ROZDZIAŁ DRUGI MAANA
https://youtu.be/4MCjU-Du3eI
Mimo, że nie chciałam posłusznie deptałam za Ezarelem rozglądając po budynku. Pomieszczenia miały ciepłe kolory, a po ziemi rozciągał się długi czerwony dywan prowadzący przez cały chyba korytarz.
— Co to za miejsce...?
— Kwatera główna — Elf szedł przede mną nie patrząc nawet ukradkiem w moją stronę, co trochę mnie denerwowało. Nie powinno się tak ignorować rozmówcy. Zacisnęłam pięści idąc za nim dalej w milczeniu i chyba zrozumiał, że coś było nie tak — trafiłaś w to samo miejsce, co twoja znajoma w dość można powiedzieć krótkim odstępie czasu.
— Mhm...naprawdę to nie jest żadna ukryta kamera, a wy nie jesteście handlarzami organów? — Czekaj... co, kurwa? Niebieskowłosy odwrócił się w moją stronę przez co poczułam się z lekka nieswojo. Widać było, że pod jego opatrunkiem rana dalej puchła, ale co się dziwić. Włożyłam w uderzenie całą swoją siłę.
— Nie, nie jesteś w żadnej ukrytej kamerze. To jest przychodnia. W środku Ewelin się tobą zajmie.
Odwróciłam się w stronę różowych drzwi obserwując ich wzór i nie byłam pewna czy nacisnąć klamkę. Ezarel stojący za mną raczej nie odpuści, dopóki nie wejdę do środka. Zresztą... Garnuszek mnie o to prosiła. Powinnam spełnić jej prośbę.
— Przepraszam.
— Słucham...?
— Przepraszam, że uderzyłam cię kijem. Nie czuje się pewnie, kiedy ktoś stoi za mną — Nie dałam mu nic więcej powiedzieć i otworzyłam z impetem drzwi wchodząc pewnie do środka.
Niepewnie obserwowałam kozetkę i poczułam, jak ślina podchodzi mi do gardła tworząc pewnego rodzaju gulę. Nigdy nie byłam fanką badań, więc odruchowo cofnęłam się do drzwi tyłem macając klamkę. Gdy usłyszałam głos.
— O to ty. Miiko już mi o tobie mówiła — Kobieta jaką zobaczyłam była dość wysoka nawet dość bardzo... Ja przy moich stu sześćdziesięciu czterech centymetrach wyglądałam przy niej jak karypel. Taki trochę flip i flap — nie bój się. Tylko cię osłucham i sprawdzę poziom maany to dla twojego własnego bezpieczeństwa.
Maana..? Mimo, że nie powinnam poczułam się przy jej delikatnym głosie dość bezpiecznie i niczym ostrożny dziki zwierz podeszłam do wskazanej przez nią kozetki. Weszłam na przedmiot siadając na nim i popatrzyłam w okno, gdzie na podwórzu kręciło się sporo jak patrząc po ubiorze straży.
— Czym jest maana..?
Białowłosa spojrzała na mnie wyraźnie zdziwiona po czym uśmiechnęła się serdecznie. Niepewnie poruszyłam się na miejscu, ale starałam się utrzymać spokojnie wrażenie. Czułam się jak ogłupiona, mimo że przecież znalazłam Gardienne czego chciałam najbardziej prawda?
— Energią, coś jak tlen — Syknęłam, kiedy igła wbiła się w moje ciało i została pobrana mała ilość krwi — przepraszam ukułam chyba za mocno.
— Nie, nic nie szkodzi — Zawstydzona odwróciłam wzrok — po prostu nie przepadam za badaniami... A to... to mnie zaskoczyło...
— Dawno się znacie z Gardienne?
— Em... Co? — Właściwie ona pierwsza zadała jej to pytanie. Zresztą, co się dziwić? Z nią jak na razie siedziała ze wszystkich najdłużej nie licząc Elfa, których znajomość zaczęła się od gałęzi. Raczej mnie już nie polubi — a tak! Znamy się od początku studiów. Ta dziewczyna zawsze potrzebuje pomocy. Trochę jak mały szczeniaczek.
Ewelin zaśmiała się, co mogło oznaczać, że powiedziałam coś głupiego. W sumie patrząc na to jak tu wszyscy wyglądają może nawet nie wie, co to szczeniak i po prostu się wygłupiła przed tą długonogą pięknością. Obserwowałam białowłosą jak odchodzi ode mnie cichym zgrabnym krokiem zupełnie jak Ezarel — chyba ich rasa ma coś z tym wspólnego.
— Hmm dziwne... — Kobieta zmrużyła oczy, co wcale mi się nie spodobało... Może... Może umrę...?
— Coś nie tak?
— Och nie masz się czym martwić — Elfka uśmiechnęła się w moją stronę pokrzepiająco — poczekaj tutaj na mnie. Muszę porozmawiać z Ezarelem i zaraz do ciebie wrócę.
Z.. Ezarelem? Białowłosa szybko czmychnęła za drzwi, a ja siedziałam jak skończona idiotka czekając na nią i patrzyłam tępo przez okno. Może powinnam olać jej prośbę i poszukać Gardzi? W końcu ja nic tutaj nie rozumiem, a te odpowiedzi jakimi mnie raczą i tak mi nic nie dają.
Przez chwilę miałam taką ochotę zeskoczyłam na ziemię i już miałam wyjść, kiedy widok za oknem kompletnie mnie skonfundował. Widziałam już elfy, lisy i napakowanego ogra, ale dzieci i ludzi z rogami nie. Podeszłam bliżej szyby by im się przyjrzeć i moja szczęka pewnie opadła by do samej ziemi, gdyby było to możliwe. Dziecko wesoło biegało dookoła własnej osi, a za nim latała skrzydlata owca...? W tej samej chwili otworzyły się za mną drzwi i podskoczyłam odruchowo szukając już czegokolwiek by się bronić.
— Gardienne zaraz przyjdzie — Niebieskowłosy przyjrzał mi się od góry do dołu jakby oceniał mój stan i podał Ewelin fiolkę z jakimś płynem — nie wiem, czy jest sens ją sprawdzać. Przecież widać, że jest bardziej ludzka od tamtej beksy.
Ludzka...?
Białowłosa podeszła do mnie biorąc mnie za rękę i otwierając płyn. Nie zdążyłam nic powiedzieć, kiedy wylała na te dłoń te dziwaczną wodę zaraz po tym puściła ją i odwróciła się w stronę Ezarela.
— O niej też tak mówiłeś. Zresztą jej badania ukazują jeszcze więcej maany niż Gardienne miała na początku.
— I co myślisz, że kolejny jakiś dziwny faeary do nas się przywlekł? Jeśli będziemy każdego tak uważać to niedługo zabraknie mi składników na to.
Chwila... Co?!
— Co to jest fae...
Nie zdążyłam dokończy, kiedy moja ręka dosłownie zaczęła płonąć. Wrzasnęłam zszokowana zaczynając nią machać w każdą stronę jakbym takim sposobem chciała się jej pozbyć. Ewelin spojrzała triumfalnie na niebieskowłosego, któremu z ust wyrwało się krótkie dźwięczne "kurwa" Zaś ja...? No właśnie ja walczyłam ze swoim zawałem próbując się pozbyć uporczywego ognia trawiącego moją biedną rękę.
~~*♥♥♥♥♥♥*~~
Stałam oparta o ścianę przy bibliotece patrząc z wyrzutem na stojącą przede mną Gardienne. Zostawiła mnie z tą grupą dziwadeł przez co mogli ze mną robić, co tylko chcieli do cholery!
— Tak mi przykro Melody.. — Wyglądała na naprawdę przejętą, ale prędzej moją złością niż tym, co się wydarzyło — słyszałam od reszty, że przeszłaś pozytywnie test na magiczną krew.
Nachmurzyłam się jeszcze bardziej. No właśnie. Magiczna krew. Nie znałam swoich rodziców, bo odkąd pamiętam mieszkałam w sierocińcu. Kiedy pytałam wychowawczynie o swoją przeszłość one zawsze mówiły, że znalazły mnie pod drzwiami. Czuje się jak w pieprzonym Harry'm Potterze i brakuje mi tylko wielkiego Hagrida mówiącego "Jesteś czarodziejką Melody". Potem sytuacje wydarzyły się strasznie szybko.
Zostałam wysłana z przychodni do biblioteki, którą obsługiwał koleś z rogiem na głowie! Z rogiem! Rzucił przede mnie plik kartek przy okazji mówiąc, że ten test wykaże w jakiej straży wyląduje. Straży... mhm i tak właśnie stoję czekając na werdykt.
— Trochę mi głupio Mel... — Brązowowłosa podrapała się nerwowo po głowie, za to ja westchnęłam bardziej opierając się o ścianę — szukając mnie wpadłaś w niezłe bagno.
— To był mój własny wybór Garneczku..
Zapadła między nami krępująca cisza przerywana, co jakiś czas dźwiękami z dołu.
— Może... przybliżę ci kim są szefowie konkretnych straży...?
— Właściwie ten jednorogi kolega mi wszystko wytłumaczył. Kero...sha...ne..?
— Tak, dokładnie tak!
Gardienne nie mogła dodać nic więcej, bo z biblioteki wyszedł wcześniej wspomniany chłopak w towarzystwie przerośniętego królika, który z tego, co zrozumiałam ma na imię Ykhar. Popatrzył na mnie z szerokim uśmiechem i zaprosił nas do kryształowej sali.
Kiedy tam wchodziłam poczułam się dość dziwnie. Sala wyglądała jak wcześniej, ale kiedy spojrzałam na klejnot poczułam jakieś przyjemne uczucie w ciele. Takie... Znajome. Nie miałam zbyt dłuższego czasu by się zastanowić, bo głos niebieskowłosego wyrwał mnie z rozmyślań.
— Więc kto tym razem będzie miał przyjemność dbania o drugą ziemianko-czarodziejkę? — Usta Ezarela wygięły się w brutalnym wręcz aroganckim uśmiechu skierowanym w moją stronę.
Miiko zmierzyła go groźnym wzrokiem i już miałam w wyobraźni jak zabija tego elfa jednym uderzeniem swojej laski.
— Wyobraź sobie Ezarelu, że ta urocza ziemianko-czarodziejka trafiła do straży "Absyntu" — Kiedy zaakcentowała ostatnie słowa zdziwiony, a zarazem niepewny wzrok padł w moją stronę i już wiedziałam, że nasza znajomość będzie bardzo "płomienna".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro