Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Atak na kwaterę cz.3 (+16)

Ezarel skrzyżował ręce na piersi opierając się o jeden z filarów. Nie umknęło jego uwadzę ledwo widoczna pieczęć na szyji zielonowłosej.
- A może opowiesz nam coś o królowej? - rzucił przez co Miiko zmroziła go spojrzeniem. Nie przejął się tym.
- Te usta milczą jak grób... - przeniosła wzrok na elfa a pieczęć przez moment znowu była widoczna.
- Wiedziałem. - odepchnął się od filaru uśmiechając się wrednie.
- Ez co się stało? Co masz na myśli? - Kitsune poruszyła niespokojnie uszami a wolną dłoń trzymała na ramieniu Ericki. Chciała ją pocieszyć lecz nie wiedziała jak.
- Gdy tylko pytamy o kogoś ważnego zaczyna mówić "te usta milczą..." A na gardle pojawia się pieczęć. Bardzo możliwe że ktoś nie chce byśmy się więcej o nich dowiedzieli. - uśmiechnął się triumfalnie gdy feary pobladła.
- Czyli podziała to tak samo gdy spytamy o Lau ... i jej brata - ostatnie słowa Nevra musiał szybko dodać lecz i tak Leiftan posłał mu chłodne spojrzenie.
- Nie ... - wzrok wszystkich skierował się na Bambi. Zacisneła dłonie na materiale sukni. - Jeśli chcecie się czegoś o nich dowiedzieć, sami ich zapytajcie. Mogę jedynie powiedzieć że i tak wam o sobie nic nie powiedzą.
- Ale dlaczego ? - Erica otarła swoje policzki z łez - Przecież Lau już nie raz opowiadała o sobie.
- A jesteś pewna że była to prawda? - na usta dziewczyny wkradł się mroczny uśmiech.

Wokół schroniska rozniosł się głuchy trzask łamanych kości a po chwili powietrze przeciął głośny krzyk. Sousuke stał nad jednym z mężczyzn. Prawą nogę trzymał na jego kości ogonowej a ręce na ramionach. Po chwili pociągnął mężczyznę do tyłu łamiąc go w połowie. Feary głośno wrzasnął lecz odrazu jego usta jak i gardło zostały naszpikowane ostrymi piórami.
- Jesteś niemożliwy... - zaśmiałam się spoglądając na brata. Lubiłam patrzeć jak zbija, było w tym coś hipnotyzujacego.
Wokół nas leżało mnóstwo trupów w bardziej lub mniej wymyślnych pozach. Przypominało to trochę kłebowisko węży. Tak jak one kłebiły się w jedną masę nie ważne czy były to ciała czy wyprute flaki.
Usłyszałam świst a po chwili ból przeszył moje ciało. Udało mi się odsunąć lecz mimo to ostrze rozcieło mi policzki przechodząc wzdłuż ust. Jednak kości na nich były zbyt delikatne by mogły zatrzymać cios. Złapałam lewą dłonią ostrze by feary nie mógł wykonać kolejnego ataku. Odsunełam je od siebie. Miecz w mojej dłoni zrobił się dziwnie lekki, widocznie mężczyzna szykował się do porzucenia broni na rzecz kontrataku bądź ucieczki. Prawą ręką złapałam jego ubranie po czym szybkim i zdecydowanym ruchem wgryzłam się w jego szyję. Mężczyzna nie zdąrzył nawet krzyknąć, z jego ust wydobył się bulgot i dziwne hrypnięcie. Czułam jak chce nadal walczyć, jednak był zbyt słaby. Uderzył parę razy ręką w moje opancerzone plecy, raniąc ją o wystające kości kręgosłupa. Nadal mocno zaciskałam zęby na jego gardle puki nie wyzionął ducha. Puściłam go pozwalając by kolejne ciało upadło pod moje stopy.
- I kto tu jest niemożliwy? - rzucił chłodno Sousuke obserwując z lekkim rozbawieniem scenę mordu. - pozszywać Cię?
Pokręciłam głowa dotykając kościanymi pazurami ust. Po chwili rozerwana skóra zrosła się w kilku miejscach trzymając moją szczękę w miarę normalny sposób.
- Musimy znaleźć ich dowódcę prawda ? - spojrzałam po sobie. Mój pancerz praktycznie cały pokryty był krwią, o fragmentach ludzkiego mięsa czy wnętrzności pomiędzy kośćmi już nie wspomnę.
- Ta... mamy się pośpieszyć? - podszedł do mnie. Ostrożnie ujął mój podbródek w cienistą dłoń i uniósł do góry by przyjrzeć się ranie.
- Tak ... inaczej nie będę mogła się ruszać.. - syknełam czując jak pancerz znowu zrasta się ze skórą.

- CO!? - po pomieszczeniu przebiegł głośny pisk Miiko jak i Huang Hua oraz Ericki. Gdyby nie pieczęć na pewno słychać by je było nawet w kryształowej sali. Panowie starali się choć trochę zachować rezon jednak po usłyszeniu takiej informacji trudno było komukolwiek udawać że nic się nie stało.
Bambi głośno westchneła zaciskając mocniej dłonie na swojej sukni. Nie powinna tego mówić, wogóle nie miała prawa wyjawiać ich największego sekretu. Ale oni naciskali... i stało się. Przez cały ten czas każda para oczu w jej ciele była zamknięta. Nie chciała widzieć ich reakcji. Jednak po chwili kilka z nich delikatnie się uchyliło.
Nie wiadomo dlaczego ale najbardziej zaintrygowała ją postawa Lorialeta. Po mimo tak drstycznej informacji był spokojny ... lecz pewnie w jego wnętrzu kłebiło się mnóstwo emocji. Mogła to zobaczyć, po części to była jej zdolność. Nie widziała wszystkich emocji lecz mogła odgadnąć co dana osoba myśli. Niestety u niego było to nadwyraz trudne.
- J...jak to możliwe? - ciszę przerwała Huang Hua składając na swojej piersi dłonie. Nie potrafiła opanować drżenia głosu. - Dlaczego mówisz że są martwi skoro żyją?
- To tylko pozory ... - oczy znowu się zamknęły. Mogła wogole nic nie mówić. - Prawdę mówiąc wątpię że ktokolwiek w Yarnam tak naprawdę żył...
- Co ty wygadujesz ?! - podniósł głos Nevra co wszystkich zszokowało. Nigdy się tak nie zachowywał. - Najpierw mówisz że oboje są żywymi trupami a teraz próbujesz wmówić nam że nikt tam nie żyje! W co ty pogrywasz!?
- Nevra ...? - Valkyon położył rękę na ramieniu przyjaciela chcąc go uspokoić lecz ten ją zrzucił.
- Eh miłość... jakie to dziwne uczucie nie sądzisz? - otworzyła oczy wbijając wzrok w wampira. Był jak otwarta księga. W tym momencie widziała każde jego uczucie i emocje skierowane do białowłosej.
Jej słowa sprawiły że w momencie się uspokoił i spojrzał w bok zakłopotany. Nie umkneła jej także chwilowa zmiana nastroju u Leiftana. Wydawał się zdenerwowany i zazdrosny, jednak szybko przybrał swój chłodny i spokojny wygląd. Czyżby też coś do niej czuł?
- Skoro już zaczęłaś to proszę wyjaśnij to do końca. - Miko poruszyła niespokojnie uszami ignorując wcześniejsze wyznanie o miłości czarnowłosego.
- Eh ... są daemonami jak z resztą dobrze wiecie, jednak mają pewne specyficzne umiejętności odziedziczone po rodzicach. Mianowicie dzięki swemu ojcu stali się kimś na kształt nekromantów. Jednak nie stało się to odrazu - zawiesiła głos nie wiedząc czy może mówić o tych wydarzeniach. - Z tego co wiem gdy Lau miała dziesięć lat a Sousuke dwanaście... Nie chcący ją zabił. Zwykły wypadek ... ich ojciec się wkurzył ale udało mu się przywrócić ją do życia z trochę... eh jak by to ująć. - znowu się zawiesiła szukając odpowiedniego słowa. - można powiedzieć że podarował jej część swoich umiejętności. Mniej więcej pięć lat później Souske zabił się przez swoją głupotę... i tym razem ich ojciec przywrócił go do życia i tak jak lau dał cześć swoich umiejętności. Przez to są praktycznie nieśmiertelni... chyba że zna się ich słabość.

Mężczyzna o ostrych rysach twarzy, brązowych włosach i wilczych uszach zawarczał groźnie.
- Może zabiliście wszystkich ... Ale ja jestem od nich silniejszy.. niczego się nie dowiecie! - zacisnął prawą dłoń na mieczu gotów do ataku.
- Jesteś słaby... - na mojej twarzy gościł psychiczny uśmiech. Zrobiłam kolejny krok powoli do niego podchodząc. - Naprawdę myślisz że wystraszymy się kogoś tak mało istotnego jak ty? - kolejny krok spowodował że feary zaczął się cofać.
- Jesteście zdrajcami! Mieliście wyginąć dla dobra Eldary! - cofnął się wpadając na Sousuke.
Mężczyzna cały zesztywniał gdy otoczyły go czarne i ostre skrzydła. Sousuke złapał mocno jego ramiona uśmiechając się mrocznie.
- Nie musisz nic mówić, i tak wszystkiego się dowiemy.
Podeszłam do niego łapiąc mocno jego szczękę. Do reszty owładneło mną szaleństwo. Uniosłam wolną dłoń.
- Wiesz... mówi się że oczy są zwierciadłem duszy ... - przybliżyłam dłoń do jego oka kreśląc pazurami linię cięcia.
- C...co ... co chcesz zrobić?! Zostaw mnie ! Zrobię wszystko tylko nie rób mi krzywdy ! - feary zaczął się trząść ze strachu a po jego policzkach spłyneły łzy. Żałosne...
Wbiłam pazury w skórę wokół oka rozrywając ją. Mężczyzna natychmiast zaczął się miotać i krzyczeć z bólu. Takie małe draśnięcie a tyle krzyku. Sousuke wzmocnił uścisk na jego ramionach. Ciało ofiary otoczyły łańcuchy sprawiając że nie był zdolny do najmniejszego ruchu.
- A teraz ładnie stój i daj sobie wyrwać oczy ...hihi - zaśmiałam się psychicznie a na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Dawno nie bawiłam się tak dobrze. Uwielbiam gdy ofiary żyją i obserwują jak powoli odbieram im życie. A do tego on patrzy na mnie wzrokiem tak pełnym prośby o łaskę że aż skacze mi adrenalina. Wystarczy tylko kilka ruchów by zniszczyć jego ostatnią iskierkę nadzieji.
Pazury nieznacznie się wydłużyły robiąc się o wiele cieńsze na końcach. Sprawnym ruchem wbiłam je w oczodół mężczyzny. Rozległ się kolejny krzyk. Coś krzyczał lecz byłam zbyt zajęta wyciaganiem gałki ocznej by zwrócić na to uwagę. Gdyby ktoś obserwował mnie z boku, mógł by stwierdzić że jestem jak zahipnotyzowana. Może i jestem brutalna ale w przypadku wyciągnięcia oczu potrzebna jest precyzja, której mi nie brakuje.
Nim się obejrzałam w mojej kościanej dłoni spoczywało zakrwawione oko o zielonej tęczówce. Teraz czas na drugie. Schowałam oko w rozdartym policzku tak by nie wypadło po czym zdarłam powiekę z drugiego oczodołu.
- Aaaaaaa !!!!! - mężczyzna zawył głośno. Nie był w stanie już nawet mrugnąć. Jedno oko patrzyło na mnie ze strachem a w drugim ziała czerwona dziura z której obficie płynęła krew. - Zabij mnie! Proszę! ... Skończ to !
Wbiłam pazury w oko. Nie pozwolę mu umrzeć puki nie skończę. Nie na tym polega ta zabawa. Przekreciłam pazury chcąc zadać mu jeszcze większy ból po czym wyrwałam oko. Wyciagnełam te z policzka i położyłam na dłoni obok drugiego.
- Tak dobrze się bawiłam... szkoda że to już koniec..
- Jesteście chorzy ! Jebane psychole! Zajebie was i wasz ... - Nie dokończył. Nie wydał nawet najmniejszego dźwięku. Sousuke po prostu złapał jego głowę i zmiażdzył, jakby był to jakiś owoc. Ciało upadło na ziemię a brat jak gdyby nigdy nic oblizał palce z krwi.
- Wracamy ... uspokój się do tego czasu ... - rzucił beznamietnie jednak czułam w tym wyraźną troskę.

Pieczęć z głównych drzwi zniknęła. Sousuke otworzył drzwi na oścież, wpuszczając mnie do środka. W momencie rozmowy ucichły, czułam jak wzrok zebranych spoczywa na mnie obserwując nawet mój najmniejszy ruch. Nie ruszyło mnie to, nawet na nich nie spojrzałam. Podeszłam do Bambi uderzając kośćmi o posadzkę i zostawiając za sobą krwawe ślady. Ukłoniłam się wyciągając przed siebie zamknięta dłoń. Otworzyłam ją przed dziewczyną ukazując parę zielonych oczu w nienaruszonym stanie.
- Chyba wiesz co z tym zrobić?
- Tak .. - wyciągnęła rękę ostrożnie biorąc oczy sprawdzając czy na pewno nie są uszkodzone. Gdyby tak było cały mój wysiłek poszedł by na marne. Kiwneła głowa na znak że nie są uszkodzone. - Gdy czegoś się dowiem odrazu wam przekaże..
- Lau ! - głos feary zkłucił krzyk Ericki. Nim się obejrzałam znalazła się blisko mnie ...za blisko.
Praktycznie bez zastanowienia i spoglądania na nią wymierzyłam cios ogonem. Po sali drzwi rozległo się głuche zderzenie. Nie trafiłam? Przeniosłam wzrok na koniec ogona. Bez problemu przebiła bym głowę dziewczyny gdyby nie czarne skrzydło które zablokowało mój atak.
- Waruj! - warknął Souske. Z ziemi wystrzeliły łańcuchy łapaiąc mnie za szyję i ręce. Warknełam zła chcąc się wyrwać lecz odrazu zostałam przyciagnięta do ziemi. - Mówiłem że masz się uspokoić! Za bardzo dajesz się owładnąć szaleństwu...
- Jestem spokojna ! - warknełam próbując się wyrwać. Nic to nie dało, byłam zbyt słaba by zerwać łańcuchy brata. - Puść mnie !
- Zapomnij ! - skrzyżował ręce na piersi i zmroził Ericke wzrokiem. - A ty lepiej się odsuń i nie wykonuj gwałtownych ruchów bo tylko ja sprowokujesz. Nie mam zamiaru po raz kolejny Cię bronić...
- Co to ma znaczyć!? - Kitsune uderzyła laską o ziemię podchodząc do Sousuke. - Miał nikt nie zginąć! Mieliście nas obronić! Co wy sobie ..!
- Nigdy nie powiedziałem że nikt nie zginie. - Miiko zamilkła gdy Sousuke zmroził ją spojrzeniem swoich złoto czarnych oczu. Był wyższy od niej, a bijąca od niego złowroga aura zmusiła kitsune by się cofneła. - Mieliśmy was obronić i to zrobiliśmy, nikt z twoich ludzi nie zginął a gdy tylko Bambi zobaczy co kryje się w oczach ich przywódcy, będziemy wiedzieć kto za tym stoi. Czy to aż tak dużą cena ?
Miiko z wachaniem pokreciła głową wywołując uśmiech na twarzy daemona. Mimowolnie głośno syknełam gdy pancerz mocniej zrusł się z skóra. Sousuke odrazu zwrócił na mnie swoją uwagę i jak by delikatnie złagodniał. Podszedł do mnie uważnie obserwując.
- Musimy iść po Ewelein na pewno Lau przyda się jej pom..
- To nie będzie konieczne... - Sousuke przerwał Nevrze który był gotów skoczyć w moim kierunku. Ciekawe dlaczego ?
Brat bez wahania złapał za jeden z fragmentów pancerza na moich plecach i mocno go pociągnął odrywając go. Nie wydałam z siebie nawet najmniejszego pisku. Nic nie czułam. Wiedziałam tylko tyle że czarna krew zalała miejsce w którym wcześniej znajdowały się kości.
- Co ty robisz?! - tym razem odezwał się Leiftan. Niechętnie spojrzałam w jego stronę. Był zszokowany, zły i ... chyba w jego spojrzeniu dostrzegłam rozpacz. Trochę mi głupio że musiał zobaczyć moją mroczna stronę.
- Spokojnie ... - na moje słowa Leiftan drgnął tak samo jak i reszta. - Nie jestem w stanie sama pozbyć się pancerza... - spojrzałam na brata delikatnie się uśmiechając - Możesz zrywać... zrosło się do tego stopnia że straciłam czucie.
To jest właśnie słaba strona mojej demonicznej formy. Po czasie zaczyna się ze mną zrastać a gdy nie pozbędę się jej wystarczająco szybko pozbawia mnie czucia. Gdybym zwlekała zbyt długo moje mięśnie samoistnie stały by się kością a ja została bym unieruchomiona. Spojrzałam na swoje ciało. Po pancerz zostało mnóstwo ran i dziur po wyrwanej skórze. Czeka mnie dość długa regeneracja...


2112 słów!!! O matko myślałam że tego nie napiszę x.x Wyszło... lepiej niż myślałam, jakoś sam z siebie pojawił się pomysł z sekretem rodzeństwa czy ukrytym uczuciem Nevry. Myślę że przypadło wam to do gustu :)
Muszę przyznać że w każdej z 3 części tej akcji bardzo przyjemnie pisało mi się wstawki z Bambi. I myślę że jeszcze to gdzieś wykorzystam.
Co do końca rozdziału... Ona wcale nie siedzi naga przed całą strażą ! Brat dopiero ściągnął pancerz z pleców i ręki xd na tym rozdział się kończy.

Zapomniała bym ! Bardzo wam dziękuję za ponad 1000 wyświetleń i ponad 100 głosów! Jesteście cudowni <3 Bez was nie było by tej książki :D
W następnym roździale wstawię mały special :3 (miałam zbyt mało czasu by zrobić coś do tego wybaczcie)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro