Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. Złośliwość

Deszcz rozszalał się na dobre. Widoczność była ograniczona a wielkie krople uderzały z impetem o ziemię, rozbryzgując się i tworząc wielkie kałuże. Mieszkańcy pochowali się w domach, w końcu kto był na tyle głupi by chodzić w taką pogodę? No właśnie...
Leiftan trzymał mnie za prawy nadgarstek ciągnąć przez deszcz w kierunku kwatery. Naciągnełam płaszcz na głowę. Na nic się to zdało gdyż i tak byłam przemoczona. Dobiegliśmy do kwatery odrazu wpadając do środka zatrzaskując drzwi.
Zadrżałam z zimna. Oboje byliśmy przemoczeni do suchej nitki. Woda skapywała z nas tworząc kałuże. Ściągłam ciężki od wody płaszcz z ramion podając go Leiftanowi.
- Już nie jest potrzebny - posłał mi ciepły uśmiech biorąc go ode mnie. Włosy przylepiły się do jego czoła a on sam również zadrżał.
- Chodź. - złapał moją dłoń. - Musisz się rozgrzać  bo jeszcze zachorujesz.
- Chyba chciałeś powiedzieć, oboje musimy ? - dałam się zaciągnąć pod swój pokój.
- Racja. - na jego twarzy pojawił się rumieniec.  Nie byłam pewna czy było to spowodowane zimnem czy to naturalna reakcja. - Lau czy mogła... nie, czy mogli byśmy na razie nie ujawniać że jesteśmy razem ? - zakłopotany przeczesał mokre włosy. - Nie lubię rozgłosu...
- Nie ma problemu - uśmiechnęłam się. - Pod warunkiem że dasz sobie opatrzeć rany. - wyciagnełam dłoń dotykając rozciętej wargi.
- Nie trzeba - uśmiechnął się łapiąc moją dłoń delikatnie całując jej wewnętrzną stronę. Odrazu się zarumieniłam. - Moja rasa słynie ze swojej szybkiej regeneracji, parę godzin i samo zniknie. - nachylił się całując mnie w czoło i puszczając dłoń. - Idź się rozgrzać, zobaczymy się później.
- Jasne. - uśmiechnęłam się po czym weszłam do pokoju a Leiftan wrócił do siebie.
Oparłam się plecami o drzwi ciężko oddychając. Umrę.... Umrę na zawał i wcale nie będę tego żałować ! Leiftan mnie pocałował! Ba, on wyznał mi miłość! Mogę umierać ! Radośnie zamachałam ogonem uderzając nim o posadzkę. Chyba nigdy nie byłam tak szczęśliwa.
Oderwałam się od drzwi kierując się do łazienki. Nalałam pełną wannę gorącej wody ... albo raczej wrzątku. Ściągłam przemoczone ubranie i weszłam do środka zanurzając się po same oczy. Odrazu poczułam jak moje ciało zwiększa swoją temperaturę a zmarznięte kończyny przyjemnie mrowią. Oparłam się wygodnie przymykając oczy. Tego było mi trzeba. Teraz tylko zawinąć się w cieplutką kołderkę i iść spać. O tak! To był bardzo dobry ....
- Wrrrrr!
... pomysł. Co jest kurwa!?
Otworzyłam oczy szukając źródła warczenia. Pusto. Niechętnie usiadłam i spojrzałam na dywan przed wanną. Siedziała na nim Amaya mierząc mnie wściekłym spojrzeniem .
- Tylko nie ty ... - sama zafuczałam. - Spróbuj wywinąć jakiś numer a Cię utopie. - zagroziłam jej palcem znowu kładąc się w wodzie.
Panalulu zawarczało po czym wyskoczyło na krawędz wanny.
- No dawaj głupia kulko futra ... wskakuj do wody. - uśmiechnęłam się wrednie na co chowańce znowu zawarczał.
Ostrożnie wyciagnełam ogon z wody i zanim panalulu zdąrzył zareagować złapałam go i wrzuciłam do wanny. Wydał z siebie przeraźliwy pisk zmieszany z warkotem skacząc w wodzie nie umiejąc się wydostać. Parsknełam śmiechem. To jest kurwa zemsta za ostatni raz. Jednak trochę jej nie doceniłam gdyż po chwili zorientowała się jak wyjść. Wyskoczyła na mnie drapiąc po piersiach i szyji, wdrapała się na moją głowę i wyskoczyła na dywan zawzięcie się otrzepując.
- Ty cholero ! - sykłam dotykając ran które po chwili znikły. - Wiem że jesteś zazdrosna ale kurwa musisz nauczyć się dzielić albo zostaniesz jutrzejszym obiadem! - wbiłam w nią wściekłe spojrzenie na co ta tylko warkneła. Głupi futrzak ...
Wyszłam z wanny owijajac się jednym ręcznikiem a drugim zaczęłam suszyć włosy, co przez rogi nie było łatwe. Amaya chwilę na mnie patrzyła po czym złapała za ręcznik ściągając go ze mnie.
- Ej ! Znajdź sobie własny a nie mnie rozbieraj ! - złapałam wolną ręka materiał lecz ta nie chciała go za nic puścić.
Po długiej walce zrezygnowałam rzucając na nią trzymaną przezemnie część. Wysuszyłam do końca włosy i ubrałam się w czarną sukienkę za uda z długimi zwisającymi rękawami, żółtymi od środka. Do tego ubrałam potargane rajstopy i czarne buty na obcasie. Złapałam panalulu za kark i wyszłam z łazienki. Nie czekając aż chowaniec znowu zacznie warczeć, na co już się szykowała, wyrzuciłam ją na korytarz. Pech chciał że akurat do drzwi chciała zapukać Ykhar.
- Lau !? - spieła się widząc zaistniałą scenę. - M ... Miiko Cię wzywa. To pilne.
Kiwnełam głową po czym wyszłam z pokoju zamykając go na klucz. To dla bezpieczeństwa, coś czuje że Amaya będzie chciała się zemścić za to co jej zrobiłam. Wymienełam brownie i ruszyłam do kryształowej sali.
Weszłam do środka. Tak jak zawsze znajdowali się tam szefowie straży jak i Miiko no i oczywiście Leiftan. Na mój widok delikatnie się uśmiechnął. Wyglądał tak jak zawsze, widocznie doprowadził się do porządku szybciej niż ja.
- Lau świetnie że już jesteś. Przedyskutowaliśmy parę spraw i doszłam do wniosku że będziesz wręcz idealna do wykonania jednej z misji. - kitsune uśmiechnęła się. - Jest to dla nas bardzo ważna misja dlatego chciała bym, byś udała się na nią z Nevrą.
Otworzyłam szeroko oczy, sama nie wiem czy bardziej byłam zszokowana misją czy tym że mam się udać na nią z NIM. Ukradkiem spojrzałam na Leiftana. Z daleka nie było po nim nic poznać lecz czułam jak zabija wzrokiem wampira. Przecież to nie może się udać, zanim wyruszymy oni się pozabijają.

- Hej, Sou popatrz tam ! - białowłosa dziewczynka zgrabnie przeskoczyła na następny dach podchodząc do pustego gniazda. - Tu też nic nie ma ... - westchneła zawiedziona.
- Lau, przecież ojciec mówił że te chowańce już dawno wygineły, tak jak reszta- chłopiec przeskoczył na kolejny dach.
Białowłosa fukneła coś pod nosem co brzmiało jak "i tak jakiegoś znajdę". Brat dzgnął ją w żebra przez co podskoczyła.
- Sou! - fukła gdy ten tylko się zaśmiał.
-Uwielbiam Cię drażnić. - posłał jej wredny uśmiech czochrając już i tak rozwalone włosy. 
Dziewczynka strąciła jego dłoń. Ruszyła przez dach poprawiając włosy. Zatrzymała się na jego skraju. Może z tej wysokości udało by się jej dojrzeć jakiegoś chowańca? Pochyliła się. Pod nią u stóp budynku znajdował się mały odcinek chodnika ciągnący się parę domów od jednego do drugiego mostu. Dalej rozciągała się tak zwana "przepaść" , niższe piętro które było niczym innym jak wejściem do ścieków. Nic przyjemnego. Obserwowała otoczenie, pomimo paru ludzi i kilku potworów nie zauważyła nic co mogło by przypominać chowańca.
- BU ! - głośny dźwięk obok ucha sprawił że Lau podskoczyła krzycząc ze strachu. W powietrzu zrobiła obrót ale nie trafiła nogami w dach. - Lau !
Sousuke położył się na dachu wyciągając rękę lecz nie zdąrzył jej złapać. Jej palce prześlizneły się obok jego dłoni. Kurczowo ją zacisnął tak jak oczy, nie mogąc spojrzeć w dół. Po chwili powietrze przeciął wrzask i głuchy trzask uderzenia o ziemię. Nastała grobowa cisza.
Ze strachem otworzył oczy spoglądając w dół. Nie było jej na chodniku więc musiała... Zbladł. Nie czekając zwiesił się z dachu szybko i w miarę ostrożnie schodząc z budynku, łapiąc się krat w oknach. Odnalazł drabinę i zjechał po niej. Uderzył stopami o tafle wody.
Sousuke skrzywił się czując ostry ból w sercu na widok nieruchomego ciała siostry. Zbliżył się. Leżała w kałuży krwi która powoli barwiła wodę sięgającą do kostek.
Pisk. A po chwili kolejny pisk nieco bliżej. Daemon oprzytomniał podnosząc wzrok. Z głębi kanałów łączących się z "przepaścią " zaczęły wychodzić szczury, zwabione zapachem świeżej krwi. Gdyby były małe nie stanowiły by problemu, jednak te w Yarnam były większe niż dwunastoletni Sousuke.
Złapał ciało siostry niezdarnie przerzucając je przez ramiona. To było obrzydliwe. Czuł jak ma połamane kości a wiotkie ciało sprawiało że miał wrażenie jakby niósł worek. Podbiegł do drabiny starając się jak najszybciej wspiąć, nie gubiąc przy tym ciała. Gdyby dopadły ich szczury, nie było by co zbierać.

- Co sobie myślałeś!? - warknął wysoki mężczyzna o czarnych włosach. Jego ręce przypominały cienie, były czarne, miały ostre wypustki i kończyły się pazurami. - Ile razy powtarzałem że macie skończyć z wygłupami gdy chodźcie po mieście!? - złoto-czarne oczy błysneły złowrogo. Sam jego głos budził strach a gdy warczał miało się wrażenie że jest się ciętym przez sztylety.
- D ... dużo. - Sousuke wbił wzrok w ziemię nie potrafiąc spojrzeć na ojca. - P .. przepraszam ... ja nie ... - pociągnął nosem a łzy zaczęły kapać na podłogę.
- Przepraszam !? - skrzyżował ręce na piersi. - Tylko tyle masz do powiedzenia!? Zdajesz sobie sprawę że zabiłeś własną siostrę!? - uderzył ręką w ścianę przez co chłopczyk podskoczył wystraszony, lecz nie śmiał ruszyć się z miejsca. - Sousuke nie jesteś dzieckiem którego trzeba na każdym kroku pilnować! Pomyśl! Gdybym nie był nekromantą już byśmy jej nie odzyskali! Macie tylko siebie, a tak to lekceważysz!
Mężczyzna zamilkł. Lau niespokojnie poruszyła się na łużku operacyjnym powoli otwierając oczy. Sousuke od początku rozmowy wpatrzony w podłogę poderwał głowę by zobaczyć jak siostra się budzi. Nie czekając na reakcję ojca podbiegł do niej. Wtulił się w jej brzuch gorzko płacząc.
- Przepraszam! Tak bardzo Cię przepraszam! - pociągnął nosem. - Obiecuje Ci że to się już nigdy nie powtórzy! Zawsze będę Cię bronić i nie dam nikomu skrzywdzić!
Sousuke nie krył swoich łez. To był pierwszy i ostatni raz gdy płakał.

Sousuke otworzył szeroko oczy. Leżał na plecach wpatrując się w szare niebo rozciągające się nad "Anor Londor", najwyższy punkt Yarnam i miejsce w którym znajdowało się zamczysko królowej. Z bólem przekręcił się na brzuch plując krwią.  Śnieg przybrał krwistą barwę. Przyłożył dłoń do lewego boku z którego sączyła się krew.
- Sam mówiłeś... że największa hańba,  to zostanie marionetką... A teraz? - wykrypiał pozwalając by krew ciekła z jego ust.
Usłyszał za sobą ciężkie kroki schodzenia po schodach. Mężczyzna podniósł leżącą na ziemi kose, uważnie się jej przypatrując.
- Teraz nie mam na to wpływu...
Sousuke zamknął oczy. Czuł że prędzej czy później musi to nastąpić, jednak nic nie było w stanie przygotować go na te wydarzenia. Wyścig szczurów właśnie się zaczął.

- Lau! Mam coś dla Ciebie! - krzyknął Sousuke wbiegając do pokoju z małym zawiniątkiem.
Chłopczyk wyglądał jakby kogoś zamordował. Włosy sklejone czarną mazią, ubrania ubrudzone i w niektórych miejscach potargane a dłonie miał całe poranione. Podał siostrze zawiniątko.
- Co to ? - patrzyła to na brata to na pakunek.
- Zobacz. - Białowłosa sprawnie odwineła brudny materiał odsłaniając jego zawartość. W środku było średniej wielkości jajko koloru zaschnietej krwi. Z jego jednej strony znajdował się różowo-bordowy kamień. - Chciałaś mieć chowańca a przeze mnie nie byłaś w stanie go znaleźć. - podrapał się zakłopotany po głowie. - Znalazłem jajko wokół martwego chowańca więc pomyślałem że...
- Dziękuję! - złapała brata za szyje mocno tuląc - Jesteś najlepszy!

Napisałam ! Ktoś był ciekawy reakcji ojca na wybryk Sousuke. I oto jest, przy okazji mogłam zrobić wstęp do jednego z ważniejszych wątków.

A TERAZ MAŁY KONKURS !
W rozdziale pojawia się wzmianka o pierwszym chowańcu Lau. Jaka to była rasa/rodzaj?
Pierwsza osoba która napiszę poprawną odpowiedź będzie mogła wybrać jaki rysunek zrobię do rozdziału 24. :)  (może być to ilustracja lub to co zechcecie. Ale tylko z postaciami występującymi w tej histori)

I kolejne ogłoszenia parafialne.
Parę osób ubolewało że nie spotka się ze mną na Tsuru ale ale uwaga ! Ten sam organizator będzie w Rybniku robić Aicon! (16 - 17 luty) na którym się pojawię.

A na sam koniec podgląd Anor Londo z dark souls 3 xd (akcja z Sousuke dzieje się na 2 ilustracji)





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro