Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Kiedy wróciliśmy do kwatery Nevra poszedł od razu do Miiko, a ja? Nie wiedziałam wtedy co mam ze sobą zrobić. Szwędałam się po kwaterze aż zobaczyłam elfa... chodził pod kuchnią i mruczał coś po elficku pod nosem. Nie powiem, bawił mnie widok zakłopotanego Ezarela.
-Na co się gapisz?- Z myśli wyrwał mnie lodowaty głos Ezarela. Tak się zamyśliłam że nie zauważyłam jak się na niego gapie.
-Ja?...- No o Ciebie chodzi idiotko.
-Podziwiam krajobrazy...- Powiedziałam po chwili z cwaniackim uśmiechem.
-Mhm...- Burknął i już nabierał powietrza w płuca żeby coś powiedzieć kiedy drzwi z kuchni się otworzyły a w nich stanął Karuto z łopatką do obracania potraw.
-No niebieski... Tym razem Ci się poszczęściło. Ooo, Dariel. Słucham cie słońce.- Kiedy skierował się do mnie nagle zmienił swój temperament, z pochmurnego i wściekłego Karuto pojawił się miły i uprzejmy Karuuto. Ezarel na tę sytuację prychnął tylko cicho.
-Witaj szefie kuchni, ja tylko się przrchadzałam.- Powiedziałam z uśmiechem a na twarzy kucharza również zawitał uśmiech.
-No widzisz elfie. Ruch to zdrowie!- Krzyknął Karuto wymachując łopatką w stronę Ezarela.
-Dokładnie! To ja się przespaceruję z Dariel.- Powiedział elf po chwili zastanowienia. Oho, coś mi tu śmierdzi, zaraz po tym chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę laboratorium. Wchodząc w próg "elfiego królestwa" poczułam intensywny zapach mięty, zaciągnełam się tym zapachem kiedy z przyjemnej chwili wyrwał mnie trzask drzwi.

-Nie ładnie tak trzaskać drzwiami niebieski- Zarechotałam sobie na co elf posłał mi tylko gniewie spojrzenie. Zmieniłam zdanie co do niego, uwielbiam się z nim droczyć!
-Dobra, musisz tu siedzieć póki Karuto nie skończy zmiany...- Powiedział układając notatki na stole, a to jeszcze podrocze się z nim tak troszeczkę...
-Ach tak? A może poszłabym sobie do kuchni po miód?- Powiedziałam straaasznie powoli na co elf tylko prychnął.
-Nie igraj ze mną mała...- I po tych słowach zobaczyłam na twarzy Ezarela lekki uśmiech. Uroczo wyglądał kiedy się uśmiechał... Yyy... koniec.
-No to co? Przyniosę Ci też co?- Odpowiedziałam odwracając się do drzwi. W pewnym momencie Ezarel podtrzymał drzwi jedną ręką tak żebym nie mogła ich otworzyć, a drugą odwrócił mnie żebym mogła się utopić w lagunie jego turkusowych tęczówek. No kurde... nie wytrzymam, kiedy to ja nie pewnie zbliżyłam twarz do Ezarela to od przejął pałeczkę i przywarł do mnie ustami. Jego pocałunki były delikatne i namiętnie a co najważniejsze... chyba szczere, usta smakowały mi maliną i odrobiną mięty. Po chwili zaczął schodzić na szyję a ja tylko odchyliłam głowę do tyłu i cicho jękłam na co na twarz elfa wdarł się mały uśmieszek. Jego ręce wędrowały po moich biodrach a czasami gubiły się na pośladkach, ja znów objęłam go rękami za szyję i oparłam się ciałem o tors chłopaka.
*PUK, PUK*
Po pomieszczeniu przeszedł dźwięk pukania a Ezarel oderwał się ode mnie w sposób taki, jakby zauważył że dopiero teraz się do mnie przyssał.
-Otwieraj ty mała niebieska mendo!- Czy to... Nevra?
-Czego chcesz pjawko?- Zapytał Ezarel spokojnym głosem przez drzwi.
-Jeśli zrobisz jej krzywdę nie daruje Ci tego!- Krzyczał wampir, w jego głosie było słychać determinację. Ezarel tylko spojrzał na mnie pytająco.
-O która dziewczynę Ci chodzi? Bo wiesz miałaś ich dużo... raz... dwa...trz...
-Zamknij się i otwieraj!- Przerwał elfowi wampir. Heh, no ciekawie jeszcze wampira tak poważnego nie widziałam.
Ez otworzył drzwi a Nevra wpadł jak poparzony, rozejrzał się po całym pomieszczeniu a jego wzrok zatrzymał się na mnie.
-Ezarel...- Zaczął i wysłał elfowi spojrzenie przez ramię.
-Jeśli ona... zdecyduję się na Ciebie... to pamiętaj...- Nevra zaczął się jąkać, trudno mu przechodziły przez gardło te słowa. Od tego miesiąca po moich koszach które mu dawałam wampir zrobił się inny... bardziej natrętny, a wszystkie inne dziewczyny zbywał. Wiem, wiem co to może oznaczać ale ja nie czuję tego samego...
-Jeśli będzie chociaż raz płakać przez Ciebie... to rozwale Ci ten elficki ryj.- Dodał po chwili i opuścił laboratorium. Ezarel zszokowany stał i pewnie analizował słowa Nevry. No nie powiem... zdziwiłam się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro