Rozdział 6
Chłopak wstał i po prostu wyszedł. Następnego dnia czułam rosnące napięcie między wszystkimi, wszyscy chodzili jacyś tacy zdenerwowani. Nagle wpadłam na zabieganego Kero.
-Przepraszam Dariel!-Powiedział sprzątając książki które mu pospadały. Odruchowo pomogłam mu je pozbierać i z lekkim niepokojem w głosie w końcu z siebie wydusiłam...
-Em, Kero? Wiesz może co się dzieje?-Ten tylko na mnie spojrzał i podrapał się po głowie.
-No tak, jesteś nowa. Za niedługo jest patrol... będziemy przeczesywać las w poszukiwaniu intruza który porywa ludzi z naszej osady.-Przerwał sobie na chwilę i spojrzał na mnie ponownie.
-Ale Miiko pewnie Ci nic nie powiedziała... na chwilę obecną cie to nie dotyczy.-Słowa które wypowiedział były chłodne i bez emocji. Czuję się tu jak jeden wielki problem, bezużyteczna, bez odpowiednich umiejętności i wiedzy... po chwili zorientowałam się ze Kero poszedł.
-Zajełabyś się czymś pożytecznym człowieku.-Ten głos rozpoznam wszędzie. Odwróciłam się z firmowym uśmiechem i spojrzałam elfowi prosto w oczy, z początku uciekał wzrokiem a potem utrzymywał kontakt wzrokowy tak głęboko że czułam się jakby miał mi wywiercić dziurę w oczach.
-No to dalej szefie straży... daj mi coś do roboty.-Moja bezpośrednia wypowiedź chyba lekko to zdziwiła bo rozszerzył oczy a potem z lekkim uśmiechem podał mi kartkę.
-Znajdź mi te składniki. Muszę zrobić dla Ciebie test i zmarnować kolejne cenne minuty z mojego cennego życia na Ciebie...-Powiedział uśmiechając się krzywo a następnie odwrócił się na pięcie. Hmmm co my tu mamy... oczyszczoną wodę, szkarłatny kamień i jeszcze parę innych rzeczy.
**
Parę godzin później nareszcie znalazłam wszystkie składniki, z pełnymi rękami kieruję się do laboratorium Ezarela studiując jeszcze parę razy kartkę która mi dał. Uchylając drzwi do pomieszczenia widziałam elfa który mocno skupiony czytał książkę, wyglądał nad zwyczaj spokojnie i ... uroczo. Nagle na moim ramieniu pojawiła się ręką która obroniła mnie jednym zwinnym ruchem. Przed mną pojawiła się para błyszczących oczu a na nich lekko opadająca czupryna, nasze twarzye dzieliło zaledwie 5 centymetrów a ciała się dotykały. Nagle drzwi za mną się otworzyły a Nevra odznaczył jak poparzony, w progu stanął Ezarel i spoglądając to na mnie to na chłopaka uśmiechnął się podejrzliwie.
-Romanse zostaw sobie na później Nevra...-Totalnie mnie ignorując spojrzał z wyrzutem na Nevrę. A ja poczułam jak moje policzki zaczynają mnie piec...
-Pomogłem jej przynieść składniki.-Powiedział spokojnie. Spojrzałam na rzeczy które musiały mi upaść przy naszym "przypadkowym" spotkaniu.
-Ta, ta jasne. Nevra idź po Miiko a ja z nią zacznę już test.-Elf chwycił mnie z nadgarstek a następnie wyciągnął do laboratorium i nie dając wampirowy dojść do słowa zamknął drzwi.
-On nie jest odpowiednią partią dla Ciebie.
-Skąd taka osoba jak Ty może to wiedzieć?-Powiedziałam spokojnie, nie chciałam wywołać kłótni.
-Z resztą jesteś za głupia żeby to zrozumieć.-Oschłe słowa trafiły mi w pamięć i szybko ich nie zapomnę, "jesteś za głupia"... no tak.
-Pewnie jestem za głupia!? No tak, jestem za bardzo tępa żeby zrozumieć świat w którym jestem i którego nie znam i o którym nigdy nie słyszałam.-Warkłam w jego stronę a on tylko się uśmiechnął... no fakt. Jestem za głupia bo daję mu się prowokować.
-------------------------
Poprzedni rozdział lekko spatoliłam za co przepraszam. Pisałam to na siłę i nie miałam innego pomysłu... Jeśli Ci się spodobało zostaw gwiazdeczke lub komentarz 💖
*Rozdział nie sprawdzony*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro