Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Przede mną stanął Nevra i bez słowa opatulił mnie swoimi ramionami, przez co zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Zaprowadził mnie do pokoju i usiadł ze mną na łóżku.
-Co się stało?- Zapytał cicho kiedy ja nadal nie przestawałam płakać.
-On... on mnie okłamał.- Wydukałam ledwo, Nevra westchnął i mocniej mnie przytulił. Po chwili oboje poszliśmy spać... Obudziłam się i zobaczyłam że spaliśmy opatuleni kołdrą, przyciągnęłam się z pomrukiem a następnie wstałam żeby poszukać... nie jednak go nie idę szukać, mam go gdzieś.
-Jak się czujesz?- Zapytał sennie Nevra.
-Em... dobrze.- Odpowiedziałam krótko a do pomieszczenia jak na zawołanie wpadł Ezarel.
-Gotowi?- Spytał z pogardą w głosie kiedy na mnie spojrzał. O co mu chodzi? To ja powinnam być na niego wściekła. Nevra pomógł mi z plecakami i ruszyliśmy w stronę stajni gdzie ruszyliśmy w dalszą podróż na swoich wierzchowcach, po kilku godzinach od świtu dotarliśmy do ogromnego królestwa w którym było bardzo dużo mieszkańców. Ledwo co przejechaliśmy pomiędzy mieszkańcami do stajni, tam zostawiliśmy konie i ruszyliśmy do ogromnego pałacu. Nasza kwatera główna przy tym to jest orzeszek... Milcząc dotarliśmy pod salę królowej i od razu wypuścili nas do środka. Wystrój sali był elegancki i zapewnienie bardzo drogi złote obramowania, złote kielichy i złote żyrandole.
-Witaj, o królowo. - Rzekł Nevra i się ukłonił a za nim ja wraz z Ezarelem.
-Witajcie, wojownicy. Mam nadzieję że sprostacie tej nie łatwej misji.- Rzekła kobieta. Była piękna... sama Afrodyta nie dorastała jej do pięt.
-Nie martw się Pani... zrobimy co w naszej mocy.- Odpowiedział Nevra.
-Nocleg oraz wyżywienie zafunduje wam królestwo...
-Dziękujemy.- Wampir odwrócił się zarzucając pelerynę. Wyszliśmy z pałacu i udaliśmy się do noclegu gdzie zostawiliśmy rzeczy.
-Jedziemy już... - Westchnął Nevra i udał się do stajni. Ja jeszcze odpinałam swój łuk od plecaka a Ezarel stał za moimi plecami i się mi przyglądał.
- Ładnie to tak się na kogoś gapić?-Sykłam i odpiełam w końcu łuk. Ezarel jakby był głuchy nadal patrzył na mnie tępym wzrokiem.
-Chodź...- Rzekłam i przeszłam obok niego nawet nie patrząc w jego stronę.
-Jesteśmy.- Rzuciłam krótko w stronę Nevry który siodłał swojego konia. Nasze były gotowe więc od razu ruszyliśmy w stronę lasu gdzie dochodziło do porwań. Podobno naszym celem jest zmniejszenie liczby Black Dog'ów w tym lesie, a co się kryje za przyczyną ataków tych stworzeń?
-Atakujemy grupą, nie rozdzielamy się...- Powiedział Nevra jadąc przed nami.
-I nie dajemy zjeść...- Rzucił chłodno w moją stronę Ez. Auć. Boli...
-Chyba mnie nie doceniasz niebieski...- Elf od razu na te słowa się naburmuszył i lekko zaczerwienił ze złości.
-Zobaczymy. Tylko ja Cię ratować nie będę.- Auć po raz drugi... Nagle cały las przeszyło przerażające wycie. Konie się spłoszyły i Ezarel niefortunnie spadł na ziemię. Wraz z Nevrą zeskoczyliśmy z koni a te w strachu wyrwały się nam i zwiały w kierunku królestwa. Ezarel wyglądał jak przerażone dziecko bo po upadku nie wiedział co się dzieje, po chwili z czeluści lasu wyłoniła się jedna z kreatur a za nią następne.
-Dariel. Założę się że zabiję więcej od Ciebie.- Burknął Ezarel z głupim uśmieszkiem.
-Oj chyba śnisz!- Odpowiedziałam mu sztucznym uśmiechem i naciągnęłam cięciwe wraz ze strzałą w prost w głowę jednego z wilków. Potem z świstem strzała wbiła się w sam środek głowy wilka a ten upadł z skomleniem na ziemię próbując wyciągnąć przednimi łapami strzałę z głowy. Ez się nie odbijał i rzucał w wilki swoimi eliksirami czy co on tam ma...
-Siedem!- Krzykłam celując już w następną kreature.
-Osiem!- Dodałam. Ezarel spojrzał na mnie i przez swoją nie uwagę jedna z besti przygniotła go do ziemi kłapiąc nad nim kłami. Chcąc strzelić w następną bestię która ruszyła w jego kierunku spudłowałam przez co wilczek chyba się wkurzył bo skierował się w prost na mnie. Skoczył... wyciągnęłam przed siebie łuk a bestia nadziała się na końcówkę mojej broni i upadła. Kiedy spojrzałam w stronę gdzie leżał Ezarel z ulgą zobaczyłam że Nevra go wyswobodził, ponowne wycie sprawiło że musiałam zakryć uszy ponieważ czułam się jakby głowa miała mi eksplodować. Wszystkie kreatury warknęły i wróciły z powrotem w ciemny las.
-No, no szpiczasty. Nie popisałeś się.- Zaśmiał się Nevra wyciągając miecz z leżącego Black Dog'a.
-Valkyon dobrze ją wyszkolił.- Zignorował docinke kolegi i zmienił temat. Jak zwykle...
-Dobra, wracamy.- Dodał elf i udał się w kierunku królestwa. Spojrzałam na Nevre ale ten był pochłonięty spisywaniem pewnie raportu na kartkę. Zawsze myślałam że to Ezarel jest bardziej odpowiedzialny niż Nevra a tu proszę. Szliśmy już godzinę a ja czułam jak moje nogi robią się jak z waty.
-Nevra... ja nie dam rady iść dalej.- Powiedziałam opierając się o jego ramię. Ten wziął mnie na ręce i uśmiechnął się, Ezarel tylko prychnął i spojrzał na swoje buty.
-Cofam swoje słowa. Jest słaba...- Auć po raz trzeci...
-A co Ty ode mnie wymagasz?!- Krzykłam poirytowana.
-To jest moja pierwsza poważniejsza misja i po tak długiej podróży mam prawo być zmęczona!- Dodałam na co Ezarel się lekko speszył bo jego twarz nieco złagodniała.
-A może ja nie bajerowałam żadnego faceta w barze może to przyniesie mi więcej siły, co Ezarelku?- Koniec. Wyeksplodowałam.
-Że co?-Spytał marszcząc czoło.
-Może teraz sobie pójdę i będę kokietować jak ty wczoraj! Hm?!- Zapytałam z pretensją i zerwałam się z objęć Nevry.
-Jeszcze jedna obelga w moją stronę a ci wbije strzałę w ten pusty łeb!- Krzykłam i wyszłam na przód.
-Hej, stary... ja nie wiem co Ty zrobiłeś ale lepiej uważaj...- Usłyszałam zza pleców głos Nevry. Szybkim krokiem poszłam przed siebie, co on sobie wyobraża? Że jest pępkiem świata?! Chciałby! Z moich myśli wyrwał mnie warkot z pobliskich krzaków. Nagle zaświeciły się białe kły a potem z krzaków wyszła cała kreatura... ten był inny. Jakoś tak większy od pozostałych, wielkości konia! Wiedząc że jeden fałszywy ruch dzieli mnie od śmierci delikatnie sięgłam po nóż.
-No chodź...- Powiedziałam pod wpływem adrenaliny która ze mnie jeszcze nie zeszła. Zwierz skoczył ale po chwili przed mną pojawiła się biała mgła, eliksir.
-Dariel! Uciekaj! -Usłyszałam głos ciemno włosego i tak jak poradził zaczęłam biec...

Bez tej notatki równo tysiąc słów! Mam nadzieję ze również i ten rozdział wam się spodoba!

Rozdział nie sprawdzony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro