Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40. Serce

Spojrzałam na swoje długie czarne pazury po czym Przeniosłam wzrok na pozostałych opuszczając rękę. Stali wpatrzeni w moją osobę, a na ich twarzach malował się czysty szok zmieszany z niedowierzaniem. Nikt nie był w stanie wydusić z siebie choćby słowa.
- Wystarczy że ktokolwiek z was postawi stopę na naszym terenie a skończy jako trup ... w najlepszym wypadku. - Wygiełam usta w psychicznym uśmiechu. - Chyba że będziecie ze mną, wtedy nikt z władców nie odważy się was zaatakować.
Nikt nie zaatakuje, a przynajmniej nie otwarcie. Wiedzą kim jestem i na co mnie stać, więc jeśli nawet ktoś by się odważył to tylko po to by pozbawić mnie pozycji. Co i tak nikomu się nie uda, są zbyt słabi. Chociaż nie mogę przecenić swoich umiejętności, w końcu każdy ma jakiś słaby punkt.
- Nadal chcecie jechać? - skrzyzowałam ręce na piersi. - Jeszcze  macie szansę się wycofać.
Jak na komendę Erica spojrzała na mnie a później na szefową straży. Choć nie chciała tego pokazać widziałam jak jej ciało drży ze strachu. I po co ta cała farsa? Skoro się boi, czemu po prostu się nie podda? Ich głupia wyrocznia jest tak ważna żeby narażać swoje już i tak nic nie warte życie?
Miiko głośno westchneła zamykając oczy. Zastanawiała się. Spojrzałam na pozostałych. Kero, Ykhar oraz Evelein, która jak dotąd nie udzielała się w sprawie wyjazdu, wyglądali na dość zaniepokojonych czy też przestraszonych. Nevra jak i mój ukochany nie dali nic po sobie poznać. Nawet ja, stając praktycznie obok Leiftana, nie byłam w stanie odczytać jego emocji a tym bardziej obecnego nastawienia do sprawy. No i jeszcze nasza poprzednia rozmowa. Wie że Erica tam zginie. Przez to tym  bardziej nie wiem co chodzi mu po głowie. A Valkyon...
- Miiko ... Jeśli mogę coś powiedzieć. - Przerwał ciszę. Kitsune podniosła na niego wzrok, skinięciem pozwalając mu mówić dalej. - Uważam że nie powinnaś pozwolić na wyjazd. Nawet jeśli wysłała byś mnie, Leiftana oraz Lau, to nadal jest zbyt niebezpieczne.
- Rozumiem twój niepokój jednak z Lau nikomu nic się nie stanie. - Leiftan wyprostował się z delikatnym uśmiechem. Co ty kurwa chcesz zrobić!? - Prawda? - Spojrzał na mnie wyczekująco.
- Tak ...
- Sam słyszysz. Pozatym będziesz tam razem z nami więc również będziesz mieć oko na swoją ukochaną. - Na ostatnie słowa Erica jak i szef Obsydianu delikatnie się zarumienili.

Rozmowy, ustalanie za i przeciw a także wymiana zdań, trwała jeszcze dobre dwie godziny. Prawdę mówiąc wszystko wskazywało na to że wyprawa się nie odbędzie. Z jednej strony bardzo chciałam wrócić do domu, choćby na chwilę. Spotkać braci i poczuć tak dawno zapomniany zapach miasta przesiaknietego krwią, śmiercią i rozkładem. No i w sumie myśl pokazania mojego rodzinnego domu Leiftanowi też była kusząca. Jednak z drugiej strony, gdy tylko postawilibyśmy stopy na ziemiach Yarnam, nie mogła bym dłużej ukryć tego kim jestem. Potwory, szaleństwo, władcy pogorzelisk... bez ujawnienia swojej pozycji jako nekromantka, nie przetrwam zbyt długo. Dowiedzieli by się wszystkiego... Jednak do tego nie dojdzie. Nie puszczą tej głupiej ziemianki w tak niebezpieczną podróż.
- Po rozwiązaniu wszystkich za i przeciw, choć sama mam duże obawy ... jutro Erica razem z Leiftanem, Valkyonem i Lau, ruszy do Yarnam.
Stałam w miejscu z niedowierzaniem wpatrując się w kitsune. Słyszałam co powiedziała, głośno i wyraźnie, jednak słowa do mnie nie dotarły. Jakbym znajdowała się gdzieś pod wodą, słyszę dźwięk ale nic nie rozumiem. Przecież robiłam wszystko by zniechęcić ich do wyprawy. Powiedziałam wszystko... wszystko! A mimo to się zgodziła. Dlaczego!?
- Lau ... - drgnełam na dźwięk swojego imienia wypowiedzianego przez Miiko. - Słyszałaś co powiedziałam? Możecie odejść, chce omówić jeszcze pare spraw z szefami straż, na osobności.
Rozejrzałam się po kryształowej sali, oprócz szefów straży nie było już nikogo.  Musieli opuścić pomieszczenie w momencie gdy się wyłączyłam. Z lekkim wachaniem skinełam głową odwracając się na pięcie. Czułam na sobie ich baczne spojrzenie, paliło mnie. Chwyciłam za klamkę zniszczonych drzwi zatrzymując się.
- Tylko ... - spojrzałam przez ramię. - Weźcie ze sobą broń, bo na pewno jej użyjecie.
Odpuściłam pomieszczenie wychodząc na korytarz. Ruszyłam w kierunku swojego pokoju, jednak zamiast stawiać szybkie i pewne kroki, stąpałam powoli i ostrożnie jakby posadzka była zrobiona ze szkła a ja bała się że gdy źle stanę, pęknie. Cienie przeskakiwały między moimi nogami a obraz stawał się niewyraźny i wirował. Oparłam dłoń o ścianę nie chcąc stracić równowagi. Zbyt długo miałam spokój.
Przeraźliwy ból przeszył moją głowę. Chciałam krzyknąć ale czułam się jakby ktoś poderżnął mi gardło i pozbawił powietrza. Osunełam się na ziemię przylegając prawym ramieniem do ściany. Świat przestał wirować przez co mogłam wyostrzyć wzrok ... Ale już nic nie wyglądało tak samo. Podłoga byla czarna i połyskująca jakby zrobiona z czarnego kamienia, ściany zaś były zlepkiem brudnych, omszałych i zniszczonych cegieł a z sufitu co jakiś czas zwisały potargane szmaty. Ostrożnie wstałam robiąc parę kroków gdy do moich uszu dotarł dziwny plask. Spojrzałam na podłogę... była pełna szkarłatnej krwi. 

Śmierć!

Obok ucha usłyszałam dość głośny syk cieni. Były blisko, czułam jak oplatają mnie swoim szaleństwem. Nie mogłam im ulec, musiałam je zignorować. Ruszyłam dalej podtrzymując się ściany, brodząc coraz bardziej we krwi. Parę razy minęły mnie jakieś postacie. Wpatrywał się we mnie obrzydliwymi wyłupiastymi oczami. Ich ciała były wykrzywione albo zdeformowane. Potwory czy mieszkańcy kwatery? Urojenia czy rzeczywistość? Sama już nie wiem co jest prawdziwe a co wytworem szaleństwa. Zatrzymałam się pod drzwiami, chyba mojego pokoju. Drzwi były zniszczone, ciężkie i pokryte czymś lepkim.... kolejny cień. Czułam jak moje stopy coraz bardziej topią się we krwi. Spojrzałam w dół gdzie spod drzwi wypływał strumień szkarłatnej cieczy. Gdy je otworzę uderzy we mnie fala krwi czy nic się nie stanie? Chwyciłam za klamkę, była zimna, a wręcz lodowata. Tylko jedno miejsce jest tak zimne. Otworzyłam drzwi. Ciemność... Nie było nic. W brew swojej woli przekroczyłam próg wchodząc w głąb... pomieszczenia a może Ciemności? Trzask. Coś się zamkneło? Drzwi? Czy wogole tu były? Nie wiem ... Gdzie jest góra a gdzie dół? Prawo? Lewo? To jest prawda czy kłamstwo?

Zginiesz ...

Złapałam się za gardło opadając z hukiem na ... na co? Podłogę? Nie mogłam złapać oddechu. Topiłam się. Czułam jak płuca się prężą nie umiąc złapać powietrza. Zimne oślizgłe cienie owijały się wokół mojego ciała aż w końcu nie było nic ... nastała ciemność.

Słyszałam głos... wydawał mi się znajomy ale nie potrafiłam przypisać go do konkretnej osoby. Próbowałam otworzyć oczy lecz nie mogłam, były zszyte czy po prostu nie miałam tyle siły? Poczułam jak coś ciepłego dotyka mojego policzka. Dłoń?
- Lau ... obudź się.
Nie potrafię... Moje ciało jest jakby zatopione w smole. Znowu otacza mnie ciemność...

Z trudem otwarłam oczy, promienie słońca nieprzyjemnie raziły ale było to lepsze niż ciemność. Podniosłam się na łokciach by móc zlokalizować swoje położenie. Leżałam na łóżku przykryta kołdrą... tylko jak się w nim znalazłam? Kątem oka zauważyłam Leiftana wchodzącego do pokoju.
- Nareszcie się obudziłaś. - usiadł obok  mnie na łóżku. - Już chciałem wzywać Ewelein.
Objął mnie by zamknąć w silnym i czułym uścisku. Schował twarz w moich włosach między rogami.
- Skąd wiedziałeś że... - zamilkłam szukając odpowiedniego słowa. - zaczynam szaleć?
- Byłaś nieobecna pod koniec zebrania i nie reagowałaś na nic oprócz swojego imienia, a gdy wychodziłaś zachowywałaś się jakby coś Cię obserwowało. - Cmoknął mnie w głowę by po chwili się odsunąć. - Może tego nie wiesz ale już umiem odróżnić momenty w których jak to określiłaś, zaczynasz szaleć. - przeniósł dłoń z mojej tali na policzek zaczynając go delikatnie gładzić. - Gdy zebranie się zakończyło odrazu zacząłem Cię szukać. Znalazłem Cię tutaj, leżałaś na ziemi i nie dawałaś znaku życia. Wiem że nie chcesz by ktokolwiek wiedział o twoim szaleństwie, dlatego nikomu o tym nie mówiłem.
- Dzięki... A powiedz mi, długo tak leżę? - uśmiechnęłam się nieznacznie.
- Cały dzień... prawdę mówiąc, za godzinę będziemy wypływać dlatego zastanawiałem się nad wezwaniem Ewelein.
- To nie będzie konieczne. Dam radę. - Odsunełam się od aengela by przesunąć się na krawędź łóżka i powoli wstać. - Leiftan ... zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo mam Przejebane?
- Co masz na myśli? - usiadł na skraju łóżka kładąc dłonie po swoich bokach. Uważnie mi się przyglądał.
- Gdy dotrzemy do Yarnam ... Nie będę mogła ukryć tego kim jestem. - podeszłam do szafy. - Dowiedzą się ze jestem nekromantką.
- Przecież tutaj ukrywałaś to bez większych problemów, czemu tam ma być inaczej ?
- Tutaj nie ma potworów czy innych poważnych niebezpieczeństw. - zanurkowałam w szafie szukając swoich starych ubrań. - Nie muszę używać pełni mocy. Za to tam ... Nie będę mieć wyjścia, inaczej zgine.
Wyciagnełam z szafy gorset pokryty specjalnym ciężkim pancerzem, skórzane spodnie z fragmentami pancerza z zewnętrznej strony ud, wysokie do kolan buty na obcasie i ciężki płaszcz z kapturem. Wszystko było w czarnym bądź ciemno brązowym kolorze ... trudno stwierdzić przez zaschniętą krew.
- Ciekawi mnie dlaczego tak usilnie chciałeś wysłać Erice na pewną śmierć. - spojrzałam przez ramię na Leiftana.
- To bardzo proste kochanie. - na jego usta wkradł się złowrogi uśmiech. - Erica jest wybranką wyroczni, została związana z kryształem a jej życie łączy się z nim. Wiesz dlaczego? - Pokręciłam przecząco głową słuchając go z nieukrywanym zaciekawieniem. - Właśnie w niej jest fragment kryształu, lecz nie tak mały jak zazwyczaj znajdujemy. Jej serce to kryształ.
- A Ty chcesz go zdobyć. - dokonczyłam za niego.
- Dokładnie tak. Erica umrze w niebezpiecznym mieście do którego sama chciała jechać, my zabierzemy kryształ i przejdziemy do dalszej części planu.
- Nie uda ci się.
- Dlaczego? - Aengel wstał, powoli do mnie podchodząc. Jego oczy zmieniły się na zielono czarne.
- Jeśli to prawda ... królowa tym bardziej ci na to nie pozwoli. Będzie chciała zgarnąć go dla siebie...

Pam Pam Pam x.x
Jak zawsze wiem co napisać na koniec tak teraz mam pustkę w głowie.

Tak więc po prostu napiszcie jak podobał się wam rozdział xd
Czekacie z niecierpliwością na przygody w Yarnam ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro