47. Powrót koszmaru cz.2
"Kiedy zapadnie zmierzch,
a cienie otoczą Cię ze wszystkich stron,
w tedy nadejdzie strach,
będę przed Tobą zaszywał twój sen,
kiedy zapłonie cierń,
twoje demony zamienia się w kształt,
w tedy nadejdzie czas
który prawdziwy pokaże ci świat..."
Przejechałam palcem wskazującym po schludnym i dokładnym piśmie. Czarny atrament już dawno wysechł więc nie musiałam się martwić o jego rozmycie. Westchnełam, z impetem opierając się o oparcie skórzanej kanapy.
- Nic z tego nie rozumiem! - warknełam przyciągając do siebie jedną z futrzanych poduszek. - Mógłbyś chociaż udzielić mi małej pomocy.
Wbiłam wzrok w ojca siedzącego w fotelu znajdującym się tuż obok kanapy. Miał założoną nogą na nogę, a w cienistych dłoniach trzymał starą księgę w zniszczonej bordowej oprawie. Jak zwykle prezentował się nienagannie a jego spokojna aura i surowe oblicze wprawiały w lekki niepokój. Miał na sobie czarną koszulę której kołnierz był lekko rozpięty a rękawy podwinięte do łokci, odsłaniając cieniste ręce. Spodnie oraz buty były tego samego koloru. Zza kołnierza na bladej skórze widniały nikłe ślady cienistej skóry które idealnie kontrastowały z czarnymi włosami. Oba boki były wygolone do bardzo krótkich włosów, natomiast środek pozostał dłuższy i w schludny sposób postawiony na żelu, pozatym posiadał lekki zarost.
- Zapomnij. - Odparł chłodno nie podnosząc wzroku znad księgi. - Masz napisane wszystko, czarno na białym. Jeśli cały czas będę Ci pomagać, niczego się nie nauczysz.
- Nauczę! Tylko nie rozumiem co ten tekst ma wspólnego z szaleństwem.
- Myśl... - uniósł wzrok czarno złotych oczu znad księgi wbijając go we mnie. Przez moje ciało przemknął zimny dreszcz. - Sousuke rozszyfrował ten tekst w tydzień, mam nadzieję że nie będziesz gorsza.
- Nie będę...
Westchnełam, jednak moją uwagę przykuł jeden z cieni ojca. Chwycił on czarne pióro tkwiące w kałamażu po czym zaczął coś pisać na innej kartce. Po dłuższej chwili skończył i odłożył pióro rozpływając się w powietrzu. Wzięłam kartkę do ręki uważnie czytając jej zawartość.
"Zawsze trzeba być ostrożnym z książkami i z tym, co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania feary"
- Więcej podpowiedzi nie dostaniesz. - Podniosłam wzrok na Azazela jednak ten wrócił do poprzedniej lektury. Nie musiał przy mnie siedzieć, mógłby być gdzie indziej i robić zupełnie co innego a jednak tu był...
Królowa szarpneła łańcuchem zmuszając ziemiankę by usiadła na stopniach. Erica spojrzała na mnie ze strachem i niemym bałaganiem o pomoc. Splotła ze sobą dłonie chcąc ukryć ich drżenie. Bała się. Chciała być silna jednak nawet nie potrafiła stworzyć pozorów. Ja nie jestem lepsza ...
Parsknełam pod nosem czując nieprzyjemny smak trucizny wyżerającej gardło. Azazel z każdą sekundą coraz bardziej zbliżał ostrze do mojej krtani, choć było to prawie niewyczuwalne. Czy to na pewno mój ojciec? Nie mam ku temu wątpliwości. Nawet gdyby ktoś podrobił jego wygląd, nie da rady podrobić mrocznej aury ani lekkości z jaką posługiwał się kosą.
- Co się stało Lau? Czyżbyś się bała? - śmiech królowej rozniosł się echem po sali tronowej. - A może masz coś do powiedzenia przed ... straceniem głowy?
Zacisnełam dłonie w pięści powstrzymując ich drżenie. Kurwa mać! Oczywiście że się bałam. Nie mam najmniejszych szans...
Pamiętam jak ojciec dał mi do rozwiązania zagadke. Pomimo początkowych problemów w końcu zrozumiałam o co w niej chodzi. Nie chodziło w niej o szaleństwo lecz o cienie, posiadaniu nad nimi władzy i kontrolowaniu wszystkiego co jest z tym związane. Osoba która zgłebiła każdą tajemnicę tej sztuki, nazywana jest koszmarem. Teraz ta wiedza nic mi nie da ... jest bezużyteczna. Bo w końcu jak mam walczyć z koszmarem, jego własną bronią? Cienie nie będą mnie słuchać. Zostaje mi tylko jedno...
- Mam ... - uśmiechnęłam się pod nosem. - Pa ...pa .
Pstrykłam palcami po czym znikłam w czarnym dymie. Kosa świsneła w powietrzu lecz nie miała na czym się zatrzymać... mnie już nie było, uciekłam. Pojawiłam się dopiero u podnóża schodów prowadzących do sali tronowej. Mimowolnie dotknęłam rozcientej krtani. Było blisko ...
Teraz muszę się teleportować ....
Biegłam ile sił w nogach omijając potencjalne potwory. Nie wiem czy jestem bardziej wściekła czy ... zrozpaczona. Pierwszy szok już minął a ja, jak zawsze musiałam wszystko przemyśleć. Jakim sposobem wrócił do życia? Kto to zrobił? Czym się kierował? I chyba najważniejsze, pytanie nie dające mi od dłuższego czasu spokoju. Czy jest prawdziwy? W głębi duszy chce żeby tak było ale... Czy normalnie chciał by mojej śmierci? Poderżnął by mi gardło?
Im bliżej domu, tym czułam większą złość. Miałam ochotę coś rozwalić... albo najlepiej kogoś.
Wbiegłam po schodach by z impetem wejść do środka i równie mocno jebnąć drzwiami by je zamknąć. Zacisnełam dłonie w pięści wchodząc do salonu. Moje spojrzenie skupiło się na Kuro który siedział w fotelu.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś!? - krzyknęłam uderzając wściekle ogonem o podłogę. Mimo że jest moim bratem miałam ochotę go zabić.
- O czym mówisz? - Smok wstał z fotela w kompletnym szoku. Lustrował mnie wzrokiem zatrzymując go na rozciętej krtani.
- Ty już dobrze wiesz! Dlaczego nie powiedziałeś mi że ojciec żyje!? - Kuro otworzył usta by coś powiedzieć lecz szybko mu przerwałam. - Od początku czułeś te mroczną moc A nie odezwałeś się ani słowem! Czy ...!?
- Zabroniłem mu cokolwiek mówić. - zamilkłam słysząc spokojny głos brata. Odwróciłam się wbijając wzrok w Sousuke. Stał oparty o futrynę ubrany w same dresowe spodnie przez co mogłam zobaczyć nieudolnie zabandażowane ramie oraz kilka innych nie ciekawych ran. Kto tak bardzo spierdolił zszywanie go? - Chciałem powiedzieć ci osobiście, ale nie zdążyłem. Nie sądziłem że królowa tak szybko Cię wezwie.
- Jak długo... - zamilkłam. Co chciałam powiedzieć? Jak długo żyje? A może, ile to trwa? Na szczęście Sousuke zrozumiał moje niedokończone pytanie.
- Gdy tylko wróciłem z El, królowa wezwała mnie do siebie. W tedy go spotkałem. Walczyliśmy w Anor Londor, na schodach przed salą tronową. - wskazał na starsze rany. - To on mnie tak urządził A później zabrał swoją broń. Próbowałem go powstrzymać... zawsze kończyło się tak samo...
- Ostatnio mało brakowało a byś zginął. - westchnął Kuro stając obok mnie.
- Jak to zginął!? - znowu Podniosłam głos patrząc z niedowierzaniem to na jednego to na drugiego. Gdyby zginął, to samo stało by się ze mną.
- Chciałem go powstrzymać, wcześniej był słabszy więc sądziłem że dam radę... Nie miałam racji. Teraz jest już w pełni sił. - Otworzyłam usta lecz Sousuke mi przerwał. - Opentało mnie szaleństwo, z tego co czułem Ciebie także. Właśnie z naszego szaleństwa czerpał siłę.
Spuściłam wzrok mimowolnie dotykając rany na szyji. Czyli naprawdę jest w stanie nas zabić? Czemu ...?
- Lau ... - poczułam dłoń Sousuke na ramieniu. - Musisz wiedzieć że nasz ojciec nie jest sobą. Z tego co zdąrzyłem zauważyć wykonuje rozkazy królowej jak marionetka, nie ma swojej woli ale wie co się wokół niego dzieje.
- Chcesz powiedzieć że to ona go wskrzesiła i Teraz musi jej słuchać?
- Bardzo możliwe, jednak nie jestem tego taki pewny. Przeszukałem wszystkie księgi i nie znalazłem żadnego rytułału pasującego do tej sytuacji.
- A księgi w ... - zamilkłam gdy do pokoju weszli Valkyon i Leiftan.
Aengel zatrzymał się w progu. Czułam na sobie jego uważne spojrzenie które zatrzymało się na świeżej ranie. Spiął się i chyba tylko siłą woli powstrzymywał się by do mnie nie podejść i nie opatrzyć rany.
Natomiast Valkyon wszedł w głąb pokoju rozgladając się w poszukiwaniu czegoś, a raczej kogoś.
- Gdzie jest Erica? - spytał
- Nie ma ... - Zacisnełam dłonie w pięści. - Została w Anor Londor.
- Jak to została? - Valkyon podniósł głos podchodząc do mnie.
- Po prostu została... kolejną zabawką królowej...
- Jak mogłaś ją zostawić!? Miałaś jej pilnować! - Wojownik złapał za mój płaszcz mocno szarpiąc. Wydałam z siebie bliżej nieokreślony dźwięk gdy trucizna po raz kolejny zaczęła wypalać gardło i skórę.
- Sama ledwo uszłam z życiem! Myślisz że zrobiłam to specjalnie!? - warknełam.
- Tak! Od samego początku gdy coś się dzieje Erice, jest to związane z Tobą! Jestem pewny że to twoja sprawka! - znowu mną szarpnął.
Moi bracia byli gotowi skoczyć w mojej obronie lecz zatrzymali się widząc Leiftana który położył dłoń na ramieniu przyjaciela, zmuszając go do puszczenia mnie i cofniecia.
- Rozczaruje Cię ale to nie moja sprawka. Może mi nie uwierzysz ale mam ważniejsze sprawy niż ta Ziemianka.
- Co jest ważniejsze niż jej bezpieczeństwo!? - Białowłosy stał trzymany przez Leiftana.
- Mój ojciec który o mały włos mnie nie zabił!? - Warknełam uderzając ogonem o posadzkę. Czy tylko dla mnie jest to tak poważna sprawa!?
- Mówiłaś że nie żyje. - wtrącił Aengel w wyraźnym szoku zmieszanym z niedowierzaniem.
- Wiesz, też tak myślałam ale wyglądał na dość żywego! Szczególnie gdy przystawił mi kosę do krtani! - warknełam na Leiftana odwracając się na pięcie. Podeszłam do kominka próbując się uspokoić.
- Nie możemy jej tak zostawić... - Głos Valkyona drżał.
- Nie martw się, nic jej nie grozi ... narazie. - wtrącił Sousuke.
- O czym ty mówisz? Przecież przed chwilą Lau mówiła że jest jej nową zabawką! - krzyk szefa Obsydianu odbił się głuchym echem od ścian.
- Bo jest, ale nie może jej nic zrobić do puki Władcy nie wyrażą zgody. - spojrzałam przez ramię na zebranych. Sousuke usiadł na kanapie kontynuując. - Gdy tylko Królowa da znać, odbędzie się głosowanie na którym Władcy Pogorzelisk zdecydują co z nią zrobić.
- Jest tylko jedno ale ... - wtrącił Kuro. - żeby wygrać trzeba mieć większość głosów. Nawet jeśli nasza trójka zagłosuje to brakuje nam jednego głosu by wygrać.
- Więc zwerbujcie kogoś... - Valkyon zacisnął ręce w pięści.
Przestałam ich słuchać. Odwróciłam głowę spoglądając na czaszki. To wszystko wydaje się jednym wielkim koszmarem z którego nie da się obudzić. W sumie czego ja się spodziewam? Wiem kim jest mój ojciec... Twórca szaleństwa, najwyższy z Władców, Psychopata, Koszmar... to tylko nieliczne z jego przezwisk. A ja kim jestem?
.
.
.
Nikim
Witajcie z małym opóźnieniem. Niestety 12h w pracy robi swoje ... Myślę że ten rozdział wyjaśnił parę kwesti, szczególnie pokazał przywiązanie Lau do Azazela i to jak bardzo jest wstrząśnięta całą sytuacją. :)
Jesteście ciekawi co będzie dalej ?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro