Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Idąc w stronę drzwi przez mój mózg przeleciało tysiąc myśli. Kiedy byłam już na przeciwko elfa wpatrywał się tylko we mnie bez słowa, jego chłodne spojrzenie przesiąkło mnie aż do szpiku kości.
-Chcesz coś że tu stoisz?- Wydusiłam z siebie po chwili, Ezarel chyba był zdumiony moim nagłym "atakiem" bo otworzył tylko szerzej oczy a po chwili spuścił wzrok w podłogę i prychnoł.
-W takim razie żegnam...- Powiedziałam pewnym siebie głosem. Już chwyciłam za klamkę ale na moim nadgarstku pojawiła się jego dłoń, zimna i szorstka. Jego uścisk był delikatny, spojrzałam na niego. Jego twarz w ogóle nie wyrażała emocji, w ogóle nie umiałam nic z niej odczytać. Po chwili nabrał powietrza w płuca... Ale nic nie powiedział. Puścił mnie a następnie odwrócił się na pięcie...
-Ezarel?- Zawołałam go ale żadnej odpowiedzi nie dostałam.
-To jak się zachowuję to twoja wina...- Usłyszałam chłodny głos zza pleców. Za mną stał Leiftan, podszedł do mnie bliżej obserwując odchodzącego elfa a następnie spojrzał na mnie.
-To samo tyczy się Nevry i Valkyon'a.- Dodał po chwili. Spojrzałam na niego zaskoczona na co on tylko bardziej spoważniał.
-Co ja takiego niby zrobiłam?
-Nad tym jeszcze pracuję. Ale każdy chyba widzi ich zmianę, jak narazie zachowuj się normalnie a ja ci powiem o co chodzi jeśli będę mieć pewność że to o to chodzi.- Powiedział wszystko na jednym wdechu i poszedł w kierunku kryształowej sali. Co ja takiego zrobiłam? Tylko mi nie mówcie że oni... ten... Ezarel by nie był do tego zdolny, przecież mnie nienawidzi. Cały wieczór o tym myślałam, następny dzień godzina szósta tym razem idę na zwiady z Valkyon'em. Szef mojej straży przyszedł punktualnie, nawet za wcześnie.
-Jesteśmy 10 minut wcześniej, zacznijmy teraz i skończymy przed wszystkimi.- Kiwłam twierdząco głową i ruszyliśmy w stronę lasu. Po drodze rozmawialiśmy o jakiś tam rzeczach, nawet nie pamiętam jakich. Z rozmowy wyrwał nas szelest, chłopak sięgnął ręką już po broń a z krzaków wystrzelił...
---------------
Dziś króciutko. Bardzo mi miło bo opowiadanie ma już 100 wyświetleń, za co wam bardzo dziękuję 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro