Elariel
15+
Azriel pov
Azriel stał oparty o framugę drzwi do salonu Domu Wiatru i przyglądał się swojej rodzinie. Te przesilenie zimowe było dla wszystkich wyjątkowo radosne. Feyra i Nyx przeżyli jej poród, a dzięki temu również Rhysand, biorąc pod uwagę jego umowę ze swoją towarzyszką o wspólnym odejściu z tego świata.
Nesta w końcu skończyła przysparzać problemów sobie, Kasjanowi oraz budżetowi Dworu Nocy, dzięki zaprzestaniu przepuszczania pieniędzy w spelunach i spaniu z kim popadnie. Teraz razem z Gwen, Emerią i resztą kapłanek stworzyły pierwszy od lat oddział Walkirii. To naprawdę niesamowite, że udało im się tak daleko zajść w rytuale krwi.
Azriel odruchowo przywołał obraz Gwen z ostatniego treningu. Mimo okropności, których doświadczyła, postanowiła o siebie zawalczyć i opuszczać od czasu do czasu bibliotekę. Podziwiał ją za to.
Przejechał wzrokiem po wszystkich obecnych. Rhysand i Feyra siedzący razem ramię w ramię, Kasjan i Nesta, Amrena i Varian. Same szczęśliwe pary. Obok jak zawsze radosna i pijana Mor, niespokojny Lucien oraz Elaina przy kominku.
Elaina. Słodka, niewinna, sprowadzona do tego świata wbrew swojej woli. W niczym nie przypominała onieśmielającej, efektownej Mor. Jej uroda po prostu kwitła jak najpiękniejszy, delikatny kwiat. Kwiat, który Kocioł postanowił oddać temu zdrajcy z Dworu Wiosny. Azriela nie obchodziło jego pochodzenie. Ważne, któremu Dworowi i księciu służył podczas wojny z Hybernią. Przebiegły, jednooki lis, który przeszedł na ich stronę, ponieważ został związany z Elainą.
To oczywiste, że na nią nie zasługiwał, a ona go nie chciała. Więc dlaczego los zdecydował ich połączyć? Najmłodsza siostra Archeron rzadko się odzywała i nie przepadała za byciem w centrum uwagi. Ta jedna cecha od początku zasiała pomiędzy nami ziarno porozumienia.
Azriel przewiercał ją spojrzeniem, próbując w jakiś sposób skłonić ją do podniesienia wzroku. Jednak Elaina jak zwykle opuszczała głowę, ignorując zarówno jego i Luciena. Księżna posłała mu przepraszające spojrzenie. Feyra zawsze przejmowała się wszystkim i wszystkimi, ale od swojej ciąży ta cecha tylko przybrała na sile.
-Wszystko w porządku?- użyła swojej mocy Daemati, żeby się z nim skontaktować.
Azriel ledwo zauważalnie skinął głową.
-Ze względu na Nyxa, Luciena i Variana mamy dzisiaj trochę mało miejsca- przesłała mu informację. -Kasjan będzie zbyt pijany, żeby polecieć z Nestą, a ona nie będzie chciała się z nim rozdzielać. Weźmiesz Elainę ze sobą?
Azriel wbrew zdrowemu rozsądkowi poczuł przyśpieszone bicie serca. Co z tego, że mieli zostać na chwilę sami? Przecież to niczego nie zmieniało. Wielokrotnie latał z Elainą do Domu Wiatru lub rzecznej posiadłości Feyry i Rhysanda, i do niczego między nimi nie doszło.
Po pierwsze, wciąż opłakiwała Garricka. Po drugie, na drodze stała ta chytra, jednooka wiewiórka gotowa powołać się na więź godową. Główny Szpieg starał się to ukrywać, ale był wściekły na Rhysanda, który uznawał pierwszeństwo Luciena. Książę Dworu Nocy tak bardzo przyzwyczaił się do swojej udanej więzi z Feyrą, że chyba zapomniał jak ona wygląda u większości fae wysokiego rodu.
Święto przesilenia trwało jeszcze do późnej nocy. Nyx zasnął znacznie wcześniej i został zabrany do kołyski przez dwie cieniste służki Rhysanda. Szczęśliwe pary też zaczęły się wymykać do swoich pokojów. Pijany Kasjan ciągnął dla odmiany trzeźwą Nestę, Lucien uciekł z posesji pod jakimś pretekstem, a Mor chwiejnym krokiem opuszczała salon.
Azriel ostrożnie podszedł do Elainy. Rzuciła mu spojrzenie spod długich rzęs i razem skierowali się do drzwi. Mężczyzna pomógł jej założyć płaszcz oraz futrzane rękawiczki i oboje w milczeniu opuścili dom. Szpieg złapał ją pewnym ruchem w talii i wystrzelili w powietrze.
To utrzymujące się od dwóch lat milczenie między nimi zaczynało działać Azrielowi na nerwy. Zmarnował pięćset lat na skomplikowany situationship z Mor i nie miał ochoty na trwanie w czymś podobnym przez następne wieki. Chciał wyjaśnić sytuację między nimi. Najlepiej w tej dekadzie.
Przyłapał się na tym, że specjalnie przedłuża lot, żeby dłużej być blisko niej. Cóż za żałosne posunięcie. Po pięciuset latach powinien się nauczyć lepszych technik podrywania niż takie tanie zagrywki.
Azriel ostrożnie postawił Elainę na szczycie schodów. Popatrzył w jej jasne, orzechowe oczy i podjął decyzję. Jednak jeżeli ma zrealizować ten plan, to musi się napić.
-Porozmawiajmy- powiedział krótko i poprowadził ją do jednego z salonów Domu Wiatru. Tak, rozmowa to zdecydowanie coś od czego powinni zacząć.
Elaina z gracją usiadła na kanapie, a on przysunął sobie krzesło.
-Na jaki alkohol masz ochotę?- zapytał łagodnie. -Wino?
-Nie piłam dzisiaj- odpowiedziała ostrożnie.
-Ja też nie.
Szpieg zauważył w jej oczach błysk ciekawości. Cóż, w porównaniu do tego co wyprawiało ich przyrodzone i prawdziwe rodzeństwo, oni sami zachowywali się jak skończeni nudziarze. Azriel próbował sobie przypomnieć, kiedy dokładnie przestał się upijać, tańczyć i wygłupiać jak jego bracia.
-Przykro mi, ale musimy się napić- powiedział aksamitnym głosem. -Twoje siostry i moi bracia są teraz pijani w sztok. Tak samo nasi przyjaciele. Wystarczy lampka wina.
Dom jak na zawołanie postawił przed nimi dwa pełne kieliszki. Elaina zawahała się, ale podziękowała i zbliżyła napój do ust.
-Stało się coś?- zapytała niepewnym głosem.
Azriel westchnął. Kobieta, za którą szaleje uważa, że musiałaby się zdarzyć jakaś tragedia, żeby on wyluzował. Kiedy stał się takim zapyziałym starcem?
-Nic, oprócz tego, że chcę porozmawiać- powiedział grobowym tonem. -Bez pijackich okrzyków Kasjana i Mor w tle.
Elaina skinęła głową i spojrzała na niego w oczekiwaniu.
-Jaki jest Twój ulubiony kolor?- wypalił Azriel. Chciał uniknąć standardowego pytania "jak się czujesz", które wszyscy jej zawsze zadawali, ale wybrał coś jeszcze głupszego.
-Lawendowy- odpowiedziała bez zastanowienia. Szpieg cieszył się, że nie zapytała go, czy nie upadł przypadkiem na głowę.
-A Twój?- wyrwała go z kilkusekundowego zamyślenia.
-Granatowy- odpowiedział.
-Tak jak Twoje syfony?
-Tak.
-Też mi się podobają.
Azriel poczuł jakby miał za chwilę spalić buraka. Co on wyprawia? Wypił kieliszek do końca a Dom od razu nalał mu następny, jakby wyczuwając jego pragnienia.
-A co..- zaczęła Elaina i na chwilę spuściła oczy. -Co lubisz robić w wolnym czasie? Oprócz szpiegowania dla Rhysanda?
-No tak- pomyślał Azriel. Według niej pewnie wstaję z łóżka, biję się z Ilyrami, szpieguję ludzi i następnego dnia to samo. Pewnie wiele fae myśli o mnie dokładnie to samo.
-Lubię..- zawahał się. Właściwie nikt nie wiedział o jego małym hobby. Rhysand i Kasjan pewnie umarliby ze śmiechu. -Śpiewać- dokończył z miną jakby chciał się poddać. -Ale nie przy innych. I czytać książki.
-Nie wiedziałam- Elaina spojrzała na niego tymi pięknymi orzechowymi oczami i uśmiechnęła się nieśmiało. -I tak samo lubię czytać książki. Lubię też tańczyć, ale nie jestem tak dobra jak Nesta. I uprawiać ogród, ale to już wiesz.
Azriel skinął głową. Wymienili się swoimi ulubionymi kolorami oraz hobby. Zawsze to jakiś początek. Nie był zbyt dobry w konwersacje. Od lat trzymał się na uboczu, pozwalając grać pierwsze skrzypce Rhysowi i Kasjanowi. Ale teraz ich tu nie było.
-A jak przebiegła Wasza coroczna bitwa na śnieżki?- Elaina zapytała go całkowicie poważnym głosem.
-Wygrałem- odpowiedział cicho.
-Cudownie. Szpieg, który śpiewa i tarza się w śniegu. Na pewno jej zaimponowałem- pomyślał z nutą irytacji na samego siebie. -Co właściwie powinienem teraz powiedzieć?
Większość relacji Azriela polegała na tym, że rzucały się na niego niezwykle drapieżne i pewne siebie kobiety fae w wyzywających sukniach i długich paznokciach, w typie Mor, a on im na to po prostu pozwalał. Rzadko miał do czynienia z kobietą, którą on chce uwieść, a ona jest tak samo zachowawcza jak on.
-A może...- przełknął gulę w gardle. -Chciałabyś zatańczyć?
Elaina lekko skinęła głową. Dom jak gdyby tylko czekał na ten moment. Kiedy Kasjan powiedział Azrielowi, że Dom lubi czytać romanse, które podrzuca mu Nesta, to nie chciało mu się w to wierzyć, ale ich oficjalne miejsce spotkań dla przedstawicieli Dworu Nocy chyba naprawdę lubiło oglądać romantyczne uniesienia.
Popłynęła delikatna, słodka melodia ze skrzypcami, a kominek wesoło zatrzaskał. Azriel podał dłoń Elainie i pomógł jej wstać. Kiedy złapał ją w talii, Dom zamienił główne oświetlenie na klimatyczne lampki, dające romantyczny nastrój.
-Nawet Dom uznał, że potrzebna mi pomoc- pomyślał szpieg z przekąsem. -Wścibski budynek, pchający się w nie swoje sprawy.
Elaina uśmiechnęła się do niego delikatnie. Powoli wirowali na dywanie. Odkąd ją poznał, miał wobec niej silny instynkt opiekuńczy. Feyra również zawsze robiła wszystko, żeby chronić swoje siostry.
Jednak Azriela naprawdę ciekawiło kim jest Elaina pod tą całą otoczką. Oprócz ogrodniczki, która kocha swoje kwiaty i siostry Feyry. Złapał ją mocniej w talii i przycisnął bliżej siebie w tańcu. Z satysfakcją zauważył lekkie rumieńce na jej twarzy. Potrzebował sprawdzić, czy on też się jej podoba. Czy pomimo tego, że łączyła ją więź godowa z Lucienem, on sam miał u niej szansę.
Mimo, że ten taniec nie przewidywał takiego elementu, szpieg podniósł ją do góry i zawirował. Elaina należała do tych kobiet, które można podrzucać niczym lalki. Zadrżał, kiedy jej dłoń przypadkiem musnęła jego skrzydło we wrażliwym miejscu.
-No i pięknie. Właśnie się podnieciłeś baranie- pomyślał zrezygnowany. -Chociaż kogo Ty próbujesz oszukać? Byłeś gotowy odkąd zobaczyłeś jak wymawia słowo lawendowy. Durny samiec.
Azriel nie chciał jej wystraszyć. Z drugiej strony ich podchody trwały już dwa lata. Poczuł coś do niej już wtedy, kiedy była człowiekiem, a po przemianie dzięki mocy Kotła, jego uczucie tylko wzrosło. Dlaczego przeznaczenie wybrało dla niej Luciena, którego wcześniej w ogóle nie obchodziła? Po prostu musiał się przekonać.
Przy kolejnym obrocie ich zatrzymał i spojrzał jej w oczy. Elaina patrzyła na niego z niepewnością, ale też lekkim zaciekawieniem.
Azriel powoli się nachylił i ją pocałował. Na początku zastygła, a on delikatnie muskał jej wargi, czekając na jakiś znak. W końcu odwzajemniła pocałunek, na co przyciągnął ją bliżej do siebie. To nie był czas na pośpiech ani szaleńcze tarzanie się po dywanie.
Całował ją ostrożnie, błądząc dłońmi po jej plecach i talii. Kiedy w odpowiedzi złapała go za kark, a drugą rękę wplotła we włosy, mruknął z zadowoleniem.
-Poczekaj- szepnęła, kiedy na chwilę oderwali się od siebie. -A co z Mor?
-Nigdy nie byliśmy razem i nie będziemy- odpowiedział Azriel. -Już od jakiegoś czasu przestałem być nią zainteresowany. -Zależy mi tylko na Tobie.
Widząc wahanie w jej oczach, pogładził ją lekko po włosach.
-Ja też nie wiem, czy to co robimy jest odpowiednie- wyszeptał. -Ale mam dosyć bycia ciągle tym najbardziej odpowiedzialnym. -W ten sposób życie ucieka przez palce.
Elaina pokiwała głową jakby doskonale rozumiała jego rozterki. Szpieg podniósł ją, a następnie delikatnie przyparł do ściany. Całowali się powoli i namiętnie, jakby mieli przed sobą nieskończone pokłady czasu. Azriel lekko zassał jej dolną wargę, na co cicho jęknęła.
-Jesteś najpiękniejszą kobietą jaką w życiu widziałem- wyszeptał jej do ucha. Zaczął schodzić pocałunkami na jej szyję, wyznaczając sobie ścieżkę aż do obojczyków. Pożądanie buzowało mu w żyłach, więc dziękował swoim dekadom treningów za obecne opanowanie.
-Możemy nikomu o tym nie mówić?- zapytała Elaina i przegryzła wargę.
-Na razie nic złego nie zrobiliśmy- Azriel parsknął jej w szyję. -I nie musimy. -Mimo, że bardzo bym chciał.
Kobieta zadrżała pod jego dotykiem, ale odchyliła głowę, dając mu pełny dostęp do swojej szyi, z czego skrzętnie skorzystał. Przejechał językiem po jej dekolcie, rozkoszując się tym, jak prawie mdlała w jego ramionach. Kocioł po prostu musiał się pomylić. To on powinien zostać jej towarzyszem.
Złapał ją za udo i podciągnął wyżej, wciąż opierając ją o ścianę. Ściskał jej nogę przez cienki materiał sukni, nie przerywając całowania. Elaina przejechała palcem po jego skrzydle, na co lekko warknął.
-Ja... dotykanie skrzydeł sprawia, że ciężej mi się powstrzymywać- przyciągnął ją do siebie jeszcze bliżej i zanurzył twarz w jej włosach.
-Przepraszam- położyła dłoń na jego klatce piersiowej.
-Nie przepraszaj- wymruczał i wpił się ustami w jej szyję. Pachniała tak słodko i kwiatowo, że czuł się wręcz odurzony tą wonią.
Starał się nie myśleć o tym, że jego zdeformowane, poparzone dłonie mogą ją odrzucać. Na razie dotykał ją tylko przez materiał długiej sukni. Syknął przez zęby, gdy przejechał ręką od jej obojczyków aż do piersi.
Mimo, że widział w jej oczach przyzwolenie, nie chciał posunąć się za daleko. Zgarnął ją wpół i przeniósł ich na kanapę, tak że siedziała na nim okrakiem.
-Azriel- wyszeptała jego imię, biorąc jego twarz w dłonie. W tym momencie usłyszeli grzmot zwiastujący burzę. Szpieg tylko mocniej przycisnął ją do siebie. Tutaj nikt już nie może im przeszkodzić. Ani Rhysand, ani Lucien. Jest tylko Elaina.
***
Jeżeli jesteście w szoku, że napisałam fluffy romans, gdzie ani ona, ani on nie są toksyczni- też jestem zdziwiona.
Jeżeli się podobało, zapraszam na mój profil: do wyboru autorska książka fantasy 13+ lub dwa fanfiki dla dorosłych.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro