12. Pierwszy pocałunek (scenarious)
Nevra
(Przed wyznaniem uczuć)
Sam nie do końca jestem pewien jak do tego doszło. Może to przez późną porę, albo przez to, że oboje byliśmy zmęczeni, lub to wina alkoholu. Nie wiem, ale powód nie miał dla mnie większego znaczenia. W tamtym momencie liczył się dla mnie tylko dotyk twoich miękkich ust na moich. Twoje ciało przyciśnięte do mojego. Twoje palce wplatane w moje włosy...
Nie wiem z czego był zrobiony materiał twojej koszulki, ale był naprawdę przyjemny w dotyku. Dodatkowo zapach twojej skóry jeszcze bardziej pobudzał moje zmysły. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że za drzwiami, Ezarel wydzierał się na jakiegoś strażnika. To był jedyny czynnik nie pasujący do tej scenerii. Jednak tym także postanowiłem się nie martwić. Wystarczyło, że w pełni skupie swoje zmysły na tobie, na tym co się właśnie dzieje między nami. Więc objąłem cię ramieniem w talii, mocniej przyciskając do siebie. Złapałem cię za nogę, opierając ją o swoje biodra, a ty...
— Nie, Nevra, zaczekaj — powiedziałaś, próbując mnie od siebie odsunąć.
To było dość dezorientujące.
— Coś nie tak?
— Jutro mam misję, więc... Pójdę już do pokoju się przygotować — szybko się odwróciłaś i wyszłaś z mojego pokoju.
Ale przecież nie miałaś jutro żadnej misji.
Ezarel
(Po wyznaniu uczuć)
Stałem ze spuszczoną głową, czując jak moje policzki zaczynają nieprzyjemnie piec. Powiedziałem o kilka słów za dużo. Ale to przez ciebie. Dlaczego mnie po prostu nie zostawisz? Położyłaś dłonie na mojej twarzy, ale szybko odsunąłem je od siebie.
— Przesuń się, chcę przejść — powiedziałem najchłodniejszym tonem na jaki było mnie w tym momencie stać.
— Nie — złapałaś mnie za ramiona — Przestań ciągle przede mną uciekać. Mi też zależy, rozumiesz? I to bardziej niż możesz to sobie wyobrazić. Ez, proszę... Chociaż spójrz na mnie...
Nie zamierzałem tego robić. Patrzenie w ścianę było dużo łatwiejsze od spojrzenia w twoje oczy.
— Jak mam niby uwierzyć w twoje słowa, skoro w ostatnim czasie traktujesz mnie jak popychadło? Ignorujesz, odtrącasz, jesteś opryskliwy i w dodatku teraz nie masz nawet odwagi spojrzeć mi w oczy.
— Więc sobie odpuść i daj mi wreszcie przejść.
Kątem oka zobaczyłem jak uparcie kręcisz głową.
— Nie chcę by tak to się skończyło... Jeśli to co przed chwilą powiedziałeś, to była prawda... To chcę, żebyś wiedział, że ja... Też cię kocham.
— Ja wcale tego-... — urwałem w momencie, gdy twoje usta znalazły się na moich. Poczułem jak serce mocno wali mi w piersi, a drażniące uczucie ciepła rozeszło się po całym moim ciele.
Nie wiem dlaczego cię nie odepchnąłem, ani tym bardziej dlaczego odwzajemniłem ten pocałunek. A gdy się ode mnie odsunęłaś... Nie miałem pojęcia co dalej powinienem zrobić.
Valkyon
(Przed wyznaniem uczuć)
Po raz kolejny wpakowałaś się w kłopoty. To stało się już dla mnie normą. Choć nie zamierzałem, przed tobą zgrywać bohatera, to jednak to ja zawsze ruszałem ci na pomoc. W końcu byłaś moją strażniczką. To był mój obowiązek. Dlatego to ja stawałem przy tobie, gdy ktoś cię zaczepiał. To ja byłem obok, gdy się z kimś kłóciłaś, czy walczyłaś. No i wreszcie... To ja się zjawiłem, gdy przerażona skrywałaś się na drzewie, pod którym warczał pewien znany mi gallytrot - chowaniec Nevry. Co tu robił i czemu był agresywny?
No nic. Przy najbliższej okazji będę musiał o tym pogadać z wampirem. Przepłoszyłem chowańca, a ty niemalże wpadłaś mi w ramiona. Dopiero wtedy zauważyłem szalik w twoich dłoniach.
— Hej... Czy to nie jest przypadkiem-...? — urwałem, bo z jakiegoś powodu twoje usta przylgnęły do moich. I nawet jeśli nie wiedziałem dlaczego to robisz, to i tak odwzajemniłem pocałunek. Przedłużałaś to zbliżenie zdecydowanie dłużej niż to było konieczne, ale sam także tego nie przerywałem.
— To będzie nasza tajemnica — uśmiechnęłaś się niewinnie i ruszyłaś w swoją stronę.
Tajemnica? Ale co miałaś na myśli? Ten pocałunek? Czy... O czym my wcześniej rozmawialiśmy? Dość zdezorientowany patrzyłem jak się oddalasz. Jestem pewien, że właśnie dopięłaś swego. Cokolwiek chciałaś osiągnąć. Od kiedy zyskałaś zdolności podobne do sukkubów, że od tak byłaś w stanie zawrócić mi w głowie?
Leiftan
(Przed wyznaniem uczuć)
Znowu zjawiłaś się w moim pokoju, choć tym razem nie przez lunatykowania, a przez koszmar. Nie pierwszy raz zresztą. Zawsze mogłaś znaleźć pocieszenie w moich ramionach. I choć było to jeszcze zanim wyznałem ci swoje uczucia, to wiedziałem już, że jestem tobą zauroczony. Dlatego twoje nocne odwiedziny, mimo wszystko mnie cieszyły. To jak zasypiałaś wtulona we mnie. Jak mogłem zasnąć, czując twój zapach tuż obok siebie. To... Było naprawde przyjemne. I za nic w świecie bym tego nie oddał. Tych naszych kilku chwil tylko dla siebie.
I czasem, aby cię zatrzymać jeszcze na chwilę tylko dla siebie, robiłem różne rzeczy. Przytulałem, przynosiłem śniadanie do łóżka, aż w końcu... Posunąłem się nawet do tego, aby skraść ci pocałunek. Oczywiście nie w jakiś podstępny sposób. To byłoby niedojrzałe. Ja wolałem wyszeptać kilka słodkich słówek, z każdą chwilą skracając dustans między nami. Nie odepchnęłaś mnie. Co było zaskakujące, ale w bardzo przyjemny sposób. A to zaś uznałem za pozwolenie. Ku mojej uldze, odpowiednio to zinterpretowałem, bo oddałaś pocałunek i-...
Oj, chwila. Pociągnęłaś mnie za sobą na łóżko. Wsunęłaś dłonie pod moje ubranie. Nawet nie śmiałem podejrzewać, że tak to wszystko się potoczy... Pocałunek. Pocałunek na ustach... Szyi... Obojczykach... Brzuchu... O, Wyrocznio.
Ashkore
(Po wyznaniu uczuć)
— Nie... Nie to musi być jakiś żart... Ty, jesteś zazdrosny. O mnie? — zaśmiałaś się, choć w tym śmiechu nie było ani odrobiny rozbawienia — Nie wierzę...
Nie miałem pojęcia co powinienem powiedzieć, więc stałem w milczeniu, zaciskając boleśnie szczękę. Czy naprawdę byłem zazdrosny? Cholernie! Wziąłem głęboki wdech, bo wiedziałem, że teraz muszę się odezwać.
— Nie chcę by ktoś cię dotykał. Nie chcę byś z kimś sypiała. Nie chcę by komukolwiek się wydawało, że może cię mieć.
— Ashkore, nie jesteś ani moim ojcem, ani chłopakiem. Nie masz prawa mi wyrzucać, że mam tu znajomych. To, że ty jesteś sam nie znaczy, że ja też będę. Czy ty się we mnie...? Nie to nie może być prawda. To nie powinno się wydarzyć.
— Dlaczego? — patrzyłem jak zaczynasz niespokojnie zaciskać palce na skrawku swojego ubrania.
— Jesteś... Ashkore'em. To nie ma przyszłości. To... Najprawdopodobniej mnie zniszczy.
— Nas zniszczy — położyłem dłoń na twoim policzku. Doskonale wiedziałem, że miałem się nigdy nie zakochać, ale... Nie potrafiłem się powstrzymać.
— To miało być romantyczne?
— Nie. I lepiej nie wymagają ode mnie romantyzmu, bo się rozczarujesz.
Nie dałem ci już na to odpowiedzieć. I tak tej nocy za dużo gadałaś. Lepiej było wykorzystać te usta w nieco innym celu.
Miiko
(Po wyznaniu uczuć)
Między nami zapadła cisza i czułam, że była dość niezręczna. Chyba nie powinnam była ci tego mówić, ale... Po prostu chciałam, żebyś wiedziała. Trochę bardziej się skuliłam, przynajmniej na tyle, na ile pozwoliła mi nasza pozycja.
— Mogłabyś... Powtórzyć? — zapytałaś ostrożnie.
Czy mogłam? Tak. Czy powinnam? Tego już nie byłam pewna. Przecież usłyszałaś. Byłam tego pewna. A jednak twoja reakcja pozostawiała wiele do życzenia. Wzięłam głęboki wdech. Jeśli nie spróbuję, możliwe, że znowu stracę kogoś na kim mi zależy... Tak samo było z Lance'em. Nie odważyłam się powiedzieć mu o swoich uczuciach, aż w końcu było za późno... Jedyne co mi wtedy pozostało, to wyznanie mu tego nad grobem. Nie chcę ponownie żałować, że czegoś nie zrobiłam. Albo że nie postarałam się wystarczająco...
— Dziękuję, że mogę tu teraz z tobą być, [Imię]. Jesteś jedyną osobą, która potrafi mnie uszczęśliwić. I cieszę się, że mam w tobie wsparcie... Kocham cię — powtórzyłam całą swoją wypowiedź i czułam się, jakbym właśnie czekała na proces.
Położyłaś dłoń na moim policzku i podniosła moją głowę bym na ciebie spojrzała. A później... Słowa nie były nam już potrzebne, gdy nasze usta się odnalazły.
~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo!
Rany, ale ciężko mi się to pisało... Nie spodziewałam się tego. Niby polegało to na napisaniu, że kiss i że wszyscy happy, a jednak nie. Xd
Miejsmy nadzieję, że następne rozdziały pójdą szybciej.
To tyle na dziś.
Do następnego!
Pacia03
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro