

– Zapłacą nam, a obiecałam, że przyjdziemy i...

– Nigdy więcej nie wystąpimy jako Amcioludki!

– O nie – burknęła Cat.

– A jej czemu nie oderwiesz ręki? – warknął zirytowany Rex.

– Bo zaraz wrzucę cię z powrotem do dmuchawy.

– Ja będę Amcioludkiem! – wtrąciła nagle Trina, co wywołało szeroki uśmiech u rudowłosej.

– Naprawdę?

– Dlaczego?

– Będę mogła wystąpić na scenie i zapłacą mi za śpiewanie przed ludźmi, którzy mnie uwielbiają.

– Będziesz przebrana za hamburgera – dodał Beck, podnosząc wzrok znad butów Zoey. Kupiła sobie nowe koturny, ale miała za długie paznokcie, żeby je zawiązać.

– I będziesz śpiewała przed czterolatkami.

– Czy ty nie masz godności?

Trina popatrzyła na uradowaną Cat.

– Zabierz mnie do hamburgera.

– Chodź!

– Już trochę bardziej lubię twoją siostrę – skomentowała Zoey, gdy Beck w końcu skończył wiązać jej buty i mogła normalnie stanąć.



──────⊹⊱✫⊰⊹──────



                – Tutaj jesteś – odezwała się Zoey, gdy razem z Tori weszły do pomieszczenia teatralnego, gdzie zastały Andre. – Co tu robisz? Ominęły cię dwie lekcje!

– Tak sobie siedzę...

– I się dąsasz?

Po tych słowach usiadła naprzeciwko niego na podłodze.

– Nie.

– Wiemy, że jesteś smutny, ale wagarowanie w niczym nie pomoże – dodała Tori, siadając obok niej. – Kiedy siedzisz tutaj i pijesz litr...

Zoey złapała napój, dokańczając jej zdanie:

– Napoju czekoladowego.

– Rozumiecie, że dla mnie wizerunek poważnego muzyka jest najważniejszy? To tak jak dla młodej aktorki i piosenkarki. Albo w ogóle kogoś, kto występuje na scenie.

– Ludzie traktują cię poważnie.

– Traktowali, aż do... – Ułożył palce na klawiszach i zaczął grać melodię piosenki dla dzieci. – Pycha, pycha, w moim brzusiu, pycha, pycha.

– Chwytliwe.

– Jak grypa.

– Jeśli nie podoba ci się ta piosenka, to ją zmień.

– Jak to?

Wtedy zadzwonił dzwonek, dlatego obie dziewczyny wstały.

– Lecimy na lekcje. Idziesz?

Chłopak upił duży łyk czekoladowego mleka, nie odrywając od nich wzroku.

– Okej, jeśli dasz radę zmienić tę piosenkę do końca tygodnia, to dopilnuję, żeby podpisali z tobą kontakt, okej? – zaproponowała Zoey, wyciągając do niego rękę.

Jego oczy rozbłysły.

– Okej! Nie zawiodę cię.

– To nie o mnie musisz się martwić.



──────⊹⊱✫⊰⊹──────



                – Wujku Cyrusie, to Beck, mój chłopak. Beck, to jest Cyrus Leondias, mój wujek.

– Miło cię poznać, synu.

– Pana również. Jestem ogromnym fanem – przyznał chłopak, ściskając jego dłoń, co wywołało u niego śmiech.

– Dziękuję.

– Ta piosenka nazywa się „Song to You" – ogłosił Andre przez mikrofon, gdy stał na wzniesieniu przed szkołą.

Wszyscy bili brawa i wiwatowali, nim zaczął śpiewać. Beck objął Zoey ramionami i oboje bujali się w rytm melodii.



──────⊹⊱✫⊰⊹──────



                Beck i Aaron grali w siatkówkę w basenie. Cat i Kingston wypełniali balony wodą, a Andre próbował nauczyć Robbiego grać w koszykówkę. Bambina szykowała napoje i przekąski w kuchni — jakby wcale nie mieli służby domowej. Zoey siedziała z nosem w telefonie, jak już od ostatnich kilku dni. Zanurzyła się na wysokość piersi, jednak jej dłonie były wyciągnięte na suchą powierzchnię, a kciuki poruszały się w szaleńczym tempie. Na twarzy miała szeroki uśmiech.

– Co porabiasz? – zagaił Beck, podpływając do niej i zaglądając jej przez ramię.

Dziewczyna szybko zablokowała ekran.

– Nic takiego. – Jej uśmiech zbladł. – Po prostu... Oglądałam... Takie tam rzeczy.

Beck kiwnął głową, choć był podejrzliwy. Czy mogłaby go zdradzać? W życiu. Co ona knuła?



──────⊹⊱✫⊰⊹──────



                – Ej, wy! Przestańcie pieprzyć się na korytarzu! – zawołał Aaron, przez co Zoey i Beck odsunęli się od siebie zdyszani. Opierali się o ścianę pod szkolnym teatrem.

– Co? – zapytał Beck, podczas gdy dziewczyna ścierała swój błyszczyk z jego ust, szyi i klatki piersiowej.

– Nie mogę znaleźć Jade.

– To jej poszukaj?

Aaron posłał jej wymowne spojrzenie. Już miała wrócić do całowania swojego chłopaka, jednak ich towarzysz ją odciągnął. Ułożył dłonie na swoich biodrach w prześmiewczym geście.

– A myślisz, że co robię?

Zoey uniosła ręce w obronnym geście.

– Kurde, sorka, ciociu.

– Dźgnie kogoś, jeśli jej nie znajdziemy.

– Co?

– Nadal jest wściekła.

Brunetka szeroko otworzyła oczy.

– Chodźmy.

Zaczęli rozglądać się po wszystkich korytarzach, aż w końcu na ich drodze stanęła Tori.

– Hejka!

Zoey rozglądała się gorączkowo w poszukiwaniu swojej najlepszej przyjaciółki.

– Ta, hejka, co tam? – mruknął Beck, równie nieobecny myślami.

– Po szkole... – Tori niemal upuściła swoje książki, ale szybko je złapała. – O Boże. Po szkole idziemy to niesamowitej chińskiej knajpki ulicę obok. Chcecie dołączyć?

– Może.

– Jeśli znajdziemy J'adelle.

Przyjaciele popatrzyli na siebie skołowani.

– Gdzie jest?

– Nie wiemy. Zerwała się z dwóch ostatnich lekcji.

– Nadal jest wściekła?

– O tak.

– Dlaczego Jade jest wściekła?

– Pamiętasz tę jej sztukę, „Marzenia w studni"?

– Mhm.

– Chciała wystawić ją w szkole, ale jej nie pozwolili.

– Dlaczego?

– Nauczyciele uznali, że jest zbyt dziwna i niepokojąca.

– A co w tym złego? – zapytał Sinjin, który zakradł się za Tori.

Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem.

– Um, masz rozpięty rozporek.

– Wiem.

Po tych słowach odszedł. Na jego miejscu pojawił się Robbie, który podbiegł do nich wraz z Rexem w ramionach.

– Znaleźliśmy Jade.

– Gdzie?

– W kanciapie.

Już po chwili cała grupka stała przed odpowiednimi drzwiami, lecz każdy z nich bał się zajrzeć do środka. Aaron wypchnął Zoey przed szereg.

– No co?

– Tylko ciebie nie zabije. Wejdź tam.

Brunetka posłusznie uchyliła powłokę, a pozostali podążyli za nią.

– Hej... Co porabiasz? – zagaiła, siadając obok przyjaciółki.

– Tnę wielki kosz na śmierci.

– Pocięłaś kosz woźnego?

– Ma drugi. – Wzruszyła ramionami, po czym odłożyła swoje nożyczki i oparła głowę na klatce piersiowej Zoey.

– Jade, słuchaj, przeczytałam twoją sztukę i była świetna – wtrąciła Tori, również wchodząc do środka.

– Nie przyjaźnimy się.

– Ej no...

Zoey delikatnie głaskała po włosach Jade, która wróciła do cięcia plastiku.

– Co z tego, że jest świetna, jeśli nie pozwolą mi jej wystawić? – syknęła, gwałtownie odcinając duży kawałek.

– A może sama ją wystawisz? – zasugerowała Cat, wciskając się do niewielkiego pomieszczenia.

– Wiesz, ile to by kosztowało?

Zoey ukradkiem otarła jej łzy.

– Nie...

– Czy ona pocięła cały kosz nożyczkami? – wtrącił Andre.

– A ile myślisz, że to by kosztowało?

– Nie wiem, dwa albo trzy tysiące?

– Moi rodzice zapłacą. Musimy tylko znaleźć jakieś miejsce.

– Znalezienie miejsca nie może być takie trudne.

Jade szybko podniosła głowę z piersi przyjaciółki i wskazała nożyczkami na Tori.

– Znajdziesz mi miejsce, gdzie będę mogła wystawić moją sztukę?

Beck w międzyczasie pomógł swojej dziewczynie wstać.

– W sensie...

– Hej! – warknęła na nich wszystkich Jade, mierząc w ich stronę nożyczkami. Zoey schowała się za Beckiem i głośno pisnęła. Wszyscy aż się wzdrygnęli. – Czy ona powiedziała „Znalezienie miejsca nie może być takie trudne"? – Przedrzeźniła jej głos, a pozostali przytaknęli, bojąc się, co zrobiłaby w innym wypadku. – Zrobisz to?

Tori wymamrotała pod nosem potwierdzenie.

– Dobrze.

Nagle Cat sapnęła, na co Zoey wychyliła się zza Becka.

– Sos słodko-kwaśny!

– No przecież mówiłem!

Zanim pozostali zdążyli wyjść, Tori zaszła im drogę.

– Hej! Chcecie pomóc mi znaleźć miejsce na sztukę Jade?

Zoey jedynie się zaśmiała i odepchnęła ją na bok.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro