53. Czwarty Władca - Shadow
Stałam nieruchomo wpatrujac się w ledwie widoczną Astralną Wieżę Zegarową. Nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa nie mówiąc już o jakiej kolwiek innej reakcji. Sagness nie żyła... Ten przerośnięty gad dał się tak po prostu zabić tuż po naszej umowie!? To jest jakiś jebany żart! To nie dzieje się naprawdę!
Zacisnełam dłonie w pięści przygryzając dolną wargę. Czy chociaż raz może iść po naszej myśli!?
- Co się stało? - Valkyon spojrzał na nas. Mimo że już raz był świadkiem śmierci władcy to nadal nie rozumiał czemu tak zareagowaliśmy na bicie dzwonu.
- Sagness nie żyje... umowa jest nie ważna. - Odparł Kuro chowając ręce do kieszeni spodni. Szef Obsydianu zamarł. Słyszałam jak jego puls nagle zwalnia, kątem oka zauważyłam jak jego ręce lekko drżą a spojrzenie staje się prawie nieobecne ... załamał się.
- Niedawno tam byliśmy, jak to możliwe że w tak krótkim czasie ktoś ją odnalazł? - Wtrącił Leiftan siląc się na spokojny ton głosu. - Pozatym, słyszałem że podobno do walki między Władcami muszą się zgodzić obie strony i zazwyczaj trwają one bardzo długo.
- Tak ... ale nie dotyczy to innych osób z rankingu. - Sousuke spojrzał gdzieś w bok mrużąc oczy. W przeciwieństwie do mnie był w stanie ujrzeć i usłyszeć dusze zmarłych, co niosło ze sobą dużo plusów jak i minusów. Zazwyczaj starał się je ignorować lub blokował do siebie dostęp by nie musieć ich słuchać gdyż na dłuższy czas było to denerwujące. Jednak teraz sprawiał wrażenie jakby kogoś dokładnie słuchał. - Ktoś nas śledził. Wykorzystał sytuację i zaatakował Lamie gdy opuściliśmy jej teren. - Spojrzał na nas. - Podobno go znamy ale nie wiem o kogo może chodzić.
No tak ... duchy postrzegają nasz świat zupełnie inaczej niż za życia. Według nich świat żywych spowija gęsta mgła a żyjące w nim stworzenia nie ważne czy to Daemon, Lamia czy inny twór, postrzegają jako punkty światła. Nie widzą tego co fizyczne przez co nie potrafią podać wyglądu czy rasy.
- Czyli ... - Valkyon przełknął powstałą gule w gardle. - Już nic nam nie pozostaje?
- Został ostatni Władca, ale ... - poczułam wzrok Kuro na sobie.
- Nie ma mowy.... Dobrze wiesz jaki mam do niego stosunek. - uciełam krzyżując ręce na piersi. - Możecie iść ale beze mnie.
Usłyszałam za sobą pełne zrezygnowania westchnienie brata.
- Sama dobrze wiesz że jeśli nie pójdziesz, nie zgodzi się. - Po chwili dodał. - Zostały dwa dni a nie ma opcji by nowi władcy tak szybko się ujawnili, o pomocy już nawet nie wspomnę.
Spojrzałam w niebo, słońce już zaszło a krwawa łuna znikneła ustępując miejsca ciemności.
- Dobra ... Ale masz u mnie dług. - Przygryzłam koniec języka klnąc w myślach na moją głupotę. Nie spieszyło mi się do spotkania z Shadowem, choć prędzej czy później musiało nastąpić. Gdyby nie ten jebany kamień, zostawiłabym Erice na pastwę królowej.
Spojrzałam przez ramię na resztę. Kuro otworzył portal przez który przeszedł Sousuke a po nim Valkyon. Warknełam pod nosem zaciskając dłonie w pięści po czym sama wkroczyłam w niego wkroczyłam.
Wyszliśmy z portalu tuż przed wejściem do Astralnej Wieży Zegarowej. Z bliska budynek wydawał się jeszcze większy. Całość została zbudowana z ciężkich kamieni jednak miejscami pokrywały ją wielkie fragmenty metalu, na których powierzchni migotały dziwne runy rozmywające się przed naszym wzrokiem. Tarcza zegara górująca nad wszystkim zrobiona była z przeźroczystego kryształu a wydobywające się z niej światło świadczyło o tym iż jej mieszkaniec nie śpi pomimo tak późnej pory. Metalowe wskazówki poruszyły się z brzdękiem gdy zegar wskazał północ.
Nie czekając na resztę otworzyłam metalowe drzwi wchodząc do środka.
Wnętrze wieży wypełniały tysiące zębatek, przekładni i innych trybików ciągnących się przez sam środek od samego dołu po sufit. Po lewej wzdłuż ścian ciągnęły się schody oddzielone od trybów migoczącą taflą. Ruszyłam kamiennymi schodami co jakiś czas zerkając na tryby, tykające w miarowy i uspokajający sposób. Było w nich coś... hipnotyzującego.
- To siedziba Władcy? - Wyrwałam się z transu spoglądając przez ramię na Leiftana, który szedł tuż za mną. Gdyby się nie odezwał nawet bym nie zauważyła że wszyscy za mną idą. Nasze spojrzenia się spotkały jednak szybko odwróciłam wzrok skupiając go na kamiennych stopniach.
- Tak ... Niektórzy, tak jak Sagness blokują możliwość teleportacji pod same drzwi ich siedziby, jednak skoro i tak wszyscy wiedzą gdzie przebywa Shadow, nie ma po co tego robić. - Westchnełam cierpiętniczo spoglądając w górę na niekończące się schody. - Jedyny minus to schody ... Nie da się ich ominąć przez wnętrzności zegara. - Od niechcenia uderzyłam ogonem w migoczącą tafle wywołując tym falę syczacych iskier. - A Shadow mieszka na samym szczycie, w miejscu gdzie znajduje się tarcza zegara.
- Dużo wiesz o tym miejscu.... - Aengel dalej drążył temat.
- Byłam tu pare ... naście razy.
Mój ukochany jeszcze parę razy próbował nawiązać ze mną rozmowę, choć raczej zależało mu na wyciągnięciu informacji o tym miejscu i tego jakie relacje łączą mnie z Shadowem. Każde jego pytanie zbywałam krótką odpowiedzią lub zwykłym mruknięciem aż w końcu dał za wygraną.
Po czasie ... który dla mnie płynął dziwnie wolno, dotarliśmy na szczyt, stając przed drzwiami z ciemnego drewna, wykończonego metalowymi elementami i ozdobami w kształcie trybów i zębatek. Niewiele myśląc uniosłam dłoń z zamiarem zapukania. Nie zdąrzyłam nawet uderzyć w drewnianą powierzchnię gdy drzwi otworzyły się a w progu stanął Shadow. Grzywka jak zwykle opadała na jego specyficzne prawe oko a delikatny ruch ust powodował drżenie łańcuszka przymocowsnego do kolczyka w wardze.
Miał na sobie czarną koszulkę której prawa część była wykonana z prześwitującego czarnego materiału. Na to zarzucił ciemno zieloną bluzę z czarnymi wykończeniami a do tego czarne lekko przetarte spodnie z wyszywanym misternym wzorem po lewej stronie.
- Punktualni ... - Spojrzał na stary, ozdobny kieszonkowy zegarek w kolorze brudnego złota, który trzymał w lewej dłoni. - Co do sekundy.
Szybkim i zdecydowanym ruchem zamknął zegarek chowając go do kieszeni spodni. Podniósł wzrok na mnie a jego usta wygieły się w szelmowskim uśmiechu. Nim zdąrzyłam zareagować złapał moją dłoń wiszącą nadal w powietrzu by ucałować jej wierzch.
"Twą ostoją mogą
Stać się me ramiona
Za ich murem
Przed światem bezpieczna
W pierś wtulona
Zazna snu spokojnego
I beztroski dziecka
Bo w piekle
Anioł
Inaczej nie przetrwa
Jedynie
Przez zło wielbiony
W demona objęciach."
Daemon wypowiedział to używając swojego najbardziej czarującego tonu, spoglądając na mnie spod przymrużonych powiek i prawie nie odrywając ust od mojej dłoni. I po co mi było iść przodem!?
Za mną rozległo się głośne warknięcie a później moją talie objęły silne ramiona Leiftana, odciągając od niezadowolonego daemona. Shadow wydał z siebie coś na kształt prychnięcia mrożąc Aengela spojrzeniem. Nie widziałam twarzy ukochanego jednak po mimice Shadowa mógłam wywnioskować że biją się na spojrzenia, może ta walka trwała by dłużej niż kilka ciągnących się w nieskończoność minut, gdyby nie Sousuke.
- Shadow... - Daemon przeniósł wzrok na mojego brata. - Spodziewałeś się nas?
- Ta ... To było pewne że prędzej czy później traficie do mnie, szczególnie po śmierci Sagness. - Cofnął się w głąb mieszkania pokazując ruchem dłoni byśmy weszli. Jednak było w nim coś wymuszonego, jakby nie chciał kogoś wpuszczać... I dobrze wiem o kogo mu chodzi.
Podniosłam głowę spoglądając od dołu na surowe oblicze Leiftana. Wydawał się być nieobecny, cały czas wpatrzony w miejsce gdzie jeszcze chwilę temu stał Shadow.
Nie mam nic przeciwko takiemu zaborczemu "tuleniu", jednak w tej chwili chce jak najszybciej załatwić tę sprawę i wrócić do domu. Dotknęłam jego dłoni splecionych wokół mojej tali. Aengel lekko drgnął przenosząc na mnie spojrzenie.
- Leiftan ... - Wydałam z siebie znaczące chrząknięcie by mnie puścił, co też uczynił z wielką niechęcią i ociąganiem. Po tym co powiedziała mi Sagness czuje coś na kształt wstrętu do jego dotyku. Może jak pozbędę się problemu to te uczucie samo zniknie?
Nie czekając na niego weszłam za pozostałymi do środka. Na pierwszy rzut oka mieszkanie Shadowa nic się nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty, choć im dłużej się przeglądałam tym częściej zauważyłam nowe lub zmienione elementy wystroju. Korytarz zmienił kolor z jasnego beżu na stare złoto z ciemnymi plamami, przez które pomieszczenie wydawało się być częścią mechanizmu. Na wprost wejścia znajdowały się drzwi z ciemnego drewna których klamka miała kształt wygiętej wskazówki. O ile dobrze pamiętam za nimi znajdowała się sypialnia Shadowa. Dalej po tej samej stronie przez drewniany łuk można było wejść do kuchni. Obok drzwi wejściowych po prawej stronie stało ogromne lustro sięgające od ziemi aż po sufit. Obok znajdowały się drzwi do łazienki. Idąc korytarzem weszliśmy do czegoś na kształt salonu, strefy wypoczynkowej i obserwacyjnej. Po prawej stronie była duża pusta przestrzeń a jedynym wypełnieniem był duży bar przy ścianie. Resztę wystroju stanowiła szklana tafla dolnej części tarczy zegara z której rozciągał się widok na pogrążone w ciemnościach Yarnam. Lewą stronę pokoju stanowiły dwie brązowe kanapy między którymi stał stolik z ciemnego drewna oraz biblioteczki na przeciwleglej ścianie. Z tego co pamiętam gdzieś tu było wejście na piętro, jednak daemon musiał je jakoś zamaskować.
- Rozgośćcie się. - Shadow wskazał nam kanapy gdy sam oparł się o ścianę między barem a korytarzem.
W tym czasie coś szklanego uderzyło o drewnianą powierzchnię przykuwając naszą uwagę. Z stojącej do nas tyłem kanapy wychylił się młody mężczyzna. Miał dłuższe roztrzepane włosy o różowym kolorze z których wystawały dlugie uszy, tego samego koloru. Na nasz widok zblad a trzy różowe ogony znajdujące się za nim, zamarły w bez ruchu.
- Kogo ja widzę ... Hayate. - Na twarzy Sousuke zagościł szeroki psychiczny uśmiech.
- S ... Sou ....suke. - Kitsune wybełkotał prawie niesłyszalnie. Jego oczy błądziły po pomieszczeniu szukając jak najlepszej drogi ucieczki, jednak jedyna znajdowała się za nami.
- Lau ... - brat szturchnął mnie ramieniem. - Chcesz szalik czy może coś innego? - Na jego słowa, Hayate wydał z siebie coś na kształt pisku paniki po czym schował się za kanapą tak że było widać tylko jego przerażone oczy.
Dla kogoś z zewnątrz zachowanie mężczyzny może wydawać się śmieszne a nawet żenujące jednak inaczej zareagować nie mógł. Pomijając fakt iż Kitsune nie zajmuje żadnego miejsca w rankingu, co można wywnioskować po liczbie ogonów, nie ma szans z jakimkolwiek Władcą. Trzeba jeszcze dodać że mój brat jest szczególnie znany dla każdego rasy Kitsune w Yarnam, z powodu swojego szaleństwa, a mianowicie zamiłowania do ich ogonów. Mało kto miał sposobność uciec przed pozbawieniem go futra bądź odcięcia całego ogona. Szaleństwo Sousuke powoduje iż musi przebywać w ich pobliżu bo bez tego, zacznie wariować. Jednak ogony są częścią ciała, a co za tym idzie, również gniją. Za każdym razem gdy Sousuke ma nową zdobycz, czyści dokładnie całe futro by powstrzymać proces gnilny po czym robi z niego różne rzeczy, jak na przykład poduszki która są rozsiane po całym naszym domu. Po tak długim czasie raczej już nikt nie myśli że te niepozorne puszyste dekoracje były kiedyś dumnym ogonem kitsune.
- Hayate zwijaj się ... - Shadow przerwał panującą ciszę, od niechcenia obracając zegarek w palcach. - Już któryś raz cofam czas a ty nadal giniesz.
Rozejrzałam się wokół, jakimś sposobem znaleźliśmy się po drugiej stronie pokoju, stojąc przed Shadowem i niezablokowanym korytarzem. Daemon wskazał ruchem głowy przejścia a Kitsune w paru susach znalazł się przy drzwiach by po chwili zniknąć z mieszkania.
- Wiesz po co przyszliśmy? - zaczęłam a spojrzenie Shadowa spoczeło na mojej osobie.
- Chcecie uratować ziemiankę. - Owinął łańcuszek zegarka wokół palca wskazującego, nawet na niego nie patrząc. - Pomogę wam, ale to zależy od tego co będę z tego mieć?
- Co zechcesz. - Odpowiedziałam z wachaniem. Znam Shadowa na tyle dobrze by wiedzieć że nie wymyśli nic głupiego ale ... nigdy nie mogę mieć pewności.
- Wiesz czego chce każdy Władca. - Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Chce dziesięć litrów krwi ...
- Zgoda! - Odezwał się Valkyon robiąc krok do przodu.
- ... 0 Rh+ , twojej krwi. - dokończył wskazując na mnie palcem, zupełnie ignorując wypowiedź Szefa Obsydianu.
- Nie ma mowy ... To zbyt wysoka cena. - warknełam krzyżując ręce na piersi.
- Bo tyle nie masz. - Patrzył prosto w moje oczy, nie przejmując się reakcjami innych. - Twoja krew to trucizna na bazie oryginału, potrzebujesz jej w przypadku dużej anemi lub gdybyś chciała wrócić do "normy". Jeśli pamięć mnie nie myli pozostało ci jakieś cztery litry ... może trzy.
- Dlaczego nie poprosisz o coś innego? Może randka z Lau albo coś...? - Spojrzałam na Kuro z niedowierzaniem. Jak mógł proponować coś takiego!? Chuj jak by mnie tu nie było ale stoję tuż obok!
- Czy ja wyglądam jak ty albo Dante? - Głos Shadowa stał się bardziej szorstki. - To prawda że mam obsesję na jej punkcie ale dlaczego mam prosić o coś, co się jej nie spodoba? Zresztą dlaczego się tłumacze? Ty i tak nie zrozumiesz, skoro wykorzystujesz każdą jaką spotkasz.
- To nie moja wina że mam takie szaleństwo! - Smok podniósł głos uderzając ogonem o podłogę.
- Właśnie że tylko twoja. - Shadow zmrużył oczy a zegarek w jego dłoni groźnie cyknął. - Dobrz wiedziałeś z czym wiąże się zostanie Władcą Pogorzelisk i jakie są skutki transfuzji. Mogłeś uważać na to co robisz ale skoro stwierdziłeś inaczej, masz to na co zasłużyłeś.
- I mówi to nekrofil!? W czym jesteś lepszy odemnie!? - Sousuke złapał smoka za ramię by ten przypadkiem nie rzucił się na Daemona.
- W przeciwieństwie do Ciebie nie wiedziałem że zostałem poddany transfuzji...
- I po co się tłumaczysz? Przecież nikogo to nie obchodzi. - Mężczyźni zamilkli przenosząc wzrok na mnie. Posłałam znaczące spojrzenie zegarkowi. Starczy że ja wiem jaka jest prawda, dlaczego inni mają o tym wiedzieć?
"Staliśmy się ludźmi, dzięki krwi
Przewyższymy człowieczeństwo, dzięki krwi
Stracimy nasze człowieczeństwo, dzięki krwi"
Powiedziałam krzyżując ręce na piersi. Tak głosił napis na wejściu do psychiatryka i właśnie takie były zasady szaleństwa. Kto je stworzył? Mój ojciec, Azazel. Pracował nad wzmocnieniem które nie będzie zależne od rasy ale też nie każdy byłby w stanie go posiąść. By zdobyć tą moc lub po prostu oddać się szaleństwu, wystarczy transfuzja specjalnej krwi. Jednak ma ona przykre konsekwencje, każdy kto przeszedł ten zabieg musi uważać na to co robi gdyż nawet najmniejsza błahostka może stać się gwoździem do trumny. Kuro po transfuzji poszedł na panienki, bo taki miał kaprys a teraz szaleństwo wymaga by robił to ciągle. Sousuke wpadł na kitsune a szaleństwo wybrało jego zamiłowanie do ich ogonów. Shadow ... tu szaleństwo wybrało jego sekret. A ja? Żeby nie zwariować muszę zabijać ale czy to na pewno wszystko? Nie wiem ...
Ostatecznie szaleństwo stało się chorobą która stworzyła obecne Yarnam. Daje mnóstwo korzyści ale też wymaga swojej ceny. Może posiąść ją każdy lecz ci którzy nie dają rady, tracą rozum. W ten sposób narodziła się histeria. Jeśli jednak popadniesz w tą drugą... zapragniesz zabić samego siebie.
- Co innego możemy ci dać? - lekko drgnełam słysząc głos Valkyona. Stał przed szeregiem a Shadow spoglądał na niego znudzonym wzrokiem. Musiałam się wyłączyć na parę minut. - Proszę... jesteś naszą ostatnią nadzieją. Muszę ją odzyskać.
- Podałem cenę. - Odpowiedział beznamietnie.
Shadow nie zmieni zdania. Niczego nie chce oprócz mnie, krwi i ... czasu. A jeśli ... ?
- Shadow, mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia. - poczułam na tali mocny chwyt Leiftana, przez który przeszedł mnie zimny dreszcz.
- Zamieniam się w słuch. - Po raz kolejny posłał mi szelmowski uśmiech, jednak w jego oczach widziałam błysk złości skierowany do Leiftana.
- Zatrzymaj czas ...
- Co!? - Sousuke jak i Leiftan ponieśli głos jednak Shadow był szybszy. Nim zdążyli cokolwiek zrobić, Daemon nacisnął przycisk w starym zegarku zatrzymując czas. Tylko nasza dwójka mogła się poruszać.
- Cóż to za propozycja skoro każesz mi zatrzymywać czas? - Podszedł do mnie w momencie gdy wyswobodziłam się z teraz już sztywnego chwytu Leiftana.
- Musisz mi pomóc. - Shadow uniósł lekko okolczykowaną brew w geście zdziwienia. - Jestem, na moje nieszczęście ... w ciąży. Zabierzesz czas tego pasożyta i uznasz to za zaliczkę. Ja pozbędę sie problemu a ty dostaniesz swoją zapłatę. Zrobiła bym to sama jednak w obecnej sytuacji nie mogę udać się do psychiatryka ...
- SŁUCHAM!? - Daemon krzyknął zaciskając dłonie w pięści. Białko w jego lewym oku przybrało czarny kolor a tryby w całej Wieży Zegarowej zaczęły poruszać się z głośnym zgrzytem i łoskotem. Cofnełam się o krok nie potrafiąc ukryć swojej obawy o życie. Był wścieķły. - Nie mów mi że on!? - spojrzał na Leiftana po czym znowu na mnie. - Chyba żartujesz ... Co on ma czego nie mam ja!?
- Shadow ...
- Odpowiedz! - Warknął podchodząc bliżej. Spuściłam wzrok na ziemię. Milczałam - Nie potrafisz ...
Nie podniosłam wzroku nawet kiedy nasze ciała dzieliło tylko kilka centymetrów.
- Jeśli nie chcesz mi pomóc, pozbędę sie go sama ale w tedy nie będę w stanie się poskładać więc...
- Nie zabiorę jego czasu. - Wypuścił ze świstem powietrze. Chwycił mój podbródek zmuszając mnie bym spojrzała mu w oczy. - Cofne go. Nie będzie istniał teraz, później ani wcześniej. - Jego głos stał się spokojniejszy a oko przybrało normalny wygląd. - Dobrze wiesz że Cię kocham i nie potrafiłbym zrobić ci krzywdy a zabranie czasu do tego by doprowadziło. - zamilkł by po chwili dodać. - Co nie zmienia faktu że jestem wściekły na to co on ci zrobił.... I na co się zgodziłaś.
- Nie zgadzałam się na żadnego pasożyta... - Fuknełam pod nosem.
- Ale zgodziłaś się na współżycie. A znam cie na tyle dobrze by wiedzieć że nie dasz się dotknąć jeśli tego nie chcesz. - Warknął puszczając mój podbródek A ja spuściłam wzrok na podłogę. Chyba żadne słowa nie opiszą tego jak paskudnie się czuje po tym co Shadow mógł sobie o mnie pomyśleć.
- Wiesz co ci Powiem? - Podniosłam lekko głowę. Shadow otworzył zegarek gotów cofnąć czas. - Moim zdaniem wcale go nie kochasz.
- Co ... - Otworzyłam szerzej oczy.
- Gdyby tak było, powiedziała byś mu o ciąży nawet jeśli ty nie lubisz dzieci.
Shadow czekał na moją odpowiedź jednak wolałam milczeć. Co mam powiedzieć? Pod żadnym pozorem nie powiedziałabym Leiftanowi o ciąży, w tedy na pewno chciałby mnie zatrzymać. Jednak go kocham ... Chyba.
Daemon od niechcenia poruszył zegarkiem a ja poczułam jak by coś nagle wyparowało. Zamknął zegarek odsuwając się na wcześniejszą odległość.
- W takim razie litr krwi? - Powiedział jak gdyby nigdy nic a mnie po raz kolejny oplotły silne ramiona Leiftana. Czas wrócił do normy.
- Zgoda... Ale dostaniesz go gdy wszystko się uda i będzie po wszystkim. - Odpowiedział mi skinięciem oraz szerokim uśmiechem.
- W takim razie możemy już iść. - Sousuke spojrzał na mnie podejrzliwie jednak ruszył do drzwi ciągnąć za sobą ciągle nabuzowanego Kuro. Za nimi ruszył Valkyon a później ja i Leiftan, który objął moją talie w zaborczym geście.
- Lau ... zapomniałaś że mieliśmy porozmawiać? - Głos Shadowa zatrzymał mnie w pół kroku przez drzwi.
- Może innym razem ... Nie mam nastroju. - Westchnełam.
- Szkoda ... myślałem że chcesz poznać rytuał dzięki któremu został wskrzeszony Azazel.
- Co!? - Wyrwałam się z objęć Aengela, odwracając się. - Nie mówisz poważnie ... naprawdę wiesz jak to się stało!?
- A czy kiedykolwiek Cię okłamałem, przyjaciółko? - Shadow opierał się o ścianę na przeciwko a jego twarz zdobił szeroki i pewny siebie uśmiech.
Nigdy mnie nie okłamał....
Ciekawostki
* Shadow ma naturalny talent do pisania wierszy. Większość z nich jest adresowana do Lau.
* Rodzice Shadowa nie żyją
* Shadow cała swoją moc odziedziczył po ojcu który był Władcą czasu. Jego matka natomiast potrafiła przewidzieć przyszłość lub jak kto woli, znała cudze przeznaczenie, przez co od czasu do czasu ma przebłyski jej zdolności.
* Zanim Lau, Sousuke i Kuro zostali Władcami on zajmował drugie miejsce.
* Shadow ma ponad dwieście lat więc doskonale pamięta rodzinę Szatare, a szczególnie Azazela z którym nie chciał zadzierać. (W tamtym czasie to Azazel zajmował pierwsze miejsce)
* Shadow I Lau byli najlepszymi przyjaciółmi puki coś się między nimi nie popsuło.
* Shadow jest nekrofilem, lecz Lau jest dla niego wyjątkiem gdyż jednocześnie żyje i jest martwa, przez co uważa ją za idealną. (Ma na jej punkcie obsesję - po części ma to związek z jego szaleństwem)
* Wszystkie tatuaże i kolczyki jakie posiada Lau, wykonał Shadow. (Również tatuaż na plecach Sousuke)
* W głównym zamyśle postaci (nie związanym z Eldarya) to właśnie Lau zakochała się w nim, jednak dostała kosza gdyż Shadow oddał swoje serce innej. .... Obecna wersja jest chyba lepsza, nieprawdaż?
* Matka Shadowa dowiedziała się przez przypadek że jest on nekrofilem, gdy potwierdziła tą informację powiedziała mu prosto w twarz że się go brzydzi i nie ma już syna. Po wszystkim wyszła z domu i nigdy nie wróciła. Shadow dowiedział się od ojca że umarła w jakieś części Yarnam, swoją wypowiedź zakończył słowami "Zabrakło jej czasu".
Słowa: 3250
Po długiej przerwie (3 tygodnie) w końcu mogę zaprezentować wam jeden z ważniejszych rozdziałów w całej książce.
Chyba większość czytelników czekała na moment w którym pozna w pełni Shadowa. Pozatym po raz pierwszy pojawia się dokładny opis szaleństwa Sousuke oraz to czym tak naprawdę jest owo szaleństwo.
Jesteście zdziwieni? A może właśnie tego się spodziewaloscie? A może nie dowierzacie w fakt że Lau tak po prostu pozbyła się dziecka? Z niecierpliwością czekam na wasze komentarze i opinie :D
A na zakończenie mój Dabi z Boku no Hero Academia oraz ekipa z którą świetnie bawiłam się na Tsuru ;)
W przyszłym roku będzie mnie można spotkać na Aiconie w Rybniku (marzec).
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro