Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nevra One shot (4k)

    Nie wierzyłaś, że mogę pozostać ci wierny, w zasadzie to sam zacząłem w to wątpić. Kobieciarz. Niestały w uczuciach. Łamacz serc. Bawi się kobietami. Przesiąknąłem już obrazem tamtego Nevry, którego wszyscy znali z plotek. Mało tego, z czasem naprawdę zacząłem wierzyć, że od samego początku nim byłem. Chciałem nim być. Obraz tamtego Nevry podobał mi się dużo bardziej niż tego prawdziwego. Jednak to wszystko się zmieniło, gdy uświadomiłem sobie, że cię kocham.

    Nie chciałem, żebyś widziała we mnie tamtego Nevrę. Patrzyłaś na mnie przez pryzmat tego co usłyszałaś i właśnie dlatego nigdy nie chciałaś się zbliżyć. W końcu z twojej perspektywy było to bez sensu. Myślałaś, że będziesz kolejną kobietą, która na końcu będzie najbardziej rozczarowana. Myślałaś, że jestem tobą zainteresowany tylko dlatego, że jeszcze cię "nie zdobyłem". Nie jestem zaskoczony. Na początku naszej znajomości sam pozwoliłem ci myśleć, że to wszystko co o mnie usłyszałaś, było prawdą. Wtedy faktycznie byłem zainteresowany spędzeniem z tobą jednej, może dwóch nocy.

    Nie wiem, w którym momencie zacząłem pragnąć zwykłego leżenia obok ciebie. Zamiast skupić się na doznaniach, które towarzyszyły mi przy kolejnej kobiecie wijącej się pode mną, moje myśli uciekały w twoim kierunku. Czy chciałabyś, żebym był obok ciebie? Czy potrzebujesz mojej pomocy? Gdy siedziałem na stołówce, otoczony grupką kobiet, to tylko twojej twarzy wypatrywałem wśród nich. Jednak nigdy nie zjawiałaś się razem z resztą.

    Nawet nie wiesz ile czasu niejednokrotnie poświęcałem by cię znaleźć.

    W naszych rozmowach nie było nawet odrobiny flirtu. Ot rozmowy zwykłych znajomych, którzy nie znaczyli dla siebie nic więcej. Dopiero z czasem pozwoliłaś mi na jakieś drobne zaczepki, czy targanie twoich włosów. Uwielbiałem to robić. Zawsze wtedy wyglądałaś tak uroczo.

    Gdy w końcu zdobyłem się na powiedzenie ci o swoich uczuciach, obróciłaś to w żart. Trochę zabolało... Powiedziałem ci, że mówiłem to szczerze, ale dalej nie wierzyłaś.  Zgaduję, że po prostu nie chciałaś wierzyć. W końcu żartowanie z moich uczuć było prostsze niż zaakceptowanie ich, o odwzajemnieniu już nie wspominając.

    Ale ja nie chciałem odpuszczać...

    Czy podobło ci się to jak za tobą biegałem?

    Szukałem różnych sposobów by się do ciebie zbliżyć. Byś w końcu mi zaufała i pokochała, ale postawiłaś mi ultimatum... Kazałaś mi zdjąć opaskę, mówiąc, że nie będziesz mogła mi zaufać, jeśli ja nie będę ufał tobie. Nie chciałem tego zrobić. Nie bez powodu noszę tę opaskę. Oko znajdujące się pod nią nie było czymś czym chciałem się chwalić.

    Spędziłem wiele godzin na bezsensowne gapienie się w lustro. Próbowałem zaakceptować to jak wyglądam, ale to ślepe oko... Było okropne pod każdym względem. Nie było nic pozytywnego w jego stanie. Na jego widok łapało mnie obrzydzenie. Nie chciałem go pokazywać komukolwiek, a już zwłaszcza tobie. Wiedziałem, że gdy je zobaczysz, albo ogarnie cię wstręt, albo litość. A zobaczenie tego w twoich oczach i to w takim momencie, byłoby dla mnie wyjątkowo bolesne.

    Nie mogłaś zażyczyć sobie czegoś innego?

    Mogłem wziąć cię na randkę, kupić chowańca, stawiać drinki... Dlaczego wybrałaś akurat zdjęcie opaski?

    Spojrzałem na nie w lustrze.

    Tylko po to, by utwierdzić się w tym, że nie wykonam twojego polecenia.

    Dalej będę się starał. Dalej będę próbował. I choćbyś mi dalej zarzucała brak zaufania, ja i tak ci go nie pokażę. Nie zrobię tego, póki sam go wcześniej nie zaakceptuję. Choć wiem, że może to nigdy nie nastąpić... Ale po prostu są rzeczy, których nie powinno się pokazywać innym. A ono było właśnie jedną z nich.

    — Dlaczego nadal za mną łazisz?

    — Już ci przecież mówiłem dlaczego... Kocham cię.

    — Przestań. Mówisz to co noc, każdej przypadkowej kobiecie, która akurat przypałęta się koło twojego łóżka.

    To wcale nie tak. Nie mówiłem tego każdej. W zasadzie to nie mówiłem tego żadnej. Żadnej oprócz ciebie. Tylko ty dalej uparcie nie chciałaś wierzyć w te słowa.

    Skoro uważałaś, że tylko żartuję, to dlaczego zaczęłaś mnie unikać?

    Zwykły żart, aż tak bardzo ci utrudniał dalsze utrzymywanie kontaktu ze mną?

    Ilekroć prosiłem cię o szansę, ty zawsze stawiałaś ten sam warunek. Naprawdę zdjęcie opaski było dla ciebie wyznacznikiem mojej miłości? Robiłem wszystko. Dawałem ci prezenty, komplementowałem, spędzałem z tobą czas, zabierałem na spacery... A ty w dalszym ciągu byłaś zimna jak lód. Naprawdę nie wiedziałem jak cię podejść. Co jeszcze mógłbym zrobić, by cię zadowolić?

    Jak cię w sobie rozkochać?

    W końcu postanowiłem, że przestanę się starać. Chciałem się zdystansować. Możliwe, że w cale nie byłaś mi pisana, a moja miłość do ciebie z czasem zaniknie. Może znajdę kogoś innego? Kogoś bardziej wyjątkowego. Choć na razie trudno mi w to uwierzyć... A zwłaszcza to zaakceptować.

    Naprawdę pragnąłem być twój.

    Dopiero, gdy zacząłem się od ciebie oddalać, zauważyłem, że teraz ty starałaś się zbliżyć. Zaskoczyło mnie to. Myślałem, że chciałaś, abym cię zostawił. A tak przynajmniej się do tej pory zachowywałaś. Więc co było powodem zmiany twojego nastawienia?

    Brakowało ci rozrywki?

    Dalej chciałaś grać na moich uczuciach?

    To... Nieuczciwe.

    Nie chcąc wdać się w twoje gierki, tym razem to ja zacząłem przed tobą uciekać. Trochę to paradoksalne... Ale miałem dość tego, że tylko moje uczucia są wystawiane na próbę i traktowane z okrutną brutalnością. Nie odpuszczałaś równie długo co ja. Tym razem zauważałem cię w wianuszku otaczających mnie kobiet. Byłaś nawet skłonna spędzić ze mną tą jedną, niezobowiązującą noc.

    Postanowiłem to wykorzystać.

    Zabrałem cię do siebie. Widziałem drobne zawahanie w twoich oczach. Cały czas lekko się spinałaś. Chyba podjęłaś tę decyzję tylko i wyłącznie pod wpływem chwili. Co nie znaczy, że zamierzałem ci odpuścić ten błąd.

    Nie wycofałaś się.

    Nie wycofałaś się nawet w momencie, gdy pchnąłem cię na łóżko i pochyliłem nad tobą. Wpiłem się mocno w twoje usta.

    Wybacz. Od tak dawna chciałem to zrobić, że nie potrafiłem się powstrzymać.

    Zszedłem pocałunkami na twoją szyję i dekolt. Dłoń położyłem na twoim udzie i stamtąd kierowałem się powoli w górę. Dalej mnie nie powstrzymywałaś. Pozwalałaś mi na wszystko. Byłaś, aż tak zdesperowana? Czy może była to kolejna próba zagrania na moich emocjach?

    Zaprzestałem robienia czegokolwiek.

    Zwyczajnie położyłem się obok ciebie. Przyciągnąłem twoje plecy do swojej klatki piersiowej i delikatnie pocałowałem twój kark. Ponownie zesztywniałaś, chyba nieco zaskoczona tym co zrobiłem.

    — Ale... Dlaczego? — zapytałaś.

    — Wygląda na to, że dalej cię kocham.

~~~~~~~~~~

Hejo!

Tak, tak, wiem. Trochę zwlekałam z napisaniem tego. Ale nareszcie jest! W prawdzie bliżej nam do kolejnego tysiąca niż dalej, ale to tylko szczegół.

Szczerze powiedziawszy, z tego shota, akurat nie jestem, zbyt zadowolona. Myślę, że mogłabym wyciągnąć z tego więcej...

Następny będzie Lance! Nie mogę go, aż tak odkładać, bo się jeszcze na mnie obrazi...

Pacia03

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro