Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|| Sylwester w Eldaryi || [Ezarel]

   Gardienne spoglądała na bawiących się mieszkańców schroniska, jak zwykle pogrążona w swoich własnych myślach, których nigdy nie potrafiła odpędzić. Zawsze chodziła z głową w chmurach, była niezdarna i nieporadna, ale nigdy jej to nie przeszkadzała, nie próbowała się zmienić, nawet gdy trafiła tutaj, do Eldaryi, gdzie powinna zachowywać chociaż odrobinę więcej powagi i rozważności nad swoimi czynami i słowami.

  – Ezarel – Zwróciła się do mnie, wracając do Eldaryi. Podniosła swój kieliszek i przysunęła mi go pod nos. – Dolejesz mi jeszcze?

  – Pewnie – Zacząłem nalewać jej wina, które trzymałem od kilku lat na wyjątkową okazję (oczywiście nie powiedziałem jej o tym!), chwilę później uśmiechając się złośliwie. – Ale nawet nie waż się jutro narzekać na kaca.

    Dolałem Gardzi wina i podałem jej kieliszek. Przy okazji ogarnąłem krótkie włosy za ucho i cmoknąłem ją w policzek, chociaż jak zwykle nie była tam zainteresowana.

  – Sylwester w Eldaryi to coś pięknego! – Westchnęła, ignorując moją tymczasową czułość. – To, co robią u mnie, na Ziemi to nic w porównaniu do tego, co dzieje się tutaj!

    „Sylwester w Eldaryi" był ostatnim dniem lata. Świętowaliśmy ostatnie ciepłe dni i był to ostatni dzień zabaw, zaraz potem następowały przygotowania do zimy i Świąt. Zima była nieprzewidywalna, nigdy nie wiedzieliśmy, czy w danym roku będzie lekka i przyjemna, czy sroga i ostra. Parę lat przed przybyciem Gardienne, zanim zostałem dowódcą Straży Absyntu, nie mogliśmy wychodzić z Kwatery i domów, bo całe ulice były zasypane śniegiem, nie dało się praktycznie otworzyć drzwi na zewnątrz.

Tego dnia organizowane były różne zabawy, konkursy oraz wielka uczta, zaserwowana przez Karuto. Nocą puszczane były fajerwerki, które przedstawiały różne historie, baśnie, bajki, dawne dzieje Eldaryi. Wielkie, sztuczne smoki latały po niebie, zionąc sztucznym ogniem i wydając potężne, przerażający ryki. Były zwykłą mgłą, wyczarowaną za pomocą prostego zaklęcia. Fenghuangi, które przyjechały w tym dniu do Kwatery, robiły pokazy cieni oraz opowiadały emocjonujące opowieści ich ludu.

  – Ta, nie jest źle – Wzruszyłem lekceważąco ramionami, na co ta zmarszczyła brwi. – Kiedyś zabiorę cię na Ostatni Dzień Lata gdzieś poza Kwaterę. Gdybym mógł, to przywiózłbym cię do Lund'Mullhingar, tam to dopiero było coś.

  – Trzymam cię za słowo – Uśmiechnęła się szeroko i przysunęła do mnie. Położyła głowę na moim ramieniu, chwytając mnie za rękę. Objąłem ją w talii i złożyłem kilka pocałunków na czubku jej głowy. – Kocham cię, Ez.

  – Ja ciebie też, Gardziu.

Przytuliłem ją mocniej, obsypując jej twarz czułymi pocałunkami i słuchając jej uroczego chichotu, czując, że z każdą chwilą kocham ją coraz bardziej.

---

Jeszcze raz - szczęśliwego Nowego Roku! ♥

Cóż, opublikowałam ten One-Shot również na Wiki, dlatego nie zdziwcie się, jeśli go tam zobaczycie :^

Za rzadko cokolwiek tu piszę, wiem, przepraszam T^T

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro