Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Nowy dom

Położyłam się na jednym z łóżek na statku. Nie powiem parę godzin dało się wytrzymać ale dwa dni to już kurde przesada.
- Zaraz zwymiotuje. - Przekreciłam się na bok zakrywając usta dłonią. Chyba mam chorobę morską o której nawet nie wiedziałam.
- Jesteśmy na miejscu przygotować się! - doszedł do mnie twardy głos kapitana.
Odrazu stanełam na równe nogi wychodząc z mojego małego azylu na górny pokład. Gdy tylko wyszłam moją twarz owiała morska bryza. Nie trwało długo a przybiliśmy do brzegu. Zaskoczyłam że statku na plażę rozgladajac się. Poza piaskiem i klifem nie było tu nic ciekawego. Nie wiem czego się spodziewałam, w końcu nigdy nie opuściłam swojego domu.
- Hej tutaj ! - podążylam wzrokiem w kierunku z którego dobiegał. Na kamiennych schodach stała rudowlosa dziewczyna z kroliczymi uszami. - Chodź tutaj ! - dalej machała do mnie przyjaźnie.
Niewiele myśląc ruszyłam do niej biorąc po drodze swoje rzeczy które ktoś zniósł że statku.
- W...witaj ... jestem Ykhar - poruszyła nerwowo uszami. Może to dlatego że teraz zrozumiała kim jestem ?
- A ja LauHu... ale mów mi Lau - uśmiechnęłam się najlepiej jak potrafiłam ale chyba nie przekonałam dziewczyny bo tylko bardziej zaczęła się denerwować.
- M..mam ..Cię...- wzięła głębszy wdech po czym dokonczyła już w miarę spokojnie - mam Cię zaprowadzić do Miko.
- Dobra ... to prowadź.
Brownie ruszyła po schodach a ja za nią. No cóż jeśli tak będą reagować na mnie wszyscy to raczej zbyt długo tu nie zostanę. Weszłyśmy za bramę. W drodze do głównej kwatery mieliśmy parę osób. Niektóre patrzyły z boku inne coś do siebie szeptały , było też dziecko które odrazu uciekło.
- Aż tak straszna jestem ? - uderzyłam ogonem o ziemię zdając sobie sprawę że mimowolnie powiedziałam to na głos.
- T... Tylko trochę. - Brownie znowu poruszyła nerwowo uszami.
Zanim się obejrzałam byliśmy już w środku. Staliśmy przed drzwiami która otworzyła Ykhar zapraszając mnie do środka. Oczywiście rzeczy zostawiłam przed salą.
- Miko przeprowadziłam naszego gościa. To jest ..
- Lau - uprzrdzilam dziewczynę wchodząc do środka. Taki nawyk gdy ktoś za długo zastanawia się nad moim imieniem.
Spojrzałam po zebranych osobach jak i sali w której stal wielki kryształ. W samym środku stała czarnowłosa kitsune trzymająca laske. Po jej prawej zaś bląd włosy chłopak i jakiś niebieskowłosy elf. Po lewej z kolei bialowłosy i czarnowłosy chłopak, który wyglądał mi na wampira. Ostatnią osobą która przykuła mój wzrok była dziewczyna która nie pasowała mi jakoś do tego świata.
- Bardzo dobrze możesz odejść - przemówiła kitsune. Gdy Ykhar wyszła spojrzała na mnie. - Cieszymy się że przybyłaś, pozwól że się przedstawię. Nazywam się Miko a to - wskazała na swoją prawą stronę - Leiftan , Ezarel - wskazała na drugą stronę - Valkyon, Nevra i Erica.
- Miło mi ...chyba - to ostatnie słowo powiedziałam cicho przez co praktycznie nie było to słychać. Nie lubię nowych miejsc. Wolę mieć swój własny azyl i najlepiej do nikogo nie wychodzić.
- Nevra czy ta dziewczyna to...? - poruszyłam ogonem uderzając nim o posadzkę co miłym dźwiękiem nie było, słysząc jak dziewczyna szepcze do wampira.
- Wiesz że to nie ładnie mówić o kimś kto jest w tym samym pomieszczeniu ? - skrzyżowałam ręce na piersi obserwując ją uważnie. - ale jeśli o to ci chodzi to tak, jestem daemonem. To jakiś problem ?
Po sali przebiegł dziwny pomruk. Nawet kitsune spojrzała na kryształ jakby z obawą.
- Nie ! Ja po prostu ... nigdy nie widziałam takiej rasy. Nie chciałam Cię urazić .. - zaczęła się nerwowo tłumaczyć ale machnełam na nią ręką. Po co ma się produkować?
- Jak zawsze nasza niedorajda pakuje się w kłopoty- zasnął się elf posyłając dziewczynie wredny uśmiech.
- Spokój! - odrazu ucichli gdy kitsune uderzyła laską o posadzkę. - Porozmawiamy o wszystkim jutro, pewnie jesteś zmęczona podróżą. Jeden z chłopców zaprowadzi Cię do pokoju .
Machneła ręką po czym wszyscy opuścili salę. Zanim dziewczyna poszła w swoją stronę zatrzymałam ją.
- Erica tak ? Nie jesteś stąd prawda ? - Zaczęłam obchodzić ją wokół oglądając z każdej strony. Z boku musiało to bardzo dziwnie wyglądać, coś na kształt kota polujacego na mysz.
- Nie ... pochodzę z ziemi ale mam w sobie krew feary.
- Ciekawe ... - zatrzymałam się słysząc za sobą pomruk - No nic mam nadzieję że może się zaprzyjaźnimy.
- Jasne. To do jutra.
Uśmiechnęła się po czym odeszła a ja spojrzałam za siebie na wampira opierajacego się nonszalancko o ścianę.
- Co ?
- Nic. Tak sobie obserwuje nową dziewczynę - puścił mi oczko na co fukłam. - no już nie bądź taka niedostępna. Chodź zaprowadzę Cię do pokoju.
Wziął jeden z moich bagaży po czym zaczął iść korytarzem do jednego z ostatnich pokoi.
- Tu będziesz spać. - podał mi klucze - wpadnę po Ciebie rano. Słodkich snów.
Po raz kolejny puścił mi oczko uśmiechając się zalotnie na co przeszedł mnie dreszcz. Gdy zniknął z mojego pola widzenia weszłam do pokoju. Był mały i przytulny, utrzymany w kolorach ciemnego brązu. Łóżko stało po prawej stronie na czerwono beżowym dywanie. W jego nogach była mała kanapa i stolik a wokół kilka szaf i półek, po lewej znajdowały się drzwi, prawdopodobnie do łazienki.
- Całkiem przytulnie...
Położyłam walizki na ziemi odrazu kładąc się na łóżko. Jakoś miałam tego wszystkiego dość a ledwo tu przybyłam. Nie pasuje tu i tyle. Uśmiechnęłam się pod nosem. Kto by pomyślał że będzie mi brakować tego drazniacego zapachu krwi i rozkładu. Po chwili zasnełam.

Rano obudziło mnie natarczywe walenie w drzwi. Podniosłam się do siadu przeciągając zaspane oczy.
- Ej Lau wstawaj ! Mam Cię zaprowadzić do Miko! - ten głos był inny, jak by bardziej zbulwersowany. Czyżby to ten elf?
Wstałam leniwie poprawiając włosy by w miarę możliwości jakoś wyglądać po czym z impetem otworzyłam drzwi.
- Nie dasz mi spać co ? - fukłam na elfa który zdąrzył odskoczyć przed bliskim spotkaniem z drzwiami.
- Nie - uśmiechnął się wrednie - Więc ruszaj się bo nie mam zamiaru cię niańczyć. Mam ważniejsze rzeczy do roboty - odwrócił się idąc do kryształowej sali.
Kurde przyjemny gościu, aż mnie zatkało. Poszłam za nim wchodząc po raz kolejny do sali z kryształem. Tym razem była tam tylko Miko. Ezarel tylko mnie zaprowadził i zaraz odszedł, doprowadziłam to wzrokiem po czym spojrzałam na Miko.
- Chciałaś mnie widzieć?
- Tak. - kitsune jakby złagodniała - Wczoraj mogliśmy wywrzeć złe wrażenie ale mam nadzieję że mimo to będziesz się tu dobrze czuć i dołączysz do jednej że straży...
- Chwila co ?! - uderzyłam ogonem o posadzkę patrząc na nią wielkimi oczami - Jak to dołączysz do straży? Ja tu z tego co wiem miałam być dyplomatycznie ..
- Dyplomatycznie ? - Miko była wyraźnie zdziwiona - Nic mi o tym nie wiadomo. Dostaliśmy list że przyjedzie do nas ... - zamilkła szukając odpowiednich słów. - osoba która... no ...
- Która co ? - warknełam a moje oczy zmieniły kolor na złoty z czarnymi białkami. Mnie nie można denerwować.
Kitsune westchneła po czym powoli do mnie podeszła dając mi list. Wzięłam to szybko do ręki i zaczęłam czytać.

Droga Miko
Wiem że jesteśmy wyrzutkami, mordercami i złodziejami jednak chcemy odwdzięczyć się za waszą pomoc w kryzysie. Tak więc wyślemy do was mały prezent. Możecie zrobić z nim co chcecie ale nie odsyłajcie go. Wam pomoże a nam zrobi się lepiej .

Zatkało mnie, po prostu nie wiedziałam co mam zrobić. Moje oczy wróciły do normy a ja oddałam list Miko.
- Myśleliśmy że wiesz i...
- Nie ... jak widać uznali mnie za zagrożenie i stwierdzili że pozbędą się mnie tak. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Rozumiem ..mam nadzieję że się tutaj zadomowisz. - Chciała mi położyć pocieszająco dłoń na ramieniu ale się odsunełam. - No dobrze, możesz już iść.
Bez gadania wyszłam przed kryształową salę. Oparłam się o ścianę i spojrzałam tępo w sufit. I co teraz ? Do domu nie wrócę a tu nie chce być. Źle się tu czuję.
- Słuchasz mnie śliczna? - drgnełam gdy ktoś pomachał mi ręka przed oczami. - obudziłaś się?
- Tia...chyba. Co chciałeś?
- Zaraz co chciałem. - Nevra oparł się o ścianę obok mnie na co się cofnełam. - Nie jesteś łatwa co?
- Nie ale jak chcesz mogę Ci .. - nie zdążyłam nawet pokazać mu swoich ostrych pazurów gdy ktoś złapał mnie za ramie.
- Nevra daj jej spokój. Może poszedł byś sprawdzić czy nie ma Cię gdzie indziej ?
Wampir fuknął jak by go ktoś spoliczkował po czym odszedł.
- Em ..dzięki - odwróciła się. Za mną stał blądyn nadal trzymając dłoń na moim ramieniu.
- Drobiazg. Mam Cię zaprowadzić do Kero - uśmiechnął się uroczo na co przeszedł mnie dreszcz. Nie zachowywał się jak reszta. Było w nim coś.. tajemniczego.








Ok. 1 rozdział już za nami, trochę standardowy ale akcja się rozkręci. Za wszystkie błędy przepraszam i życzę miłej lektury :)
Rozdziały będę pojawiać się kilka razy w tygodniu.
Opinie mile widziane <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro